„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 235: Streszczenie
Zeynep, stojąc naprzeciw Halila, z zimną determinacją rozdziera na strzępy konspekt swojego największego marzenia — projektu perfum. Kartki spadają na podłogę niczym zwiędłe płatki.
— Wolę porwać swoje marzenia na kawałki, niż ulec tobie — oświadcza lodowato, nie spuszczając z niego wzroku.
Halil przygląda się jej z mrocznym błyskiem w oczach, a jego głos jest głęboki i pełen ostrzeżenia:
— Jeszcze tego pożałujesz.
Zeynep uśmiecha się gorzko i odwraca do niego plecami.
— Najbardziej żałuję tylko jednego dnia — mówi cicho, ale wyraźnie. — Dnia, w którym chwyciłam cię za rękę.
Halil milknie, a w jego myślach pobrzmiewa chłodna refleksja:
Zemsta jest nienasyconym potworem, Zeynep. I ty już wszystko mu oddałaś. Nawet swoje marzenia.
W ciszy oboje ruszają w stronę wyjścia, gdy nagle ich kroki przerywa donośny głos.
— Zeynep! Halil! — woła z kąta sali Nermin, właścicielka restauracji, której ojciec Zeynep kiedyś bardzo pomógł. Jej oczy lśnią wzruszeniem i troską. — Usiądźcie. Musimy porozmawiać.
***
W rezydencji Songul chodzi nerwowo po salonie, co chwilę spoglądając na telefon. Każda minuta ciszy od Deryi podsyca jej niepokój. W końcu nie wytrzymuje i wybiera numer. Po kilku sygnałach słyszy tylko lakoniczny komunikat:
„Wybrany abonent jest niedostępny.”
Zanim zdąży rzucić telefon na kanapę, przychodzi wiadomość głosowa od Deryi. Songul drżącymi dłońmi odtwarza ją i słyszy jej zmęczony, ale stanowczy głos:
„Pani Songul… Halil przejrzał naszą grę. Nie pozwolił mi spotkać się z Zeynep i sam pojawił się na miejscu. Ale spokojnie — nie zdradziłam cię. Wyszłam z tego cało. Tylko proszę… nigdy więcej nie wciągaj mnie w takie sprawy.”
Songul zastyga na chwilę, wbijając wzrok w ścianę. Jej twarz wykrzywia się wściekłością, zęby zgrzytają, a pięści zaciskają się tak mocno, że aż bieleją jej knykcie.
— Niech to szlag! — syczy, rzucając telefon na kanapę. — Jeszcze zapłacisz za to, Halilu. Ty… i ona też.
***
Kelner w restauracji wykazuje, przynajmniej w oczach Halila, zdecydowanie zbyt duże zainteresowanie Zeynep. Mężczyzna obserwuje go spod zmrużonych powiek, a zazdrość pali go jak ogień. Nagle obejmuje Zeynep ramieniem, przyciągając ją do siebie blisko i patrząc kelnerowi prosto w oczy, mówi ostrym tonem:
— Moja żona jest uczulona na homara. Lepiej przynieś sałatkę pasterską. Jedną dla mojej żony, jedną dla siebie. Na mój koszt.
Kelner marszczy brwi, lekko zmieszany, ale kłania się uprzejmie.
— Co ty wyprawiasz, Halilu? — syczy Zeynep szeptem, próbując uwolnić się z jego objęć.
Halil nawet na nią nie patrzy, wzrok wciąż wbijając w kelnera, w którym widzi rywala.
— I frytki — dodaje chłodno.
Kelner unosi brwi.
— Ale proszę pana, frytki nie pasują do tego dania…
— Moja żona uwielbia frytki. One pasują do wszystkiego — przerywa mu Halil bez cienia uśmiechu. — A na koniec przynieś nam jeszcze chleb i ser Tulum.
Kelner skłania się raz jeszcze i odchodzi.
Zeynep odwraca się do męża z niedowierzaniem.
— Całkowicie oszalałeś — cedzi cicho przez zęby.
Halil wreszcie przenosi spojrzenie na nią. W jego oczach tli się coś mrocznego, ale i niepokojąco ciepłego.
— To przez ciebie — odpowiada krótko, jakby to tłumaczyło wszystko.
***
Późnym wieczorem, już w rezydencji, podbiega do Zeynep pokojówka, wyraźnie zaniepokojona.
— Pani Zeynep, twoja babcia od rana czegoś szuka i nie może znaleźć — mówi nieśmiało. — Próbowałam ją powstrzymać, ale…
Zeynep bierze głęboki oddech i uśmiecha się blado.
— W porządku. Zajmę się tym.
Wchodzi do pokoju Zumrut i zastaje babcię klęczącą przed szafą, z której wysypują się ubrania i pudełka.
— Babciu… co się tu dzieje? — pyta delikatnie.
Zumrut odwraca się do niej, a na twarzy maluje się ulga.
— Dobrze, że jesteś. Szukam pewnego dokumentu, ale nie mogę go znaleźć. Pomóż mi, proszę.
Zeynep wchodzi głębiej do pokoju i sięga na najwyższą półkę, gdzie stoi stare pudełko. Zdejmuje pokrywkę i spogląda do środka. Na wierzchu leży starannie złożony akt notarialny.
— Czy to to? — pyta, podając dokument babci.
Na twarzy Zumrut rozkwita uśmiech pełen wzruszenia.
— Tak… dokładnie to. Wiesz, co to jest? — Jej głos drży, gdy dodaje: — To mój prezent ślubny dla ciebie. Mój ojciec podarował mi to wiele lat temu, a dziś ja przekazuję tobie.
Zeynep otwiera dokument i na moment zamiera.
— Babciu… to akt własności ziemi — mówi ze zdumieniem. — Wiesz, jak to jest cenne?
Zumrut kiwa głową spokojnie.
— Oczywiście, że wiem. Ale w moich oczach ty jesteś cenniejsza. Nie wiem, ile to dziś warte, ale dla mnie to rodzinny skarb. Chcę, żebyś go zachowała.
Zeynep waha się, jej oczy błyszczą łzami.
— Babciu… to zbyt wiele. Nie mogę tego przyjąć…
— Zeynep — przerywa jej łagodnie Zumrut — co może być cenniejszego od ciebie? Niech moja wnuczka ma po mnie pamiątkę. Możesz tę ziemię sprzedać albo zatrzymać. To już twoja decyzja.
Zeynep nie wytrzymuje. Łzy płyną jej po policzkach, a uśmiech rozjaśnia twarz. Rzuca się babci w ramiona, mocno ją przytulając.
— Dziękuję, moja sułtanko — szepcze drżącym głosem.
***
Nazajutrz Zeynep przygotowuje sobie kawę w kuchni. Jej twarz rozpromienia lekki uśmiech, a w oczach widać nową, pełną nadziei iskrę.
— W końcu wiem, co robić — szepcze z ulgą, niemal ze wzruszeniem. — Nie zrezygnuję ze swojego marzenia. Obsadzę ziemię lawendą i różami. Zbuduję ten projekt od podstaw. I tym razem zrobię wszystko sama, własnymi siłami. — Jej głos drży, gdy dodaje cicho: — Moja kochana babciu… twoim darem odmieniłaś moje życie.
Z gotową kawą rusza w stronę sypialni. Zatrzymuje się w progu i przez chwilę patrzy na Halila, który wciąż śpi na sofie. Jego sylwetka wydaje się spokojna, ale w jej sercu budzi tylko bunt.
— Ta wiadomość wcale ci się nie spodoba — mówi do siebie półgłosem. — Ale nie będę się tym przejmować.
Upija pierwszy łyk kawy, a na jej białą koszulę kapie ciemna kropla.
— No pięknie! — syczy, zirytowana. — Potrafi rzucić na mnie zły urok nawet wtedy, gdy śpi.
Wychodzi do łazienki, żeby się przebrać. Kiedy wraca, Halil już nie śpi. Opiera się niedbale o toaletkę, z jej filiżanką w dłoni, spokojnie delektując się aromatem kawy.
— To moja kawa — rzuca Zeynep oschle, marszcząc brwi.
— Jesteśmy małżeństwem — odpowiada Halil, nie odrywając od niej spojrzenia. — Nie ma podziału na moje i twoje.
— Jesteśmy małżeństwem tylko na papierze. Dlatego ten podział nadal obowiązuje — ripostuje chłodno.
Halil uśmiecha się kąśliwie, unosi filiżankę i bierze jeszcze jeden łyk.
— Och, wspaniała… — mruczy z zadowoleniem. — Aromat doskonały, smak jeszcze lepszy. Jesteś w tym naprawdę dobra, Zeynep. Już dawno nie piłem tak dobrej kawy. Rób mi taką każdego ranka, dobrze?
— Nie jestem twoją służącą! — rzuca przez zaciśnięte zęby.
— Jesteś moją żoną. — Jego głos jest spokojny, ale w oczach czai się wyzwanie. — Czy nie mogę pić kawy z rąk mojej żony?
Zeynep parska pogardliwie.
— Może jeszcze stopy mam ci umyć?
Halil przekrzywia głowę i mruży oczy z figlarnym błyskiem.
— A zrobisz to, jeśli cię poproszę?
Puszcza jej oko, dopija ostatni łyk i oddaje pustą filiżankę ze spodkiem.
— Dziękuję ci, kochana żono — mówi z udawaną czułością i spokojnie wychodzi z sypialni.
Zeynep bierze kilka głębokich oddechów, starając się opanować gniew. Jej dłoń drży, gdy odkłada filiżankę na stolik.
— Zachowaj spokój, Zeynep… — szepcze sama do siebie. — W ten sposób chce cię złamać, podporządkować. Nie daj się nabrać na jego gierki. Dzisiaj jest piękny dzień. Nikt nie popsuje ci nastroju.
Przymyka powieki, wciąga głęboko powietrze pachnące świeżo parzoną kawą i prostuje się z nową determinacją.
***
Halil udaje przed Zumrut, że skręcił kostkę. Seniorka patrzy na niego z troską, a potem zwraca się do wnuczki z pełnym powagi tonem:
— Zeynep, weź miskę z ciepłą wodą i wymasuj swojemu mężowi nogę. Taki masaż dobrze mu zrobi.
Zeynep przez chwilę milczy, w duchu kipiąc ze złości, ale nie chcąc zawieść babci, posłusznie przynosi miskę z parującą wodą i klęka przed mężem. Zanurza jego stopę w wodzie i zaczyna delikatnie masować.
— Nigdy ci tego nie zapomnę… — myśli z wściekłością, ściskając jego kostkę mocniej, niż powinna.
Zumrut nachyla się nad Halilem, pełna matczynej troski.
— Jak to się stało, mój synu? Jak skręciłeś tę nogę?
Halil odpowiada z niewinnym uśmiechem, jakby cała sytuacja była przypadkiem losu.
— Ach, babciu… wszystko przez Zeynep. Dziś rano nie wypiła swojej kawy. Więc pobiegłem na dół, żeby jej zaparzyć, no i… nieszczęśliwie skręciłem kostkę.
— Och, kochanie… — westchnęła babcia, kiwając głową z dezaprobatą. — Musisz bardziej na siebie uważać! Ale… to wszystko przez moją wnuczkę.
— Przeze mnie?! — Zeynep aż otworzyła szerzej oczy, cały czas masując jego stopę.
Halil wtrącił szybko, udając, że staje w jej obronie:
— Ależ nie, babciu, to nie jej wina. Mam cudowną żonę. Ona nigdy nie mogłaby być przyczyną niczego złego. Po prostu… lubi pić kawę o poranku. Chciałem jej sprawić przyjemność, a wypadek był zupełnie nieoczekiwany.
Zeynep zaciska palce na jego kostce tak mocno, że aż syknął cicho z bólu, jednak nawet tego nie skomentował.
— Córko, mówiłam ci, żebyś była ostrożna! — upomniała wnuczkę Zumrut. — Nie chcesz mu sprawiać bólu.
Halil uniósł kącik ust w prowokacyjnym uśmiechu.
— Właśnie dlatego poprosiłem, żebyś tu została, babciu. — Spojrzał na Zeynep z udawaną powagą. — Ona się dopiero uczy. Kochanie, zajmij się też czubkami palców. Dziękuję ci.
— Nie ma za co, kochanie — syknęła Zeynep przez ściśnięte zęby, zaciskając dłoń na jego stopie jeszcze mocniej.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia był film Rüzgarlı Tepe 138. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.




