„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 202: Streszczenie
Selma wychodzi na podwórko, gdzie czeka na nią Eren. Jego wzrok pełen jest napięcia, ale ona nie ma zamiaru dać się wciągnąć w kolejną rozmowę.
– Przyszłam tylko po to, żeby powiedzieć ci, żebyś więcej nie dzwonił – oświadcza chłodno, krzyżując ramiona na piersi.
Chce odejść, ale w tym momencie Eren chwyta ją za ramię i delikatnie, lecz stanowczo, odciąga na bok.
– Eren, co ty robisz?! – rzuca z oburzeniem, próbując się wyrwać.
– Musisz mnie wysłuchać! – odpowiada stanowczo.
– Nie chcę cię słuchać!
– Nie puszczę cię, dopóki mnie nie wysłuchasz.
Przez chwilę oboje mierzą się wzrokiem, aż w końcu Eren bierze głęboki oddech i mówi powoli, z naciskiem na każde słowo:
– Feyyaz wysłał mi wiadomość w dniu waszego spotkania.
Selma zamiera.
– Chciał, żebym zobaczył na własne oczy, że jesteście tam sami – kontynuuje Eren. – Zrobił to celowo, bo wiedział, że źle to zrozumiem. Wiesz, co mi powiedział? Że nadal o nim myślisz, a ja byłem dla ciebie tylko pocieszeniem.
Serce Selmy zaczyna bić szybciej.
– Co miałem zrobić, powiedz mi? – Eren patrzy jej w oczy, jakby szukał w nich choć cienia zrozumienia. – Tak, wściekłem się. Chciałem stanąć z nim twarzą w twarz i to zrobiłem. Może nie powinienem go uderzyć, może to był błąd, ale on mnie sprowokował.
Cisza między nimi gęstnieje, ale Eren nie zamierza przestać.
– Selmo, ten facet jest oszustem. Bawi się tobą. Ujawnię jego grę, a ty będziesz tego świadkiem.
Selma nie odpowiada. W jej głowie kotłują się myśli. Czyżby znowu dała się omamić Feyyazowi? A jeśli tak, to jak bardzo skrzywdziła Erena?
Patrzy na niego, ale tym razem inaczej – bez złości, bez gniewu. Z nutą wątpliwości, której nie potrafi już ignorować.
***
Zeynep i jej babcia spacerują w ogrodzie. Słońce leniwie przebija się przez liście drzew, a lekki wiatr porusza gałązkami kwiatów.
– Zdecydowaliście się dzielić życie razem – mówi Zumrut ciepłym głosem. – Nie zawsze będzie łatwo. Będą dni pełne radości, ale i takie, które wystawią was na próbę. Mimo to zaufaj mojemu staremu sercu. Wasza miłość będzie wielka. Miłość to ptak – nigdy nie wiesz, na której gałęzi usiądzie. Tak niewielu ludzi dostępuje szczęścia, by poślubić osobę, którą naprawdę kochają. Zawsze bądź za to wdzięczna.
Zeynep spuszcza wzrok, czując ciężar tych słów. Chciałaby odpowiedzieć, ale nagle na ścieżce pojawia się Halil.
– Pani Zumrut ma rację – mówi pewnym głosem. Jego spojrzenie od razu odnajduje Zeynep, ale ona nie jest w stanie go odwzajemnić. Wsuwa rękę do kieszeni, chowając tam złożoną kartkę – rysunek, nad którym pracował godzinami. – Zeynep jest dla mnie bardzo cenna. Będę się nią opiekował najlepiej, jak potrafię, przez całe moje życie. Zawsze będę wdzięczny za jej obecność.
Serce Zeynep zatrzymuje się na ułamek sekundy.
– Co on mówi? To się nie wydarzy – myśli zdezorientowana. – Ale nie potrafię powstrzymać swoich uczuć, kiedy patrzy na mnie w ten sposób i mówi takie rzeczy. Z każdym dniem cierpię coraz bardziej…
Zumrut uśmiecha się pogodnie.
– Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
Zeynep czuje, że nie może dłużej tego znieść.
– Moja sułtanko, przepraszam – zwraca się do babci, po czym nagle chwyta Halila za rękę. – Czy możesz pójść ze mną?
Nie czekając na odpowiedź, prowadzi go za altanę. Tam w końcu zatrzymuje się i odwraca gwałtownie, patrząc mu prosto w oczy.
– Co się stało? Dlaczego tu przyszliśmy? – pyta zdziwiony Halil.
– Już wystarczy! – wybucha Zeynep. – Proszę, nie mów takich rzeczy.
– Powiedziałem to, żeby uszczęśliwić twoją babcię – odpowiada spokojnie.
– Wiem, ale ja… Nie chcę już w to grać! – Jej głos drży. – Nie chcę, żeby moja babcia robiła sobie nadzieję i wierzyła w kłamstwo, które na końcu tylko ją zrani.
Halil marszczy brwi.
– Nie rozumiem cię, Zeynep. Jeszcze niedawno byłabyś mi za to wdzięczna. Dlaczego teraz reagujesz w ten sposób? Dlaczego jesteś na mnie zła?
– Bo to mnie denerwuje! – wybucha. – Niech ta gra się skończy. Po co te wszystkie kłamstwa?
– A jak mamy to powiedzieć twojej babci?
– Nie przejmuj się tym. Znajdę sposób, żeby jej to wyjaśnić.
Halil przygląda jej się uważnie. Coś w jej zachowaniu go niepokoi.
– Jest w tym coś jeszcze, prawda? – mówi cicho. – Powiedz mi, Zeynep.
– Chcę wrócić do rzeczywistości – odpowiada z determinacją. – Ty jesteś moim szefem, a ja twoją asystentką. Nic więcej nas nie łączy. Po co kalać miłość kłamstwami? Nie powinniśmy tego robić.
Halil unosi lekko brwi.
– I tego nie robimy – mówi powoli. – Nic z tego, co teraz mówisz, nie należy do prawdziwej Zeynep. Wiem, że to nie ty.
– Powiedziałam, co miałam do powiedzenia – ucina chłodno.
Halil nie spuszcza z niej wzroku.
– Jest coś jeszcze. Powiedz mi to wyraźnie.
Zeynep zaciska usta, a potem nagle wykrzykuje:
– Halil, idź już!
Halil wciąż przez chwilę na nią patrzy, jakby próbował zrozumieć, co się właśnie wydarzyło. W końcu, nie mówiąc już ani słowa, odchodzi.
Gdy tylko znika jej z oczu, Zeynep osuwa się na drewnianą barierkę altany. Jej oddech przyspiesza, a oczy wypełniają się łzami.
– Dlaczego to tak boli? – szepcze do siebie, ściskając drżące dłonie.
***
Halil wchodzi do gabinetu ciężkim krokiem, jakby każdy ruch sprawiał mu trudność. W dłoni ściska czerwoną wstążkę – tę samą, którą przed laty dostał od Zeynep na Wichrowym Wzgórzu. W drugiej ręce trzyma złożoną kartkę, którą wcześniej schował do kieszeni. Jego spojrzenie jest puste, zamglone.
Canan wchodzi do pokoju z filiżanką gorącej kawy i stawia ją na biurku.
– Panie Halilu, kawa – mówi cicho, ale on nawet na nią nie spojrzy. Jest jak cień samego siebie.
Kiedy drzwi zamykają się za Canan, Halil w końcu wypuszcza cichy, drżący oddech.
– Czy naprawdę powiedziałaś te słowa, Zeynep? – szepcze do pustego pokoju.
Jego serce bije boleśnie. Czuje, jak coś się w nim kruszy.
– Ja… – Głos mu się łamie. – Chciałem dziś zrobić pierwszy krok. Miałem nadzieję, że wszystko się ułoży, ale ty… zablokowałaś wszystkie drogi.
Patrzy na trzymane w dłoniach pamiątki. Wstążkę, którą kiedyś tak troskliwie zawiązała mu na nadgarstku. Kartkę, nad którą spędził tyle godzin.
– Jak mogłem się tak pomylić? – kontynuuje gorzko. – Jak mogłem myśleć, że… mogłabyś mnie kochać?
Nagle, jakby odruchowo, wrzuca wszystko do szuflady. Ruch jest gwałtowny, niedbały. Wstążka przytrzaskuje się w szparze i jej końcówka wystaje na zewnątrz, ale Halil tego nie zauważa.
Z frustracją zaciska pięści i uderza nimi w biurko. Filiżanka podskakuje, a czarna kawa rozlewa się na blat. Nie przejmuje się tym. Nie zwraca na to uwagi. Jedyne, co czuje, to dławiący go ciężar.
Musi stąd wyjść. Potrzebuje powietrza.
Bez chwili namysłu odwraca się i szybkim krokiem opuszcza gabinet, zostawiając za sobą rozlaną kawę, czerwoną wstążkę i roztrzaskane serce.
***
Zeynep wciąż stoi za altaną, opierając się plecami o pień drzewa. Jej myśli wirują, a serce bije w nierównym rytmie.
– Co ja zrobiłam? – szepcze do siebie, próbując uspokoić przyspieszony oddech. – Posunęłam się za daleko. W emocjach powiedziałam rzeczy, których nie powinnam. Dlaczego nie potrafię powstrzymać swoich uczuć?
Zaciska powieki i ociera spływające po policzkach łzy.
– Dojdź do siebie, Zeynep. – Wciąga głęboko powietrze, jakby próbowała odzyskać nad sobą kontrolę. – A jeśli… jeśli przez to wszystko Halil się domyśli? Jeśli zrozumie, że coś do niego czuję? Przecież nie wywołałabym takiej awantury bez powodu…
Z trudem przełyka ślinę.
– Nie, to niemożliwe. Nie może tak pomyśleć. – Prostuje się gwałtownie. – Muszę go znaleźć. Muszę z nim porozmawiać. Naprawić to.
***
Zeynep udaje się do gabinetu Halila, ale pomieszczenie jest puste.
– Musi być w pracowni – stwierdza cicho, rozglądając się wokół. Już ma odejść, gdy nagle coś przykuwa jej uwagę.
Na komodzie, z lekko uchylonej szuflady, wystaje cienki, czerwony pasek materiału. Coś w niej drgnęło. Podchodzi bliżej i ostrożnie wysuwa go z szuflady. W jej dłoniach ukazuje się czerwona wstążka z wyhaftowaną literą „Z”.
Zeynep zamiera.
Serce zaczyna jej łomotać, gdy w jej umyśle ożywa scena sprzed lat.
Chłopiec na Wichrowym Wzgórzu. Pies, który wtedy ją zaatakował. I ona – mała dziewczynka, która w podziękowaniu za pomoc zawiązała mu na nadgarstku właśnie tę wstążkę.
– To niemożliwe… – szepcze, niemal bojąc się uwierzyć w to, co podpowiada jej serce.
Jej wzrok pada na leżącą obok wstążki złożoną kartkę. Powoli ją rozwija, a na jej oczach ukazuje się rysunek – drzewo na wzgórzu.
Drzewo, pod którym spotkali się po raz pierwszy.
– Więc to byłeś ty… – wydusza, czując, jak nogi uginają się pod nią. – A ja… ja byłam tą dziewczyną.
Łzy ponownie napływają jej do oczu, ale tym razem są inne. To łzy radości, wzruszenia, czegoś, co przepełnia ją ciepłem.
– Jesteś tym chłopcem… tym, który dał mi nadzieję w najtrudniejszych dniach. – Głos jej drży. – Minęły lata, ale ty się nie zmieniłeś. Byłeś przy mnie zawsze, nawet gdy myślałam, że to koniec. Ratowałeś mnie za każdym razem.
Unosi wstążkę do ust, jakby chciała poczuć jej dotyk, upewnić się, że to nie sen.
– To nasze przeznaczenie. Jeśli to nie jest przeznaczenie, to co nim jest?
***
Zeynep spogląda na biurko. Przesuwa dłonią po gładkiej powierzchni, po czym zatrzymuje wzrok na wizytowniku z nazwiskiem Halila.
– Zachowałeś tę wstążkę przez wszystkie te lata. Tak jak ja nie zapomniałam o tobie, tak i ty nie zapomniałeś o mnie. – Uśmiecha się przez łzy. – Zakochałeś się we mnie, Halilu.
Podchodzi do okna i otwiera je szeroko, wpuszczając do środka chłodne powietrze. Przez moment oddycha głęboko, próbując uspokoić myśli, ale wtedy dociera do niej jeszcze coś.
– Ale dlaczego milczałeś przez cały ten czas? – szepcze, zaciskając palce na wstążce. – Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
Jej myśli wracają do chwili, gdy Halil pojawił się w ogrodzie.
– Przyszedłeś mi to powiedzieć, ale ja wszystko zepsułam. – Gorzki uśmiech pojawia się na jej ustach. – Złamałam ci serce.
Zamykając okno, powoli siada na krześle. Jej wzrok błądzi po gabinecie, aż w końcu znowu zatrzymuje się na czerwonej wstążce.
– Od jak dawna wiesz, że to ja? Jak się dowiedziałeś?
I wtedy przypomina sobie.
– Przecież… sama ci o tym powiedziałam.
Nagle wszystko układa się w jedną całość.
– Dlaczego więc nie powiedziałeś mi od razu? Co cię powstrzymało? – Przygryza wargę. – Tylko ty znasz odpowiedź.
Wstaje z krzesła i szybko ociera łzy.
– Nie mam innego wyjścia, jak poczekać, aż mi to powiesz. Ale jak mam sprawić, żebyś się przede mną otworzył, kiedy tak bardzo cię zraniłam?
Jej serce podejmuje decyzję szybciej, niż rozum zdąży ją przeanalizować.
– Muszę natychmiast iść do niego. Muszę go przeprosić.
Ostrożnie odkłada wstążkę i kartkę na miejsce, tak jak je zastała – z wystającą na zewnątrz końcówką wstążki.
Zeynep nie wie, czy zdąży naprawić to, co zniszczyła. Ale jedno jest pewne. Nie pozwoli, by znów się mijali.
***
Halil stoi nad brzegiem jeziora, wpatrując się w spokojną taflę wody. Cichy szum wiatru i delikatne fale uderzające o brzeg nie przynoszą mu ukojenia. W jego sercu wciąż tkwi rana zadana przez Zeynep, a myśli kotłują się w niespokojnym chaosie.
Niedaleko, ukryty w cieniu drzew, Alper przygląda się mężczyźnie. To idealne miejsce. Tutaj, z dala od świadków, mógłby go zabić i zostawić, by jezioro pochłonęło jego ciało. Już zaciska palce na rękojeści pistoletu, już wstrzymuje oddech…
Aż nagle…
Dźwięk łamanych gałązek.
Alper zamiera, gdy widzi postać Zeynep zmierzającą w stronę Halila. Wściekłość zaciska mu gardło. Nie teraz. Nie w jej obecności. Musi odłożyć swoje chore plany na później.
***
Halil słyszy kroki za sobą, ale nie odwraca się. Wie, kto przyszedł. Czuje jej obecność.
– Dlaczego tu przyszłaś? – pyta chłodno, wciąż wpatrując się w jezioro.
Zeynep zatrzymuje się kilka kroków od niego. Przez chwilę milczy, próbując znaleźć właściwe słowa.
– Chcę porozmawiać.
Halil nadal nie patrzy w jej stronę.
– Nie mamy już o czym.
– Przepraszam. – Jej głos drży, ale jest w nim szczerość. Zeynep robi krok do przodu, jakby bała się, że jeśli się zawaha, Halil zniknie. – Odezwałam się do ciebie zbyt ostro, ale… to nie było w moim sercu.
Halil w końcu odwraca się powoli. Jego spojrzenie jest chłodne, ale w głębi czai się ból.
– To dlaczego to powiedziałaś, Zeynep? – pyta cicho. – Dlaczego sprawiłaś mi tyle bólu, chociaż na niego nie zasłużyłem?
Zeynep zaciska dłonie, walcząc ze sobą. Powiedz mu. Powiedz prawdę. Ale nie potrafi. Jak ma przyznać się do swojej zazdrości? Jak ma powiedzieć, że źle zrozumiała jego rozmowę z Gulhan i pomyślała, że kocha inną?
Zamiast tego, ostrożnie unosi dłoń i dotyka jego ramienia.
– Nie wiem, dlaczego te słowa wyszły z moich ust w taki sposób. – Przełyka ślinę. – Wiem tylko tyle, że nie zasłużyłeś na to.
Halil patrzy na nią długo, jakby chciał przeniknąć jej duszę, jakby próbował znaleźć odpowiedź, której Zeynep nie potrafi wypowiedzieć.
A w cieniu drzew Alper obserwuje tę scenę z zaciśniętymi pięściami. To jeszcze nie koniec.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 120. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 121. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.














