Wichrowe Wzgórze odc. 303 i 304: Halil reanimuje Zeynep!

Zeynep jest reanimowana przez Halila.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 303: Streszczenie

Halil siedział na krawędzi pustego grobu, jego sylwetka była zgarbiona, a dłonie bezwładnie opadały na kolana. Ziemia wokół była świeżo rozkopana, wilgotna, pachnąca śmiercią i kpiną. Obok leżała pokrywa trumny — drewniana, surowa, jak niemy świadek okrucieństwa. W oczach Halila nie było już łez, tylko pustka. Czas przestał istnieć. Tylko cisza i echo własnego zawodu.

Nagle rozbrzmiał dźwięk telefonu. Ostry, natarczywy, jakby rozdzierał powietrze. Halil poderwał się i odebrał natychmiast.

— Cóż, Halilu — odezwał się Sadik, głosem chłodnym, z nutą drwiny — popadłeś w rozpacz, ale taki już los. Miłość często łamie człowieka.

Halil zacisnął zęby. Jego twarz wykrzywiła się w grymasie gniewu.

— Przestań się bawić, Sadiku! Nie igraj z życiem młodej i niewinnej dziewczyny! Gdzie jest Zeynep? Powiedz mi!

— Rozumiem cię doskonale. Gdybyś miał okazję, już dawno byś mnie wykończył. Ale nie masz takiej możliwości, prawda?

Halil wstał, zaczął chodzić wokół grobu, jak drapieżnik uwięziony w klatce.

— Gdzie jest Zeynep?! Powiedz mi, gdzie ona jest!

Sadik westchnął teatralnie.

— Och, w ogóle nie słuchasz, co się do ciebie mówi. Mówiłem ci — twoja Zeynep jest w lesie. Chciałbym mieć taką szansę jaką masz ty. Ja niestety nie mogłem uratować swojego wujka. Ty masz tę szansę, Halilu. Ale nie możesz zatrzymać czasu. Minęły dwie godziny. Kto wie, w jakim stanie jest Zeynep? Kończy jej się tlen… Zastanawiam się, o czym teraz myśli. O tobie? Czy nie zrobisz nic, gdy kobieta, którą kochasz, umiera?

W słuchawce rozległ się obłąkańczy dźwięk — Sadik zaczął naśladować tykanie zegara.

— Tik, tak, tik, tak… Halilu, postaraj się trochę bardziej. Czy wasza więź jest aż tak słaba? Czy tak słaba jest miłość Halila Firata?

Halil zatrzymał się. Jego oddech przyspieszył, a głos zadrżał, tym razem nie ze strachu, lecz z gniewu.

— Jakikolwiek masz problem, rozwiąż go ze mną. Nie dotykaj niewinnej dziewczyny. Jeśli chcesz, zabierz mi życie. Jeśli chcesz pieniędzy, dam ci je. Obiecuję, że oddam ci każdy grosz.

Sadik zaśmiał się krótko, bez cienia emocji.

— Przepraszam, nie jestem zainteresowany. Zbyt dobrze się bawię.

Wtedy Halil wybuchł.

— Posłuchaj mnie, Sadiku! — jego głos był jak grzmot. — Teraz zegar tyka także dla ciebie. Twój czas dobiega końca. Kiedy rozwiążę tę sprawę, zstąpię na ciebie jak błyskawica. Twoja zabawa zostanie przerwana. Chwycę cię za gardło i uduszę!

Nie czekał na odpowiedź. Rozłączył się.

Stał nad grobem, unosząc twarz ku niebu, z rozpalonymi oczami. Nie było w nich już rozpaczy. Tylko czysta determinacja. Żądza odwetu. I obietnica, której nie cofnie.

***

Gulhan siedziała nieruchomo na szpitalnym łóżku, otulona cienkim, białym kocem, który nie dawał ani ciepła, ani ukojenia. Jej różowy sweter, niegdyś żywy w kolorze, teraz wydawał się wyblakły, jakby przygaszony przez ból, który w niej mieszkał. Twarz miała ziemistą, oczy podkrążone, zgaszone, jakby każda łza wypłukała z nich resztki światła. Patrzyła przed siebie, ale nie widziała nic. Jej spojrzenie błądziło gdzieś daleko, poza ścianami tej sterylnej sali, poza światem, który właśnie się dla niej zawalił.

Obok niej, w fotelu zbyt wygodnym jak na taką rozmowę, siedział Tekin. Jego ciemna marynarka była starannie zapięta, spod niej wystawały beżowe spodnie, jakby próbował zachować pozory normalności. Ale jego twarz zdradzała napięcie. Nie był tu dla niej. Nie był tu dla dziecka, które odeszło, zanim zdążyło się narodzić. Był tu dla siebie. Dla własnych lęków. Dla własnych sekretów.

Halil powiedział, że nie dotknie mnie do czasu narodzin dziecka – myślał, a jego myśli były ciężkie jak kamienie. – Ale dziecka już nie ma. Teraz to już definitywny koniec dla mnie.

– Co powiemy ludziom, Tekinie? – zapytała nagle Gulhan. Jej głos był cichy, rozmyty, jakby wypowiadany przez mgłę leków uspokajających. – Czy powinnam powiedzieć, że straciłam dziecko? Że nie udało mi się donosić ciąży? Moje serce jest rozdarte… Co mamy zrobić?

Tekin poruszył się niespokojnie, jakby fotel nagle stał się niewygodny. Spojrzał na nią, ale nie z troską – raczej z kalkulacją.

– Nie powiemy tego – odparł. – Nasz ból jest wielki, ale wciąż mamy szansę. Nadal jesteśmy młodzi. W przyszłości możemy mieć jeszcze dziecko. Są rzeczy, których nie wiesz… Jeśli Halil się dowie, że straciłaś ciążę, od razu wyrzuci mnie z domu. Nigdy więcej nie zobaczę twojej pięknej twarzy.

Gulhan odwróciła głowę. Jej spojrzenie zatrzymało się na telefonie stojącym na stoliku obok łóżka. Tak blisko, a jednocześnie tak daleko – jak możliwość zadzwonienia do kogoś, kto naprawdę by ją zrozumiał.

– Nie potrafię myśleć o gniewie Halila, kiedy sama przeżywam ból po stracie dziecka – powiedziała. – Mam dość własnego cierpienia. Co więcej, Halil nie ma prawa zrobić czegoś takiego. Dlaczego tak się tym przejmujesz? Nie rozumiem, skąd ta obsesja na punkcie Halila.

Tekin spuścił wzrok. Jego dłonie zacisnęły się na kolanach.

– Mówisz, że Halil nie ma prawa, ale… On ma rację, Gulhan.

– Jak to? Co to znaczy?

– Moja droga żono, są rzeczy, które powinnaś wiedzieć – zaczął, a jego głos zadrżał. – Popełniłem duże błędy. Wciągnąłem się w plagę hazardu i zniszczyłem się. Robiłem nierozsądne rzeczy, wdawałem się w złe znajomości. Chcieli mnie nawet zabić… Halil dowiedział się o wszystkim i dlatego tak się na mnie wściekł. Przysięgam, bardzo tego żałuję. Proszę, pozwól mi zostać u twego boku. Pozwól mi, a zrobię wszystko, żebyś mi wybaczyła. Tak bardzo cię kocham. To dziecko miało być naszym cudem, niech tak pozostanie. Jeśli wszyscy dowiedzą się, że nie żyje, będziemy musieli się rozstać.

Gulhan milczała. Jej twarz, choć zmęczona, nabrała ostrości. W oczach nie było litości, nie było współczucia. Był gniew. Cichy, głęboki, jak wulkan, który jeszcze nie wybuchł, ale już drży pod powierzchnią. Zacisnęła usta w wąską linię. Wreszcie zobaczyła, kim naprawdę jest jej mąż. Nawet w obliczu tragedii myśli tylko o sobie. O swoim strachu. O swojej wygodzie.

A ona? Ona została sama z pustką, której nie da się zasłonić żadnym kocem, żadnym słowem i żadną obietnicą.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 304: Streszczenie

Halil wreszcie natrafił na miejsce, którego tak rozpaczliwie szukał. Świeżo przysypana ziemia pachniała żywicą i wilgocią igliwia. W półmroku drzew jego dłonie drżały, gdy zdzierał kolejne warstwy chłodnej ziemi, czując jak brud wciska mu się za paznokcie. Oddychał ciężko, jakby każdy łyk powietrza był pełen rozpaczy. Wreszcie palce natrafiły na drewno – chropowatą powierzchnię trumny. Zerwał pokrywę i nagle jego wzrok zatrzymał się na wyrytych słowach: „Zawsze cię kochałam”. Pismo Zeynep. Ciepłe łzy spadły na napis, rozmazując pył.

Zeynep leżała wewnątrz bez ruchu. Jej twarz, jeszcze niedawno pełna życia, teraz przypominała delikatną maskę z porcelany – bladą, chłodną, niewinną. Włosy opadały miękkimi pasmami na ramiona. W tym momencie Halil poczuł, jak serce ściska mu się boleśnie, a w gardle rośnie krzyk. Wyciągnął ją ostrożnie, jakby była krucha jak szkło, i przytulił do siebie.

– Zeynep… – wyszeptał drżącym głosem. – Otwórz oczy… proszę, otwórz oczy…

Spośród drzew, w promieniach zachodzącego słońca, zarysowała się smukła sylwetka w białej sukni. Zjawa Zeynep stała naprzeciw niego. Jej oblicze było spokojne, niemal pogodne. W jej spojrzeniu czaiła się tęsknota i smutek.

– To koniec – przemówiła głosem, który brzmiał jak echo jego wspomnień. – Koniec uporu, łez i kłótni…

Halil położył żonę na ściółce, delikatnie, jakby kładł ją do snu. Pochylił się nad nią, desperacko szukając w jej ciele życia.

– Zeynep, nie zostawiaj mnie – mówił, przyciskając jej dłoń do własnej piersi. – Jeśli to serce się zatrzyma – przeniósł jej dłoń na swoją klatkę – moje serce też stanie. Nie mogę żyć bez ciebie. Nie możesz mnie zostawić…

Jego głos pękał, łamał się z rozpaczy, gdy zaczął uciskać jej klatkę piersiową, jakby siłą własnego życia chciał wtłoczyć w nią oddech i bicie serca. Każdy jego ruch był coraz bardziej gorączkowy, coraz bardziej błagalny.

Zjawa Zeynep przemówiła ponownie, tym razem łagodniej, jakby dotykała go tymi słowami:

– Halilu… Czy ten wysiłek bierze się z twojej woli, czy z miłości, która drży w twoim sercu? Przeszliśmy przez piekło i raj. Poświęcaliśmy się dla siebie nawzajem. Walczyłam, by wyrwać cię z serca, ale zawsze wracałam do tej miłości. Chciałam, byśmy byli jednością, ale czasem nawet największy wysiłek nie wystarcza. Spóźniliśmy się na naszą miłość… Halilu, nadszedł czas. Musisz pozwolić mi odejść…

– Nie mogę! – krzyknął Halil, głosem rozdartym i chropowatym od bólu. – Nie mogę bez ciebie żyć! Otwórz oczy! Nie zostawiaj mnie!

Uciskał jej klatkę, raz za razem, ignorując własne łzy i drżenie rąk. Nagle zatrzymał się, zbliżył ucho do jej piersi – i w tej ciszy, wśród szumu drzew, usłyszał cichy, ledwo wyczuwalny rytm. Serce. Jej serce.

Oddech Zeynep wrócił, a jej zjawa w białej sukni rozpłynęła się w złotym świetle słońca, jak mgła. Halil przytulił ją mocno do siebie, a jego łzy spadły na jej włosy.

– Dzięki Bogu… – wyszeptał, obejmując ją mocniej. – Wiedziałem… Wiedziałem, że się nie poddasz.

***

Zeynep otwiera oczy. Na krótką, ledwie uchwytną chwilę. Jej spojrzenie jest zamglone, jakby próbowała przebić się przez zasłonę między światami. Usta nie poruszają się, ciało znów wiotczeje, a świadomość odpływa. Halil, z twarzą pełną rozpaczy, pochyla się nad nią. Jego ramiona obejmują ją z czułością, ale i z desperacją. Podnosi ją z ziemi, jakby była najcenniejszym skarbem, który właśnie traci.

— Wytrzymaj, Zeynep — mówi drżącym głosem. Jego oddech jest urywany, a oczy pełne łez. — Zabiorę cię do szpitala. Musisz wytrzymać…

W tej samej chwili las rozdziera huk wystrzału. Echo odbija się od drzew, jakby sama natura zadrżała. Zza gęstych konarów dobiega głos Sadika — ochrypły, pełen szyderstwa:

— Halilu! Gdzie jesteś? Stęskniłeś się za mną? Dobrze, nie odpowiadaj, jak nie chcesz. Doszliśmy do mojej ulubionej, ostatniej części gry. Grób, który właśnie rozkopałeś, stanie się grobem twoim i twojej żony. Już jesteście martwi.

Halil nie odpowiada. Jego oczy błyskają gniewem. Kładzie Zeynep w cieniu drzewa, w miejscu osłoniętym od kul, przykrywa ją własnym płaszczem. Potem rusza — cicho, jak cień, przemyka między drzewami, jego kroki są miękkie, a spojrzenie skupione. Sadik nie jest sam. Towarzyszą mu uzbrojeni ludzie, których sylwetki poruszają się wśród drzew jak drapieżniki.

Ale Halil zna ten las. I zna strach. Udaje mu się podejść jednego z drabów od tyłu. Wykorzystuje moment, obezwładnia go, odbiera broń. Jego ręce są pewne, ale serce bije jak szalone. Wie, że to tylko początek.

Kule świszczą, przecinając leśną ciszę jak krzyki rozpaczy. Halil strzela, kryje się, przemieszcza. Broni Zeynep jak lew, jak człowiek, który nie ma już nic do stracenia. Ale amunicja się kończy. Z każdą chwilą szanse maleją.

I wtedy — jak wybawienie — wśród drzew pojawia się Hakan. Za nim policjanci, gotowi do walki. Sadik nie odpuszcza. Las zamienia się w pole bitwy. Krzyki, strzały, chaos.

Halil nie czeka. Wie, że każda sekunda może być ostatnią dla Zeynep. Bierze ją na ręce. Jej ciało jest bezwładne, głowa opada mu na ramię. Biegnie. Przez las, przez drogę, przez noc.

Wreszcie — światło. Automatyczne drzwi szpitala rozsuwają się z cichym sykiem, wpuszczając ich do wnętrza. Halil przekracza próg, niosąc Zeynep na rękach.

Lekarze i pielęgniarki rzucają się do działania. Zeynep trafia na łóżko, maska tlenowa zakrywa jej twarz. Monitory zaczynają pulsować, dłonie medyków poruszają się szybko, precyzyjnie. Halil stoi z boku, jego twarz jest blada, a oczy utkwione w jej nieruchomej sylwetce.

Czy Zeynep przeżyje?

Nie wiadomo. Ale jedno jest pewne — miłość Halila przebiła się przez śmierć, przez strach, przez ciemność. A czasem, właśnie taka miłość potrafi zatrzymać to, co nieuchronne.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 179. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 180. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy