Halil i Zeynep tańczą na przyjęciu.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 207: Streszczenie

Gdy Zeynep pojawia się na przyjęciu, wszyscy na moment zamierają. Jej błękitna suknia, długa i zwiewna, zdaje się unosić w rytm lekkiego wiatru, otaczając ją aurą delikatności i wdzięku. Koronkowe detale subtelnie podkreślają jej sylwetkę, a elegancki kok odsłania delikatne rysy twarzy, których blask podkreśla miękkie światło lampionów.

Halil dostrzega ją jako pierwszy. Przez ułamek sekundy zapomina o całym świecie, zapatrzony w nią jak w dzieło sztuki. Powoli rusza w jej stronę, a jego spojrzenie zdradza coś więcej niż tylko podziw – jest w nim coś intensywnego, niemal namacalnego.

Gdy podaje jej rękę, by pomóc zejść ze schodów, delikatnie muska palcami jej szyję. Czuje ciepło jej skóry, a ich spojrzenia splatają się na dłużej, niż wymaga tego chwila.

— Wyglądasz przepięknie — mówi niskim, lekko zachrypniętym głosem, tonem, który sprawia, że serce Zeynep przyspiesza.
— Dziękuję — odpowiada cicho, odwracając wzrok z lekkim zawstydzeniem. Jej dłoń mimowolnie zaciska się na jego ramieniu, jakby szukała w nim oparcia.

Razem ruszają do stolika, ale magia tej chwili szybko zostaje przerwana. W tłumie pojawia się Cenk – pewny siebie, nonszalancki, z uśmiechem, który nie wróży nic dobrego. Jego spojrzenie od razu odnajduje Zeynep.
— Wyglądasz olśniewająco — mówi, podchodząc bliżej. — Chciałbym cię przedstawić mojej matce. Jest pod ogromnym wrażeniem twojego talentu.

Halil czuje, jak napięcie rośnie mu w piersi. Powietrze wokół nich wydaje się gęstnieć, ale on milczy, choć jego palce mimowolnie zaciskają się w pięść. Jeszcze nie teraz. Jeszcze chwilę.

***

W pewnym momencie Halil wstaje i prosi wszystkich o uwagę. Rozmowy cichną, a spojrzenia gości kierują się na niego. Zeynep wstrzymuje oddech. Od kilku dni czeka na ten moment, niecierpliwa, ale i niepewna. Czy w końcu powie to, na co tak długo czekała? Czy zrobi to właśnie teraz – przed wszystkimi?

Halil bierze głęboki oddech.

— Wielu z was o tym nie wie — zaczyna powoli, a jego głos rozbrzmiewa pewnie i donośnie — ale jestem synem górnika. Kiedy byłem dzieckiem, mieliśmy kanarka. Mój ojciec codziennie zabierał go ze sobą do kopalni. Każdego wieczoru czekałem na ich powrót. Pewnego dnia ojciec wrócił do domu sam. Kanarek umarł.

Halil na moment milknie, a cisza w ogrodzie staje się niemal namacalna.

— Byłem wtedy wściekły. Nie rozumiałem, dlaczego mój ojciec zabrał go tam, skoro wiedział, że może się to skończyć śmiercią. Zadawałem pytania, szukałem winnych. I wtedy ojciec mi wyjaśnił. Kanarek nie był zwykłym ptakiem. Był strażnikiem życia. Jego poświęcenie oznaczało, że górnicy mogli uciec, zanim było za późno. Gdyby kanarek nie umarł, mógł umrzeć mój tata.

Przez tłum przechodzi cichy szmer. Niektórzy wymieniają spojrzenia, inni w skupieniu wpatrują się w Halila.

— Życie to poświęcenie dla innych — kontynuuje. — A teraz chciałbym, żebyście spojrzeli na osobę, która każdego dnia udowadnia, czym jest prawdziwe poświęcenie. Kogoś, kto nie waha się oddać wszystkiego, by ratować innych. Dzisiaj jesteśmy tutaj dla niej. Dla Zeynep Aslanlı.

Powoli odwraca się do niej, ujmuje jej dłoń i rozpoczyna taniec Zeybek – taniec odwagi, honoru i oddania.

Muzyka wypełnia przestrzeń, a ruchy Halila są mocne, pełne siły i emocji. Z każdym krokiem, każdym gestem mówi więcej, niż mógłby wyrazić słowami. A Zeynep? Patrzy na niego jak zaczarowana. To nie jest zwykły taniec. To wyznanie.

***

Gdy muzyka cichnie, Zeynep zostaje w miejscu, jakby jeszcze nie do końca wróciła do rzeczywistości. Jej serce bije szybko, ale twarz pozostaje spokojna – przynajmniej na zewnątrz.

Selma podchodzi do niej z uśmiechem, ujmuje jej dłonie i ściska lekko.
— To było niesamowite. Co za taniec! Ale… dlaczego wyglądasz na zamyśloną? — dopytuje, po chwili sama znajdując odpowiedź. — Ach, już wiem. Wciąż ci tego nie powiedział, prawda?

Zeynep odwraca wzrok. Czuje się jak dziecko, które czeka na obiecany prezent, ale boi się, że nigdy go nie dostanie.
— Czekam jak naiwna dziewczynka, aż w końcu to powie — przyznaje cicho. — Może to wszystko tylko sobie wyobrażam. Może nigdy nie usłyszę tych słów.

— Nie jesteś naiwna — zaprzecza Selma z ciepłym uśmiechem. — Jesteś po prostu zakochana.
— Ciii, nie mów tego — Zeynep ucisza ją odruchowo, choć w jej oczach tańczą iskry emocji. — Czuję się, jakbym stała na krawędzi przepaści. Jakby jeden krok miał sprawić, że albo polecę, albo wzbiję się w powietrze.

Selma przygląda jej się przez chwilę, a potem uśmiecha szerzej.
— A do końca nocy zostało jeszcze wiele godzin — przypomina. — Może Halil po prostu czeka na odpowiedni moment.

Zeynep spogląda na Halila, który stoi nieopodal, rozmawiając z gośćmi. Jego spojrzenie jednak co chwilę wraca do niej. Jakby i on stał na tej samej krawędzi.

Może to nie kwestia wyznania uczuć. Może to kwestia odwagi, by w końcu zrobić krok naprzód.

***

Nad farmą zapada zmrok. Ciepłe światła lampionów rozświetlają ogród, rzucając tańczące cienie na trawę i kwitnące krzewy. W powietrzu unosi się delikatny zapach jaśminu, a cicha muzyka sprawia, że chwila wydaje się niemal magiczna. W samym centrum tego uroczystego wieczoru, pośród rozbawionych gości, Halil i Zeynep wirują w tańcu, zupełnie pochłonięci sobą. Ich spojrzenia raz po raz się spotykają, a napięcie między nimi staje się coraz bardziej wyczuwalne.

Ale nie każdy patrzy na nich z zachwytem.

W cieniu żywopłotu czai się Alper. Jego oczy płoną gniewem, a dłonie zaciskają się w pięści. Widok Halila trzymającego Zeynep tak blisko siebie sprawia, że jego krew zaczyna wrzeć. Serce wali mu w piersi, ale nie z miłości – z furii. Nie obchodzi go, że wokół pełno ludzi. Nie obchodzi go, że wszyscy patrzą. Jedno jest pewne – nie pozwoli, by Halil mu ją odebrał.

W jednej chwili wychodzi z cienia, a jego ciało napina się jak sprężyna gotowa do ataku. Rusza gwałtownie w stronę Halila, gotów na wszystko.

Ale ktoś go zauważa.

Songul, stojąca nieopodal, dostrzega jego pełne gniewu spojrzenie i błysk szaleństwa w oczach. Zanim zdąży zrobić coś głupiego, błyskawicznie przechodzi przez ogród i chwyta go za ramię.

— Zwariowałeś?! — syczy ostrym szeptem, ciągnąc go w stronę zacienionego zakątka, z dala od spojrzeń gości. — Zamierzasz urządzić scenę przed wszystkimi?!

Alper wyrwa się z jej uścisku, jego oddech jest szybki i urywany.
— Tak! — wyrzuca z siebie gniewnie. — On próbuje mi odebrać dziewczynę, którą kocham! Mam się temu bezczynnie przyglądać?!

Songul marszczy brwi, ale jej głos pozostaje zimny i opanowany.
— Dość. Opanuj się — mówi stanowczo. — Wszystko ma swoją cenę. Jeśli teraz narobisz problemów, ty też za to zapłacisz. I nie mówię o konsekwencjach, które poniesiesz z ręki Halila.

Patrzy na niego uważnie, czekając, aż jego gniew powoli zacznie stygnąć. Bierze głęboki oddech, jakby sama potrzebowała chwili, by się uspokoić.

— Alperze, posłuchaj mnie uważnie. Wiem, jak bardzo pragniesz tej dziewczyny — zaczyna łagodniejszym tonem, ale w jej głosie wciąż pobrzmiewa nuta ostrzeżenia. — Wydaje ci się, że Halil ci ją zabierze, ale to się nie stanie. Halil jest teraz w błędzie. Może sam tego jeszcze nie rozumie, ale wkrótce się przekona.

— Skąd ta pewność? — prycha Alper, wciąż napięty jak struna.

Songul uśmiecha się nieco kpiąco.
— Bo wiem, jaka jest Zeynep. Wiem, co jest jej największą słabością.

Alper patrzy na nią pytająco, czekając na wyjaśnienie.

— Jej rodzina — mówi Songul, nachylając się bliżej. — Możesz zdobyć ją poprzez jej bliskich. Jeśli zyskasz ich przychylność, w końcu sama przyjdzie do ciebie.

Alper marszczy brwi, zastanawiając się nad jej słowami.
— A jeśli to nie wystarczy? — pyta z napięciem.
— Wtedy znajdziemy inny sposób — zapewnia go Songul z przebiegłym uśmiechem. — Ale teraz idź. Ochłoń. Nie chcesz popełnić błędu.

Alper waha się przez chwilę, ale w końcu posłusznie oddala się w głąb ogrodu. Jego kroki są ciężkie, ale niepewne. Widać, że nadal kipi w nim złość, ale coś w słowach Songul sprawia, że się powstrzymuje.

Gdy znika w mroku, kobieta przez chwilę pozostaje w miejscu, wpatrując się w pustą przestrzeń przed sobą.

— Jest zauroczony tą dziewczyną — mruczy do siebie, a w jej głosie słychać nutę satysfakcji. — Nie podda się, dopóki jej nie zdobędzie. A ja chętnie mu w tym pomogę…

Jej usta wyginają się w subtelny, ale niepokojący uśmiech. Dopiero wtedy wraca do gości, jak gdyby nic się nie stało.

Tymczasem, w oddali, ukryty w cieniu drzew, Alper wciąż obserwuje przyjęcie. Jego oczy są utkwione w Halilu i Zeynep, a w jego spojrzeniu nie ma już tylko zazdrości – jest coś więcej. Coś mroczniejszego.

— Ma pani rację, pani Songul — szepcze do siebie, zaciskając pięści. — Jeśli chcę uderzyć Zeynep, muszę to zrobić tam, gdzie zaboli ją najbardziej.

Unosi lekko głowę, a jego spojrzenie staje się ostre jak nóż.
— Nie muszę atakować jej rodziny. Wystarczy, że uderzę w Halila.

Uśmiecha się złowieszczo.
— Zeynep jest moja. I wszyscy się o tym dowiedzą. Wszyscy!

Ciemność ogrodu pochłania jego sylwetkę, ale jedno jest pewne – to dopiero początek burzy, która nadciąga.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia był film Rüzgarlı Tepe 123. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy