37: Salih pod szkołą czeka na Zeynep. Wkrótce zjawia się tam dziewczyna. „Tu jesteś skarbie. Trochę sobie powspominałem” – mówi mężczyzna. – „Ileż to ja razy przechodziłem tą ścieżką? Zastanawiałaś się kiedy nad tym?”. „Nie” – odpowiada Zeynep. Salih chwyta ją za dłoń. „Dziewczyno, myślę, że nie byłem tyle razy w swojej szkole, co w twojej” – oświadcza. „Salih, co ty wyprawiasz?”. „A co w tym złego? Jesteś prawie moją narzeczoną. Wszyscy to widzą. Przez tyle lat wyobrażałem sobie ten moment. Gdybym nie chodził z tobą tą drogą ręka w rękę to chyba umarłbym z żalu”.
Zeynep puszcza rękę Saliha. „Co jest?” – pyta mężczyzna. „Nie wyjdę za ciebie” – oświadcza dziewczyna. „Dobrze, rozmawialiśmy już o tym. Nie ma co się spieszyć. Tak czy inaczej to moje szczęście, więc musimy chodzić tą drogą częściej”. „Nie! Nie poślubię cię ani teraz, ani potem. Nigdy!”. „O czym ty mówisz?”. „Przykro mi – dziewczyna chce uciec, ale Salih łapie ją za ramię. „Jak to ci przykro?! Co masz na myśli? Bawisz się w małpkę cyrkową? Jaki masz problem? Co się tak boczysz?”. „Nie kocham cię!” – mówi Zeynep, a Salih wygląda, jakby trafił go piorun.
„Odeszłaś od zmysłów, czy znalazłaś kogoś, kto ci je zabrał?” – pyta przyjaciel Kemala. „Nie naciskaj na mnie! Co miałam zrobić? Zaakceptować twoje zaręczyny tylko po to, by cię zranić?” – pyta Zeynep. – „Lata temu zaczęliśmy jakiś dziecinny związek, który dotrwał do swoich ostatnich dni. Oboje jesteśmy już dorośli…”. Oczy Saliha zachodzą łzami. „Nie chcę być niesprawiedliwa, ani wobec ciebie, ani siebie” – kontynuuje Zeynep. – „To dla naszego dobra… Przez ten cały czas czekałam, aż sam to pojmiesz, ale nie pojąłeś. Wiem, że jesteś na mnie bardzo zły, ale gdy minie trochę czasu sam się przekonasz, że miałam rację”.
„To ty się przekonasz, kiedy nie znajdziesz miłości u drugiego takiego naiwniaka, jak ja” – mówi Salih. – „Nie znajdziesz nikogo, kto będzie cię kochał tak, jak ja. Jeszcze będziesz za mną biegała, błagając o wybaczenie!”. Mężczyzna odchodzi. Z jego oczu płyną łzy. Zeynep z kolei wcale nie wygląda na przejętą. Czuje wielką ulgę. „Właśnie pokonałam kolejną przeszkodę” – mówi dumna z siebie. – „Jestem teraz wolna!”.
Emir przyjeżdża do domu ojca. Każe strażnikom otworzyć bramę. „Panie Emirze, bardzo mi przykro, ale mamy ścisłe rozkazy od pana Galipa” – mówi ochroniarz. „Jakie rozkazy?” – pyta Kozcuoglu. „Nie wpuszczać pana do domu… Przepraszam, ale nie wolno mi pana wpuścić”. Emir odpina pas i wściekły wychodzi z samochodu. „A kto mnie powstrzyma?!” – krzyczy. – „Ty?!”. „Nie, proszę pana. Pański ojciec” – odpowiada strażnik. – „My tylko wykonujemy jego rozkazy”. Emir wraca do auta i z piskiem opon odjeżdża. Zeynep tymczasem wysyła do niego sms-a: „Spotkamy się dziś? Jestem poza domem i mam trochę czasu”.
Tuż po wysłaniu wiadomości, telefon Zeynep zaczyna dzwonić. To Nihan. Dziewczyna niechętnie, ale odbiera połączenie. „Dzwoniłam wczoraj, ale nie odbierałaś” – mówi żona Emira. – „Masz czas?”. „Jestem teraz zajęta. To coś pilnego?”. „Tak, bardzo pilnego. Muszę się z tobą spotkać. Powiedz mi, gdzie jesteś, a przyjadę”. „Co to za pilna sprawa? Coś się stało?” – pyta Zeynep. „Musimy porozmawiać twarzą w twarz. Gdzie dokładnie jesteś? Dobrze, już jadę…”.
Kemal wchodzi do byłego gabinetu Emira, w którym teraz urzęduje jego ojciec. „Nadużyliśmy pańskiego zaufania” – mówi Galip. – „Zaistniało parę scen i incydentów, podczas których granica zdrowego współzawodnictwa została przekroczona”. „Gdybym nie spalił na panewce gry pańskiego syna, to straciłbym i reputację, i wolność” – stwierdza Kemal. „Tak, Emir popełnił błąd i jest tego świadomy, ale ponosi karę w najcięższy możliwy sposób. Uwierz mi, kiedy wróci nic nie będzie jak dawniej. Gwarantuję ci to”.
„To czy Emir wróci, czy nie zależy od decyzji zarządu” – zauważa Soydere. – „Ale przy projekcie, nad którym pracujemy razem nie chcę go więcej widzieć”. „Ależ panie Kemalu, ty też wiesz…”. „Wiem tylko jedno. Mogłem iść na policję ze wszystkimi dowodami i świadkami. Ewentualnie użyć jednej z metod pańskiego syna przeciwko panu. Straciłby pan nie tylko swoje upoważnienie, ale także mnóstwo pieniędzy. Mogłem także powiadomić prasę i zrównać twoją reputację z ziemią. Nie zrobiłem jednak żadnej z tych rzeczy. Nie chcę, żeby ponosił pan karę za winy syna”.
„Z etycznego punktu widzenia podjąłeś właściwą decyzję” – oznajmia Galip. „Będąc dyrektorem tego projektu dałem ci drugą szansę, a ty ja przyjąłeś. Od teraz obowiązkiem twojego syna jest odbudować ten brak zaufania” – odpowiada Kemal. – „Ale dobrze, zapomniałem powiedzieć o najważniejszym. Chciałbym wyprawić przyjęcie”. „Z jakiej okazji?”. „Chcę ugościć zagranicznych partnerów w imieniu Kozcuoglu Holding. Żeby nie odczuli nieobecności pana Emira, oczywiście”. „Dobrze, już wszystko organizuję”. „Przygotuję mój dom na jutrzejszy wieczór”. „Nie, nie. Chcemy być gospodarzem w każdy możliwy sposób” – oświadcza Galip. – „Przyjęcie odbędzie się w moim domu i nie chcę żadnych obiekcji”.
„Z przyjemnością” – potwierdza Kemal. Jego propozycja przyjęcia było tylko pretekstem, by dostać się do domu Galipa i mieć możliwość wykradzenia pendrive’ów. Emir tymczasem przyjeżdża do firmy i wchodzi do sali konferencyjnej. „Rozmawialiśmy właśnie, że pana nie będzie ze względu na napięty harmonogram pracy…” – mówi zaskoczona przybyciem mężczyzny Asu. „Na wszystko znajdę czas. Jestem tutaj” – odpowiada Emir.
Zeynep wchodzi do samochodu Nihan. „Dziękuję, że zgodziłaś się na spotkanie” – mówi żona Emira. „Zastanawiam się, co jest aż tak pilne?” – pyta Zeynep. „Pojedziemy gdzieś i tam pogadamy bardziej szczegółowo”. „A nie możemy teraz? Bo mam jeszcze coś do załatwienia”. „Sądzę, że to, co mam ci do powiedzenia jest ważniejsze od twoich spraw” – odpowiada Nihan. Kemal w tym czasie wchodzi do sali konferencyjnej. „Nareszcie” – mówi Emir. – „Czekaliśmy na pana. Gdzie się pan podziewał?”. „Ja jestem o czasie, ale ty wróciłeś w złym momencie” – odpowiada Soydere. „No chyba nie pomyślałeś, że po prostu odszedłem? Jestem pracoholikiem, nie wiem, co to są wakacje. Jesteś jednym z tych, którzy powinni rozumieć mnie najlepiej. Czyż nie, panie Kemalu?”.
„Chciałbym, abyś i ty mnie zrozumiał” – mówi Kemal. „Wysłucham wszystkich twoich zażaleń, obiecuję” – zapewnia Kozcuoglu. – „Ale najpierw pozwól mi dokończyć spotkanie. Nie każmy czekać naszym wspólnikom dłużej”. „Rozumiem. Jeśli chcesz wziąć udział jako obserwator, to proszę tędy” – Kemal wskazuje na drzwi wyjściowe. „Nie ma takiej potrzeby” – stwierdza Emir. „Ale jeśli żałujesz, to powiedz. Może ci wybaczę”. „Nigdy. Emir Kozcuoglu nigdy nie będzie za nic przepraszał”. „Jeszcze zobaczymy”. „Panie i panowie widzimy się na następnym spotkaniu. Do zobaczenia” – mówi Emir i opuszcza salę.
Nihan zabiera siostrę Kemala do kawiarni. „Zanim przejdziemy do tematu, wiedz, że ta rozmowa zostanie między nami” – oświadcza Nihan. – „Nie powiem nic Kemalowi, dlatego powinnaś być ze mną szczera. Spotykasz się z Emirem?”. „Nie” – zaprzecza natychmiastowo Zeynep. „Nie okłamuj mnie. Widziałam, jak dzwonisz na jego telefon. Już wcześniej cię o to pytałam. Dlaczego kłamiesz?”. „Wcale nie kłamię”. „To dlaczego jakoś nie mogę ci uwierzyć?”. Zeynep wstaje od stołu, zabiera swoją kurtkę i torbę. „Skoro mi nie wierzysz, to mogę stąd iść” – oznajmia. Nihan jednak staje jej na drodze. „Tym razem nie uciekniesz tak łatwo. Wiem, że ty i Emir jesteście w kontakcie. A teraz opowiesz mi wszystko od początku”.
Emir wchodzi do swojego dawnego gabinetu, który teraz zajmuje jego ojciec. „Skończysz to tak szybko, jak zacząłeś” – rozkazuje młody Kozcuoglu. – „Dzwoń do zarządu, odkręć to! Wracam do firmy i nigdzie nie odchodzę”. „Możesz wrócić, ale nie dostaniesz żadnego piśmiennego upoważnienia” – oznajmia Galip. – „Zobaczymy za jakiś czas. Jeśli będziesz silniejszy niż wcześniej, odzyskasz swoją dawną pozycję”. „Zdeptałeś swojego syna przez tego człowieka! Upokorzyłeś mnie! Musiałem wycofać się z własnej firmy!”. „Nie dałeś mi innego wyboru”.
„Przez ciebie przegrałem z moim wrogiem!” – wykrzykuje Emir. „Jeśli chcesz go pokonać, musisz znowu usiąść przy tym stole” – oznajmia Galip. „W jaki sposób?”. „Zachowuj się tak, jakbyś zaakceptował swój błąd. W ostateczności chyba możesz to zrobić?”. „Nigdy! Jestem twoim synem! My nie akceptujemy własnych błędów. Z czasem same stają się właściwe. Tak było do dnia dzisiejszego. Spójrz na siebie. Mówiąc, że chcesz chronić syna, stałeś się kimś, kto go upokorzył. Bo przez tego faceta wykluczyłeś mnie z firmy. To jedno. Dziś nie wpuściłeś mnie do domu. To drugie”. „Patrz na mnie. Te pendrive’y zostaną u mnie!”.
„To twoja ostatnia szansa, tato. Jeśli jeszcze raz mi zaszkodzisz, stracisz syna” – oznajmia Emir, po czym odwraca się i opuszcza gabinet. Zatrzymuje się przed salą konferencyjną. Patrząc na Kemala, pisze do jego siostry: „Gdzie jesteś? Przyjadę po ciebie”. Akcja wraca do kawiarni. „Skąd ci się to wzięło? Nie rozumiem” – mówi Zeynep. – „Jak niby miałabym mieć coś wspólnego z Emirem Kozcuoglu? I do tego żonatym. To niewiarygodne”. Dziewczyna odczytuje sms-a od Emira. „Cóż, muszę już iść” – oznajmia. „Ja jeszcze nie skończyłam” – mówi Nihan. „Ale ja nie mam ci już nic do powiedzenia. Dostajesz świra bez powodu”.
„Nie będę już na ciebie naciskać” – zgadza się Nihan. – „Nie wiem, jak ty postrzegasz Emira i jak on ciebie oszukał, ale to jeden z najbardziej niebezpiecznych, nieprzewidywalnych i niegodnych zaufania osób. Może cię wykorzystać tylko po ty, żeby zranić Kemala. Nie zawaha się ani przez chwilę, by cię skrzywdzić”. „Może jesteś w błędzie” – oświadcza Zeynep. „Aha, czyli przyznajesz, że się spotykacie?”. „Nie, do niczego się nie przyznaję, Nihan”. „Cokolwiek mówię, to dlatego, że o tobie myślę i patrzę na ciebie, jak na siostrę, Zeynep”. „Siostrę, dobrze powiedziane. Spotykałaś się ze mną przez pięć lat tylko dlatego, że jestem siostrą Kemala”.
„Jesteś w błędzie. Zobaczysz, że skończysz rozczarowana” – mówi Nihan. „Nie ma nic wspólnego z Emirem. A nawet, gdybym miała, to nie jestem dzieckiem” – odpowiada Zeynep. – „To moje życie i nie potrzebuję twojej ochrony”. „Wiesz, co się stanie, jeśli Kemal dowie się, że kontaktujesz się z Emirem? Nawet nie możesz sobie tego wyobrazić. Może teraz tego nie widzisz, ale na końcu, to ty będziesz cierpiała. A ja nie mogę stać z założonymi rękami. Zrobię wszystko, by temu zapobiec”.
„Nie potrzebuję, żebyś grała moją starszą siostrę” – mówi Zeynep. – „I proszę, nie stawiaj wszystkich na równe nogi z powodu urojonych historii w twojej głowie. A teraz muszę już iść. Miłego dnia”. Zeynep odchodzi. Tymczasem Tarik przyjeżdża do mieszkania Banu. Przywozi jej zakupy. „Nie trzeba było” – mówi kobieta. „Pomyślałem, że powinnaś mieć coś w lodówce, a prawie w ogóle nie wychodzisz na zewnątrz”. „Dobrze, dziękuję”. „Jeśli jeszcze czegoś sobie życzysz… Zrobię to” – oznajmia mężczyzna. Wydaje się, że Banu wpadła mu w oko… „Nie ma takiej potrzeby”. „Może coś przestawić albo naprawić?”. „Nie” – zaprzecza po raz kolejny kobieta. „Masz wszystkie leki?”. „Tak…”.
„Więc jeśli nic nie mogę zrobić, pójdę już” – mówi Tarik. Odwraca się i gdy odchodzi na kilka kroków, Banu woła za nim: „Właściwie jest coś”. „Co takiego?”. „Pójdziesz ze mną na spacer?”. „Oczywiście, że pójdę” – oznajmia ochoczo mężczyzna. – „Zaczerpniesz trochę świeżego powietrza. Dobrze ci zrobi. Będzie miło”. „Wejdź więc. Przygotuję się i możemy iść”. „Okej” – zgadza się Tarik i wchodzi do środka.
W sali konferencyjnej kończy się spotkanie. Gdy pozostali uczestnicy wychodzą, Asu mówi do Kemala: „Z wyjątkiem incydentu pod tytułem Emir Kozcuoglu, to było całkiem udane spotkanie”. „Musi zrozumieć, że nie może się tu swobodnie panoszyć” – odpowiada Kemal. Następnie wychodzi z sali i dzwoni do Saliha. Jego przyjaciel po porzuceniu przez Zeynep, siedzi w barze i topi smutki w alkoholu. „Bracie, jak się masz?” – pyta Soydere. „Wiem już o Zeynep” – oznajmia Salih. „Aha, czyli już rozmawialiście…”. „Dzwonisz, żeby mnie sprawdzić?”. „Nie, tylko zastanawiam się, jak się masz”. „Dobrze, dzięki… Nie załamałem się. Możesz wprowadzić konia do rzeki, ale nie zmusisz go do picia. Jeśli Zeynep nie chce, to temat jest zamknięty”.
„Gdzie jesteś?” – pyta Kemal. – „Wpadnę i porozmawiamy”. „Nie, mam teraz sprawy do załatwienia” – odpowiada Salih. „No to chociaż cię zobaczę”. „Nie dotykaj mnie dziś, bracie. Spotkamy się później”. Salih rozłącza się i dopija kolejnego drinka… W innym miejscu Tarik i Banu spacerują brzegiem rzeki. „Lepiej dziś wyglądasz” – stwierdza mężczyzna. „Nawet nie umiesz dobrze kłamać. Dlaczego Emir cię zatrudnił?” – pyta Banu. „Chyba przez moją uczciwość”. „To dziwne”. „Co jest dziwne?”. „Zrozumiesz, kiedy lepiej poznasz Emira”. „Oczywiście, nie wszystko jest takie, na jakie wygląda. Myślałem, że byliście bliżej” – oznajmia Tarik. – „Nie, nie to mam na myśli. Po prostu zobaczyłem wasze zdjęcia razem”.
„Do niedawna tak było…” – mówi Banu. – „Od kiedy pracujesz dla Emira?”. „Dopiero zacząłem” – odpowiada Tarik. „A ty długo z nim pracujesz?”. „Wystarczająco długo, by poznać jego prawdziwą twarz. Jesteś naiwny. Uważaj, kiedy z nim pracujesz”. „Nie martw się. Jestem chytry, jak lis”. „Mam taką nadzieję”. W tym momencie drogą przejeżdża Kemal. Widzi swojego brata w towarzystwie Banu i każe zatrzymać się swojemu kierowcy. Następnie wysiada z auta. „Przejeżdżałem i was zobaczyłem” – mówi. – „Pomyślałem, że się przywitam”. „Dobrze zrobiłeś. Twój brat mi towarzyszy, żebym nie była sama” – odpowiada Banu. „Nie wiedziałem, że jesteście przyjaciółmi”.
„To bardzo świeże. Zaprzyjaźniliśmy się, od kiedy twój brat zaczął pracować dla Emira” – wyjaśnia kobieta. Kemal jest wyraźnie zaskoczony tymi rewelacjami. „Skoro przesłuchanie skończone, to możemy iść dalej” – proponuje Tarik. „Nie musisz iść. Pójdę stąd do fryzjera. Do zobaczenia” – mówi Banu i odchodzi sama. „Pracujesz z Emirem?” – pyta Kemal. „Masz z tym jakiś problem?”. „Jakim prawem?”. „To nie twój interes”. „Jak to nie mój interes?” – pyta Kemal i patrzy na drogi strój brata. – „Ty wcale nie wziąłeś pożyczki, prawda? Masz pieniądze od Emira, tak? Pozwoliłeś mu zaślepić się pieniędzmi i drogimi rzeczami?”.
„Wiesz to wszystko. Właśnie sam sobie odpowiedziałeś” – mówi Tarik. „Dlaczego cię zatrudnił? Nie zastanawiałeś się nad tym?” – pyta Kemal. „Ponieważ mam w sobie to coś, czego dziesiątki ludzi dookoła nie mają”. „I niby co to takiego?”. „Lojalność” – odpowiada Tarik. „Naprawdę nabrał cię na te bajki? Na ten garniturek i marne wynagrodzenie?”. „Słuchaj, rozmawiaj ze mną, jak należy. Ledwo się powstrzymuje, waż słowa”. „Otwórz oczy, bracie. Zszedłeś na złą drogę”. „Chwileczkę. Co mnie interesują twoje zastrzeżenia? Czy ja jestem z nim na wojennej ścieżce? Nie!”.
„Ten człowiek ma problem ze mną!” – oznajmia Kemal. – „Jeszcze tego nie załapałeś?! Mydli ci oczy pieniędzmi i gadżetami. Jak możesz tego nie widzieć?”. „Nie dbam o pieniądze, zuchu” – odpowiada Tarik. – „Widzę u niego zaufanie, którego nie widziałem ze strony własnej rodziny. Po raz pierwszy w życiu ktoś we mnie wierzy, a ja nie zamierzam go zawieść. Zachowaj pogadanki dla siebie. Już za późno, żeby zawracać mnie z tej ścieżki”. „Twoja ścieżka, to nie ścieżka!”. „Dosyć! Przestań wnikać w moje życie!”. „Będę wnikał!”. „Nie możesz!”. Między mężczyznami omal nie dochodzi do rękoczynów.
„Jako młodszy brat, to ty powinieneś znać swoje miejsce” – mówi Tarik. – „Nie potrzebuję żadnych rad od nikogo. A zwłaszcza od ciebie”. „Wąż, o którym myślałeś, że będzie twoim przyjacielem, właśnie cię zatruł” – stwierdza Kemal. – „Nie jesteś nawet tego świadomy. Mam nadzieję, że kiedy wreszcie to zauważysz, nie będzie za późno”. Tarik nie podejmuje dalszej dyskusji. Odwraca się i odchodzi. Kemal nagle przypomina sobie, jak widział Tarika w obecności Tufana pod szpitalem, tuż po wypadku Ondera. Domyśla się, że jego brat może mieć coś wspólnego z tym wszystkim.
Kemal sięga po komórkę i dzwoni do Nihan. „Czy twój ojciec widział, kto go uderzył, kiedy został potrącony?” – pyta. „Nie. Dlaczego?”. „Nic, tak tylko się zastanawiałem. Czy przypomniał sobie coś jeszcze?”. „Niestety nie. Samochód uderzył go w tej samej sekundzie, kiedy go zauważył. Kemal, obawiam się, że Emir chce wykorzystać twoje rodzeństwo, by cię skrzywdzić…”. „Słyszałaś już o Tariku?”. „A co mu się stało?”. „Zaczął pracować z Emirem” – wyznaje Kemal. – „Emir nastawił go przeciwko własnemu bratu i myśli, że to samo zrobi ze mną. Ale jest w błędzie”. „Okej, uważaj na siebie. Do zobaczenia”.
Nihan rozłącza się. Przez cały czas w samochodzie śledziła Zeynep. Widzi, jak Zeynep czeka na kogoś, a następnie wsiada do auta Emira! Nihan jedzie za nimi. Akcja przenosi się do samochodu Emira. „W porządku?” – pyta Kozcuoglu. „Byłbyś w stanie mnie skrzywdzić?” – pyta Zeynep. „Co takiego?”. „Czy byłbyś w stanie celowo mnie skrzywdzić?”. „Niemożliwe. Nie mógłbym tego zrobić” – zapewnia mężczyzna. – „Wyglądasz na zdezorientowaną? Powiedz, o co chodzi? Zachowasz się wobec nas obojga niesprawiedliwie, jeśli zachowasz to dla siebie”.
„Dziś… Odwiedziła mnie Nihan” – wyznaje Zeynep. „I co zrobiła?” – pyta Emir. „Powiedziała, że interesujesz się mną tylko dlatego, by zranić mojego brata”. Mężczyzna zatrzymuje samochód. Dotyka podbródka dziewczyny. „Nie powtarzaj mi tego, co ona mówiła, moja piękna” – mówi Emir. – „Ty mi powiedz. Czy ktoś, kto ma tyle miłości w oczach, mógłby cię skrzywdzić?”. „Nie mógłby” – odpowiada Zeynep, wpatrując się w oczy mężczyzny. On chwyta jej dłoń. „Wiem, że trzeba doceniać te trzęsące się ręce w mojej dłoni, moja maleńka. Doznaję uczuć, jakich nigdy do tej pory nie czułem. Czuję, że to czysta i niewinna miłość. Ale jeśli ty nie widzisz tego w ten sposób…”.
„Nie, skąd” – zaprzecza natychmiastowo Zeynep i wyznaje zarumieniona: „Ja też cię kocham”. „Powiedz to jeszcze raz” – prosi Emir. „Słyszałeś to…”. „Chcę jeszcze. Zawsze mi to mów. Chcę słyszeć, że mnie kochasz”. „Kocham cię” – mówi raz jeszcze Zeynep. Nihan zastanawia się, dlaczego tak długo stoją. Sięga po komórkę i dzwoni do męża. Ten na oczach Zeynep odrzuca połączenie, czym tylko utwierdza ją w przekonaniu o prawdziwości swoich słów. „Dokąd jedziemy?” – pyta Emir. „Nie bądź zły, ale powinnam już wrócić do domu” – oznajmia dziewczyna. – „Sytuacja jest tam trochę napięta…”. „Cokolwiek ciebie zadowala, zadowala i mnie” – zapewnia mężczyzna i rusza.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.