Halil niesie Zeynep, już jako swoją żonę, na rękach.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 220: Streszczenie

Alper wysiada z samochodu, a jego dłoń pewnie zaciska się na broni. Halil również unosi pistolet, celując prosto w rywala.

— Dotarłeś do końca drogi, Halilu Firacie! — mówi Alper, a w jego głosie słychać nieugiętą determinację. — Przyjrzyj się dobrze mojej twarzy. To ostatnie, co zobaczysz, nim opuścisz ten świat.

Halil uśmiecha się kpiąco, mimo że napięcie w powietrzu jest niemal namacalne.

— Wiesz, że nie lubię podróżować sam — rzuca. — Jeśli pójdę, zabiorę cię ze sobą. Ale będzie między nami zasadnicza różnica. Ja umrę, wiedząc, że kobieta, którą kocham, kocha także mnie. A ty? Zginiesz jako śmieć, którego świat się pozbył. Nawet twój ojciec nie chciał mieć z tobą nic wspólnego.

Alper mruży oczy, jego dłoń nie drży nawet o milimetr.
— Zmów ostatnią modlitwę, bracie.

Obaj zaczynają powoli iść w swoją stronę, gotowi zakończyć ten pojedynek raz na zawsze.

Nagle Zeynep udaje się otworzyć drzwi samochodu. Wysiada i bez chwili wahania staje za plecami Halila.

— Jeśli chcesz go uratować, chodź do mnie — mówi Alper, nie spuszczając z niej wzroku.
— Wsiadaj do samochodu, Zeynep! — rozkazuje Halil, nie odwracając się.

— Zastanów się dobrze, kochanie — Alper nachyla się lekko w jej stronę, jego głos ocieka fałszywą słodyczą. — Życie mężczyzny, którego kochasz, jest w moich rękach. Wystarczy, że staniesz po mojej stronie, a on wyjdzie z tego cało.

— Alperze, posłuchaj mnie… — zaczyna Zeynep, wierząc, że może jeszcze przemówić mu do rozsądku.

Nie będzie jednak musiała tego robić. Alper zbyt mocno skupił się na niej i znów stracił czujność. To wystarczy.

W ułamku sekundy Halil rzuca się na niego, wytrąca mu broń i przewraca na ziemię. Wściekłość, którą tłumił w sobie od dawna, eksploduje. Okłada Alpera pięściami, raz za razem. Chce stłuc go na kwaśne jabłko, zmiażdżyć, sprawić, by już nigdy więcej nie stanowił zagrożenia.

— Halil, przestań! — krzyczy Zeynep, łapiąc go za ramię. — Wystarczy!

Jej głos sprawia, że Halil zamiera. Oddycha ciężko, w końcu odsuwa się od nieprzytomnego Alpera.

— To koniec, Zeynep — mówi cicho, odwracając się do niej. Chwyta jej ramiona, jego dłonie są rozpalone, gorące. — Nic ci już nie grozi.

Zeynep patrzy mu w oczy, jej głos drży.
— Bałam się, że coś ci się stanie…

I wtedy to zauważa.

Za plecami Halila Alper, ledwie przytomny, z trudem podnosi się na kolana. W dłoni trzyma broń. Celuje.

Serce Zeynep zamiera. Nie myśli, działa instynktownie.

Rzuca się przed Halila.

Rozlega się huk strzału.

Na ułamek sekundy czas zwalnia. Halil odwraca głowę, jego oczy rozszerzają się z przerażenia. Zeynep stoi tuż przed nim, ale… nic się nie dzieje. Kula przelatuje obok, nie raniąc ani jej, ani jego.

Z piskiem opon na drodze zatrzymują się radiowozy. Policjanci błyskawicznie obezwładniają Alpera.

Halil wciąż nie może złapać oddechu.
— Zwariowałaś?! — wybucha, wciąż roztrzęsiony. — Dlaczego to zrobiłaś?!

Zeynep patrzy na niego z pełnym determinacji uśmiechem.
— Ludzie stają się tacy, jak ci, których kochają.

— Nie, ty mnie przerosłaś! — Halil potrząsa głową, nie mogąc uwierzyć, że naprawdę stanęła przed lufą, by go ochronić. — Rzuciłaś się w stronę kuli! Dlaczego?!

— Bo cię kocham! — wykrzykuje Zeynep, tak głośno, jakby chciała, by usłyszał to cały świat. — Niech wszyscy wiedzą, że jestem w tobie zakochana, Halilu Firacie!

Jej słowa uderzają go mocniej niż jakikolwiek cios. Przez moment nie może się poruszyć, jakby rzeczywistość właśnie się zmieniła.

