167: Kemal chowa smoczek umieszczony w plastikowej torbie pod poduszką i idzie spać. Akcja przenosi się do willi. Nihan siedzi na fotelu i trzyma swoją córkę na kolanach. „Wiem, że nie powinnam dłużej ukrywać cię przed twoim tatą” – mówi dziewczyna. – „Nie chciałam tak niesprawiedliwie z wami postępować. Nie mogłam jednak przewidzieć, że Emir przywiąże się do ciebie do tego stopnia. Teraz jeszcze bardziej boję się o ciebie. Jeżeli chociaż jeden włos z twojej głowy spadnie, to będzie koniec świata. Wybacz mi, moja biała śnieżynko. Przebacz mi, ponieważ nigdy nie będę w stanie połączyć się z twoim tatą”.
Tymczasem Asu zagląda do pokoju swojego męża. „Kemal?” – szepcze dziewczyna, ale mężczyzna nie reaguje. Już śpi. Następuje retrospekcja. Widzimy, jak siostra Emira dolewa do kawy środek nasenny i podaje ją swojemu mężowi. Akcja wraca do teraźniejszości. Asu delikatnie wsuwa rękę pod poduszkę i wyciąga plastikową torebkę ze smoczkiem. Zamienia przedmiot ze smoczkiem, który niedawno kupiła w aptece, uprzednio zostawiając na nim własną ślinę. Następnie torebkę chowa z powrotem pod poduszkę, opuszcza pokój i wysyła sms-a do brata: „Zamieniłam smoczki. Teraz możesz spać spokojnie”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Kemal jest już w drodze do kliniki, gdzie zamierza przeprowadzić badania DNA. W trakcie jazdy zauważa jednak, że jest śledzony i postanawia zmienić plany. Tymczasem Huseyn wchodzi do sypialni, gdzie jego żona jeszcze leży na łóżku. „W ogóle stąd nie wychodzisz” – stwierdza mężczyzna. „I pomimo tego nie zmrużyłam oczu” – odpowiada Fehime. „Nie byłabyś teraz w takim stanie, gdybyś od początku nie ukrywała prawdy przede mną”. „Błagam cię, chociaż ty mnie teraz nie dręcz. Czy nie ty powiedziałeś, że każdy powinien sam sobie radzić ze swoimi problemami?”.
„Jak możesz wciąż o niej myśleć, pomimo że masz pełną świadomość tego, co zrobiła?” – pyta Huseyn. „Kto wie, jak ona się teraz czuje?” – rozmyśla Fehime. „A kogo to obchodzi? Czy to nie ona sama nas opuściła?”. „Stąd wzięło się powiedzenie, że ojcowie troszczą się o dzieci, dopóki ich matka jeszcze żyje. Troska jednak szybko się kończy, kiedy matki zabraknie. Nie mógłbyś dowiedzieć się chociaż, jak ona sobie radzi? Albo ja się dowiem…”. „Nawet się nie waż! Każdego spotyka to, na co sobie zasłużył. Dotyczy to zarówno nas, jak i jej. Przez całe życie chroniliśmy ją najlepiej jak potrafiliśmy, a ona co zrobiła? Posłuchaj, jeśli twoje serce zmięknie, popełnisz duży błąd. Wtedy ja nigdy ci tego nie wybaczę”. Mężczyzna odwraca się i opuszcza sypialnię.
Kemal przyjeżdża do kliniki. W pobliżu swój samochód parkuje Tufan i robi zdjęcia śledzonemu mężczyźnie. Następnie wysyła je do Emira. Akcja przenosi się do środka kliniki, gdzie Soydere oddaje smoczek do badań. Po chwili odbiera telefon od Zehira. „Szefie, muszę przestać go śledzić, bo w końcu ta wsza się zorientuje” – mówi Zehir, który przez cały czas podążał za Tufanem. „Słusznie, nie może dowiedzieć się, że go rozszyfrowaliśmy” – potwierdza Kemal. – „Wtedy zmieni smoczek albo sfałszuje wynik testu DNA. Być może już to zrobił, ale ja odegram swoją rolę rozczarowanego Kemala, jak tylko odbiorę te nic nie warte wyniki.
„Musimy jednak znaleźć teraz inny sposób na udowodnienie pokrewieństwa pomiędzy mną a Deniz” – kontynuuje Soydere. – „Tak, żeby nikt nie deptał nam po piętach”. „Masz już jakiś pomysł?” – pyta Zehir. „Wszystkiego się dowiesz, kiedy się spotkamy. Jedź do Ayhana”. Tymczasem do garażu Ayhana przyjeżdża Leyla. „Co zamierzasz?” – pyta kobieta. – „Patrzeć na mnie tym lodowatym spojrzeniem z odległości kilku metrów? Wiesz, ile razy do ciebie dzwoniłam, Ayhan? Nawet tu przyjechałam i zostawiłam wiadomość. Nie zainteresowało cię dlaczego to wszystko zrobiłam?”.
„Może chciałem, abyś przedtem dostatecznie zaspokoiła swoją ciekawość” – oznajmia mężczyzna, wstając zza biurka. – „Wiesz już o mnie wszystko, co chciałaś. Czy znudziłaś się już tym tematem? Jak wiesz, moja kartoteka jest dość obszerna. Udało ci się wystarczająco przestudiować moją przeszłość?”. „Dlaczego mi nie powiedziałeś?” – pyta Leyla. – „Mój tata był dobrym człowiekiem. Był bardzo dobrym ojcem. Zawsze patrzyłam w jego oczy, a on nigdy nie musiał odwracać wzroku. Nigdy nie widziałam w jego oczach niczego poza dobrocią i miłością. Był dla mnie wspaniałym ojcem. Dlaczego miałby okazać się złym człowiekiem? Draniem o zimnym sercu?”.
„Nie mógł patrzeć na ciebie inaczej” – stwierdza Ayhan. – „Ojcowie patrzą tak na swoje dzieci. Na pewno bardzo cię kochał. Musiałaś być jego oczkiem w głowie. To jak go odbierałaś nie było kłamstwem”. „Czego więc mój ojciec mógłby od ciebie chcieć?” – pyta kobieta. – „Czego mógłby chcieć od…”. „Od biednego włóczęgi, takiego jak ja? Twój ojciec lubił pić czarną, gorzką kawę. Koniecznie popijał ją szklanką wody z cytryną. Przychodził do pracy z samego rana, przed wszystkimi. Ja wtedy biegłem, by przygotować mu ulubioną kawę. Naprawdę mnie lubił. Doceniał mnie. Tamtego dnia jednak nie był ze mnie zadowolony, ja zaś byłem nieszczęśliwy. Przez cały dzień zastanawiałem się, co mogłem zrobić źle. Niestety tego dnia to ja dostrzegłem jego błąd. Coś usłyszałem…”.
„Usłyszałem, jak kazał jednemu ze swoich ludzi uszkodzić układ hamulcowy w samochodzie swojego wspólnika” – kontynuuje Ayhan. „Co takiego?” – Leyla robi wielkie oczy. – „Pan Cemil nie zginął w nieszczęśliwym wypadku? To był prawdziwy powód?”. „Potem twój ojciec powiedział, że będzie czekał na mnie następnego dnia w swoim gabinecie. Przez całą noc nie zmrużyłem oczu. Byłem tak zmęczony, że kiedy w końcu mnie wezwał, wpadłem do biura, rozlewając po drodze całą kawę. Wszedłem do gabinetu, ale pana Raufa tam nie było. Rozejrzałem się dokoła. Wszystkie papiery leżały na podłodze, a drzwi do sejfu były otwarte. Wyglądało to tak, jakby ktoś czegoś szukał lub próbował obrabować gabinet. Nie zdążyłem dobrze pomyśleć – Co tu u diabła się dzieje? – kiedy do środka weszła policja”.
„Powiedzieli, że dostali zgłoszenie” – kontynuuje Ayhan. – „Uznali mnie za złodzieja. Mamy złodzieja! – krzyczeli. Nie byłem w stanie niczego z siebie wydobyć. Stałem tylko osłupiały i niezdolny do powiedzenia czegokolwiek, w ręce wciąż trzymając filiżankę po kawie. Nie potrafiłem powiedzieć, że nie jestem złodziejem”. „Powinieneś był tak właśnie powiedzieć!” – oznajmia wstrząśnięta Leyla. – „Powinieneś był powiedzieć, że tego nie zrobiłeś!”. „Później tak zrobiłem. Przyszedł do mnie dobry człowiek, prawnik. Powiedziałem mu, że jestem niewinny”. „Ale nikt nie chciał ci wierzyć?”. Leyla przytula mężczyznę.
„Kto chciałby uwierzyć prostemu służącemu, takiemu jak ja?” – pyta Ayhan. – „Dlaczego ktoś miałby mi uwierzyć? Uważasz, że mógłbym przekonać ludzi, którzy mieli już wyrobioną opinię na mój temat? Ludzi, którzy uważali pana Raufa za szlachetnego biznesmena? Myślisz, że przekonałbym ich do tego, że chciał on pozbawić kogoś życia? Na początku nie wytrzymałem i rzewnie płacząc wykrzyczałem, że to wszystko kłamstwa i oszczerstwa. Wiedziałem jednak, że to niczego nie zmieni, więc zamilkłem. Tak samo postanowiłem milczeć przy tobie. Dlatego, że ty też miałaś już o mnie wyrobioną opinię”.
„Ayhan, ja…” – odzywa się Leyla, a do jej oczu napływają łzy. „Wiem. Myślałaś, że wiem o czymś i celowo to przed tobą ukrywam” – oznajmia mężczyzna. – „Nigdy jednak nie zapytałaś, co to jest. Wolałaś powiedzieć – Dlaczego mnie okłamałeś? Ponieważ kiedy milczę, wtedy cały świat krzyczy, że jestem kłamcą, prawda?”. „Po prostu nie mogłam tego zrozumieć, to wszystko…”. „Ja też tego nie rozumiałem, Kleopatro. Nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego ludzie uznają mnie za winnego, nie pytając mnie wcześniej o zdanie. W końcu jednak powiedziałem sobie – Niech im będzie. Powiedziałem sobie, że skoro sprawy tak się mają, to ja sam muszę przybrać maskę. Wyglądaj chociaż jak ktoś, kto mógł popełnić te wszystkie zbrodnie – tak sobie powiedziałem”.
„I tak też zrobiłem” – kontynuuje Ayhan. – „Nieważne jak długo nosisz w sobie niewinność, ludzie jeśli tylko chcą, to i tak założą ci maskę winowajcy. Co zrobić? Takie jest moje życie. Może już taki mój los”. „Ale wybaczyłeś mi, prawda?” – pyta Leyla, ocierając swoje łzy. „Co by się stało, gdybyś zdecydowała się mi zaufać, zamiast niesłusznie mnie oskarżać? Twój ojciec był dobrym człowiekiem. Nie chcę być wobec niego niesprawiedliwy. Wiele się od niego nauczyłem. Nie chciałem mówić ci tego wszystkiego, żebyś nie żywiła złości do człowieka, który leży już w grobie. Nic nie powiedziałem, ale za to ty powiedziałaś mi wiele rzeczy. Nie pozwoliłaś mi zapomnieć, skąd pochodzę i ile znaczę na tym świecie. Nieważne jak daleko człowiek chce uciec, na końcu zawsze trafiamy tam, skąd przyszliśmy”. Mężczyzna mija Leylę i wychodzi ze swojego garażu.
Akcja przenosi się do domu Soyderów. Banu dzwoni do Emira. „Dłużej tego nie wytrzymam, rozumiesz?” – oznajmia dziewczyna. – „Nienawidzę tego domu i wszystkiego, co jest z nim związane!”. „Co się stało? Czyżby wielka miłość dobiegła końca?” – pyta mąż Nihan. „Jaka miłość?! Jaka miłość?! Przez ciebie czuję tylko to, do czego mnie przymusiłeś. Żadnej miłości!”. „Och, bardzo mi przykro…”. Nagle do pokoju, w którym znajduje się Banu, wchodzi Tarik. „Z kim rozmawiasz?” – pyta mężczyzna. „Podsłuchiwałeś moją rozmowę?!” – oburza się kobieta. „Nie podsłuchiwałem, ale jestem ciekaw z kim rozmawiałaś. Jako twój mąż mam chyba do tego prawo, co?”.
„Mam już tego po dziurki w nosie!” – oświadcza Banu. – „Mdli mnie od tych wszystkich pytań. Duszę się tutaj!”. „Niczego przede mną nie ukrywasz, prawda?” – pyta Tarik, patrząc podejrzliwie na żonę. „Na litość boską, przestań mnie dręczyć! Przestań mnie przesłuchiwać!”. Akcja przenosi się do motelu. W pokoju Zeynep rozlega się pukanie do drzwi. Dziewczyna jest bardzo chora i głośno kaszle. Z trudem podnosi się z łóżka i otwiera drzwi. Przed wejściem widzi… swoją matkę!
„Mamo?” – odzywa się zaskoczona dziewczyna. Na jej twarzy pojawia się nieśmiały uśmiech. Fehime wchodzi do środka i kładzie na szafce siatki z zakupami dla córki. „Jak ja ci się za to wszystko odwdzięczę, mamo?” – pyta Zeynep, a z jej oczy płyną łzy. „W ogóle o siebie nie dbasz” – stwierdza Fehime i przykłada dłoń do czoła córki. – „Masz gorączkę. Chodź, pomogę ci się umyć, a później się ubierzesz. Wstawaj”. Zeynep przytula się do matki. „Mamo, moja kochana mamusiu…” – mówi dziewczyna i zanosi się jeszcze większym szlochem.
Kemal telefonuje do Nihan. „Odebrałam, dlatego że nie przestajesz do mnie dzwonić” – oznajmia żona Emira. „Po to właśnie są telefony” – stwierdza Soydere. „Kemal, dlaczego nie pozwolisz nam wyjechać?”. „To niemożliwe, Nihan”. „To ja sama będę układać swoje szczęście”. „Kiedy w takim razie wyjeżdżasz?”. „Jutro rano”. „To za wcześnie”. „Za wcześnie na co?”. „Zapomnij o tym. Niebawem to zrozumiesz”. Mąż Asu rozłącza się. Tymczasem Emir telefonuje do swojej prawej ręki. „Jesteś gotowy?” – pyta Kozcuoglu.
„Jestem przed siedzibą banku i czekam na pańskie polecenia” – oznajmia Tufan. „Natychmiast przelej pieniądze, o których wcześniej rozmawialiśmy, z konta Leyli Acemzade” – wydaje polecenie Emir. „Na konto Ayhana Kandarli?”. „Tak jest. Tego wieczoru Leyla Acemzade i Ayhan Kandarli muszą zostać wyrzuceni z holdingu Kozcuoglu”. Akcja przenosi się do pokoju hotelowego. Fehime nakłada na czoło córki zimny kompres. „Co ja bym bez ciebie zrobiła, mamuniu?” – pyta Zeynep i całuje rękę matki. „Ja też nie wiem” – mówi Fehime. – „Ugotuję ci w kuchni hotelowej rosołu z produktów, które przyniosłam, dobrze? Otwórz drzwi, kiedy ci go przyniosą. Weźmiesz zupę i zjesz wszystko. W przeciwnym razie nadal będziesz chora i słaba”.
„Wychodzisz, mamo?” – pyta Zeynep z wyraźnym smutkiem w oczach. „Udaj, że nigdy tu nie przyszłam” – odpowiada żona Huseyna. „Mamo, nie idź…”. „Zeynep, ja nie odeszłam. To ty zdecydowałaś się nas zostawić”. „Mamo, nie mogę ciebie stracić. Nie potrafię tak żyć. Nie odchodź, proszę…”. „Ja cię straciłam jako córkę”. „Nie mów tak, błagam ciebie…”. „Nie mówię tego, żeby cię zranić, córko. Podnieś głowę i stań prosto. Mówię to, żebyś spojrzała na swoje życie i odzyskała je. Teraz jesteś sama, ale na szczęście żyjesz. Bądź zdrowa, dla mnie to wystarczy. Nauczysz się nie chować dumy do kieszeni i nie pozwalać innym na określanie tego kim jesteś. Ja nie byłam w stanie cię tego nauczyć…”.
„Za każdym razem, kiedy myślałam, że cię chronię, kiedy cię kontrolowałam i kiedy mówiłam o twoim honorze… Za każdym razem wrzucałam cię w otchłań” – kontynuuje Fehime. „Nie, to nie twoja wina, mamo” – zaprzecza zapłakana Zeynep. „Męczyłaś się nieskończenie, a ja tego nie widziałam. Nie widziałam, bo nie chciałam widzieć. Ale od teraz będziesz szła z podniesioną głową. Odkryjesz to, co jest dla ciebie najważniejsze w życiu. Znajdziesz to sama. To nie będzie moja odpowiedzialność. To nie będzie odpowiedzialność twojego ojca. Ty będziesz odpowiadać tylko przed własnym sumieniem. Nauczysz się układać swoje życie nie na steku kłamstw, córeczko”.
Fehime z torebki wyciąga fotografię, na której jest roześmiana Zeynep. „Codziennie będziesz patrzeć na tę dziewczynę i uświadamiać sobie, czym było to, czego ona pragnęła” – mówi kobieta. – „Co ta dziewczyna znalazła i dlaczego płacze teraz samotna w pokoju hotelowym. Zapytasz ją. Porozmawiaj z tą dziewczyną. A później, kiedy wszystko przeminie i staniesz silnie na własnych nogach, tutaj, w sercu, nadal będziesz tęsknić za rzeczami, które straciłaś. I znajdziesz sposób, żeby je odzyskać”. Fehime odwraca się i zmierza do drzwi.
„Mamo! Mamo, nie odchodź, proszę” – mówi Zeynep, płacząc jak bóbr. – „Proszę, zostań jeszcze trochę. Nie odchodź…”. „Najpierw wyzdrowiej, moje dziecko. Najpierw wyzdrowiej” – odpowiada Fehime. – „A później nie błagaj nikogo, kto odchodzi, żeby został…”. Żona Huseyna opuszcza pokój hotelowy. Zeynep patrzy na swoją fotografię i mówi: „Zobacz, co straciłaś, idiotko. Czy to było to, czego chciałaś, Zeynep? Szczerze, właśnie tego chciałaś?”. Jej matka zatrzymuje się na korytarzu i przykłada ucho do drzwi. Słuchając szlochu córki, szepcze do siebie: „Wyzdrowiejesz, córko. Wyzdrowiejesz…”. Czy relacje między Zeynep a jej rodziną ulegną kiedyś poprawie? Czy dziewczyna zrozumie swoje błędy i zmieni swoje postępowanie?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.