Wichrowe Wzgórze odc. 311 i 312: Tulay za kratkami!

Policjanci wyprowadzają Tulay z domu.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 311: Streszczenie

Poranek w rezydencji był cichy, niemal ceremonialny. Światło sączyło się przez delikatne zasłony, rozlewając się po podłodze jak mleczna mgła. Halil obudził się na białej sofie, przykryty niebieskim pledem, z głową opartą o poduszkę w odcieniu głębokiego granatu. Przeciera oczy, przeciąga się leniwie, a jego ciało powoli wraca do rytmu dnia.

Zamierzał pójść do łazienki, ale coś go zatrzymało. Jego wzrok padł na ścianę, gdzie jeszcze wieczorem była tylko pustka. Teraz wisiało tam zdjęcie — czarno-biała fotografia jego mamy, oprawiona w złotą, misternie zdobioną ramę. Uśmiech kobiety był ciepły, znajomy, a spojrzenie pełne życia. Halil podszedł powoli, jakby bał się, że obraz zniknie, jeśli podejdzie zbyt gwałtownie. Przesunął dłonią po szkle, wzruszony, jakby chciał dotknąć wspomnienia.

W tym momencie do pokoju weszła Zeynep. Jej obecność była cicha, ale znacząca — jak nuta, która dopełnia melodię.

– Zauważyłam, że w domu nie ma zdjęć twojej mamy – powiedziała łagodnie. – Poprosiłam Hakana, żeby przywiózł to z domu rodzinnego. Mam nadzieję, że nie jesteś zły.

Halil odwrócił się do niej. Jego twarz była miękka, rozświetlona wdzięcznością. Ujął jej dłonie, spojrzał na nią z czułością, która nie potrzebowała słów.

– Sprawiłaś, że jestem bardzo szczęśliwy – powiedział, a jego głos był głęboki, spokojny.

Uniósł jej dłoń — tę, na której błyszczał pierścionek zaręczynowy i obrączka ślubna. Pochylił się i pocałował ją lekko, z szacunkiem, który mówił więcej niż tysiąc słów.

– Dziękuję.

Zeynep uśmiechnęła się delikatnie, a w jej oczach pojawił się błysk — nie triumfu, lecz miłości. W tle, na konsoli pod zdjęciem, stał bukiet fioletowych kwiatów, trzy świeczniki i zamknięte książki. Cała scena była jak zatrzymany kadr — intymny, cichy, pełen znaczenia.

***

Drzwi gabinetu uchyliły się cicho. Do środka weszła Tulay — jej krok był niepewny, jakby każdy ruch ważył więcej niż powinien. Miała na sobie musztardową bluzkę z koronką, która kontrastowała z ciemną spódnicą. Jej twarz była napięta, a oczy zdradzały niepokój.

– Czy możemy chwilę porozmawiać, jeśli masz czas? – zwróciła się do Halila, głosem, który próbował brzmieć neutralnie.

– Oczywiście, pani Tulay. Wejdź, proszę – odpowiedział Halil, wskazując miejsce przy biurku.

Kobieta usiadła powoli, z wyraźnym ciężarem w ramionach. Rzuciła krótkie, oceniające spojrzenie na Hakana.

– To sprawa prywatna – zaznaczyła.

Halil nie odwrócił wzroku od niej.

– Nie ma tu nikogo obcego – powiedział spokojnie. – Słucham cię.

Tulay zawahała się, ale w końcu wypowiedziała imię, które od kilku dni nie dawało jej spokoju.

– Chodzi o Cengiza.

Halil zmarszczył brwi, szukając w pamięci.

– Cengiz? – powtórzył. – A tak, mówisz o tym Cengizie, któremu kazałaś zatruć pole Zeynep. Co z nim nie tak?

Tulay spuściła wzrok.

– Skontaktował się ze mną. Nie może nigdzie znaleźć pracy.

Halil oparł się wygodniej w fotelu, jego twarz stężała.

– Zniszczył marzenia mojej żony, dlatego dostał to, na co zasłużył.

– Masz rację, cokolwiek powiesz – przyznała Tulay. Jej głos był cichy, niemal błagalny. – Ale ten człowiek płaci za moje błędy. Byłabym wdzięczna, gdybyś pomógł mu znaleźć pracę.

Halil spojrzał na nią długo, bez gniewu, ale z chłodnym dystansem.

– Pani Tulay, bez względu na powód, nie wybaczę człowiekowi, który skrzywdził bliską mi osobę. Uznajmy, że ta rozmowa nie miała miejsca. Możesz odejść.

Tulay wstała ciężko, jakby każdy mięsień protestował. Wychodząc, jej myśli powędrowały w kierunku Zeynep. Wiedziała, że jeśli Cengiz ujawni prawdę, córka jej nie wybaczy.

Gdy drzwi się zamknęły, Halil spojrzał na Hakana.

– Pracą zajmiemy się później – powiedział. – Teraz idź i znajdź Cengiza. Pociągnij go za ucho, żeby nie niepokoił więcej pani Tulay.

Hakan skinął głową i wyszedł, a Halil został sam, wpatrzony w jesienny pejzaż na ścianie.

***

Wieczór w rezydencji miał w sobie elegancję starego świata i ambicję nowoczesności. Kryształowe żyrandole rzucały ciepłe światło na drewniane podłogi, a wysokie okna z ciężkimi zasłonami otwierały się na ogród, gdzie świece migotały wśród kwiatów. Goście krążyli między wysokimi stolikami pokrytymi bordowo-białymi obrusami, przy których stały kompozycje z róż i świec, a rozmowy toczyły się w rytmie spokojnej muzyki.

Gozde, ubrana w czarną suknię, poruszała się między gośćmi z gracją, której nauczyła się w Nowym Jorku. Była gospodynią wieczoru. Jej uśmiech był uprzejmy, jej gesty wyważone, ale wzrok co chwilę uciekał w stronę Halila — stojącego przy jednym ze stolików, rozmawiającego z gośćmi, z dłonią w kieszeni i spojrzeniem, które nie szukało jej.

To nie umknęło uwadze jednej z jej znajomych — kobiety w szmaragdowej sukni, z ciemnymi włosami opadającymi na ramiona. Podeszła do Gozde z kieliszkiem w dłoni i spojrzeniem, które znało zbyt wiele.

– Gozde, kiedyś tak bardzo marzyłaś o Halilu – powiedziała, z uśmiechem, który był bardziej pytaniem niż stwierdzeniem.

Gozde odwróciła się do niej, unosząc brwi z teatralnym zdziwieniem.

– A ja się zastanawiałam, gdzie podziała się najpiękniejsza i najbardziej ciekawa dziewczyna w naszym mieście – odparła, próbując zmienić temat.

– Nie zmieniaj tematu – rzuciła znajoma, nie dając się zbić z tropu. – Jesteś w nim zakochana od dzieciństwa. Jak to możliwe, że wypuściłaś go z rąk? Myślałam, że Halil jest twój.

Gozde spojrzała na Halila, a potem z powrotem na kobietę. Jej oczy błysnęły chłodnym ogniem.

– Skoro jesteś tak bardzo ciekawa, dowiesz się jako pierwsza – powiedziała cicho. – Halil już niedługo będzie mój.

– Ale jest żonaty – przypomniała koleżanka, z nutą sceptycyzmu. – Jak chcesz to osiągnąć?

Gozde uśmiechnęła się, tym razem szerzej. Jej spojrzenie było pewne, niemal niepokojące.

– Z twoją pomocą – odparła. – Zrobisz, co powiem, a ja pomogę ci w przyszłości.

Nachyliła się nad uchem przyjaciółki, jej włosy opadły na ramiona, a usta poruszyły się w szeptach, których nie słyszymy. Tylko oczy kobiety w szmaragdowej sukni rozszerzyły się lekko — z zaskoczenia, z niepokoju, a może z ekscytacji.

W tle Halil nadal rozmawiał, nieświadomy, że właśnie rozpoczęła się gra, której stawką był on sam.

***

Jako ostatnia w salonie pojawiła się Zeynep. Jej długa, purpurowa suknia miękko opływała sylwetkę, a ciemne fale włosów spływały na ramiona, rozświetlone ciepłym światłem lamp. Przeszła przez korytarz z gracją, mijając złote dekoracje, zieloną lampę i rzeźbę konia na konsoli, aż w końcu stanęła w progu salonu.

Jej wejście przyciągnęło uwagę wszystkich, ale najbardziej — co oczywiste — Halila. Rozmowy przy stolikach ucichły w jego głowie. Goście, z którymi przed chwilą rozmawiał, zniknęli z jego świadomości. Patrzył tylko na nią.

Wyprostowany, z rękami przy sobie, ruszył w jej kierunku. Jego spojrzenie było skupione, pełne emocji, których nie wypowiedział. Zatrzymał się naprzeciwko niej, ujął jej dłonie — delikatnie, z szacunkiem — i spojrzał głęboko w oczy. W tym spojrzeniu nie było słów, ale była pamięć, była tęsknota, była decyzja.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 312: Streszczenie

Halil pochyla się lekko ku Zeynep. Jego spojrzenie jest miękkie, pełne zachwytu. W blasku kryształowego żyrandola jej purpurowa suknia lśni jak aksamitna mgła, a fale ciemnych włosów opadają na ramiona z wdziękiem, który nie potrzebuje ozdób.

– Jesteś piękna – mówi cicho, ale wyraźnie. – Jesteś jak wróżka, która nagle wyłoniła się z baśni. Rozświetlasz swoim blaskiem wszystko, na co spojrzysz, moja piękna żono.

Ujmuje jej dłoń, a ich palce splatają się jak wersety w modlitwie. Razem ruszają przez salon, lawirując między stolikami pokrytymi kremowymi obrusami i czerwonymi szarfami, przy których goście zatrzymują rozmowy, by spojrzeć na nich z uznaniem. Kwiaty w wazonach zdają się pochylać w ich stronę, a świece migoczą jakby w rytmie ich kroków.

Kamera zbliża się na Gozde. Jej twarz, dotąd spokojna, marszczy się w irytacji. Oczy zwężają się, a usta zaciskają w cienką linię.

Nie rozumiem, co oni wszyscy w niej widzą – myśli. – Nigdy nie wyjechała poza Yesilpinar, jej horyzonty są ograniczone.

Małżonkowie przystają obok burmistrza i jego żony, wymieniają kilka uprzejmych słów, a potem Halil prowadzi Zeynep przed kominek. Na ścianie wisi zasłonięty obraz, ciemne płótno skrywa tajemnicę. Halil sięga po dekoracyjny granat — metalowy, ciężki, symboliczny — i lekko stuka nim o marmurową półkę kominka. W salonie zapada cisza.

– Życie składa się z historii, które zapisujemy na kartach czasu – zaczyna Halil. Jego głos jest głęboki, spokojny. – Najpiękniejsze i najcenniejsze wersety w moim życiu napisała moja piękna żona, Zeynep Firat, która stoi obok mnie. W zeszłym roku o tej porze byłem człowiekiem zagubionym w ciemnościach życia, miotającym się z miejsca w miejsce i zapominającym o uczuciach, nawet tych najpiękniejszych.

Zeynep patrzy na niego z czułością, a Halil kontynuuje, nachylając się lekko nad jej twarzą:

– Zeynep wkroczyła w moje mroczne życie jako świecąca gwiazda. Za każdym razem, gdy patrzę w jej oczy, widzę, że Bóg dał mi nie tylko żonę, ale też powierniczkę, towarzyszkę i piękną przyjaciółkę. Dziękuję za to Bogu każdego dnia. Jestem zaszczycony, że mam taką żonę jak Zeynep Firat.

Na chwilę milknie. Ujmuje jej dłonie, a ich spojrzenia splatają się w milczącym porozumieniu.

– Możesz teraz zdjąć zasłonę.

Zeynep odwraca się do kominka. Jej ruch jest płynny, niemal taneczny. Unosi ręce i jednym gestem ściąga materiał, odsłaniając fotografię w ozdobnej ramie. Na zdjęciu stoją bokiem, Halil obejmuje jej ramiona, jego twarz wtulona jest w jej włosy. Obraz emanuje czułością, intymnością, wspomnieniem, które teraz staje się wspólne dla wszystkich obecnych.

Zeynep jest zaskoczona. Na jej twarzy pojawia się promienny uśmiech, a w oczach błysk wzruszenia. Rozlegają się brawa. Goście wstają, niektórzy klaszczą z entuzjazmem, inni z szacunkiem. Atmosfera jest pełna oczekiwania — może pocałunek, może kolejna deklaracja miłości.

Ale nagle rozlegają się gwałtowne kroki.

Trzech policjantów wchodzi do środka. Ich obecność natychmiast tłumi rozmowy, muzykę, śmiech. Wszyscy milkną.

– Szukamy Tulay Aslanli – oznajmia dowódca, stanowczym, chłodnym głosem.

– To ja – odpowiada zdziwiona kobieta, podchodząc niepewnie.

– Zostajesz zatrzymana pod zarzutem porwania i pozbawienia wolności.

Makijaż Tulay nie kryje nagłej bladości. Jej oczy rozszerzają się, a usta drżą. Jest zdezorientowana, zszokowana, przerażona. Goście patrzą na nią z niedowierzaniem, niektórzy z litością, inni z ciekawością.

– O mój Boże… Że ja zrobiłam coś takiego? – pyta, a słowa z trudem przechodzą jej przez gardło.

– Dowiesz się wszystkiego na komisariacie. Proszę nie stawiać oporu.

Policjanci zakładają kajdanki na jej ręce. Tulay opuszcza głowę, a jej krok staje się ciężki, jakby każdy ruch był karą.

Songul, stojąca z boku, patrzy na scenę z chłodnym spokojem. Jej oczy błyszczą, a usta poruszają się w niemal bezgłośnym szeptem:

– W końcu dostałaś to, na co zasłużyłaś, Tulay Aslanli. Będziesz dobrze wyglądać za kratkami.

***

Kamera przenosi się na zewnątrz, gdzie nocne światło odbija się od kolumn rezydencji i kamiennych ścian, tworząc dramatyczne kontrasty. Migające czerwono-niebieskie światła radiowozu rozcinają ciemność, rzucając pulsujące refleksy na twarze zgromadzonych. Przed budynkiem stoi ekipa reporterska — kamerzysta skupiony na ujęciu, fotoreporter z aparatem gotowym do strzału, oraz dziennikarka z mikrofonem oznaczonym logo lokalnej stacji, ubrana w ciemny strój, z niebieską smyczą przewieszoną przez szyję.

– Tulay Aslanli, jedna z najbardziej znanych osób w naszym mieście, za chwilę wyjdzie stąd w asyście policji – relacjonuje dziennikarka, patrząc prosto w obiektyw. Jej ton jest profesjonalny, ale w oczach czai się napięcie — wie, że to moment, który przejdzie do historii lokalnej społeczności.

Sekundę później drzwi rezydencji otwierają się. Tulay wychodzi, prowadzona przez dwóch funkcjonariuszy w ciemnych kurtkach z napisem POLIS. Jej ręce skute są kajdankami, twarz ma bladą, a spojrzenie zagubione. Światła reflektorów i kamer padają na nią bezlitośnie, jakby chciały rozebrać ją z godności.

– Czy chce pani coś powiedzieć, pani Tulay? – pyta dziennikarka, zbliżając mikrofon do jej ust.

Tulay zatrzymuje się na chwilę. Jej głos jest cichy, ale stanowczy:

– Nie jestem winna.

Za policjantami wychodzą Merve i Zeynep. Obie zapłakane, z twarzami pełnymi bólu. Zeynep rzuca się w stronę matki. Jej głos drży:

– To jakieś nieporozumienie! Puśćcie moją mamę!

Policjanci pozwalają Tulay na ostatni gest. Kobieta przytula się mocno do córek, jakby chciała zatrzymać czas, jakby ich ramiona były ostatnim bezpiecznym miejscem przed tym, co ją czeka. Jej palce zaciskają się na plecach Zeynep, a łzy mieszają się z makijażem.

W tle słychać szum kamer, szepty sąsiadów, a w oddali — głos dziennikarki, która kontynuuje relację.

Radiowóz otwiera drzwi. Tulay wsiada, odwracając się jeszcze raz, by spojrzeć na córki. Jej twarz znika za szybą, a dłoń opiera się o szkło — ostatni gest, ostatnie pożegnanie.

Halil podchodzi do Zeynep, obejmuje ją ramieniem i razem wsiadają do samochodu. Silnik rusza, a ich pojazd podąża za radiowozem, w milczeniu, które mówi więcej niż słowa.

***

Akcja przenosi się do mrocznego pokoju przesłuchań na komisariacie. Pomieszczenie jest ciasne, surowe, oświetlone jedynie przez pojedynczą żarówkę zwisającą z sufitu, której światło rzuca ostre cienie na ściany. Metalowy stół dzieli przestrzeń na dwie strony — po jednej Tulay Aslanli, po drugiej funkcjonariusze. Tulay siedzi nieruchomo, ubrana w jasny żakiet, z rękami splecionymi na blacie. Jej wzrok błądzi po pustych kątach pokoju, jakby szukał wyjścia, którego nie ma.

Muszę być silna. Jestem Tulay Aslanli — mówi w myślach, próbując zdopingować samą siebie. – Nigdy nie stracę swojej godności.

Drzwi otwierają się z przeciągłym skrzypnięciem. Wchodzi niski, tęgi funkcjonariusz w ciemnej kurtce z emblematem. Rzuca teczkę na stół, siada ciężko i bez zbędnych ceremonii rzuca nazwisko:

– Cengiz Mazali. Co ma nam pani do powiedzenia o tej osobie, Tulay Aslanli?

Jego ton jest chłodny, oskarżycielski.

– Podobno doszło między wami do konfliktu, dlatego kazałaś go pobić i porwać. Gdzie on teraz jest? Są świadkowie, którzy widzieli was razem. Proszę, opowiedzieć wszystko ze szczegółami.

Tulay prostuje się. Jej głos jest stanowczy, choć drży lekko.

– To wszystko jest oszczerstwem – odpowiada. – Jestem Tulay Aslanli, wszyscy mnie znają w tym mieście. Nie mam i nie miałam żadnego konfliktu z mężczyzną, o którym mowa. Poprosił mnie o pomoc w znalezieniu pracy, a ja powiedziałam, że zrobię, co w mojej mocy. Potem nawet go nie widziałam.

Funkcjonariusz nie reaguje. Wyciąga telefon, odblokowuje ekran i pokazuje nagranie. Na filmie widać, jak mężczyzna jest szarpany i bity. Kamera drży, jakby ktoś nagrywał z ukrycia. Głos jednego ze sprawców rozbrzmiewa wyraźnie:

– Ostrzegaliśmy cię wiele razy. Czy nie powiedzieliśmy, że każdy, kto zdenerwuje Tulay Aslanli, będzie tego bardzo żałował? Pani Tulay przesyła pozdrowienia.

Tulay blednie. Jej palce zaciskają się na krawędzi stołu.

– Z nagrania wynika wyraźnie, że to ty kazałaś go porwać – stwierdza policjant. – Porywacze podali twoje imię. Proszę, nie marnuj naszego czasu i przyznaj się do winy.

– Ja… Ja nic takiego nie zrobiłam! – zarzeka się desperacko Tulay. – To wszystko jest oszczerstwem. Proszę, uwierz mi. Nie mam z tym nic wspólnego.

Ale funkcjonariusz nie wierzy. Wstaje, rzuca krótkie spojrzenie swojemu koledze, który do tej pory stał w cieniu. Ten podchodzi i bez słowa chwyta Tulay za ramię.

– Do celi – mówi krótko.

Tulay wstaje powoli, jakby każdy ruch był ciężarem. Jej twarz jest zgaszona, oczy pełne niedowierzania. Nie wie, kto i dlaczego oczernił ją w tak okrutny sposób. W głowie pulsuje jedno pytanie: Kto chce mnie zniszczyć?

Drzwi zamykają się za nią z głuchym trzaskiem. Pokój przesłuchań znów tonie w ciszy, a żarówka nad stołem kołysze się lekko, rzucając nieregularne cienie — jakby sama nie była pewna, komu wierzyć.

***

Cela była chłodna, niemal sterylna, z niebieskoszarymi ścianami, które zdawały się pochłaniać każdy szept. Tulay krążyła po niej niespokojnie, jej biała marynarka kontrastowała z surowością wnętrza. Każdy krok odbijał się echem, jakby samotność chciała przypomnieć o sobie z każdej strony.

– Jak to możliwe? – mówiła do siebie, głosem pełnym niedowierzania. – Jak kobieta taka jak ja mogła się tu znaleźć?

Wypuściła ciężko powietrze, zatrzymując się na moment przy metalowych prętach. Jej palce musnęły zimną powierzchnię, jakby chciała sprawdzić, czy to wszystko naprawdę się dzieje.

Nagle drzwi pomieszczenia z celami otworzyły się. Do środka weszli Halil i Zeynep. Dziewczyna podeszła do krat niemal biegiem, zatrzymując się tuż przy nich, jakby chciała wpaść do środka i objąć matkę. Jej dłonie sięgnęły przez pręty, obejmując dłonie Tulay z siłą, która mówiła więcej niż słowa.

– Wiem, że nie mogłaś zrobić czegoś takiego – powiedziała Zeynep. Jej głos był cichy, ale stanowczy. – Mamy mało czasu. Powiedz mi, co się dzieje.

– Nie mam z tym nic wspólnego – zarzekała się Tulay. Jej oczy błyszczały od napięcia. – Cengiz był naszym pracownikiem. Poprosił mnie o pomoc w znalezieniu pracy. Kiedy tego nie zrobiłam, oczernił mnie. Jestem niewinna.

– Wiem, że jesteś niewinna, mamo – odpowiedziała Zeynep, ściskając jej dłonie mocniej. – Twoje dobre serce nie pozwoli wyrządzić zła komukolwiek.

W tym momencie telefon Zeynep zaczął dzwonić. To była Merve. Dziewczyna spojrzała przepraszająco i wyszła, zostawiając Halila samego z Tulay.

Mężczyzna podszedł bliżej. Jego twarz była napięta, a spojrzenie nie zdradzało emocji.

– Pani Tulay – odezwał się poważnym tonem. – Czy naprawdę jesteś niewinna? Powiedz mi prawdę. Wyciągnę cię stąd tak szybko, jak będę mógł.

– Jak możesz mnie pytać o coś takiego, Halilu? – oburzyła się Tulay. – Oczywiście, że jestem niewinna.

Halil nie odwrócił wzroku.

– Kazałaś spryskać chemikaliami ziemię swojej córki – przypomniał. – Potem zmieniłaś raporty medyczne, a niedawno poprosiłaś mnie o pracę dla Cengiza. Dziwisz się teraz, że jestem podejrzliwy wobec ciebie?

Tulay zadrżała. Jej głos był teraz bardziej miękki, niemal błagalny.

– Dlaczego w takiej sytuacji rzucasz mi przeszłość w twarz? Wszystko, co zrobiłam, zrobiłam dla Zeynep i dla ciebie. Jak mogłeś pomyśleć, że stoję za porwaniem Cengiza?

Halil milczał przez chwilę, a potem powiedział spokojnie:

– Zeynep przeszła wystarczająco wiele. Jako jej matka nie chcesz jej sprawić kolejnego cierpienia, prawda? Sprawa Cengiza i zatrucia pola pozostanie między nami. Nie powiesz jej i ja też nie.

Zeynep wróciła do pomieszczenia. Jej twarz była napięta, ale opanowana.

– Merve bardzo się o ciebie martwiła – powiedziała do matki. – Powiedziałam, że wszystko z tobą dobrze.

Tulay spojrzała na nią z rozpaczą.

– Nie poradzę sobie tutaj, Zeynep – powiedziała płaczliwym głosem. – Nie mogę tu zostać. Proszę, znajdź sposób i wyciągnij mnie stąd.

Halil podszedł bliżej.

– Pani Tulay, nasz prawnik zaraz tu będzie – oznajmił. – Osobiście zajmie się twoją sprawą. Wyciągniemy cię stąd tak szybko, jak to możliwe.

W drzwiach pojawił się policjant. Jego głos był beznamiętny:

– Czas wizyty dobiegł końca.

Tulay i Zeynep nie odrywają od siebie wzroku. Ich dłonie rozluźniają uścisk, ale nie chcą się rozdzielić. W końcu muszą. Gdy ich palce się rozłączają, obie wybuchają płaczem — cichym, bezsilnym, który odbija się od ścian celi jak echo straty.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 183. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 184. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy

  • Wichrowe Wzgórze odc. 76: Hakan jest zauroczony Ferihą!

    Halil podejmuje trudne decyzje, pozwalając Zeynep i jej przyjaciółce opiekować się Gulhan, co wywołuje gwałtowną reakcję Songul. Konflikty w rodzinie nabierają tempa, a Halil staje w obronie Zeynep, podkreślając swoje uczucia do niej. Tymczasem Yusuf, zaskoczony zachowaniem Gulce, próbuje zrozumieć jej tajemnicze potrzeby finansowe. W tle rozgrywa się dramat Ferihy, która po konflikcie z Suną znajduje niespodziewanego obrońcę w Hakanie, a ich relacja zaczyna nabierać głębszego znaczenia.

  • Wichrowe Wzgórze odc. 282: Zeynep chwyta za pistolet!

    Zeynep, przekonana, że Halil planuje zabić Tekina, wpada w panikę, gdy słyszy strzał z farmy. Na skraju lasu znajduje męża ćwiczącego celność na butelkach. Ku jego zaskoczeniu prosi, by nauczył ją strzelać. Początkowo pudłuje, lecz w końcu trafia wszystkie cele, ujawniając, że wcześniej chybiała celowo. Prosi Halila, by nie wnosił broni do domu. Później, podczas rozmowy z Hakanem, przyznaje, że Halil wciąż kieruje się gniewem i zamierza go powstrzymać. Stawia mu warunek – by zostawił Tekina w spokoju. Halil wybucha, rozbija szklankę i rani się w dłoń, którą Zeynep opatruje. Oboje oskarżają się nawzajem: ona – że niszczy ich jego gniew, on – że brak jej zaufania. Hakan ukrywa Tekina, który próbuje uciec, lecz zostaje obezwładniony i skrępowany.

  • Wichrowe Wzgórze odc. 309: Halil i Zeynep szykują się na wesele!

    Halil i Zeynep spędzają poranek na tarasie, jednak ich rozmowy są chłodne. Halil planuje wyjazd do Agvy i udział w ślubie syna gubernatora, na którym para ma być świadkami. Zeynep nie okazuje entuzjazmu. Gozde coraz odważniej zbliża się do Halila, zajmuje miejsce przy nim przy śniadaniu i planuje towarzyszyć mu wieczorem. Hakan przynosi dokumenty i przypomina o obowiązkach wobec gubernatora. Tulay spotyka się potajemnie z Cengizem, który ją szantażuje, a sytuację obserwuje Gozde, zdobywając dowód. Zeynep zmaga się z chłodem wobec męża, lecz matka mobilizuje ją do walki o małżeństwo. Wieczorem ona i Gozde przygotowują się na wesele, lecz nagle Zeynep zostaje uwięziona w ciemnej łazience, która przywołuje w niej traumatyczne wspomnienia.

  • Wichrowe Wzgórze odc. 298: Halil zostaje porwany!

    Halil czeka przed domem Ayşe, gdy wychodzi Zeynep z walizką, klatką z kanarkiem i chłodnym spojrzeniem. Oddaje mu brelok w kształcie domu i mówi, że nie wierzy już w jego szczerość. Halil próbuje ją zatrzymać, lecz nagle dwóch mężczyzn z czarnego sedana atakuje go, uderzają w głowę i porywają. Zeynep widzi tylko porzucony brelok, rusza za autem, otrzymuje od Halila lokalizację i dzwoni do Hakana. Hakan organizuje ochronę farmy i sam wyrusza, by pomóc. Ślad urywa się w lesie, gdzie porywacze zostawiają telefon Halila przy psie, wprowadzając Zeynep w błąd. Halil odzyskuje przytomność w opuszczonej hali garażowej, związany i otoczony przez ludzi siostrzeńca Kazima Demirtepe. Mężczyzna grozi mu powolną zemstą: chce zabijać jego bliskich, zanim uśmierci jego samego.

  • Wichrowe Wzgórze odc. 244: Zeynep szuka igły w stogu siana!

    Halil pomaga Zeynep z zacinającym się zamkiem sukienki, zaskakując ją swoją delikatnością i bliskością. Gdy pyta ją, dokąd się wybiera, Zeynep odpowiada, że szuka pracy, by spłacić długi. Halil stanowczo stwierdza, że nie będzie pracować dla nikogo, a jedynie dla niego. Zabiera ją na tyły gospodarstwa i wręcza listę warunków, jakie musi spełnić „żona Halila Firata”. Pierwszy punkt – cierpliwość – sprawdza, każąc jej znaleźć igłę w stogu siana. Zeynep się rani, ale mimo bólu przynosi igłę. Halil opatruje jej stopę. Później Zeynep próbuje przekonać matkę, by poszły na kolację do Selmy. Tulay nie chce o tym słyszeć, urażona wcześniejszym upokorzeniem. Dopiero sugestia, że ludzie będą plotkować, wywołuje w niej refleksję. Zeynep dostrzega na jej twarzy cień zgody.