„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 289: Streszczenie
Zeynep domyka zamek walizki jednym pewnym ruchem. Walizka gotowa — ubrania ułożone równo, drobiazgi zapakowane. Przez moment stoi nad nią, patrzy na obrączkę na palcu i z czułością przesuwa opuszkiem palca po wygrawerowanym napisie. Na krótką chwilę zdejmuje ją, przygląda się literom, jej oddech robi się cichy, jakby w tym geście zamykała stary rozdział. Gdy wkłada pierścionek z powrotem na palec, tuż przed tym, jak do pokoju wchodzi Halil, uśmiech pojawia się w jej oczach — delikatny i pełen ulgi.
– Jesteś gotowa? – pyta, obejmując jej dłoń. Jego głos jest spokojny i słychać w nim niewypowiedzianą nadzieję. Nagle odwraca wzrok, jakby coś mu umknęło.
– Zapomniałeś o czymś? – pyta Zeynep.
Halil robi krok w stronę szafy. Sięga za nią i wyciąga złożony parawan — ten sam, który dzielił ich sypialnię na pół: jego stronę i jej stronę. Teraz, po pojednaniu, ten symbol oddzielenia wydaje się niepotrzebny. Trzyma parawan w dłoniach, chwilę wpatruje się w jego fałdy, jakby żegnając przeszłość.
– Jest jedna rzecz, którą muszę zrobić — mówi wreszcie. Następnie zwraca się do drzwi: – Arzu!
Pokojówka pojawia się szybko, oddychając delikatnie z wysiłku.
– Powiedz Cemilowi, żeby schował ten parawan do magazynu — rozkazuje Halil. Po chwili dodaje, z nieco łagodniejszym tonem: – Albo… jeśli nie masz innego pomysłu, niech potnie go na kawałki i wyrzuci. Niech zniknie stąd na zawsze.
Arzu kiwa głową posłusznie:
– Dobrze, tak zrobię. Pani Tulay mówiła, że wyjeżdżacie, więc przygotowałam jedzenie na drogę. Spakuję wszystko i zaniosę do samochodu.
Halil uśmiecha się krótko, po czym spogląda na Zeynep z czułością i zdecydowaniem. Z parawanem odsuniętym od ściany staje się jasne, że symboliczne bariery między nimi odpadają — czas powrotu do domu nadszedł.
***
Małżonkowie wychodzą z domu z walizkami. Na podwórku czeka już reszta rodziny, by ich pożegnać.
– Dobrze, że wpadliście na pomysł z urlopem – chwali Tulay z uśmiechem. – Odpocznijcie i bawcie się dobrze.
Podczas wczasów Zeynep będzie manipulować Halilem – myśli Songul, zaciskając dłonie. – Ale teraz to bez znaczenia. Skoro mam na pieńku z Tulay, lepiej, że Halila nie będzie w domu.
– A gdzie Gulhan? – pyta Halil, rozglądając się po podwórku.
– Rozbolała ją głowa – odpowiada Songul swobodnym tonem. – Zaszyła się w swoim pokoju.
– W porządku. Chodźmy – mówi do żony, ale zanim rusza, jego telefon wibruje. Na ekranie pojawia się zdjęcie: Tekin i Hakan w jednym samochodzie. Pod nim krótki tekst: „To Hakan pomagał Tekinowi. Od początku ukrywał go przed nami.”
Halilowi napinają się mięśnie żuchwy. Zmarszczki w kącikach oczu pogłębiają się jak pęknięcia skały, zdradzając potężny ogień wściekłości.
– Co się dzieje, Halilu? – pyta Zeynep, spoglądając na niego z niepokojem. – Stało się coś?
Mężczyzna zamyka oczy, tłumiąc burzę w środku. W tej chwili liczy się tylko jedno – Zeynep i miłość do niej.
– Nic się nie dzieje. Jedźmy – mówi chłodno i kieruje się do samochodu.
Nagle bramę przecina światło syren. Radiowóz zatrzymuje się na podjeździe.
– Co to ma znaczyć? – pyta zaskoczona Songul.
– Dlaczego policja przyjechała? – drży Merve, bojąc się, że to przez jej incydent z zakupem torebek po „okazyjnej cenie”.
Dwóch policjantów wysiada z auta i podchodzi do zebranych.
– Przepraszamy za najście o tej porze – mówi jeden z nich. W tym momencie z domu wychodzi Gulhan. Jej twarz jest blada, oczy ma podkrążone, a ciało wycieńczone.
– Pani Gulhan zgłosiła zaginięcie męża – dodaje funkcjonariusz. – Ruszyliśmy do akcji od razu po zgłoszeniu. Niestety dotarła do nas informacja o wypadku. Opis zmarłego odpowiada panu Tekinowi. Ktoś z państwa musi dokonać identyfikacji.
– Pojadę natychmiast – odpowiada Halil, a jego głos drży jak napięta struna.
Policjanci oddalają się, zostawiając rodzinę w szoku. W tej ciszy, ciężkiej jak kamień, na podwórku niespodziewanie pojawia się Hakan. Halil wbija w niego lodowaty, przeszywający wzrok.
Gulhan, po dłuższej chwili, nagle wybucha. Łapie się za głowę i jej krzyk rozdziera noc:
– Nie! To nie może być Tekin! Nie, on nie mógł umrzeć! Moje dziecko nie może zostać bez ojca!
Kobieta traci siły i osuwa się na ziemię. Halil, kipiąc wściekłością, dopada do Hakana i chwyta go za płaszcz, potrząsając nim brutalnie.
– Powierzyłem ci mój dom i rodzinę! – ryczy. – A ty co zrobiłeś?! Uważałem cię za brata, a ty mnie zdradziłeś! Wstydź się! Ukrywałeś go przede mną!
Unosi rękę, gotów uderzyć, ale nagle ktoś zatrzymuje jego ramię. To Zeynep.
– To nie on – wyszeptuje, a jej głos załamuje się w bólu. W oczach ma łzy. – To ja… Poprosiłam Hakana, żeby porwał Tekina i go ukrył.
Halil odwraca się w jej stronę, patrzy na nią z niedowierzaniem, jakby świat zadrwił z niego w jednej chwili.
– Jak mogliście wtrącać się w moje sprawy?! – wrzeszczy, a jego głos odbija się od murów rezydencji. – Za kogo się uważasz?! Kim jesteś?!
Zeynep podnosi na niego zapłakane oczy.
Naprawdę nie wiesz, kim jestem? – szepcze w duchu. – Jestem twoją żoną, Halilu…
Gulhan zaczyna trząść się w histerii. Halil, choć rozrywany gniewem, bierze ją na ręce i wnosi do domu, starając się ją ocalić przed samą sobą.
Zeynep zostaje na podwórku, przygnieciona ciężarem winy.
Co ja zrobiłam? – myśli, dławiąc się własnym oddechem. – Halil nie chciał zabić Tekina. Tekin uciekł i zginął przeze mnie…
***
Halil wychodzi ze szpitala ze spuszczoną głową. Jego przygarbiona sylwetka, powolny krok i kamienny wyraz twarzy zdają się potwierdzać najgorsze – że zwłoki odnalezione przez policję należą do Tekina.
Z każdym dniem jesteśmy bliżej śmierci – powtarza w myślach. – Spotykamy ją wiele razy, wciąż tak samo zimną i bezlitosną, jak wtedy, gdy pierwszy raz stanęliśmy z nią twarzą w twarz.
Na chodniku przystaje, jakby nagle zabrakło mu sił. Mruży powieki, uciekając przed ostrym światłem ulicznych latarni, które zdaje się wypalać jego duszę. Szuka w mroku schronienia, choć dobrze wie, że nie znajdzie go nigdzie.
– Powinienem zadzwonić do Zeynep… – szepcze.
Wyciąga telefon, jego palec przesuwa się po ekranie, aż zatrzymuje się na imieniu żony. Jednak nie naciska.
To ty jesteś winna, Zeynep. To przez ciebie. Wtrąciłaś się w moje sprawy, działałaś za moimi plecami. A jednak… moje serce krzyczy, żeby do ciebie zadzwonić.
Jego dłoń drży. Palec zawisa nad zieloną słuchawką. Wreszcie decyduje się – nawiązuje połączenie, lecz nie z żoną, a z ciotką.
– Jak moja siostra? – pyta chrapliwym głosem.
– Wygląda na nieprzytomną – odpowiada ostrożnie Songul. – Lekarz mówi, że to normalne. A ty? Dokonałeś identyfikacji?
– Tak. Ciało… nie należy do Tekina – mówi Halil po chwili ciszy.
Po drugiej stronie słychać głęboki oddech ulgi, niemal westchnienie wybawienia.
A jednak pytanie pozostaje bez odpowiedzi: skoro to nie Tekin… to gdzie on jest? Czy naprawdę żyje?
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 170. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 171. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.















