Wichrowe Wzgórze odc. 291 i 292: Zeynep szuka nowego początku!

Halil i Zeynep.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 291: Streszczenie

Halil wszedł do sypialni, stawiając powolne, ciężkie kroki. Rozejrzał się po pokoju – Zeynep nigdzie nie było. Przez moment pomyślał, że pewnie zamknęła się w łazience.

– Zeynep… – odezwał się cicho, z wahaniem w głosie. Cisza pozostała jego jedyną odpowiedzią.

Nagle jego uwagę przykuła czerwona wstążka leżąca na nocnej szafce. Obok niej – złożona kartka papieru. Serce Halila zabiło mocniej, gdy podszedł i sięgnął po nią z drżącymi palcami. To był list. List od Zeynep.

Straciłam w nas wiarę, Halilu. Może i jestem uparta, zbuntowana, ale są rzeczy, przy których nie potrafię się upierać. Są rzeczy, w których nie będę już odważna. Być może poznaliśmy się w najtrudniejszy sposób na świecie, ale przez chwilę miałam złudzenie, że jesteśmy rodziną. Myślałam, że jesteśmy sobie bliscy.

Ale pod koniec tej historii powiedziałeś mi, kim jestem. Postawiłeś mnie na swoim miejscu. Masz rację, czasami wierzę w rzeczy, które nie istnieją. Wierzyłam, że jesteś moją rodziną, moim mężem. Masz rację, podejmowałam decyzje w twoim imieniu, starając się ciebie chronić. Przekroczyłam granice. Przepraszam, że podejmowałam ważne decyzje, kiedy byłam dla ciebie niczym.

Ale nie martw się, to się już nie powtórzy. Nie jestem na ciebie zła. Teraz jestem dla ciebie nikim, Halilu.

Ręka Halila opadła bezwładnie, jakby ciężar listu wypalił w nim całą siłę. Powoli odłożył kartkę wraz z wstążką na komodę, lecz zaraz potem jego wzrok padł na stos zdjęć — ich wspólnych zdjęć, pełnych uśmiechu, czułości i nadziei. Chwycił je gwałtownie, przycisnął do piersi, jakby chciał zatrzymać w dłoniach całą przeszłość.

Ale po chwili wyślizgnęły się z jego rąk i rozsypały się na podłodze na wszystkie strony. Halil patrzył na nie, a jego oczy zachodziły łzami, aż białka zabarwiły się na czerwono.

– Zeynep… – wyszeptał, a jego głos drżał, jakby lada moment miał pęknąć na kawałki, niczym krucha szyba roztrzaskana uderzeniem.

***

Halil zrywa się na równe nogi, wpada do garażu i w pośpiechu odpala samochód. Silnik ryczy, gdy rusza z piskiem opon. Na kierownicy jego dłonie zaciskają się tak mocno, że aż bieleją mu knykcie. W jednej z nich wciąż ściska czerwoną wstążkę – jedyną wskazówkę po Zeynep.

– To niemożliwe… – szepcze, a głos łamie mu się od emocji. – Nie mogę cię stracić, Zeynep. Wynagrodzę ci wszystko. Sprowadzę cię do domu, choćby cały świat stanął mi na drodze.

Wrzuconym gwałtownie biegiem Halil dodaje gazu. Auto przyspiesza, a on, z twarzą napiętą od determinacji, wpatruje się w drogę, jakby od tego zależało jego życie.

***

Zeynep tymczasem idzie samotnie chodnikiem, ciągnąc za sobą walizkę. Jej ramiona są przygarbione, a każdy krok sprawia wrażenie cięższego od poprzedniego. Jedna, samotna łza spływa po jej policzku i zatrzymuje się na kąciku ust, zanim opada na ziemię.

– Moje serce stało się pustką – mówi w duchu, czując, jakby jej własne myśli paliły ją od środka. – Pustką bez dna, ciemną studnią, w której już nic nie żyje. Róże, które rozkwitły we mnie dzięki tobie, zwiędły… i już nigdy nie zakwitną.

Przymyka oczy, jakby chciała zatrzymać w sobie resztki odwagi. Potem prostuje plecy i idzie dalej, nie pozwalając sobie na zawahanie. Wie, że teraz nie może już zawrócić.

***

Przed oficyną pojawia się Songul. Z uśmiechem, w którym troska jest tylko maską, podchodzi do Tulay. Ta stoi na dziedzińcu, nerwowo zaciskając dłonie, jakby próbowała dodać sobie odwagi.

– Co się stało, droga Tulay? – pyta Songul miękkim, udawanym głosem. – Nie wyglądasz najlepiej. Czyżby coś niepokojącego się wydarzyło?

– Po co tu przyszłaś? – odpowiada szorstko Tulay, rzucając jej chłodne spojrzenie.

– Twoja ukochana córka odeszła – mówi Songul bezlitośnie. – Ostrzegałam cię, żebyś nie pokładała nadziei w jej małżeństwie. Teraz zostałaś sama, błądzisz tu i zastanawiasz się, co robić.

– To nic wielkiego – broni się Tulay, choć jej głos drży. – W każdym małżeństwie zdarzają się kłótnie. Dziś się spierają, jutro pogodzą. Halil już pojechał za nią. Niedługo wrócą, trzymając się za ręce.

Na te słowa Songul wybucha szyderczym chichotem.

– Nadzieja jest matką głupich – syczy, po czym unosi rękę i wskazuje na zegarek, rytmicznie naśladując tykanie. – Tik, tak, tik, tak… Twój koniec jest coraz bliżej. Zeynep otworzyła listę. Teraz wszystkie kobiety z rodu Aslanli, jedna po drugiej, opuszczą ten dom.

Jej spojrzenie jest twarde, jak ostrze wbite prosto w serce rywalki. Potem odwraca się i odchodzi, zostawiając Tulay w ciszy. Kobieta przełyka ślinę. Pierwszy raz naprawdę dopuszcza do siebie myśl, że córka może już nigdy nie wrócić – a ta świadomość napełnia ją lodowatym lękiem.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 292: Streszczenie

Z wnętrza zielonego, drewnianego domu, którego ściany zdobiły faliste listwy i ceramiczne ozdoby, wyszła starsza kobieta. Jej kroki były powolne, ale pełne godności, jakby każdy niósł ze sobą echo minionych lat. Zatrzymała się na kamiennych schodkach, które pamiętały i dziecięce śmiechy, i ciężar burzliwych deszczy, i ciepło letnich słońc. Poprawiła kolorową chustę, ciasno zawiązaną pod brodą, której wzór przypominał kwiaty dawno utraconego ogrodu.

Ubrana była w ciemną, prostą suknię, a na ramiona narzucony miała beżowy, wełniany bezrękawnik — znoszony, ale czysty, starannie ułożony. Jej pomarszczone, silne dłonie oparły się na biodrach, jakby chciały upewnić się, że wszystko wokół jest na swoim miejscu. Spojrzała przed siebie… i wtedy ją dostrzegła.

— Zeynep? — wyszeptała, a imię wypłynęło z jej ust jak westchnienie, pełne niedowierzania i czułości.

Na murku, tuż obok ogrodzenia, siedziała młoda kobieta. Skulona, z twarzą ukrytą w dłoniach, wyglądała jak ktoś, komu świat właśnie się zawalił. Gdy usłyszała głos, uniosła głowę. W jej oczach błyszczał chaos uczuć — tęsknota, ulga, żal i nieopisana pustka. Podniosła się bez słowa i rzuciła w ramiona staruszki, obejmując ją tak mocno, jakby ten uścisk mógł zatrzymać czas.

— Płacz, moje dziecko, płacz — szepnęła Ayse, gładząc drżące plecy dziewczyny. — To musi być ogromny ciężar, skoro nie mieści się w twoim sercu. — Otuliła jej twarz dłońmi i otarła łzy z policzków. — Kto ci to zrobił, Zeynep? Kto zranił cię tak głęboko?

Obie usiadły na murku. Przez chwilę słuchały ciszy, którą przerywało tylko szlochanie dziewczyny.

— Czasami jedno słowo boli bardziej niż śmierć, ciociu Ayse — wyszeptała Zeynep, głosem przepełnionym bólem. — Jedno słowo może zburzyć wszystko, co zbudowałaś.

— Kto je wypowiedział? — zapytała delikatnie Ayse. — Może źle zrozumiałaś, może nie było tak, jak ci się wydaje. Opowiedz mi, a znajdę dla ciebie lekarstwo.

— Halil… — Zeynep wypowiedziała jego imię z goryczą, jakby paliło ją na języku. — Powiedział coś, co rozdarło moją duszę. Zapytał mnie, kim jestem. — Jej głos załamał się. — Czy można zadać takie pytanie osobie, którą się kocha? Jakby odebrał mi wszystko — sens, światło, wiarę.

Ayse pokręciła głową w niedowierzaniu.

— Jestem wstrząśnięta, moje dziecko. Nie mam wątpliwości, że Halil cię kocha, ale…

— Nie, ciociu. Gdyby mnie kochał, nigdy nie zraniłby mnie w ten sposób. Nie powiedziałby takich słów. — Z oczu Zeynep popłynęły kolejne łzy. — Ludzie się nie zmieniają. Jeśli raz złamią ci serce, zrobią to ponownie. Nie pozwolę mu więcej mnie skrzywdzić. Nie wrócę do tego domu. Nie chcę go nawet widzieć.

— Nie mów tak pochopnie. A jeśli nie wrócisz… co zrobisz? Gdzie pójdziesz?

Zeynep wzięła głęboki oddech i zacisnęła palce na brzegu sukienki.

— To nie jest mój dom, ciociu. Nigdy nie był.

— Teraz mówisz tak, bo ogień gniewu pali ci serce. Ale przyjdzie spokój i zmienisz zdanie. Czy łatwo jest udawać, że wielka miłość, o którą walczyłaś, nigdy się nie wydarzyła? A twoja rodzina? Oni są tam, w tym domu. Czy ich też chcesz zostawić?

— Nie. — Głos Zeynep stał się bardziej stanowczy. — Moja rodzina to mój cały świat. Pójdą za mną, gdziekolwiek się udam. Nie zostawię ich. Ale… babcia. Ona nie przeżyje rozłąki z tym miejscem. Porozmawiam z jej lekarzem. Znajdziemy wyjście. — Z jej powieki spadła kolejna łza, błyszcząc w nikłym świetle. — Ale ja… ja nie wrócę do tego domu. Nigdy.

***

Zeynep, z telefonem przy uchu, najpierw krótko rozmawia z lekarką, a zaraz potem wybiera numer matki.

– Zeynep! Traciłam zmysły! – głos Tulay drży ze złości, ale i z ogromnej ulgi, że córka w końcu się odezwała. – Gdzie ty jesteś, dziecko?!

– Wszystko w porządku, mamo – odpowiada spokojniej, niż naprawdę się czuje. – A będzie jeszcze lepiej.

– Kiedy wrócisz do domu? Halil chodzi jak opętany, szuka cię wszędzie!

– To już nie jest mój dom – mówi Zeynep chłodno. – I nie mam tam nic do roboty.

– Opamiętaj się! – Tulay podnosi głos, ale słychać w nim rozpacz. – Halil jest zdruzgotany. Przysięgam ci, zrobi wszystko, żebyś mu wybaczyła. Nie rób czegoś, czego później będziesz żałować. Nie bądź taka uparta!

– Są chwile, kiedy trzeba działać bez wahania – odpowiada stanowczo Zeynep. – Teraz jest właśnie ten moment. Proszę, zrób dokładne zdjęcia pokoju babci i wyślij mi je.

– Zdjęcia jej pokoju? Po co ci one?!

– W domu, który chcę wynająć, babcia musi mieć pokój identyczny z obecnym. To dla niej ważne.

– Nie bądź nierozsądna, Zeynep! – wybucha Tulay. – Nie wyślę ci żadnych zdjęć, bo nigdzie się nie wybieramy. A ty natychmiast wracaj do domu i pogódź się z mężem!

– Nie wrócę – odpowiada dziewczyna twardo. – Ten temat jest zamknięty. Jeśli nie wyślesz mi zdjęć, poproszę Cemila.

– Nie! – Tulay prawie krzyczy. – Nie pozwolę, żebyś działała w gniewie. Wrócisz do domu, słyszysz?!

Nagle zza okna dobiega spokojny głos starszej kobiety:

– Zeynep! Obiad już gotowy!

– Już idę, ciociu Ayse! – woła dziewczyna, nieświadomie wypowiadając to przy uchu matki.

Po drugiej stronie zapada cisza, po czym Tulay szepcze z niedowierzaniem:

– Gdzie jesteś, córko? Kim jest Ayse?

– Powiem ci, kiedy znajdę odpowiedni dom dla babci – urywa Zeynep i bez wahania się rozłącza.

Tulay zostaje z telefonem w dłoni, a jej oczy nabierają determinacji. Wie, że nie może czekać. Musi działać.

***

Zeynep stała przy zlewie, zmywając naczynia po obiedzie. Woda spływała cienkim strumieniem, a para z gorącej miski unosiła się ku górze, gdy nagle rozległ się dźwięk telefonu. Spojrzała na wyświetlacz – agent nieruchomości.

– Pani Zeynep, znalazłem dom, dokładnie taki, jakiego szukasz – odezwał się podekscytowany głos mężczyzny. – Jeden z pokoi ma identyczne wymiary jak w przesłanych przez panią zdjęciach. Wygląda niemal tak samo. A przy nim – mały, ale uroczy ogródek. Jeśli chce pani obejrzeć, mogę natychmiast wysłać lokalizację.

– Dobrze, proszę wysłać – odpowiedziała szybko. – Już wychodzę.

Wytarła dłonie w kuchenną ściereczkę, pożegnała się z ciocią Ayse, w pośpiechu narzuciła płaszcz i wsunęła buty. Kiedy otworzyła drzwi, nagle zamarła.

Przed wejściem stał Halil.

Na moment czas się zatrzymał. Oboje patrzyli na siebie w milczeniu, nieruchomo, jakby cały świat wokół nich przestał istnieć.

– Co tu robisz? – przerwała ciszę Zeynep. Głos miała drżący, lecz stanowczy. – Jak mnie znalazłeś?

Halil nie zdradził, że to Tulay wyjawiła mu jej kryjówkę. Wzrok miał twardy, ale pełen bólu.

– Jak mógłbym cię nie znaleźć? – odpowiedział spokojnie, lecz z determinacją.

– Przebyłeś tę drogę na darmo – odrzekła chłodno. – Nie trać czasu. Wracaj do domu.

Halil podszedł bliżej, wyciągnął rękę i delikatnie ujął jej dłoń.

– Zeynep… – wyszeptał. – Nie przyjechałem tu po to, żeby cię szukać. Przyjechałem, żeby cię zabrać do domu. Bez ciebie nigdzie się nie wybieram.

Dziewczyna gwałtownie wyrwała rękę. Jej oczy błyszczały łzami.

– Zapytałeś mnie, kim jestem, Halilu Firacie – głos załamał jej się na chwilę, ale zaraz nabrała siły. – Powiedz, co się zmieniło? Teraz, gdy gniew minął, nagle przypomniałeś sobie, że mnie kochasz? Nie pójdę z tobą. Nigdy. Wracaj sam.

W tej samej chwili telefon Zeynep znów zadzwonił. To ponownie agent nieruchomości. Zanim zdążyła odebrać, Halil wyrwał jej aparat z dłoni i przycisnął do ucha.

– Moja żona ma już dom – powiedział chłodnym, stanowczym tonem. – Tak, to koniec. Niech pan przestanie szukać i nigdy więcej do niej nie dzwoni.

Zamknął rozmowę i odłożył telefon na stolik przy drzwiach, spoglądając na Zeynep wzrokiem, w którym mieszała się determinacja i rozpacz.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 172. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 173. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy