„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 286: Streszczenie
Merve i Cemil stoją ze spuszczonymi głowami na środku salonu, jak dzieci oczekujące na wyrok. Tulay patrzy na nich zdezorientowana, natomiast Songul siedzi wygodnie w fotelu, z cieniem satysfakcji na twarzy.
– O co chodzi, Merve? – pyta Tulay, wstając. – Dlaczego wszyscy tu jesteśmy?
– Wkrótce się dowiesz – odpowiada Songul, a jej usta rozciągają się w drwiącym uśmiechu.
Drzwi otwierają się i do pomieszczenia wchodzą Halil i Zeynep. Atmosfera gęstnieje.
– Cemil i Merve popełnili poważny błąd – mówi chłodno Halil, mierząc winnych spojrzeniem. – Nie będę rozwodził się nad szczegółami. Zgromadziłem was tutaj, by ogłosić karę.
– Cemil i Merve? – Tulay kieruje wzrok na córkę, a jej głos drży z niedowierzania. – Co wy zrobiliście?
– Drogi Halilu – wtrąca się Songul, unosząc brew. – Nie ma sensu mówić o karze, jeśli zataja się przestępstwo. – Zanim siostrzeniec zdąży zaprotestować, dodaje z triumfem: – Cemil przywłaszczył sobie pieniądze przeznaczone na wypłaty. A Merve była w to zamieszana.
Słowa uderzają w Tulay jak grom. Odwraca się gwałtownie do córki.
– Merve?! Powiedz, że to nieprawda!
Dziewczyna milczy, jeszcze bardziej kuląc ramiona.
Halil unosi dłoń, uciszając narastający szept i poruszenie.
– Nie ma znaczenia, kto dokładnie co zrobił. Fakt pozostaje faktem: zawiedli nasze zaufanie. Kara musi być wymierzona.
Cemil unosi na chwilę wzrok, oczekując najgorszego.
– Cemilu – głos Halila brzmi twardo jak stal. – Od dziś nie będziesz odpowiedzialny za wypłaty. Powierzam ci inne zadania, takie, które sprawdzą twoją lojalność i charakter.
Zeynep patrzy na niego zaskoczona. Jeszcze w gabinecie mówił o zwolnieniu, a teraz… wygląda na to, że zmienił decyzję.
– A ty, Merve… – Halil kieruje na nią przenikliwe spojrzenie. – Od dziś będziesz odpowiedzialna za wyżywienie pracowników. Nauczysz się porządku, obowiązkowości i pokory. Pieniądze, które straciłaś, zostaną potrącone z twojego wynagrodzenia w ratach.
Zapada cisza. Merve przełyka ślinę, Tulay ściska dłonie ze wstydu, a Songul zaciska zęby – planowała publiczne upokorzenie i zesłanie z farmy, tymczasem Halil wymierzył sprawiedliwość po swojemu.
– Temat uważam za zamknięty – kończy stanowczo Halil. – A kto spróbuje go otworzyć, będzie miał do czynienia ze mną.
***
Halil prowadzi Zeynep do ogrodu. Popołudniowe powietrze pachnie jaśminem, a promienie słońca tańczą na liściach drzew, tworząc migoczące refleksy. Z ziemi wyciąga małe, aksamitne pudełko, które podaje jej z lekkim uśmiechem.
– Otwórz – szepcze.
Zeynep unosi wieczko, a jej oczy rozszerzają się ze zdumienia. Wewnątrz lśni delikatny naszyjnik z czerwonych korali. Halil bierze go z pudełka i, stając za nią, zapina łańcuszek na jej szyi. Pochyla się blisko, tak blisko, że czuje jej oddech na policzku.
– Miałaś rację – szepcze wprost do jej ucha. – Każdy zasługuje na drugą szansę.
Jego dłoń muska jej policzek, odgarniając niesforne pasmo włosów.
– A ty? – pyta nagle, spoglądając jej głęboko w oczy. – Kiedy dasz mi drugą szansę?
Zatrzymuje jej dłonie w swoich, jakby bał się, że ucieknie.
– Wiesz… moje życie dzielę na dwie części. To, które było przed tobą, i to, które zaczęło się, gdy pojawiłaś się ty. Dzięki tobie stałem się spokojniejszy, lepszy. Zmieniłaś mnie.
Zeynep odwzajemnia spojrzenie, a w jej głosie brzmi miękkość i siła zarazem.
– Jesteś cnotliwym człowiekiem, Halilu Firacie. Ale możesz być kimś jeszcze większym. Możesz wybaczyć. To nie czyni słabszym – przeciwnie, czyni silniejszym. Teraz mam prośbę… do tego Halila „po Zeynep”. Czy możesz wybaczyć Tekinowi?
Słowa uderzają w niego niczym kamień. Odsuwa się, jakby próbował uciec przed odpowiedzialnością, i potrząsa głową.
– Nie. Nie ma przebaczenia dla zdrajców – mówi twardo, choć w jego głosie słychać cień niepewności.
– Przed chwilą sam przyznałeś, że każdy zasługuje na drugą szansę – przypomina łagodnie Zeynep. – Jak możesz oczekiwać, że ktoś wybaczy tobie, jeśli ty sam nie potrafisz tego zrobić?
Zanim Halil zdąży odpowiedzieć, z domu dochodzi odgłos kroków. Do ogrodu wbiega Gulhan. Jest blada, jej oczy są podkrążone, a włosy w nieładzie – wygląda, jakby od wielu nocy nie zaznała snu.
– Halil! – jej głos drży od gniewu i rozpaczy. – Gdzie jest Tekin? Od kilku dni nie ma o nim żadnych wieści! On nigdy by mnie tak nie zostawił! Wiesz, jak bardzo się o niego martwię. Powiedz prawdę! Zrobiłeś mu coś?!
Łzy błyszczą jej w oczach.
– Ma chore nerki… jeśli nie bierze lekarstw, może umrzeć! – krzyczy rozpaczliwie. – Halil, błagam, powiedz, co mu zrobiłeś!
Zeynep natychmiast podbiega do szwagierki, obejmuje ją ramionami i stara się ją uspokoić.
– Gulhan, proszę… – mówi cicho, niemal kołysząc ją w objęciach. – Wiem, że martwisz się o swojego męża, ale nie możesz się tak zadręczać. Nie jesteś sama – jesteśmy z tobą. Pomyśl o tym, że nosisz w sobie nowe życie. Nie możesz pozwolić, żeby rozpacz odebrała ci siły.
Gulhan wtula twarz w ramię Zeynep, szlochając, a Halil stoi w milczeniu. Zaciśnięte pięści zdradzają jego wewnętrzną walkę.
***
Merve wpada do oficyny, oddychając ciężko, z ręką przy piersi. Na jej twarzy maluje się ulga, a w oczach błyszczy rozbawienie, jakby właśnie uniknęła wielkiego niebezpieczeństwa. Tuż za nią wchodzi Tulay, krocząc powoli, z kamiennym wyrazem twarzy – zimnym, surowym i pełnym gniewu.
– Cudem się z tego wywinęłam – wyznaje Merve, rozpromieniona, jakby właśnie opowiedziała zabawną anegdotę. – Spodziewałam się, że mój szwagier zrobi większą awanturę. Praca jest ciężka, ale jakoś dam radę. Wystarczy przeczekać kilka dni, a potem wszystko wróci do normy. Ale, mamo, tak bardzo się zestresowałam… – Wzdycha teatralnie, jakby to ona była największą ofiarą sytuacji. – Pozwól, że wezmę prysznic i wreszcie odpocznę.
Te słowa przelewają czarę goryczy. Tulay, która do tej chwili walczyła z własnym gniewem, nagle wymierza córce mocny policzek. Echo uderzenia odbija się od ścian, a Merve cofa się o krok, szeroko otwierając oczy ze zdumienia.
– Jak mogłaś to zrobić, Merve?! – ryczy Tulay, cała drżąc z oburzenia. – Czy dziewczynie z rodziny Aslanli przystoi tak kalać nasze imię? Czy ty w ogóle rozumiesz, jaką hańbę na nas sprowadziłaś?
Merve, oszołomiona, dotyka dłonią piekącego policzka. Jej oczy napełniają się łzami, lecz w jej postawie nadal widać cień uporu.
– Nie weźmiesz żadnego prysznica! – Tulay podnosi głos, wskazując palcem drzwi. – Pójdziesz prosto do swojego pokoju i nie wyjdziesz, dopóki ci nie pozwolę.
Merve odwraca się bez słowa. Ze łzami spływającymi po policzkach, powoli kieruje się do pokoju, a Tulay zostaje w oficynie, trzęsąc się jeszcze z gniewu.
***
Halil, świadomy choroby nerek Tekina, rozkazuje swoim ludziom obserwować wszystkie okoliczne apteki. Wie, że prędzej czy później choroba zmusi go do ujawnienia się.
Zeynep, przeczuwając niebezpieczeństwo, w pośpiechu chwyta za telefon i dzwoni do Hakana.
– Uważaj, Halil rozstawił obserwatorów przy aptekach! – ostrzega z drżeniem w głosie.
Ale jest już za późno. Hakan właśnie zaparkował z Tekinem pod jedną z aptek. Nagle zostają zauważeni. Nerwowo wymieniają spojrzenia i natychmiast ruszają do ucieczki, ale w lusterkach samochodu widzą, że mają ogon.
Wieść dociera błyskawicznie do Halila. Mężczyzna bez wahania opuszcza farmę, z bronią wetkniętą za pasek. Jego twarz twardnieje, a spojrzenie płonie determinacją. Jest gotów, by wreszcie rozliczyć się z Tekinem – raz na zawsze.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 168. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 169. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.







