Wichrowe Wzgórze odc. 325: Halil wyrzuca Songul z rezydencji!

Songul wybucha płaczem.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 325: Streszczenie

W salonie rezydencji panuje napięta cisza. Wszyscy domownicy zgromadzili się, jakby czekali na wyrok. Songul stoi naprzeciw Tulay, jej ramiona są spięte, a twarz blada. Każde słowo, które ma wypowiedzieć, zdaje się ważyć tonę.

— Pani Tulay… Zeynep… — zaczyna, głos jej drży, a spojrzenie błądzi po podłodze. — Bardzo przepraszam. Głęboko żałuję wszystkiego, co zrobiłam. Mam nadzieję, że… że znajdziecie w sobie siłę, by mi wybaczyć. Pójdę już do swojego pokoju.

Odwraca się, chcąc zniknąć, ale Halil zatrzymuje ją stanowczym tonem:

— Ciociu, jeszcze nie skończyłem mówić.

Songul zamiera w miejscu. Halil zwraca się do Tulay. Jego głos jest spokojny, ale pełen stanowczości.

— Pani Tulay, od dziś będzie pani mieszkać w rezydencji. Wiem, przez co pani przeszła. Warunki w oficynie nie są odpowiednie dla osoby w pani stanie. Jeśli zechce pani, może zająć pokój mojej cioci.

Na twarzy Songul pojawia się cień oburzenia, niedowierzania. Jej oczy rozszerzają się, jakby nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Ale wie, że nie ma prawa protestować. Milczy.

Halil ujmuje dłoń Zeynep, a jego ton staje się chłodniejszy, bardziej wyważony.

— Ponieważ mojej cioci tak trudno jest być świadkiem naszego szczęścia… — robi pauzę, a napięcie w pokoju narasta — nie zmuszajmy jej dłużej do życia pod tym dachem. Niech nie cierpi w milczeniu. Od dziś będzie mieszkać w oficynie.

Słowa spadają jak wyrok. W oczach Songul pojawiają się łzy, które próbuje powstrzymać, ale nie potrafi. Jej duma została zgnieciona. Tulay spogląda na nią z uśmiechem pełnym triumfu — nie musi nic mówić, jej spojrzenie mówi wszystko.

— Halil… — głos Songul jest cichy, złamany. — Jak mam tam mieszkać?

Halil patrzy na nią bez cienia emocji.

— Poradzisz sobie. Tak jak radzili sobie Zeynep i jej rodzina. — Jego słowa są twarde, nie pozostawiają miejsca na negocjacje.

Odwraca się i wychodzi z salonu, zostawiając za sobą ciszę, która krzyczy głośniej niż jakiekolwiek słowa. Songul stoi w miejscu, jakby grunt pod jej stopami właśnie się rozstąpił.

Nie wie jeszcze, że to dopiero początek jej upadku.

***

Selma i Eren pojawiają się w rezydencji na wspólnym obiedzie. Ich twarze promienieją radością, a spojrzenia pełne są czułości. Gdy wszyscy zasiadają do stołu, Selma wstaje i z uśmiechem oznajmia:

— Mamy dla was dobrą wiadomość. Spodziewamy się dziecka.

W salonie zapada cisza, a potem wybuchają gratulacje. Zeynep podbiega do siostry, obejmuje ją mocno, a w jej oczach pojawiają się łzy wzruszenia. Halil ściska dłoń Erena, a Tulay uśmiecha się z dumą. Tylko Gulhan siedzi nieruchomo, próbując ukryć ból, który ściska jej serce. Jej spojrzenie błądzi po stole, zatrzymując się na filiżance, jakby chciała w niej utopić wspomnienie własnej straty.

***

Po obiedzie Zeynep i Selma wychodzą na werandę. Słońce chyli się ku zachodowi, a powietrze pachnie świeżo parzoną kawą. Siostry siadają obok siebie, otulone miękkim światłem popołudnia.

— Zakręciło mi się w głowie od tempa tych wydarzeń — mówi Selma, upijając łyk. — Mama wróciła do rezydencji, pani Songul trafiła do oficyny… Nie będę udawać, że mnie to nie cieszy.

Zeynep uśmiecha się i kładzie dłonie na brzuchu siostry.

— Zostanę ciocią. To najpiękniejsza wiadomość, jaką mogłam usłyszeć. Czekałam na to od dawna. Mam tylko nadzieję, że pani Kiymet będzie teraz dla ciebie łagodniejsza.

— Teraz myślę tylko o dziecku — odpowiada Selma. — A ty? Jak się czułaś, gdy dowiedziałaś się, że jednak nie jesteś w ciąży? Nie było mnie wtedy przy tobie…

Zeynep milknie. Jej palce nerwowo muskają porcelanę filiżanki. Drapie się za uchem, szukając słów.

— Dobrze, nie musimy o tym rozmawiać — mówi Selma, wyczuwając napięcie. — Przepraszam, że poruszyłam ten temat.

— Nie, naprawdę… wszystko w porządku. Nie zdenerwowałaś mnie.

— Zeynep, znam cię. Coś przede mną ukrywasz. To nie fair. Ja mówię ci o wszystkim.

Zeynep wzdycha, a jej głos staje się cichszy.

— Ja… nigdy nie podejrzewałam, że mogę być w ciąży.

Selma marszczy brwi, zaskoczona.

— Co to znaczy? Jak to możliwe?

Zeynep patrzy siostrze prosto w oczy.

— Między mną a Halilem… nigdy do niczego nie doszło. Nie jesteśmy małżeństwem w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Gramy tylko swoje role. Przed wszystkimi.

Selma otwiera usta, ale przez chwilę nie wydobywa się z nich żaden dźwięk.

— Ale dlaczego? — pyta w końcu, z niedowierzaniem.

— Bo tak musi być — odpowiada Zeynep, z nutą bólu w głosie. — Proszę, nie pytaj więcej. Na razie to musi ci wystarczyć.

Tymczasem za uchylonymi drzwiami balkonowymi czai się Gozde. Jej oczy błyszczą, a usta układają się w triumfalny półuśmiech. Nadstawia uszu, chłonąc każde słowo.

— Więc przez cały ten czas tylko udawali… — szepcze do siebie, czując, jak w jej wnętrzu rozlewa się fala euforii. — Oto szansa, na którą czekałam.

***

Wieczór spowija farmę miękkim półmrokiem. W pracowni Halil siedzi za biurkiem, pogrążony w myślach. W palcach obraca drewniany brelok w kształcie domu — prosty, surowy, ale pełen znaczenia. To pamiątka od Metina, współwięźnia jego ojca, który przekazał ją wraz z ostatnią wolą zmarłego.

Drzwi uchylają się cicho. W progu staje Hakan.

— Jesteś wolny? — pyta, z wahaniem w głosie.

— Tak. Wejdź, proszę — odpowiada Halil, nie odrywając wzroku od breloka.

Hakan podchodzi i kładzie na biurku teczkę z dokumentami.

— Przyniosłem raporty, o które prosiłeś. Wszystko gotowe. Musimy tylko wycenić wartość marki.

Halil nie reaguje. Jego spojrzenie jest zamglone, utkwione w jednym punkcie, jakby szukał odpowiedzi gdzieś poza rzeczywistością.

Hakan siada naprzeciwko, wyczuwając ciężar ciszy.

— Wiesz, że nie jestem ekspertem od spraw sercowych — zaczyna ostrożnie. — Nie powiem ci, co masz zrobić. Ale wiem, co czuje człowiek zakochany. Jeśli kiedykolwiek będziesz chciał pogadać… jestem obok.

Odwraca się do wyjścia, ale wtedy Halil przerywa milczenie.

— Wiesz, co trzymam w ręku? — pyta cicho, unosząc brelok. Kamera zbliża się na jego dłoń. — To ostatnia rzecz, jaką dostałem od ojca. Przyniósł mi ją jego przyjaciel z więzienia. I przekazał mi jego słowa: „Bez względu na wszystko, bądź wierny kobiecie, którą pokochasz. I nigdy jej nie opuszczaj.”

W tym momencie Zeynep zatrzymuje się pod drzwiami pracowni. W ręku trzyma filiżankę kawy, ale jej dłoń zawisa w powietrzu, gdy słyszy głos Hakana.

— Co masz na myśli? — pyta z niedowierzaniem. — Czy trwasz w tym małżeństwie tylko z powodu tej obietnicy? Przeszliście przez tyle kryzysów. Czy znosiłeś to wszystko tylko dlatego, że tak chciał twój ojciec?

Halil podnosi wzrok. Jego oczy są pełne spokoju, ale też głębokiego uczucia.

— Hakanie… Nawet gdyby cały świat runął mi na głowę, nie miałoby to znaczenia. Kocham Zeynep bardziej niż cokolwiek innego. To nie ma nic wspólnego z wolą mojego ojca. Prawdziwa wola to ta, którą nakazuje mi serce.

Zeynep, stojąc za drzwiami, czuje, jak jej serce przyspiesza. Na jej twarzy pojawia się promienny uśmiech, a oczy wypełniają się łzami wzruszenia.

— Więc to nie była tylko obietnica… — szepcze z radością. — On nie trwał przy mnie z obowiązku. Halil mnie kocha. Naprawdę mnie kocha.

***

Songul wchodzi do oficyny, ciągnąc za sobą ciężką walizkę, która z hukiem ląduje w kącie. Jej twarz wykrzywia grymas obrzydzenia, a nozdrza drgają od dusznego zapachu stęchlizny i wilgoci. Przez moment wydaje się, że zaraz zwymiotuje.

— Co za koszmar! — syczy przez zaciśnięte zęby, a w jej oczach pojawia się błysk furii.

W przypływie wściekłości przewraca stojący przy ścianie fotel, który z łoskotem uderza o podłogę. Podchodzi do kominka i jednym ruchem zrzuca z niego wazon oraz ramkę z rodzinnym zdjęciem Aslanlich. Szkło pęka z trzaskiem, a fotografia ląduje na ziemi.

— Tak was zmiażdżę! — krzyczy, przydeptując zdjęcie obcasem z całą siłą. — Nienawidzę was! Każdego z osobna i wszystkich razem!

Jej oddech staje się urywany, a ramiona zaczynają drżeć. Osuwa się na kolana, zakrywając usta dłonią, jakby chciała powstrzymać szloch, który wyrywa się z jej wnętrza. Łzy spływają jej po policzkach, a ona sama drży od tłumionego bólu i upokorzenia. W tej chwili nie ma w niej dumy — są tylko rozpacz i gniew, które rozrywają ją od środka.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia był film Rüzgarlı Tepe 191. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy