„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 231: Streszczenie
Halil i Zeynep wchodzą do sypialni tuż po tym, jak w obecności całej rodziny ogłosił ją panią domu. W powietrzu wciąż unosi się napięcie, które sprawia, że cisza między nimi wydaje się głośniejsza niż słowa. Zeynep delikatnie umieszcza kanarka w pudełku, po czym odwraca się do męża, patrząc mu prosto w oczy.
— Więc… rozwód odwołany? — rzuca chłodno, z nutą sarkazmu. — Przypomnę ci tylko jedno, Halilu: jestem córką Ömera Aslanli, prawowitego właściciela tego domu. Nie potrzebuję twoich łask. Nie oczekuję od ciebie żadnej przysługi ani teatru przed całą rodziną.
Halil staje nieruchomo, jego spojrzenie twardnieje.
— Dopóki nie jesteśmy rozwiedzeni, jesteś moją żoną — odpowiada spokojnie, choć w jego głosie słychać ukrytą stal. — A żona Halila Firata ma swoje miejsce i swoje obowiązki. Jednym z nich jest być panią tego domu. I tego od ciebie oczekuję, Zeynep Firat.
Odwraca się, gotów odejść, ale ona gwałtownie chwyta go za ramię i przyciąga do siebie, zmuszając, by znów spojrzał jej w twarz.
— Jestem twoją żoną… ale tylko na papierze — mówi z mocą, a w jej oczach błyszczy ból i gniew. — I tak zostanie. Zapamiętaj to sobie, Halilu.
Patrzą na siebie jeszcze przez chwilę, aż on w końcu odwraca wzrok i wychodzi bez słowa, zatrzaskując za sobą drzwi. Zeynep opada na łóżko, wyciąga kanarka z pudełka i przyciska go do ust, całując go, jakby w nim chciała znaleźć odrobinę czułości, której nie dostała od męża.
***
Tego wieczoru, podczas rodzinnej kolacji w ogrodzie, atmosfera jest pełna napięcia, ale przesiąknięta też czymś nieuchwytnym — jakby w powietrzu unosiła się zapowiedź przełomu. W pewnym momencie Halil wstaje od stołu i prosi wszystkich o chwilę uwagi.
— Chciałbym coś powiedzieć — zaczyna spokojnie.
Wyciąga dłoń w stronę Zeynep i czeka, aż wstanie. Choć jej serce bije coraz szybciej, podaje mu rękę i podchodzi. Halil wyjmuje z kieszeni aksamitne pudełeczko, które wcześniej przekazała mu Gulhan.
— Ten pierścionek — mówi, patrząc jej w oczy — należał do mojej mamy. Jej ostatnim życzeniem było, żebym założył go na palec kobiety, która naprawdę na to zasłuży. W moim świecie tylko jedna kobieta zasługuje, by go nosić.
Wsuwa pierścionek na jej palec z taką pewnością, że Zeynep aż wstrzymuje oddech.
— To ty, Zeynep Firat — kończy cicho.
Obejmuje jej twarz w dłoniach i całuje ją długo, czule, przy wszystkich. Gulhan i Tulay uśmiechają się ze wzruszeniem, a reszta rodziny bije im brawo. Tylko Songül patrzy na nich z mrocznym gniewem, zaciśnięte pięści kryjąc pod stołem.
— Szlag… — cedzi w myślach. — Nie doceniłam was. Ani ciebie, ani jej. Ale nie cieszcie się za wcześnie. Ta wojna dopiero się zaczyna.
Kamera pokazuje jeszcze Tulay, która oddycha z ulgą i w myślach szepcze z nadzieją:
— Dzięki Bogu… Halil w końcu zrezygnował z rozwodu.
A na palcu Zeynep połyskuje czerwony kamień, który — jakby na przekór wszystkiemu — rozbłyska jak serce, które wciąż jeszcze potrafi kochać.
***
Selma i Eren znajdują się na tarasie jego domu, skąpani w miękkim świetle nocy. Oboje elegancko ubrani, wyglądają jak para wyrwana z najpiękniejszego snu. Mrok rozświetla blask lampy projektora, która rzuca na biały ekran drżące smugi światła, jakby zapowiadając coś wyjątkowego.
— Zacznijmy — mówi Selma cicho, z lekkim uśmiechem, poprawiając włosy. — Nie mam zbyt wiele czasu. Muszę wrócić, zanim mama zacznie się martwić. — Jej wzrok pada na wciąż pusty ekran. — O czym właściwie jest ten film?
Eren uśmiecha się zagadkowo i odpowiada spokojnie:
— To najpiękniejsza historia miłosna, jaką znam. Mogę ją oglądać przez całe życie… i nigdy mi się nie znudzi.
W oczach Selmy pojawia się błysk ciekawości.
— Teraz naprawdę mnie zaintrygowałeś. Proszę, zacznijmy.
Eren bierze do ręki pilot i naciska przycisk. Na ekranie rozbłyskają obrazy — ich wspólne zdjęcia: śmiejący się w parku, trzymający się za ręce nad brzegiem morza, zapatrzeni w siebie podczas zimowego spaceru. W kąciku ust Selmy pojawia się wzruszony uśmiech, gdy rozpoznaje kolejne ujęcia.
Nagle, zza drzwi na balkon wchodzi skrzypaczka w długiej sukni. Jej smukłe palce dotykają strun, a delikatne, pełne emocji dźwięki zaczynają wypełniać nocne powietrze. Każdy ton jest jak szept — miękki, przejmujący, opowiadający ich własną historię. Melodia splata się z obrazami, tworząc magię, od której trudno oderwać wzrok i serce.
Eren powoli podchodzi do Selmy. Jego twarz jest poważna, ale oczy błyszczą od uczuć. Klęka przed nią i otwiera aksamitne pudełeczko z pierścionkiem, którego kamień połyskuje w świetle projektora niczym gwiazda na nocnym niebie.
— Selmo Aslanli… długo czekałem na tę chwilę — mówi głosem, który lekko drży od wzruszenia. — Powiedziałem ci, że jest taka historia miłosna, której oglądanie nigdy mi się nie znudzi. To nasza historia. Czy zechcesz pisać ją dalej razem ze mną? Zostaniesz moją żoną?
Przez chwilę Selma tylko patrzy na niego, zaskoczona i przepełniona emocjami. Potem jej oczy rozbłyskają łzami szczęścia, a usta rozciągają się w szerokim, promiennym uśmiechu.
— Tak! Tak! — wykrzykuje drżącym głosem i rzuca się Erenowi na szyję, obejmując go mocno.
Skrzypce grają dalej, a noc otula ich swoją ciepłą, pełną miłości ciszą.
***
Zumrut odkrywa, że Halil i Zeynep śpią osobno. Wściekła, każe Halilowi natychmiast usunąć sofę z sypialni. On wykonuje polecenie bez słowa.
Kilka godzin później Zeynep wchodzi do pokoju. Zatrzymuje się w progu, widząc przemeblowaną przestrzeń. Myśli, że to on sam zdecydował się na ten krok. W jej oczach błyskają emocje — gniew, zawstydzenie, coś, co trudno nazwać.
— Jesteś szalony, jeśli myślisz, że położę się z tobą w jednym łóżku! — wyrzuca z siebie drżącym głosem.
Halil powoli podchodzi, a jego spojrzenie jest chłodne i twarde. Ujmuje ją mocno za ramiona, przytrzymując w miejscu.
— To ty nie chciałaś się rozwieść — przypomina lodowato. — A jeśli chcesz być moją żoną… będziesz nią naprawdę. Tej nocy…
Jego usta niebezpiecznie zbliżają się do jej ust. Zeynep odpycha go ze wszystkich sił.
— To się nie stanie! Nigdy!
Chwyta z szafki ciężką, porcelanową muszlę i podnosi ją groźnie, jej dłoń aż bieleje.
— Nie dotykaj mnie! Przysięgam, że rozwalę ci tym głowę!
Halil jednak tylko uśmiecha się krzywo, a jego głos, choć wciąż miękki, brzmi jak ostrze:
— Uspokój się. Jeśli się mnie boisz… nie musisz. — W jego oczach pojawia się cień pogardy. — Bo ja też już cię nie chcę. — Wyrwał jej muszlę z ręki i rzucił ją na łóżko. — Nawet gdybyś była ostatnią kobietą na ziemi, nigdy cię nie dotknę.
Na chwilę zapada cisza tak gęsta, że aż dźwięczy w uszach. Halil prostuje się i mówi chłodno:
— Ale ty… będziesz błagać, żeby zostać żoną Halila Firata.
Zeynep popycha go lekko w pierś, patrząc mu prosto w oczy.
— Znam cię lepiej, niż ci się wydaje. Nadal jesteś tym samym Halilem Firatem, który po raz pierwszy przybył do Yesilpinar. Nadal tym brutalem, który płonie żądzą zemsty! — Uderza go pięścią w pierś. — Ale ja już nie jestem tą samą Zeynep! Otwórz wreszcie oczy i posłuchaj! Nigdy cię nie będę błagać. Wolę umrzeć, niż być twoją żoną!
W odpowiedzi Halil gwałtownie chwyta jej dłoń i ściąga z niej pierścionek, który włożył jej podczas kolacji.
— Nie zasługujesz na to! — syczy, trzymając pierścionek w palcach. Otwiera drzwi i zatrzymuje się w progu, nie odwracając się nawet na nią. — Przyjdziesz do mnie z własnej woli i zostaniesz moją żoną. — Jego głos jest cichy, groźny. — I to już niedługo.
— Nigdy! — odpowiada Zeynep, jej głos drży od furii i bólu. — Nigdy do ciebie nie przyjdę! Nie będę ci się kłaniać, Halilu Firacie! Zrobię ci to samo, co ty zrobiłeś mnie!
Halil wychodzi, nie odpowiadając. Drzwi zamykają się za nim z głuchym trzaskiem.
Zeynep opada na łóżko, jakby cała siła z niej uleciała. Przyciska dłoń do piersi, próbując uspokoić rozszalałe serce. Szepcze do siebie drżącymi wargami:
— Za każdym razem, gdy myślę, że już bardziej nie złamiesz mi serca… ty i tak potrafisz to zrobić. Czy to w ogóle jest miłość? Czy miłość ma tak wyglądać? Miłość leczy. Miłość przytula i chroni… A ty tylko ranisz. Ty nie potrafisz kochać, Halilu Firacie. Twoje serce już dawno zamarzło. Nawet moja miłość nie umiała go ogrzać.
Jej głos cichnie, a łzy, których nie chce pokazać, zaczynają spływać po policzkach.
***
Halil wpada do swojego gabinetu niczym burza. Wściekłość aż bije od jego sylwetki. Z impetem zrzuca wszystkie rzeczy z biurka — papiery, długopisy i szklanka rozpryskują się na podłodze z głuchym brzękiem.
— Dlaczego mi to zrobiłaś, Zeynep?! — krzyczy, jego głos drży od gniewu i zawodu. — Jak mogłaś mnie tak okłamać, patrząc mi prosto w oczy?!
***
Retrospekcja.
Akcja cofa się o godzinę. Halil przechodzi korytarzem i zatrzymuje się tuż obok kuchni, skąd dobiegają stłumione głosy. Rozpoznaje głos Zeynep i jej matki, Tulay.
— Pamiętaj, co ci powiedziałam, córko — mówi ostro Tulay, jej ton nie pozostawia złudzeń. — Bądź ostrożniejsza w przyszłości. W przeciwnym razie konsekwencje będą bardzo złe. Twoje małżeństwo się rozpadnie, a my znowu wylecimy stąd z niczym.
Chwila ciszy, po której padają kolejne słowa:
— Kto wie… Może dzięki Halilowi odzyskamy wszystko, co nam zabrano.
— Mamo… zrobię wszystko, co w mojej mocy — odpowiada cicho Zeynep, jej głos brzmi jak przyrzeczenie. — Przywrócę nam dawne życie. Obiecuję ci to.
Te słowa wbijają się w serce Halila jak nóż. Odsuwa się od drzwi, a jego twarz blednie z gniewu i bólu.
***
Kolejna retrospekcja.
W gabinecie Halila stoi Songul, udając skruchę. Jej głos jest cichy, lecz pewny, jakby grała długo ćwiczoną rolę.
— Halilu, muszę ci się do czegoś przyznać — zaczyna, opuszczając wzrok, by dodać sobie wiarygodności. — Przed waszym ślubem… zadzwoniłam do Zeynep. Powiedziałam jej, że przyjechałeś do Yesilpinar po to, żeby się zemścić. Ona wiedziała. Wiedziała wszystko, zanim się pobraliście.
Halil patrzy na nią z niedowierzaniem, jego głos drży od szoku.
— Poczekaj… co ty powiedziałaś?
— Wiem, że to był błąd… — tłumaczy się pośpiesznie Songul.
Halil unosi głos, jego pięści zaciskają się tak mocno, że bieleją mu knykcie.
— Przez twój błąd… Zeynep i ja…
— Nie mów mi, że się pokłóciliście przeze mnie? — przerywa mu z udawaną troską. — Och, Halilu… jeśli tak, umrę z wyrzutów sumienia. Zrozum, zrobiłam to dla ciebie. Bo cierpiałeś, dusząc w sobie tę tajemnicę. Myślałam, że twoja miłość na to nie zasługuje.
Halil odsuwa się od niej, jego głos jest lodowaty:
— Ciociu… Zeynep to kobieta, którą kocham. To ja powinienem był jej to powiedzieć. Ty nie miałaś prawa! Nigdy więcej nie wtrącaj się w moje życie! Bo inaczej… — urywa, ale jego spojrzenie mówi wszystko.
Songul kładzie mu dłoń na ramieniu, wzdycha teatralnie i mówi już bardziej pewnym tonem:
— Masz rację. Powinnam była wcześniej z tobą porozmawiać. Ale kiedy wróciliście i ogłosiliście, że się pobraliście, myślałam, że wszystko wyjaśniliście. A potem… widziałam, jak Zeynep paliła wasze wspólne rzeczy.
Jej spojrzenie staje się chłodne, a głos twardnieje:
— Halilu… Zeynep wyszła za ciebie z czysto egoistycznych pobudek. Dlatego ci to mówię. Ona nie kocha cię. Ona pragnie tylko pieniędzy i majątku swojego ojca, Omera Aslanli. Chce cię zniszczyć i odebrać ci wszystko, co zbudowałeś.
Ściska jego ramię mocniej.
— Halilu, musisz się z nią rozwieść. Natychmiast. Wpuściłeś żmiję do swojego serca. A ona tylko czeka, aż cię ukąsi.
Songul odwraca się i wychodzi z gabinetu, nie kryjąc już złośliwego uśmiechu satysfakcji. Kolejna intryga właśnie przyniosła jej zamierzony efekt.
W drzwiach zatrzymuje się na moment i spogląda wstecz na bratanka, który stoi nieruchomo, z twarzą wykrzywioną od gniewu i bólu, a w jego oczach czai się burza.
***
Akcja wraca do teraźniejszości. Selma jak zaczarowana wpatruje się w pierścionek lśniący na jej serdecznym palcu, jakby bała się, że zniknie, gdy tylko mrugnie.
— Nie mogę w to uwierzyć, Erenie… — szepcze drżącym głosem. — Naprawdę mi się oświadczyłeś? Czy to tylko sen?
Eren delikatnie ujmuje jej dłoń, splatając palce z jej drobnymi palcami. W jego oczach czai się spokój i pewność.
— Tak, to sen — mówi z uśmiechem, który rozgrzewa jej serce. — Sen, który śnimy razem. Powiedziałaś mi „tak”. Czekałem na ten moment całe życie. Selmo… skoro wreszcie się odnaleźliśmy, nie traćmy już ani chwili. Weźmy ślub.
Na twarzy dziewczyny pojawia się cień wahania. W jej spojrzeniu czai się myśl, którą tłumi gdzieś w środku:
Przekonanie mamy nie będzie łatwe…
Eren zauważa jej niepewność.
— Wszystko w porządku? — pyta cicho.
— Tak — odpowiada Selma z wymuszonym uśmiechem. — Po prostu… jestem w szoku. I tak bardzo podekscytowana… Ale już późno. Powinnam wracać, zanim mama zacznie się martwić.
Eren jednak nie puszcza jej ręki. Jego głos staje się bardziej zdecydowany, pełen żaru:
— Poczekaj. Jeszcze mi nie odpowiedziałaś. Mówię poważnie, Selmo. Dlaczego mamy zwlekać, skoro się odnaleźliśmy? Nie chcę już przeżyć ani jednej minuty bez ciebie u boku. Weźmy ślub. Natychmiast.
Serce dziewczyny wali jak oszalałe. Patrzy w jego pełne nadziei oczy, czując, jak jej wszystkie obawy na moment cichną.
Nieśmiało kiwa głową, a na jej twarzy maluje się niepewny, ale szczery uśmiech.
— Dobrze… — odpowiada cicho, niemal szeptem.
Eren rozpromienia się, a w jego spojrzeniu pojawia się obietnica, że zrobi wszystko, by nigdy nie pożałowała tej decyzji.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 135. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 136. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.