A potem przyciąga ją do siebie i obejmuje. Mocno. W końcu usłyszał to, czego tak bardzo pragnął.

Ale to jeszcze nie koniec.

Halil wie, że teraz musi powiedzieć jej prawdę. O zemście, którą planował przez lata. O krzywdzie, którą wyrządził jej i jej rodzinie. I o tym, że wszystko, w co wierzył, było jednym wielkim nieporozumieniem.

***

Fikret stoi na urwistym klifie. Spogląda na roztrzaskaną taksówkę leżącą na dnie przepaści. Bez pośpiechu wybiera numer i przykłada telefon do ucha.

Po chwili w słuchawce rozbrzmiewa znajomy, chłodny głos.
— Halo?
— Robota skończona — oznajmia sucho.

Po drugiej stronie zapada cisza.
— Co z Canan i Asu?

Fikret patrzy w dół, gdzie fale rozbijają się o skały.
— Spadły razem z taksówką. Oto, co się dzieje, gdy nie zaciągasz hamulca ręcznego.

Na jego ustach pojawia się cień uśmiechu.
— Oczywiście naszyjnik jest w moich rękach.

— Doskonale. — W głosie Songul słychać zadowolenie. — Dostaniesz swoją nagrodę.

Fikret rozłącza się i odkłada telefon do kieszeni.

Patrzy na horyzont.

Jego praca tutaj dobiegła końca.

***

Zachód słońca barwił niebo odcieniami złota i purpury, a morska bryza niosła zapach soli i wolności. Halil i Zeynep spacerowali brzegiem morza, trzymając się za ręce, jakby nie chcieli, by cokolwiek mogło ich rozdzielić.

— Jesteś moim cudem, Halilu Firacie — wyszeptała Zeynep, kładąc głowę na jego ramieniu. Jej głos był ciepły, pełen spokoju i miłości. — Po raz pierwszy czuję, że jestem we właściwym miejscu. Że jestem wolna.

Halil uśmiechnął się delikatnie i splótł ich palce jeszcze mocniej.
— Największą wolnością jest miłość — odparł, patrząc na nią z czułością.

— Jestem wolna! Jestem szczęśliwa! — Zeynep roześmiała się radośnie i pobiegła w stronę wody, unosząc ramiona.
— Zeynep, nie! — Halil zawahał się, ale zanim zdążył dokończyć, dziewczyna pochylała się już i chlusnęła w niego wodą.

Jej śmiech był jak melodia, której nigdy nie miał dość. Westchnął i bez wahania wszedł za nią do morza. Odpłacił jej tym samym, a po chwili oboje zanurzyli się w beztroskiej zabawie, chlapiąc się jak dzieci, zapominając o wszystkim, przez co przeszli.

***

Gdy słońce niemal dotykało horyzontu, usiedli na piasku. Przed nimi, pośród płomieni, dogasała suknia ślubna Zeynep.

— Teraz czuję, że naprawdę się uwolniłam — powiedziała, patrząc na tańczące języki ognia. — Ta suknia była dla mnie jak całun. Kiedy ją nosiłam, czułam się martwa. Ale teraz… Może mam na sobie zwykłą sukienkę, ale czuję się piękniejsza niż kiedykolwiek. Bo szczęście nie zależy od tego, co mamy na sobie, tylko od tego, co czujemy w sercu.

Halil objął ją ramieniem i ucałował w skroń.

— Jesteśmy szczęśliwi, prawda? — zapytała cicho.
— Bardziej niż kiedykolwiek.

Ogień zgasł, a wiatr uniósł w powietrze ostatnie czarne drobinki popiołu.

Zeynep spojrzała na Halila z powagą.
— Miałeś mi coś powiedzieć.

Halil spuścił wzrok. Czuł, jak jego serce przyspiesza.

— Nie wiem, od czego zacząć — wyznał, chwytając jej dłonie i splatając ich palce.
— Po prostu to powiedz.

Wziął głęboki oddech.
— Nie mogę cofnąć tego, co zrobiłem. Trudno mi nawet prosić cię o wybaczenie, ale… myśl, że mógłbym cię stracić, doprowadza mnie do szaleństwa.

Ścisnął jej dłoń mocniej i przyłożył ją do swojej piersi.
— Moje serce drży. Odkąd tu przyjechałem…

— Halilu, w porządku — przerwała mu delikatnie. — Wiem, co chcesz powiedzieć. Nie musisz tego mówić. Chcę zostawić wszystko za sobą.
— Naprawdę? Nawet jeśli wiesz…?

— Tak — spojrzała mu głęboko w oczy. — Bo widzę w tobie tego samego chłopca, którego kiedyś poznałam na Wichrowym Wzgórzu. Może później przeszliśmy przez piekło, ale to, co się liczy, to teraz. Mam twoje dłonie w swoich, nasze serca biją razem. Z nienawiści stworzyliśmy miłość. Czy to nie jest najcenniejsze?

Halil patrzył na nią w oszołomieniu.
— Więc… nie zrezygnowałaś, Zeynep? Nawet teraz?
— Nigdy.

W jego oczach błysnął cień łez. Zadrżał, gdy poczuł ciężar tego momentu.
— Myślmy o przyszłości — poprosiła Zeynep. — Po prostu żyjmy chwilą.

Halil wstał powoli i podszedł do samochodu.
— Zamknij oczy — poprosił.

Zeynep posłusznie wykonała polecenie. Słyszała, jak otwiera schowek, a potem jak jego kroki znów przybliżają się do niej. Poczuła, jak odgarnia jej włosy z twarzy.

— Chciałem zrobić to już dawno — wyszeptał. — Przygotowywałem się do tego tyle razy, ale los zawsze miał inne plany. Myślałem nawet, że powinienem to wyrzucić. Ale nie mogłem, bo wierzyłem w nas.

Zanim zdążyła otworzyć oczy, poczuła, jak klęka przed nią.

— Zeynep…

Otworzyła oczy i zamarła.

Halil trzymał w dłoniach małe, aksamitne pudełeczko.

— Kochałem cię, choć o tym nie wiedziałaś. Kocham cię i zawsze będę cię kochać. Strażniczko moich oczu, moja największa wygrano, właścicielko mojego serca… — otworzył pudełeczko, a w środku zalśnił pierścionek. — Czy powierzysz swoje serce mojemu sercu? Czy zostaniesz moją żoną?

Łzy spłynęły po policzkach Zeynep.
— Tak — wyszeptała. — Moje serce należy do ciebie, Halilu. Będę twoją żoną.

Wsuwając pierścionek na jej palec, Halil uniósł ją w górę i zaczął obracać wokół własnej osi. Zeynep zaśmiała się przez łzy.

— Tańczyłem z tobą we śnie, kiedy byliśmy nad jeziorem — wyznał. — Czy teraz zatańczysz ze mną naprawdę?
— Wtedy bałam się ciebie… Teraz już nie.

Delikatnie położyła dłoń na jego ramieniu.

Zachodzące słońce otulało ich ciepłym światłem, a oni, boso na mokrym piasku, zaczęli tańczyć. Ich ciała poruszały się w harmonii, jakby byli jednością. Morska bryza muskała ich skórę, a fale wtórowały ich krokom, tworząc muzykę, której nie było, ale którą czuli w sercach.

Halil trzymał Zeynep w talii, a ona opierała głowę na jego ramieniu, czując, jak jego serce bije w rytmie ich tańca. Ich spojrzenia spotykały się, pełne miłości i obietnicy wspólnej przyszłości.

Niebo przybrało odcienie różu i złota. Tańczyli jak fale morza, które nigdy nie przestają się spotykać.

A gdy się zatrzymali, Halil objął Zeynep i szepnął:
— Już nigdy cię nie puszczę.

— Nawet gdybyś chciał, nie pozwoliłabym ci odejść — odparła z uśmiechem.

Ich usta spotkały się w pocałunku, który przypieczętował nowy rozdział ich życia.

***

Noc już zapadła, a plaża skąpana jest w blasku księżyca i ciepłym świetle lampionów.

Halil prowadzi Zeynep przez miękki piasek, trzymając ją za rękę. Morska bryza niesie ze sobą zapach soli i delikatnie rozwiewa jej włosy. Nad głowami skrzą się gwiazdy, a fale rytmicznie rozbijają się o brzeg, jakby przygrywały do tej niezwykłej chwili.

— Halilu, co tu robimy? — pyta Zeynep, spoglądając na niego z zaciekawieniem.

Mężczyzna nie odpowiada od razu. Zamiast tego delikatnie obejmuje jej twarz dłońmi i przygląda się jej tak, jakby chciał zapamiętać każdy szczegół tej chwili.

— Wiesz, co jest piękne w przeznaczeniu? — szepcze. — Że nawet jeśli się przed nim bronimy, i tak nas znajduje.

Zeynep patrzy na niego z lekkim uśmiechem, ale zaraz potem zauważa coś za jego plecami. Jej oddech przyspiesza.

Kilka metrów dalej, na tle ciemnego nieba i roziskrzonego morza, wznosi się drewniany łuk opleciony białymi kwiatami i zwiewnymi wstęgami. Wokół palą się lampiony, rzucając ciepły, złocisty blask na miękki piasek. Droga do łuku usłana jest płatkami róż, a obok stoi urzędnik i dwójka świadków.

Zeynep wstrzymuje oddech, a jej oczy robią się wilgotne.
— Halilu… — Jej głos drży.

— Chcę, żebyś była moją żoną. Nie jutro, nie za tydzień. Teraz. — Jego spojrzenie jest pełne czułości. — Nie chcę już dłużej czekać. Chcę, żebyś od tej chwili nosiła moje nazwisko i była moim domem.

Dziewczyna zasłania usta dłońmi, próbując powstrzymać łzy wzruszenia.

— Nie mogę w to uwierzyć… — szepcze.
— Więc pozwól mi uczynić to rzeczywistością. — Halil ujmuje jej dłonie i splata z nią palce.

Gdy urzędnik ogłasza ich mężem i żoną, Halil nie czeka ani chwili. Pochyla się i całuje ją – delikatnie, ale z pasją, która przypieczętowuje ich przysięgę.

Świadkowie biją brawo, a lampiony migoczą, jakby błogosławiły ich związek.

Noc jest cicha, ale ich serca biją głośno. A fale? One będą opowiadać tę historię po wieczność.

***

Już jako mąż i żona przenoszą się do hotelu. Halil nie może oderwać od niej wzroku, jakby wciąż nie dowierzał, że to wszystko dzieje się naprawdę. Przytula ją mocno, zanurzając twarz w jej włosach.

— Jak to robisz, że za każdym razem tak pachniesz? — pyta, napawając się jej zapachem. — Nawet gdybyś wpadła w błoto, i tak pachniałabyś idealnie.

Zeynep śmieje się cicho, spoglądając na niego z czułością.

W końcu wsuwają sobie na palce obrączki ślubne. Halil delikatnie całuje swoją żonę, smakując chwilę, którą zapamięta na zawsze.

— Brakuje jeszcze tylko jednej rzeczy — mówi nagle, odsuwając się z tajemniczym uśmiechem. — Poczekaj na mnie.

Zeynep patrzy za nim, gdy wychodzi z pokoju, czując jeszcze ciepło jego ust na swoich.

***

Kwadrans później Halil wraca, niosąc w dłoniach bukiet kwiatów i niewielkie pudełko, w którym – można się domyślać – znajduje się biżuteria. Jest podekscytowany, nie może się doczekać, by ponownie zobaczyć swoją żonę.

Podchodzi do drzwi i puka.

Cisza.

— Zeynep? — woła, ale odpowiedzi brak.

Niepokój ściska mu serce. Powoli otwiera drzwi i wchodzi do środka.

Zeynep jest tam. Stoi przy oknie, otulona cieniem nocy. Ale coś jest nie tak.

Nie wita go uśmiechem. Nie odwraca się.

Jest inna.

Smutna. Przygnębiona. Odległa.

— Zeynep? — Jego głos drży.

Podchodzi do niej ostrożnie i zapina na jej szyi naszyjnik, który miał być symbolem jego miłości. Nie widzi, jak po jej policzku spływa łza.

Chce ją objąć, chce poczuć, że jest przy nim. Obejmuje ją od tyłu, ujmując jej dłonie i wtulając twarz w jej włosy.

— Nie zapomnę tej chwili do końca życia — szepcze.

Kolejna łza spływa po twarzy Zeynep.

— Nie zapomnij — odpowiada, ale w jej głosie nie ma już czułości. Jest chłodna, obca, lodowata. — Bo od dziś sprawię, że będziesz tak samo bezradny, jak bezradna byłam ja.

Halil marszczy brwi, nie rozumiejąc.
— Zeynep…?

Nim zdąży dokończyć, dziewczyna gwałtownie odwraca się w jego stronę. Jej oczy płoną gniewem, którego jeszcze nigdy u niej nie widział.

— Nie dotykaj mnie! — syczy, odpychając go z całej siły.

Halil cofa się, zszokowany.

Zeynep sięga do szyi i zrywa naszyjnik, który przed chwilą jej założył. Bez chwili wahania ciska nim prosto w jego pierś.

— Nigdy nie będę twoją buntowniczą miłością!

Halil stoi nieruchomo, jakby nagle grunt usunął mu się spod nóg.

Co się stało?

Co wydarzyło się w ciągu tych kilkunastu minut, kiedy go nie było?

Co sprawiło, że jego żona – jego Zeynep – zmieniła się w kogoś, kogo nie rozpoznaje?

KONIEC SEZONU PIERWSZEGO.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia był film Rüzgarlı Tepe 130. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy