116: Komisarz rozmawia przez telefon. „Jakieś wiadomości o Zeynep Sezin?” – pyta. „Nie, bracie, my w dalszym ciągu sprawdzamy to” – pada odpowiedź. „W każdym razie ona w końcu się pokaże. Selim, będziemy ją śledzić przez jakiś czas”. Akcja przenosi się do szpitala. Emir otwiera oczy. Obok łóżka widzi swojego ojca, który zasnął na krześle. „Mój synu, mój synu…” – zachwyca się Galip, także się wybudzając. „Odpowiedz mi szybko, gdzie jest Kemal?” – pyta Emir. „Jest w areszcie. Będzie sądzony, ale jego sprawa sądowa nigdy się nie skończy. Ja na własną rękę zakończę tę sprawę w krótkim czasie…”. „Co ty zrobisz? Każesz im go dźgnąć nożem?”.
„Czy nie tego właśnie chcesz?” – pyta Galip. „Najpierw muszę pozbyć się tego szpitalnego szlafroka, żebym mógł myśleć” – oznajmia młodszy Kozcuoglu. – „Gdzie jest moja żona?”. „Nihan jest z Vildan…”. „Nie mogła znieść bólu, że mnie straciła?”. „Ozan się powiesił… On popełnił samobójstwo”. Emir jest wyraźnie zaskoczony. Próbuje aż wstać z łóżka, ale nie jest w stanie. „Tato, Nihan ucieknie. Musisz ją zatrzymać” – prosi Emir. Tymczasem Nihan i Efsane wyprowadzają matkę Ozana ze szpitala. Kobieta jest ciągle w szoku po śmierci syna. „Pani Nihan, może byłoby lepiej, żeby pani Vildan została w szpitalu trochę dłużej” – sugeruje służąca. – „Powrót do domu nie wydaje się być dobrym pomysłem”.
Nagle przed Vildan staje jej siostra. „Przyszłam, żeby cię zabrać do domu” – oznajmia Leyla. – „Wyczyściłam dziedziniec wodą lawendową. Przygotowałam satynowe prześcieradła dla ciebie w pokoju na górze. W tym pokoju, który tak bardzo lubisz”. Vildan przytula się do swojej siostry i zanosi się głośnym płaczem. „Oni obydwaj odeszli, Leyla” – mówi zapłakana. – „Obydwa odeszli…”. „My też odejdziemy. Ale najpierw chodźmy do domu. Życie toczy się dalej, Vildan. My jesteśmy zobowiązani do jego kontynuacji”.
Akcja wraca do sali Emira. „Teraz już nie ma nic, co trzymałoby Nihan przy mnie” – stwierdza mężczyzna. – „Jedynym miejscem, które nie będzie dzieliło Nihan od Kemala, będzie pokój odwiedzin”. „To nie jest tak. Nihan podjęła właściwą decyzją” – oznajmia Galip. – „Nihan złożyła zeznania przeciwko Kemalowi i pomogła zagwarantować jego zatrzymanie w areszcie. Dlatego, że nasi chłopcy zachowywali się jak przegrani, z wyjątkiem Nihan właśnie”. „Ty nie pojmujesz tego. To nie jest ten sam problem. Teraz zrobił się jeszcze większy. Nihan odejdzie. Czy ty myślisz, że kobieta, która zrezygnowała z Kemala, zostanie przy mnie?”. „Pozwól jej odejść. To przez nią twoje życie jest nieszczęśliwe”.
„Ona odejdzie, ale ja mogę to przeciągnąć jeszcze przez chwilę” – oznajmia Emir. – „Jeżeli uda mi się odroczyć jej odejście, to da mi czas, żeby ją zatrzymać”. Akcja przenosi się do więzienia. Kiedy Kemal bierze prysznic, jeden ze współwięźniów próbuje ugodzić go nożem. Soydere jednak szybko się we wszystkim orientuje i unieszkodliwia napastnika. „Jesteś jak zjawisko, synu” – mówi inny współwięzień, który wydaje się być liderem tej grupy. – „Nie wiem, kogo tak bardzo zdenerwowałeś, ale to oczywiste, że chcą się ciebie pozbyć. Twoje kulturalne zachowanie nie zawsze ci pomoże. Myślę, że nie jesteś takim człowiekiem jak ten, który za tobą podąża”.
„Dziękuję” – mówi Kemal i chce odejść. „Kto ci pomaga?” – pyta mężczyzna. – „Nie jest to moja sprawa. Ja tylko zatrzymuję każdego, kto pojawia się na moim terenie. To jest pies z innego sektora. Ale widziałem, że ty nic nie zrobiłeś. On złamał nasze prawa i przypomnimy mu o tym. Na twoim miejscu jednak nie brałbym więcej prysznica w ten sposób”. Nagle pojawia się dwójka strażników. „Co się tutaj dzieje?!” – pyta jeden z klawiszy. – „W swoim pierwszym dniu tutaj już zacząłeś rozrabiać?!”. „Ja nic nie zrobiłem!” – zarzeka się Kemal. Strażnicy chwytają go za ramiona i wyprowadzają. „Poszkodowani i początkujący płacą cenę pierwsi, panie dobrze wykształcony” – mówi herszt więźniów.
Tymczasem Zeynep budzi się na szpitalnym łóżku. „Jak się czujesz?” – pyta lekarka. „Co mi się stało? Gdzie ja jestem?” – pyta dziewczyna. „Straciłaś przytomność na dworcu autobusowym i przywieźli cię tutaj. Nie mogliśmy znaleźć twojego dowodu, ponieważ nie miałaś ze sobą torebki. Proszę, leż spokojnie”. „Jak to się stało?”. „Proszę, połóż się. Musisz zadbać o siebie”. „Gdzie jest moja torba? W środku było dużo pieniędzy… Wszystkie moje rzeczy tam są…”. „Proszę, uspokój się. Pozwól nam najpierw powiadomić twoją rodzinę, a potem policja znajdzie twoją torbę”. „Ja nie mam żadnej rodziny. I nie wolno powiadamiać żadnej policji…”.
„Przed czym uciekasz?” – pyta lekarka. „Ja nie uciekam… Boże, muszę znaleźć swoją torbę” – mówi przerażona Zeynep. „Mamy większy problem i jestem zobowiązana ci o nim powiedzieć. Kiedy zemdlałaś, zaczęłaś krwawić i poroniłaś…”. „Nie, nie waż się mi tego mówić… Nie waż się mi mówić, że straciłam swoje dziecko… Nic się nie stało mojemu dziecku, prawda?!”. „Jesteś jeszcze bardzo młoda, uspokój się”. „Nie! Moje dziecko było moją jedyną nadzieją! Moje dziecko było moim wszystkim!”.
Nihan odbiera telefon od Galipa Kozcuoglu. Po drugiej stronie słyszy głos Emira: „Moja droga żoneczko, nie umarłem… Naprawdę przepraszam. Gdzie ty jesteś?”. „To nie twój interes” – odpowiada dziewczyna. „Nie mam siły rozmawiać teraz. Porozmawiamy, kiedy znowu się spotkamy. Ale proszę, dbaj o siebie dla mnie. Jak już wiesz, straciliśmy dwie dusze. I tylko parę duszyczek pozostało dla mnie. Ja prawie odszedłem, ale wróciłem. Ty wciąż istniejesz. Powinniśmy uważać ciebie za dwie osoby, od kiedy ty nosisz w sobie inną duszę…”. Emir rozłącza się. Po chwili do jego sali wchodzi Tufan.
„Czy twoja mama wróciła z tego złego miejsca?” – pyta Kozcuoglu. „Próbowałem zrobić to, o co mnie pan prosił, ale to stało się tak niespodziewanie i nie zdążyłem zareagować…” – tłumaczy Tufan. – „Przestraszyłem się, że przez przypadek strzelę do pana. Moja mama… Czy z nią wszystko w porządku?”. „Nie wiem. Dlaczego po prostu nie pójdziesz do domu i nie sprawdzisz, co z nią? Ta kobieta dała ci dobre wykształcenie i nauczyła dobrych manier. Dlaczego nie wiesz, że odwiedzając chorego, należy być krótko?”. Tufan opuszcza salę. Akcja przenosi się do więzienia. Strażnicy wrzucają Kemala do karceru. „Niczego nie zrobiłem! To oni mnie napadli!” – krzyczy mężczyzna. – „Niczego nie zrobiłem! Otwórzcie!”.
Lekarz i Galip wchodzą do sali Emira. „Jest już pan całkowicie pozbawiony znieczulenia” – oznajmia doktor, podnosi prześcieradło i ostukuje nogi pacjenta. „Nic nie czuję!” – przeraża się Emir. Chce wstać z łóżka, ale od razu się przewraca! „To na pewno tylko tymczasowe… Chwilowe…” – zapewnia Galip. „Niestety, to taki tymczasowy efekt. Takie są konsekwencje” – tłumaczy lekarz. „Jaki efekt?! Jakie konsekwencje?!”. „Skutki pocisku, który wszedł w kość. Kula przeszła przez brzuch i zatrzymała się w kręgu. Podczas operacji byliśmy zmuszeni prosić pana Galipa o decyzję na pozostawienie kuli wewnątrz…”.
„Gdybyście ją wyciągnęli, zostałbym inwalidą” – domyśla się Emir i kieruje wzrok na ojca. – „I każesz mi przechodzić przez ten ból?! Wiedziałeś! Zatem mam żyć z tykającą bombą?!”. „Innego wyjścia nie było, nie rozumiesz?” – tłumaczy Galip. „Lepiej zacznij szukać najlepszych lekarzy! Nie będę przez resztę swojego życia żył z Kemalem Soydere wewnątrz siebie! Mam w swoich kościach nosić Kemala?! Wsadziłem go do więzienia, a teraz on na zawsze postanie we mnie?! Co żeś narobił?! Będę z jego imieniem po wieczność!”.
Akcja wraca do karceru. „Otwórz drzwi!” – żąda Kemal. – „Gdzie jest sprawiedliwość?! Posłuchajcie, postępujecie niewłaściwie. Wypuśćcie mnie stąd!”. Strażnik podchodzi do drzwi i odsłania niewielką kratkę. „Jeśli złamię ci rękę, to także będziesz robił tyle hałasu?” – pyta. „Nie możecie tak ze mną postępować! Nikt z was nie może w ten sposób postępować. Nikt!” – grzmi Kemal. „Doprawdy?”. „Dobrze wiem, czyim jesteś człowiekiem. Dobrze wiem…”. Wartownik zasuwa kratę.
Tufan przyjeżdża do domu Nursen. Zastaje tam matkę całą i zdrową. Tymczasem Zeynep znajduje się przed komisariatem policji. Obok niej jest komisarz. „Czy jestem aresztowana?” – pyta dziewczyna. – „I na jakiej podstawie?”. „Myśli pani, że jest aresztowana? Niestety, ale świat nie jest taki kolorowy” – oświadcza funkcjonariusz. „To z jakiego powodu mnie tutaj przetrzymujecie? Wypuśćcie mnie, ja sobie pójdę. Mam pilne rzeczy do zrobienia”. „Na przykład takie jak pogrzeb? Moje kondolencje. Psycholog w szpitalu powiedziała mi o tym. Szczerze mówiąc, byłem trochę zmieszany…”. „Co ona mogła panu powiedzieć?”. „Na przykład, że u pani w torebce był gruby plik pieniędzy. I że go pani straciła na dworcu autobusowym. Nie wygląda mi na to, by miała pani pilne sprawy. Nie wiem jak to dobrze ująć, ale pani przed czymś ucieka, pani Zeynep”.
„Jestem synową Sezinów. To oczywiste, że mam przy sobie dużo pieniędzy” – oznajmia Zeynep. „Racja. I przypadkowo przechodziła pani przez dworzec autobusowy, tak?” – pyta policjant. „Zgadza się. Tak właśnie było”. „Pani Zeynep, mam kilka wątpliwości co do śmierci Ozana Sezina”. „Możemy teraz o tym nie rozmawiać? Nie czuję się najlepiej…”. „Możliwe jest, aby było to samobójstwo związane z panią?”. „Co pan chce przez to powiedzieć?”. „Niczego nie mówię, po prostu pytam. Czy mąż był o panią zazdrosny? Może były między wami jakieś nieporozumienia?”. „Przed ślubem byłam tylko z Ozanem! I w ogóle, to dlaczego mnie pan o to pyta?! I to jeszcze w tak bolesnym momencie!”. „Racja, proszę mi wybaczyć”.
Nagle przed komisariat zajeżdża taksówka z rodziną Zeynep. „To właśnie jest powód, dla którego panią tutaj trzymaliśmy” – oznajmia policjant. – „Nie miała pani przy sobie dokumentów i czekaliśmy, aby najbliżsi mogli przyjść po panią”. Moja droga, gdzieś ty była? Omal nie umarliśmy ze strachu” – mówi Fehime. „Nasze serca ugrzęzły nam w gardłach” – oznajmia Tarik. „Bardzo się o ciebie martwiliśmy” – dodaje Asu. – „Według ciebie, to w porządku wobec innych? Takie nieodpowiedzialne zachowanie? Co się stało?”. „Brat…” – wydobywa z siebie Zeynep. „Co brat? On nam żadnych problemów nie przysporzył”.
„Ach, córciu, jestem wewnętrznie rozbity” – wzdycha Huseyn. – „Z jednej strony się pozbierałem, to z drugiej się rozsypuję. Staliśmy się jesiennymi liśćmi”. „Dobrze, tatusiu, już w porządku” – mówi Zeynep. – „Szczerze proszę o wybaczenie”. „Gdzie ty byłaś, Zeynep?” – pyta Tarik. – „Dlaczego odbieramy cię z komisariatu?”. „Ja z tego żalu sama nie wiem, co robię… Tak naprawdę, to duszę się. Wyszłam pooddychać świeżym powietrzem. Szłam do was i w pewnym momencie upadłam… Nie miałam przy sobie ani portfela, ani dokumentów. Wszyscy to opacznie zrozumieli i tak się to potoczyło…”.
„Dlaczego sama wychodzisz na ulicę, córko?” – pyta Huseyn. – „Jesteś przecież w ciąży. Chcesz nas odwiedzić, to zadzwoń. Brat cię przywiezie albo wsiądziesz do taksówki”. „Dobrze, tato. Proszę cię, już wystarczy. Zakończmy ten temat” – prosi Zeynep. „Tarik, podaj siostrze swój telefon” – mówi Fehime. „O co chodzi?” – dziwi się dziewczyna. „Musisz zadzwonić do teściowej”. „Ale po co?”. „Kiedy nie mogliśmy cię znaleźć, postawiłam wszystkich na nogi. Ona także niepokoi się o ciebie”. Zeynep wybiera numer teściowej. „Pani Vildan, to ja, Zeynep” – mówi do słuchawki. „Natychmiast przyjeżdżaj do mnie” – prosi matka Nihan. – „Jestem w domu Leyli. Musimy porozmawiać na temat mojego wnuka…”.
Nihan i Yasemin siedzą przy stoliku przed domem Leyli. „Dlaczego on to zrobił? Nie mam pojęcia…” – mówi żona Emira. – „Dlaczego wybrał samobójstwo? Nie wiem… Dlaczego mnie samą zostawił? Jak to przetrwam?”. „Posłuchaj, poradzisz sobie” – zapewnia Yasemin. – „Wiesz, że nawet o Kemalu nic nie mówisz?”. „Kemal to część śmierci mojego brata…”. „Nie powinnaś tak mówić”. „Powinnam tylko jedno. Podążyć za własnym życiem. Muszę wyjechać, Yasemin. Muszę wyjechać tam, gdzie nikt mnie nie znajdzie”.
Akcja przeskakuje do wieczora. Zeynep jest przy łóżku, na którym leży jej teściowa. „Nie potrafiłam dzielić się nim z tobą” – przyznaje Vildan. – „Jego już nie ma, ale została nam jeszcze jedna miłość, którą musimy dzielić. Wszystko, co pozostało po moim synu, jest wewnątrz ciebie”. „Ja…” – wydobywa z siebie Zeynep, a do jej oczu napływają łzy. – „Tak mi przykro… Tak mi przykro za wszystko”. „Będziesz dbać o mojego wnuka. Twoje miejsce jest teraz obok mnie”. Tymczasem Nihan dzwoni do Zahira. „Co mogę dla ciebie zrobić, siostro?” – pyta mężczyzna. „Chcę, abyś zorganizował mi spotkanie z Kemalem” – oznajmia Nihan. „Och, uwierz mi, jest to niewykonalne. Nie mogę nic zrobić. Ale ty możesz coś zrobić…”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Asu wraz z prawnikiem są w pokoju naczelnika więzienia. „Za bardzo to zaostrzacie” – oburza się dziewczyna. – „Jak długo zamierza pan to przeciągać?!”. „Proszę nas nie zmuszać do odwołania się do sądu w sprawie naruszania praw człowieka” – oznajmia adwokat. „Takie są zasady. Kto czyni niepokój, ten zostaje odizolowany” – stwierdza naczelnik. Wściekła Asu odwraca się i z prawnikiem wychodzi na korytarz. „Oni kłamią. Zrobią wszystko, żeby zniszczyć życie Kemala” – mówi dziewczyna. – „Nie dość, że jest w areszcie, to jeszcze w karcerze!”.
