Wichrowe Wzgórze odc. 315: Zeynep staje przed dramatycznym wyborem!

Halil sprawdza puls na szyi leżącego w lesie Cengiza. Z tyłu stoi Zeynep.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 315: Streszczenie

Halil stał w półcieniu korytarza, oparty o chłodną ścianę, gdy jego telefon zawibrował. Sięgnął po niego bez pośpiechu, jakby już przeczuwał, co usłyszy. Na ekranie pojawiło się imię Hakana. Odebrał.

— Żandarmi znaleźli auto, którym uciekł Cengiz — oznajmił asystent. Głos miał napięty, jakby sam brał udział w pościgu. — Tablice są fałszywe, samochód skradziony. Porzucony na pustym placu, bez śladów.

Halil zmrużył oczy, jakby próbował dostrzec coś więcej w tej informacji.

— Było do przewidzenia. A kamery?

— Niestety, żadnych nagrań. Jakby miejsce zostało wybrane z premedytacją.

Halil milczał przez chwilę, wpatrując się w dal, gdzie za matową szybą przemykały sylwetki ludzi. W jego głosie pojawiła się twardość:

— Cengiz nie działa sam. Za nim stoją inni. Jeśli pani Tulay ma wrogów, znajdź ich. Wszystkich.

Rozłączył się i wsunął telefon do kieszeni czarnej skórzanej kurtki. W tym samym momencie zbliżyła się Zeynep — jej twarz była napięta, a oczy błyszczały niepokojem.

— Co się stało? — zapytała, głosem pełnym nadziei. — Hakan coś znalazł?

— Jeszcze nie, ale znajdzie. Nie martw się. Muszę teraz iść, ale wrócę. Obiecuję.

— Gdzie idziesz? — Chwyciła go za ramię, zatrzymując na moment.

— Muszę odnaleźć kobietę, z którą spotykał się Cengiz. To nasz jedyny trop. Znajdę ją i zmuszę do mówienia. Rozwiążę to.

Zeynep nie odpowiedziała od razu. Jej spojrzenie stwardniało, jakby w jednej chwili przeszła od troski do determinacji.

— Pójdę z tobą — powiedziała stanowczo.

Halil skinął głową. Ich dłonie splotły się w milczeniu, a ich kroki odbiły się echem od jasnych, sterylnych ścian szpitalnego korytarza. Mijali ludzi, sprzęt medyczny, plakaty z ostrzeżeniami. W oddali stała Gozde — ubrana w ciemny płaszcz, z dwoma papierowymi kubkami w rękach. Jej spojrzenie śledziło parę z rosnącym niepokojem.

— Dokąd znowu idą? — mruknęła do siebie. Odłożyła kubki na półkę obok medycznego wózka, wyjęła telefon i zaczęła pisać.

„Halil i jego ludzie depczą ci po piętach. Musisz być bardzo ostrożny. Rozwiąż to, zanim cię znajdą.”

Wysłała wiadomość, po czym spojrzała na drzwi, za którymi zniknęli Halil i Zeynep. Wiedziała, że czas się kończy.

***

Cengiz siedział nieruchomo na prostym, drewnianym krześle, w sercu starej chaty, której wnętrze pachniało żywicą i kurzem. Światło sączyło się przez białe zasłony, rozlewając się miękko po podłodze z desek, po ścianach z bali, po jego twarzy — napiętej, jakby wyciosanej z kamienia. Za nim, na półkach, stały porcelanowe talerze, a w rogu zielona sofa zdawała się czekać na kogoś, kto nigdy nie wróci.

Przed nim stał mężczyzna — postawny, ubrany w czarną skórzaną kurtkę, ciemny sweter, z zarostem tak precyzyjnie przyciętym, jakby każdy włos miał swoje miejsce w planie. W dłoni trzymał telefon, gotowy do nagrania, ale jego spojrzenie było chłodne, wyrachowane.

— Jesteś gotowy? — zapytał, głosem pozbawionym emocji.

Cengiz uniósł palec, jakby chciał zatrzymać czas.

— Słuchaj, zrobię to, ale pieniądze chcę od razu. Nie po wszystkim. Teraz.

— Nie bój się — odparł mężczyzna, z lekkim uśmiechem, który nie sięgał oczu. — Wszystko będzie tak, jak ustaliliśmy.

— I pomożesz mi uciec z narzeczoną? Możesz mi to również obiecać?

— Tak. To również ci obiecuję. Nie traćmy czasu, panie Cengizie.

Wyciągnął telefon przed siebie, włączył nagrywanie. Cengiz poprawił się na krześle, wyprostował plecy, spojrzał prosto w obiektyw. W jego oczach nie było już strachu — tylko chłodna determinacja.

— Jestem Cengiz Mazali — zaczął, tonem wyuczonym, jakby recytował wyrok. — Nagrywam ten film z własnej, nieprzymuszonej woli. Straciłem pracę przez Tulay Aslanli, więc byłem na nią bardzo zły. Aby się zemścić, moi przyjaciele i ja zainscenizowaliśmy porwanie, wrabiając ją w przestępstwo. Myślę, że ta lekcja jej wystarczy. Znalazłem pracę w innym kraju i wyjeżdżam. Tulay Aslanli nie kazała mnie porwać. Zniesławiłem ją, żeby się zemścić. Niech to będzie dla niej nauczka. Teraz dwa razy się zastanowi, zanim zdecyduje się kogoś zwolnić.

Mężczyzna w kurtce zakończył nagranie, schował telefon do kieszeni i podszedł do Cengiza. Klepnął go po ramieniu z udawaną serdecznością.

— Dobra robota. Jesteś prawdziwym aktorem. Powiedziałeś dokładnie to, co było potrzebne. Teraz muszę zadzwonić w jedno miejsce. Zaraz wrócę.

Wyszedł, zostawiając za sobą skrzypienie drzwi i zapach chłodnego powietrza. Cengiz wstał, podszedł do okna, spojrzał na las za chatą, jakby szukał w nim odpowiedzi. Potem wyciągnął telefon i zadzwonił.

— Gulum, to koniec — powiedział do słuchawki, głosem miękkim, niemal czułym. — Za chwilę dostanę resztę pieniędzy. Wyjedziemy razem za granicę. Wyślę ci teraz lokalizację. Przyjdź, jak tylko będziesz gotowa, moja różyczko. Czekam na ciebie.

W jego oczach pojawił się cień ulgi — ale czy była to ulga człowieka, który właśnie odzyskał wolność, czy tego, który właśnie ją sprzedał?

***

Halil zatrzymał pojazd w cieniu drzew, nieopodal domu narzeczonej Cengiza. Silnik zgasł, a cisza, która zapadła, była gęsta jak mgła przed burzą. Wysiadł, nie patrząc na Zeynep, która została w środku — jej dłonie spoczywały na kolanach, a wzrok błądził po kratownicy tylnego okna, jakby szukała w niej odpowiedzi.

Wnętrze samochodu było surowe, niemal wojskowe — metalowe elementy, szorstka tapicerka, chłód stali. Zeynep sięgnęła po telefon, chcąc sprawdzić godzinę, ale ekran rozświetlił się czymś innym: wiadomością. Nieznany nadawca. Film z początkiem wyznania Cengiza. I tekst, który sprawił, że serce zamarło jej w piersi.

Jeżeli chcesz ocalić swoją mamę, pierwsza zasada brzmi: Nie powiesz nikomu o tym filmie. Druga zasada zobowiązuje cię do tego, że opuścisz Halila na zawsze. Jeżeli zrobisz, co powiedziałem, ten film trafi na policję, a twoja mama zostanie uratowana.

Zeynep zbladła. Jej palce drżały, gdy próbowała ponownie odtworzyć nagranie, ale… Wiadomość zniknęła. Bez śladu. Jakby nigdy jej nie było.

— Kto to napisał? Co się dzieje? — wyszeptała, czując, jak świat wokół niej zaczyna się chwiać.

***

Kilka kilometrów dalej, w chłodnym wnętrzu szpitala, Gozde stała przy śmietniku, trzymając w dłoni małą kartę SIM. Jej palce były pewne, ruchy wyćwiczone. Właśnie zakończyła operację, która miała złamać serce Zeynep i rozbić jej życie na kawałki.

— Decyzja nie powinna być dla ciebie trudna, wieśniaczko — powiedziała do siebie, z pogardą w głosie. — W końcu kto może zrezygnować z matki?

Ubrana w ciemny płaszcz, z torebką przewieszoną przez ramię, ruszyła w stronę wyjścia. Jej kroki odbijały się echem od posadzki, a kolorowe obrazy na ścianach zdawały się nie pasować do chłodu, który niosła ze sobą. Przechodząc obok wózka medycznego, nie spojrzała na nikogo. Uśmiech, który pojawił się na jej twarzy, był triumfalny — jak u kogoś, kto właśnie wygrał partię szachów, nie ruszając nawet królową.

Drzwi szpitala otworzyły się przed nią automatycznie. Gozde wyszła na zewnątrz, zostawiając za sobą ciszę, która wkrótce miała zostać przerwana krzykiem.

***

Gulum zamknęła za sobą drzwi domu, ciągnąc czarną walizkę po marmurowych stopniach. Jej twarz była skupiona, ale w oczach tliła się nadzieja — może nawet ekscytacja.

Gdy przekroczyła furtkę, z zieleni wyłonił się mężczyzna. Stał spokojnie, jakby czekał od dawna. Skórzana kurtka, ciemny zarost, spojrzenie, które nie zdradzało niczego.

— Nie bój się — powiedział łagodnie Halil. — Przysyła mnie Cengiz.

Gulum zmarszczyła brwi.

— Miałam się z nim spotkać. Czeka na wiadomość ode mnie. Nic się nie stało, prawda?

— Nie masz się czym martwić. Chodź za mną.

Niepewna, ale nie podejrzliwa, ruszyła za nim. Halil otworzył drzwi samochodu, gestem zaprosił ją do środka. Zajęła miejsce na tylnej kanapie, nieświadoma, że właśnie przekroczyła granicę między planem a pułapką.

W środku siedziała kobieta — Zeynep. Jej twarz była spokojna, ale oczy zdradzały napięcie.

— Kim jesteś? — zapytała Gulum, nie kryjąc niepokoju. — Co zamierzacie ze mną zrobić?

— Nie bój się, nie zrobimy ci krzywdy — odpowiedziała Zeynep, starając się, by jej głos brzmiał łagodnie.

Halil zajął miejsce za kierownicą. Przez chwilę Zeynep patrzyła na niego, jakby chciała coś powiedzieć. W głowie wciąż dudniła jej wiadomość, która zniknęła z telefonu tak szybko, jak się pojawiła. Film z wyznaniem Cengiza. Groźba. Warunki.

Ale milczała.

Jeżeli znajdziemy Cengiza, ten film nie będzie nam potrzebny — pomyślała. — Cengiz powtórzy policji to, co powiedział na nagraniu. Moja mama zostanie ocalona, a ja nie będę musiała opuszczać Halila.

Zacisnęła dłonie na kolanach. Samochód ruszył, a w jego wnętrzu zapanowała cisza.

***

Dzięki pomocy Gulum, Halil i Zeynep znajdują chatę w lesie. Cengiz na ich widok rzuca się do ucieczki. Biegnie na złamanie karku, nie patrząc pod nogi. Gałęzie smagają mu po twarzy, ale on się nie zatrzymuje. Przyspiesza jeszcze bardziej, jakby miał kondycję nastolatka.

Pewnie ucieczka powiodłaby się, gdyby nie wystający znad ściółki korzeń. Cengiz potyka się o niego, przewraca i uderza głową w pniak po ściętym drzewie. Momentalnie traci przytomność.

Mężczyzna w skórzanej kurtce, który biegł tuż za nim, zostawia go, przekonany, że umarł.

***

Gozde weszła do salonu z chłodną elegancją, jakby każdy jej krok był wyreżyserowany. Jej czarna torebka ze złotym łańcuszkiem lekko kołysała się przy biodrze, a spojrzenie — pozornie zmęczone — kryło w sobie coś więcej niż tylko zmęczenie. Usiadła obok Songul na kremowej, pikowanej kanapie, której poduszki w odcieniach zieleni i żółci zdawały się nie pasować do napięcia unoszącego się w powietrzu.

Songul, ubrana w połyskującą purpurową bluzkę, pochyliła się lekko w jej stronę.

— Gdzie byłaś? — zapytała szeptem, który drżał od niepokoju. — Umierałam ze zmartwień. Czy wszystko w porządku?

— Tak, nie ma problemu — odparła Gozde, zdejmując płaszcz z ramion. — Przebiorę się i wrócę do szpitala.

Zanim zdążyła wstać, jej telefon zawibrował. Spojrzała na ekran, odebrała. Przez chwilę słuchała, a jej twarz stężała. Brwi ściągnęły się w gniewnym zdziwieniu.

— Co? O czym ty mówisz? Jak to się stało?

Rozłączyła się bez słowa i odłożyła telefon na stolik obok srebrnego serwisu do herbaty.

— Co się stało? — zapytała Songul, prostując się na kanapie.

Gozde rzuciła okiem przez ramię, upewniając się, że są same. Jej głos był chłodny, niemal obojętny.

— Cengiz zmarł.

— Co? Jak to się stało?

— Nie pytałam. Był idiotą. Ciągle sprawiał kłopoty. Nie obchodzi mnie jego los.

Songul milczała przez chwilę, jakby próbowała zrozumieć wagę tej informacji. W końcu powiedziała:

— Teraz, gdy Cengiz nie żyje, Tulay nie ma szans na wyjście z więzienia.

Gozde uśmiechnęła się. Uśmiech był zimny, triumfalny, jakby właśnie wygrała partię, której przeciwnik nie zdążył nawet rozstawić figur.

— Mam w rękach wideo, które raz na zawsze rozdzieli Halila i Zeynep. To koniec ich małżeństwa.

Songul odwzajemniła uśmiech. Przeciągnęła się leniwie na kanapie, jakby właśnie zdjęto z niej ciężar. W tle, w złotej ramie lustra, odbijały się ich sylwetki — dwie kobiety, które nie zamierzały cofnąć się przed niczym.

***

Halil znajduje Cengiza. Początkowo sądzi, że mężczyzna nie żyje, lecz nagle zauważa, jak ten, leżąc na ściółce, delikatnie porusza palcem u ręki. Halil wyczuwa słaby puls na jego szyi i natychmiast wzywa pomoc.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 185. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 186. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy