„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 328: Streszczenie
W pracowni panuje półmrok rozjaśniany jedynie naturalnym światłem dnia, które wpada przez okno za plecami Halila. Mężczyzna siedzi za masywnym biurkiem, skupiony, z dłonią opartą o blat. Przed nim stoi Hakan, wyprostowany, z twarzą napiętą od niepokoju.
— Czy Fahri nadal nie został złapany? — pyta Halil, nie odrywając wzroku od dokumentów.
— Niestety nie. Policja przeczesuje teren, ale jak dotąd bez skutku — odpowiada Hakan.
— Fahri to jedyny krewny Ardy, prawda?
— Tak. Formalnie jest jego opiekunem, choć to tylko na papierze.
Halil prostuje się, a jego głos nabiera stanowczości.
— W takim razie sprawa powinna być prosta. Ja i Zeynep złożymy wniosek o opiekę. Zostaniemy jego rodziną zastępczą.
Hakan uśmiecha się lekko, z uznaniem.
— To szybka decyzja, ale… właściwa. Nie znam nikogo bardziej odpowiedniego od was. Stworzycie razem prawdziwą rodzinę.
— Dziękuję. Ale musimy wzmocnić ochronę na farmie. Ludzie tacy jak Fahri są nieprzewidywalni. Mogą zrobić wszystko.
— Zajmę się tym, nie martw się. Nawet ptak nie przeleci niezauważony.
***
W oficynie panuje napięta atmosfera. Gozde i Songul stoją naprzeciw siebie, obie wyprostowane, jakby każda z nich próbowała zapanować nad emocjami. Światło dnia wpada przez okno, rozświetlając ich twarze, na których maluje się gniew i determinacja.
— Nie mogę w to uwierzyć! — wybucha Songul, zaciskając dłonie. — Ostatnie, czego nam brakowało, to dziecko w tej rodzinie!
— Nie pozwolę, żeby to się stało — mówi Gozde chłodno, z lodowatym spokojem w głosie.
— Co zamierzasz zrobić?
— Już podjęłam środki ostrożności. Mam plan. — Wyciąga telefon i wybiera numer. — Halo, Sahinie? Jak wygląda sytuacja? Udało ci się przekonać Fahriego?
Głos w słuchawce jest spokojny i profesjonalny.
— Policja go szuka, ale udało mi się go ukryć. Jest w bezpiecznym miejscu.
— Słuchaj uważnie. Zabierzesz dziecko i Fahriego jak najdalej stąd. Obaj muszą zniknąć. Jeśli pojawią się jakiekolwiek problemy — natychmiast mnie informuj.
Rozłącza się. Na jej twarzy maluje się wyrachowanie: plan został uruchomiony, a kolejne posunięcia będą szybkie i bezlitosne.
***
Za namową Gozde, Halil i Zeynep zabierają Ardę nad morze. Dzień jest ciepły, powietrze pachnie solą i wilgotnym piaskiem. Chłopiec biega po brzegu, a Halil pokazuje mu, jak gwizdać na palcach. Arda próbuje, nadyma policzki, a jego nieudolne próby wywołują śmiech obojga dorosłych.
Po chwili Halil kuca obok Zeynep, spoglądając na nią z figlarnym błyskiem w oczach.
— Pozwól, że zapytam cię o coś, zanim zapomnę — mówi półgłosem, pochylając się ku jej uchu. — Co byś powiedziała, gdybyśmy podarowali Ardzie brata?
Zeynep znieruchomiała, zaskoczona pytaniem. Jej wzrok błądzi po twarzy męża, jakby chciała się upewnić, że nie żartuje. Nie potrafi wydusić z siebie ani słowa — serce bije jej szybciej, a na policzki wstępuje rumieniec.
Kłopotliwą ciszę przerywa głos Ardy:
— Pójdziemy popatrzeć na ryby?
Zeynep od razu się prostuje, jakby pytanie chłopca wyrwało ją z zamyślenia.
— Tak, oczywiście! — mówi z przesadnym entuzjazmem. — Chodźmy!
Łapią Ardę za ręce i razem ruszają w stronę wody, zostawiając za sobą ślady w mokrym piasku. Halil jednak nie odpuszcza — jego ton jest miękki, ale w spojrzeniu czai się upór.
— Więc? Co sądzisz o mojej propozycji? Nie chcesz przecież, żeby Arda był jedynakiem?
Zeynep milczy, lecz na jej twarzy pojawia się delikatny, ledwie zauważalny uśmiech. Odwraca wzrok ku morzu, a Halil widzi, że choć nie padła żadna odpowiedź — usłyszał dokładnie to, na co liczył.
***
Songul siedzi na starej, wytartej kanapie, wpatrując się tępo w ścianę. W pomieszczeniu panuje chłód i półmrok — zza brudnych szyb do środka wpada tylko wąski promień światła. Nagle drzwi otwierają się z cichym skrzypnięciem i do środka wchodzi Tulay, elegancka, z torbą w dłoni i triumfalnym uśmiechem na ustach.
— Co tu robisz? — warknęła Songul, podnosząc się gwałtownie. — Myślisz, że możesz tu przychodzić, kiedy ci się podoba?
— Jesteś niegrzeczna, Songul — odpowiada spokojnie Tulay, rozglądając się z udawaną troską po zagraconym wnętrzu. — Czy tak traktujesz gości, którzy przychodzą z wizytą?
— Zamknij się i przejdź do rzeczy — rzuca chłodno Songul, mrużąc oczy.
Tulay wzdycha teatralnie, jakby naprawdę przyszła z dobrymi intencjami.
— Przyszłam, bo o tobie myślę. Wiem, że w tym miejscu nie jest łatwo. Z kranu leci tylko zimna woda, a zimą podobno nie da się tu spać z zimna. — Podnosi torbę i uśmiecha się słodko. — Pomyślałam, że przydadzą ci się ciepłe koce.
— Powiedz po prostu, czego chcesz! — przerywa jej Songul, coraz bardziej poirytowana.
Zadowolenie Tulay tylko rośnie. Siada na fotelu, otwiera torbę i z triumfalnym gestem wysypuje jej zawartość na podłogę — ubrania, szaliki, stare swetry.
— Wiesz, że trzeba pomagać potrzebującym — mówi z udawaną życzliwością. — Nie noszę już tych rzeczy. Pomyślałam, że ty możesz z nich skorzystać.
Songul marszczy brwi, a w jej oczach pojawia się błysk furii. Zbliża się do Tulay o krok, potem o kolejny.
— Za kogo ty się uważasz? Kim myślisz, że jesteś, że możesz mnie w ten sposób upokarzać?
Tulay nie cofa się ani o centymetr.
— Tak, mogę cię upokarzać. To mój obowiązek — mówi z ironicznym uśmiechem. — Traktować cię dokładnie tak, jak na to zasługujesz.
Wtedy Songul traci panowanie nad sobą. Chwyta Tulay za ramię i wbija paznokcie w jej skórę.
— Posuwasz się za daleko! — syczy z wściekłością. — Przestań natychmiast!
Tulay błyskawicznie się wyrywa i, zanim Songul zdąży zareagować, wymierza jej siarczysty policzek.
Dźwięk uderzenia rozbrzmiewa w całej oficynie. Songul chwyta się za twarz, a oczy rozszerzają jej się z bólu i niedowierzania. Tulay patrzy na nią chłodno, z nieukrywaną satysfakcją.
— Teraz przynajmniej wiesz, jakie to uczucie, gdy ktoś sprowadza cię na ziemię — mówi twardo.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia był film Rüzgarlı Tepe 193. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.