Nihan spotyka się z Zahirem. „Według ciebie to poskutkuje?” – pyta dziewczyna. „Na pewno” – potwierdza Zahir. Nihan obejmuje go i po przyjacielsku poklepuje po plecach. „Zahir, zadbaj o siebie, dobrze?” – prosi żona Emira. „O co chodzi?” – pyta zdziwiony mężczyzna. – „Nie możemy się już więcej spotykać?”. „Nie, tak tylko mówię…”. Zahir wsiada do swojego auta, a Nihan rusza w stronę aresztu. Po drodze mija się z Asu…
W następnej scenie Nihan jest już w gabinecie naczelnika. „Pan wie, że mój mąż ma wroga” – mówi dziewczyna. – „Póki sytuacja z Emirem jest jeszcze niewiadoma, to ja przyjechałam. Nie chcę, aby ta wizyta została odnotowana”. „Nie odmówię Nihan Kozcuoglu” – oznajmia naczelnik. – „Proszę zaczekać, zaraz go wezwę na wizytę”. Tymczasem strażnik wchodzi do karceru Kemala. „Co się stało? Po trzech dniach rozum straciłeś, czy jak?” – pyta wartownik. – „Po co zasłoniłeś okno?”. „Nie dotykaj tego!” – zabrania Soydere. – „Niech tak zostanie”. „Ty mi rozkazujesz?”. „Ja tylko proszę”. „A ja twoje groźby mam w głębokim poważaniu. Co jest? Straciłeś mowę?”. „Nie zadzieraj ze mną” – ostrzega Kemal. „Bo co mi zrobisz? No, powiedz co?”. „Zostaw mnie w spokoju!”.
Nagle strażnik zaczyna krzyczeć, jakby z bólu. „Ała, uderzył mnie!” – wydziera się. – „Selim, Burhan, chodźcie tu!”. Do celi natychmiast wbiega dwóch kolejnych strażników i obezwładniają Kemala. „Niczego nie zrobiłem! Ja nic nie zrobiłem!” – zarzeka się Soydere. Rzekomo pobity wartownik wymierza mu kilka silnych uderzeń w brzuch! „Na kolana! Proś o przebaczenie!” – rozkazuje. „Niczego nie zrobiłem…”. Wartownik wymierza kolejne uderzenie. Tym razem pałką po nogach! „Niczego nie zrobiłem! Mówię, że niczego nie zrobiłem!” – powtarza Kemal. I obrywa po raz kolejny…
„Będę bił, dopóki nie poprosisz o przebaczenie” – oznajmia strażnik. Nagle do karceru wchodzi kolejny strażnik. „Co tutaj zaszło?” – pyta. „Działania edukacyjne” – odpowiada jego kolega. – „A ty, czego tu chcesz?”. „Do więźnia przyszedł gość”. „Nie wolno mu. On ma karę”. „Wiem, ale dyrektor nakazał przyprowadzić go”. „Dobra, bierz go. Spójrz na mnie. Będę miał baczenie na ciebie. Będziemy się tutaj nadal spotykać…” – zapowiada agresywny wartownik i odchodzi. W karcerze zostaje jedynie strażnik wysłany przez naczelnika. Rozkuwa Kemala. Obolały Soydere z trudem podnosi się na równe nogi. „Przyszedł adwokat?” – pyta. „Nie. Przyszła Nihan Kozcuoglu” – odpowiada strażnik.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.