44: Emir wchodzi do pokoju, w którym Nihan toczy właśnie zażartą dyskusję z rodzicami. „Głos w środku podpowiada mi, że właśnie ominęła mnie wielka farsa” – mówi Kozcuoglu. „To nie jest coś, co podły człowiek mógłby pojąć” – odpowiada Nihan. „Co z twoją sprawą, Emir?” – pyta Vildan. „To niefortunna pomyłka” – oznajmia mężczyzna. – „Kemal Soydere został zaatakowany nożem. Przypadkowo to byli ludzie, którzy kiedyś dla mnie pracowali. Od razu stało się jasne, że nie mam z tym nic wspólnego. Radość pana Kemala tym razem utknęła mu w gardle”. „Chcę zostać sama” – mówi Nihan. Rodzice i Emir opuszczają jej pokój. Zostaje tylko Ozan. „Ty też odejdź” – mówi siostra.

„Ja również chcę ją poznać” – oświadcza chłopak. – „O ile oczywiście ona chce być nie tylko twoją ciocią”. „Dobrze, poznam was” – zgadza się Nihan. Tymczasem Zeynep jest w domu Kemala. „Nigdy tak szybko mnie nie wezwałeś” – mówi dziewczyna. – „O co chodzi, braciszku? Co się stało?”. „Z tobą wszystko w porządku?” – pyta Kemal. „Oczywiście, mam się świetnie. A jak miałoby być?”. „Posłuchaj, Zeynep. Możesz mi wszystko powiedzieć. Zawsze będę cię wspierał, nieważne, czy zrobisz coś złego, czy dobrego. Czy jest coś, co chciałabyś mi powiedzieć?”.

„Nie martw się o mnie. Jest tak, jak zawsze” – zapewnia Zeynep. – „Dom, uczelnia, dom… Tata i nasz brat nie dają mi zbyt wiele swobody, więc nie mam ci zbyt wiele do powiedzenia. Co chciałeś mi powiedzieć?”. „Kiedy spotkałaś Ozana ostatnim razem, on opowiedział ci coś o swoim życiu osobistym?” – pyta Kemal. – „Wiesz, sekrety, problemy, o których nie może porozmawiać z nikim innym”. „Nie. Nie spotykamy się na tyle często, by dzielić się swoimi problemami, bracie. Czemu pytasz?”. „Bez powodu, tak po prostu. Jeśli jesteś spóźniona, mogę podwieźć cię do domu”. „Mam nadzieję, że to nie będzie dla ciebie kłopot?”. „Skąd. Przy okazji, znasz sklep, w którym sprzedają ręcznie robione lalki?”. „Nie znam takiego. Ale po co ci taka lalka?”. „Zamierzam powrócić do dzieciństwa…”.

Następnego dnia rano, na tarasie przed swoim pokojem Nihan znajduje karteczkę z napisem: „Powinniśmy odnaleźć swoje dzieciństwo”. Udaje się do lasu, za dom Kemala. Po chwili otrzymuje sms-a od mężczyzny: „Nie proś o pomoc. Rozejrzyj się dokoła”. Między dwoma drzewami znajduje przewieszoną procę. „I co ja mam z tym zrobić?” – zastanawia się. Idzie dalej i zauważa unoszący się w powietrzu balon. Podnosi z ziemi kamyk i przy pomocy procy próbuje zestrzelić nim balon. „Uff, lata miną zanim nauczę się z tego strzelać” – wzdycha Nihan. Wtedy obok niej zjawia się… Kemal! Pomaga jej naciągnąć cięciwę i wspólnie oddają celny strzał.

Balon pęka. Wokół rozsypuje się konfetti. Na ziemię spada coś jeszcze, jakiś list. Nihan od razu go podnosi. „Nie otwieraj” – prosi Kemal. „Dlaczego?” – pyta dziewczyna, wyraźnie ciekawa, co jest w środku. „Niech to będzie mój sekret. Możesz to dla mnie schować?”. „Kemal, co ty próbujesz zrobić?”. „Jeśli nadejdzie dzień, w którym pomyślisz, że się od ciebie odwróciłem, może ten sekret zmieni twór wyrok. Wtedy możesz otworzyć i przeczytać. Teraz chodźmy”.

Kemal zaprowadza Nihan do studni. Czeka tam na nią pudełko przyozdobione kokardką. „To twoje” – oznajmia mężczyzna. „Mogę otworzyć?” – pyta Nihan. „Oczywiście”. Dziewczyna ochoczo zabiera się do otwierania pakunku. W środku znajduje… szmacianą lalkę! „Kemal, nie mogę uwierzyć! Gdzie ją znalazłeś?” – pyta Nihan, zachwycają się prezentem. Następnie przytula się do mężczyzny. W jej oczach widać szczerą, dziecięcą radość. „Na twojej stronie jest fotografia. Trzymasz w ręku właśnie taką lalkę” – wyjaśnia Kemal. „Jest taka piękna. Tak bardzo ci dziękuję. Jest piękna!” – zachwyca się Nihan.

„Może nie mogę zmienić przeszłości, ale mogę zbudować naszą przyszłość” – oświadcza Kemal. – „Pozwól mi być tą studnią, do której przelejesz swoje serce. Wczoraj myślałem o tym, co mi powiedziałaś. Jest parę rzeczy, które mnie martwią. Są pewne luki, które nie są jasne, pewne wątpliwości. Ale jest jedna rzecz, której jestem pewien. Skoro Emir brał w tym udział to nic nie jest takie, jak się wydaje”. „Myślisz, że przez pięć lat nie prześledziliśmy każdego szczegółu, każdej możliwości?” – pyta Nihan. „Skoro nadal jesteś z tym człowiekiem, to musi być coś, co przeoczyliście”. „Odpuść, Kemal…”.

Mężczyzna patrzy na dłoń Nihan. „Jest tylko jedna przeszkoda na mojej drodze” – oznajmia. – „Ten pierścionek na twoim palcu. Zdejmę go stamtąd”. „Mógłbyś tego dokonać, gdyby ta dziewczyna nie umarła” – odpowiada Nihan. „Musi być jakiś sposób. Znajdę go!”. „Odpuść, Kemal. Proszę, odpuść. Mówię to ostatni raz…”. Dziewczyna zabiera lalkę i odchodzi. „Nie chcę cię ponownie stracić!” – woła za nią Kemal. – „Zrozum to wreszcie!”. Po chwili mężczyzna odbiera telefon od Asu. „Przyjedź natychmiast do holdingu Kozcuoglu” – mówi dziewczyna. – „Sprawy się tu nieco pogmatwały…”.

Kemal przyjeżdża na miejsce. Zgromadzonych jest tam wielu ludzi, którzy głośno protestują w jakiejś sprawie. Tymczasem Tufan dzwoni do Emira. „Pana plan działa, wieśniacy są u drzwi” – mówi. – „Zorganizowaliśmy dwóch ludzi, którzy winą obciążą Kemala Soydere”. „Czy zarząd jest w tym momencie w firmie?” – pyta Emir. „Oczywiście, proszę pana”.

Kemal wysiada z samochodu i podchodzi do zgromadzonego tłumu. „W porządku, w porządku. Przyszedłem was wysłuchać” – oznajmia. „Kim jesteś, żeby nas wysłuchać? Zdradź nam najpierw swoje nazwisko!” – woła ktoś z tłumu. „Jestem Kemal Soydere, turecki dyrektor budowanej elektrociepłowni”. „Kemal Soydere! Mówiłem wam, to on wydał polecenie! To on wydał rozkaz! Jak ci nie wstyd?!” – krzyczy jeden z mężczyzn. „Przyjaciele, zachowajcie spokój. Mylicie się, co do mnie” – zapewnia Kemal. – „Postępujecie nieprawidłowo!”. „Wymierzymy sprawiedliwość własnymi rękoma!” – krzyczy protestujący.

Rozzłoszczeni ludzie z tłumu pewnie rzuciliby się na Kemala, gdyby nie to, że powstrzymują ich ochroniarze. Z biura firmy wychodzi Asu. „Kemal, odejdź stąd” – prosi dziewczyna. Bierze Kemala za ramię i odciąga go od tłumu. „Co się tutaj dzieje?” – pyta mężczyzna. „Wejdźmy do środka i wszystko ci opowiem”. Tymczasem Banu wchodzi do gabinetu Galipa. „Przygotowaliśmy oświadczenie dla prasy” – oznajmia. – „Zostanie opublikowane, jak tylko je pan zatwierdzi”. „Czy podkreślają one, że odpowiedzialny za wszystko jest Kemal Soydere?” – dopytuje Kozcuoglu. „Tak, proszę pana”.

„Okej, przedstaw mi sytuację, Asu” – prosi Kemal w swoim gabinecie. „Kiedy prace ziemne przy budowie elektrociepłowni były w toku, zmieniono bieg rzeki. Teraz ludzie ze wsi nie mają wody do nawadniania swoich pól” – wyjaśnia dziewczyna. „To niemożliwe! Przecież nie mamy jeszcze zgody z urzędu ochrony środowiska. Nie wiemy, jak może to wpłynąć na życie ludzi. Nie możemy tam jeszcze pracować ani kopać!”. „W teorii tak, w praktyce już to zrobiono…”. „Kiedy spaliśmy, ktoś wcisnął przycisk. Tak czy owak będę jedynym odpowiedzialnym za to…”. „Emir nadal nie ma potrzebnych uprawnień do podpisywania dokumentów” – stwierdza Asu.

„On ich wcale nie potrzebuje. Nazwisko Kozcuoglu otwiera wiele drzwi” – odpowiada Kemal i zmierza do wyjścia. „Dokąd idziesz?” – pyta go Asu. „Ci ludzie zasługują na wyjaśnienia…”. „Nie, zostań tutaj. Wyznaczę do tego zadania kogoś innego”. „Nie. To mój obowiązek”. Akcja przenosi się do domu Leyli. Kobieta wychodzi na swój balkon. Przed domem widzi wielu reporterów. „Dlaczego ukrywa się tu pani od lat? Czy to prawda, że nazywa się pani Acemzade?” – padają pytania z dołu. – „Mówią, że to z powodu wzajemnej wrogości z panią Vildan. Czy to prawda? Czy może nam pani to wyjaśnić? Czy zechce pani poświęcić nam trochę swojego czasu?”. Kobieta szybko ucieka do środka i zamyka drzwi balkonowe.

Kemal wychodzi do protestujących ludzi. „Przyjaciele, macie pełen prawo być wściekli” – oznajmia. – „Najwidoczniej zaszła jakaś ogromna pomyłka. Budowa elektrociepłowni rozpoczęła się, zanim otrzymaliśmy zgodę z urzędu ochrony środowiska”. Nagle telefon mężczyzny zaczyna dzwonić. To Leyla. Kemal odrzuca połączenie. „Widzicie? Mówiłem wam! Stawia nas przed faktem dokonanym!” – krzyczy mężczyzna z tłumu. „Przyjaciele, poczekajcie, uspokójcie się. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby naprawić tę pomyłkę”. „Jesteśmy chorzy od pustych słów! Maszyny ciągle tam są! Perfidnie kłamiesz!”. „Przysięgam wam. Zatrzymam te maszyny” – zarzeka się Kemal.

W następnej scenie widzimy Kemala w gabinecie Galipa. „Co się dzieje, panie Kemalu” – pyta Kozcuoglu. – „Co ma oznaczać to zbiegowisko na dole?”. „Naprawdę? Będzie pan udawał, że o niczym nie wie, panie Galipie?”. „Oczywiście, że wiem. Ale nie widzę w tym żadnego sensu. Jak do tego doszło?. „Właśnie chciałem o to zapytać. Zanim uzyskaliśmy zgodę z urzędu ochrony środowiska, żadna maszyna nie miała prawa być włączona. Pan równie to wie. Nie możemy zrobić kroku, zanim nie otrzymamy aportu i zgody. Więc co to ma znaczyć?”. „Wiem tylko, że ty jesteś odpowiedzialny za ten projekt!” – odpowiada ojciec Emira. – „Czy to nie ty wszedłeś tutaj jako dyrektor tego projektu?”.

„W ten sposób próbuje pan uspokoić swoje sumienie?” – pyta Soydere. „Jestem wystarczająco spokojny, panie Kemalu” – oznajmia Galip. – „Nie znamy szczegółów technicznych, ponieważ wszystko złożyliśmy na pana ręce. To się nie powinno wydarzyć!”. „Owszem, to my jesteśmy odpowiedzialni za szczegóły techniczne i przewodzimy temu zespołowi, ale odpowiedzialność za ten projekt spoczywa również na panu. Podobnie jak zorganizowanie doradztwa, jak czekanie na zgodę z urzędu ochrony środowiska oraz przedstawienie tego projektu mieszkańcom. To jest pańskie zadanie, panie Galipie. Patrzy pan na mnie, jakby usłyszał to pierwszy raz. Prawie zacząłem myśleć, że nie miał pan swojego udziału w tym incydencie…”.

„Wierz mi, nie brałem udziału w tej akcji i nie rozpocząłem tych robót” – odpowiada Kozcuoglu. „Tak więc żaden z nas jej nie zaczął” – stwierdza Kemal. – „Może więc zaprosimy pańskiego syna i niech on nam wyjaśni tę akcję na dole?”. „Odnoszę wrażenie, że zrzucanie winy na Emira uspokaja pańskie sumienie, panie Kemalu”. „W tym momencie wszystko, co mamy do zrobienia, to uspokoić ludzi tam, na dole”.

Tymczasem Emir przyjeżdża pod firmę. Wysiada z auta i podchodzi do tłumu. „Panie i panowie, co się tu dzieje?” – pyta. – „Jestem Emir Kozcuoglu. W czym problem?”. Akcja przenosi się do posiadłości Sezinów. Ozan wchodzi do pokoju siostry. „Kiedy jedziemy?” – pyta. „Dokąd?” – nie rozumie Nihan. „Miałaś mnie zabrać do tej kobiety… To znaczy do naszej ciotki”. „Ach, rzeczywiście. No to jedźmy. Ale… Wszystko w porządku? Ozan, jeśli nie czujesz się gotowy, nie musimy się spieszyć. Równie dobrze możemy pojechać innego dnia”. „Nie, pojedźmy dziś. Nie mogę się doczekać spotkania z nią”.

Akcja wraca pod holding Kozcuoglu. „Wszystko wyjaśniliśmy panu Kemalowi” – mówi mężczyzna z tłumu. – „Obiecał, że znajdzie rozwiązanie. Daj Boże! Ale niech i pan spróbuje”. „On musi wszystko to przemyśleć” – odpowiada Emir. – „Czyż to nie on jest za wszystko odpowiedzialny? Wasza strata jest oczywista i macie prawo domagać się sprawiedliwości”. Kozcuoglu zwraca się do swoich ochroniarzy: „Dlaczego pozwalacie, aby ci ludzie czekali na chłodzie? Tak nie może być! Proszę ich zaprosić do środka na herbatę”.

Z firmy w tym momencie wychodzi Kemal. Podchodzi do Emira. „To twoja sprawka, prawda?” – pyta oskarżycielskim tonem. „Ja się dopiero dowiedziałem” – odpowiada Kozcuoglu. „Jasne, nie wiedziałeś… A czy wiesz, jak bardzo zaszkodziłeś tym ludziom? Traktujesz tak poważne sprawy jak grę?!”. „Odwrotnie. Doskonale rozumiem, że są to bardzo ważne sprawy. Niestety człowiek nic tu nie może zrobić, nie mając prawa do podpisu. A ja nadal go nie mam, przecież pan wie. Więc nawet, jakbym chciał pograć, to przepisy nie pozwalają. Obawiam się, że jest pan jedynym odpowiedzialnym za tę akcję, panie Kemalu”.

Do Kemala i Emira podchodzi Galip. „Pardon, jest jeszcze jedna osoba odpowiedzialna” – poprawia się Emir. – „Mój ojciec. Jedyny Kozcuoglu mający prawa do podpisu. Jak idą twoje sprawy w czasie kryzysu, ojcze?”. „Brawo, dobrze wykonałeś pracę domową” – gratuluje Kemal. Następnie udaje się do tłumu. „Zamierzasz nam złożyć wyjaśnienia? Czy to się będzie przedłużało?” – pyta jeden z protestujących. – „A maszyny pracują! Kto pokryje nasze straty? Wszyscy jesteśmy zrujnowani!”. „Tak, jak wam obiecałem, zrobię wszystko, aby powstrzymać te maszyny. Oczekuję jednak, że wykażecie odrobinę cierpliwości. Zaufajcie mi!”.

Nihan z bratem przyjeżdżają pod dom Leyli. „O, nadchodzi pani Nihan!” – zakrzykuje jedna z reporterek. „To prawda, że pani Leyla Acemzade jest pani ciotką? Czy zamierza wygłosić pani oświadczenie w tej sprawie?” – pyta dziennikarz. – „Widziała pani, że ona jest pani ciotką? Dlaczego pani matka ukrywała fakt, że ma ciotkę?”. Nihan i Ozan szybko przedostają się do środka budynku. „Przyszli dziś rano i nie chcą odejść” – wyjaśnia Leyla. – „Czekają tam teraz. Co mam robić?”. Wszyscy przechodzą do pokoju gościnnego. „Mój brat Ozan chciał cię bardzo poznać” – mówi Nihan. „To przyjemność cię poznać” – oznajmia Leyla.

„Mnie równie” – odpowiada chłopak. – „Naprawdę nie wie pani, skąd się wzięli ci reporterzy?”. „Właśnie to pytanie chciałeś zadać swojej ciotce przez tyle lat?” – pyta Leyla. „Nie miałem pojęcia o twoim istnieniu, więc nie znalazłem lepszego”. „Czyż to właśnie nie powinien być powód do zadania setek pytań? Ja mam tak dużo pytań, które chciałabym ci zadać…”. „Nie sądzę, abyśmy potrzebowali wypytywać się wzajemnie. Z biegiem czasu dowiemy się wszystkiego”. „To oczywiste, które z was wrodziło się w Vildan” – stwierdza Leyla, co wywołuje uśmiech na twarzy Nihan.

Emir wchodzi do gabinetu Kemala, w którym jest tylko Asu. „Ten incydent naruszył twój spokój” – mówi mężczyzna. „A twojego nie?” – pyta asystentka Kemala. „Wiem, jak się szybko pozbierać. Jednak wydaje mi się, że ty ciężej znosisz trudności. Wstawaj, idziemy”. „Dokąd?”. „Obiecałaś mi obiad. Nie pamiętasz już? To najlepszy moment. Chodź, uciekniemy razem od tego chaosu. Przy okazji potrzebuję porozmawiać z tobą, jako prawdziwym przywódcą”. „Co to ma znaczyć?”. „Ten, kto siedzi na krześle Emira Kozcuoglu musi być przywódcą. To ty jesteś szefem, nie pan Kemal, prawda?”. „Załóżmy, że tak jest. Co to zmienia?”. „Wtedy razem możemy pokonać wszystkie kryzysy. Ty i ja. A możemy zacząć od obiadu” – proponuje Emir.

Akcja wraca do domu Leyli. Ozan rozgląda się po wnętrzu. „To było pierwszą rzeczą, którą i ja zrobiłam” – oznajmia Nihan. – „Też rozglądałam się, szukając jakichś śladów naszej rodziny”. „Nie dlatego się tu rozglądam. Nie podoba mi się tu. Jakoś tak bez gustu, jak dla mnie” – odpowiada Ozan. – „Nie pasuje do naszej mamy”. Leyla przynosi kawę. „Kocham mój dom” – mówi. – „Jest pozostałością po mojej rodzinie. I jest da mnie bardzo cenny. Dorastałam w nim. Czuję się dobrze z tym, że nadal mogę tu mieszkać. Przypomina mi o mojej mamie, tacie i dzieciństwie. Vildan nie bardzo lubi to miejsce. Zapomniała o nim. Ja wolę pamiętać, ona zapominać. Bardzo się różnimy”. „Może moja mama nie była w nim tak szczęśliwa, jak pani” – zauważa Ozan.

„Jak powiedziałam, różnimy się” – oznajmia Leyla. – „Nie patrzymy na życie w ten sam sposób. Okazuje się, że nawet na dzieciństwo spoglądamy inaczej”. „Więc jest to możliwe, by ona nie zaznała tu tyle szczęścia, co pani?” – pyta Ozan. „Mogło tak być”. „Wydaje mi się, że jest nadal dużo pytań, które chcielibyście sobie zadać” – odzywa się Nihan. – „Ale najpierw musimy zadbać o tych ludzi z zewnątrz”. „Dobrze, ale nie mam im nic do powiedzenia” – mówi Leyla. „Dobrze, może nie będzie takiej potrzeby?”.

Leyla wychodzi z domu. Woła do dziennikarzy na dole: „Przyjaciele, zamarzniecie przez ten swój upór” – woła. – „Wejdźcie do środka, na kawę”. Reporterzy chętnie korzystają z zaproszenia. Akcja przenosi się do restauracji. Emir i Asu siedzą przy stoliku. „Jesteś myślami w firmie” – zauważa mężczyzna. „Nie, nie myślę w tej chwili o pracy” – zaprzecza Asu. „Zatem jesteś myślami przy Kemalu…”. „Moje myśli są z ludźmi, którzy zostali pod naszymi drzwiami. Jest mi ich żal. Ciebie to nie martwi?”. „Uczucie żalu nie rozwiąże ich problemów. Winny powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności”. „Ty powinieneś wiedzieć najlepiej, że za projekty tych rozmiarów nie ponosi odpowiedzialności wyłącznie jedna osoba”.

„Jeśli zrzuca się z w takim przypadku odpowiedzialność na jedną osobę, robi się z niej kozła ofiarnego” – stwierdza Asu. „Czy próbujesz powiedzieć, że to ja robię z Kemala kozła ofiarnego?” – pyta Emir. „Jak widać sam jesteś tego świadomy. Każde twoje zdanie będzie o Kemalu. Wygląda na to, że wolałbyś zjeść w jego towarzystwie”. „Nie, chciałbym zjeść z tobą. Ja i pan Kemal wolelibyśmy zjeść jeden drugiego” – odpowiada Kozcuoglu. „Nie widać końca sporu między wami”. „Dopiero się rozkręca…”. „Czy możemy nazwać to współzawodnictwem?”. „Z czasem ktoś może przekroczyć granice tego, co nazywasz współzawodnictwem”. „Jestem ciekawa, czy tą osobą będzie Kemal, czy ty?”. „Moim zdaniem Kemal. Ale jak zapytasz jego, odpowie, że ja. Oto dlaczego mówi się na to spór. To jest rywalizacja”.

„Zachowujecie się, jak małe dzieci, które nie potrafią podzielić się zabawkami” – oznajmia Asu. „Nigdy nie byłem dzieckiem, które dzieliło się zabawkami” – odpowiada Emir. „Kemal nie jest taki. Właściwie on lubi się dzielić”. „Nie lubi współzawodnictwa?”. „Lubi, ale w granicach dobrego smaku”. „A ty? Lubisz?”. „Tylko w granicach dobrego smaku” – odpowiada dziewczyna. „A co sprawi, że przekroczysz granice?”. „Moi bliscy. Jeśli czuję, że moi bliscy mogą zostać skrzywdzeni, to…”. „To nie będę mógł z tobą pójść ponownie na kolację” – dokończa Emir.

Akcja wraca do domu Leyli. Kobieta usadziła wszystkich dziennikarzy przy stole w pokoju gościnnym i wygłasza przemowę: „Tak, to prawda, że nazywam się Acemzade. Jestem jedną z dwóch córek Raufa i Shaheste Acemzade. Przedstawiam państwu Leylę Acemzade. Vildan Acemzade jest moją siostrą. Nihan i Ozan to moi siostrzeńcy. Proszę, można robić zdjęcia”. Dziennikarze robią zdjęcia. „Ona jest stuknięta?” – szepcze Ozan do siostry.

„Pytacie, dlaczego tyle lat to ukrywałam? Nie ukrywałam” – kontynuuje Leyla. – „Nikt mnie przez te lata o to nie pytał. Jeśli przyszliście tu dla niechęci pomiędzy mną a Vildan, to ja nigdy nie odbierałam tego w ten sposób. I nie sądzę też, żeby Vildan mogła użyć takiego określenia. Oczywiście Vildan i pan Onder to osoby ze świecznika, ale ja nie. Więc tylko dlatego, że nie znacie mojej twarzy, nie piszcie niestworzonych rzeczy, dobrze?”.

Asu odkłada komórkę. Właśnie rozmawiała z Hakkim. „Wujaszek. Nadal jest w Stambule” – mówi. „Naprawdę kochasz swojego wujka” – stwierdza Emir. – „Zmienił ci się wyraz twarzy. Przez całe spotkanie nie udało mi się wywołać takiego uśmiechu u ciebie”. „Wujek jest jedyną rodziną, jaką mam. Jest najdroższą mi osobą”. „A Kemal? On również lubi twojego wujka. I jestem przekonany, że pan Hakki także go lubi”. „Wujek, Kemal i ja byliśmy dosłownie jak rodzina w Zonguldaku. Kocha go, jak syna”. „Rodzina, to ważne. Tak jest w życiu i miłości”. „Co chcesz przez to powiedzieć?” – nie rozumie Asu. „Jedyna droga, aby wziąć człowieka w swoje ręce, prowadzi przez jego rodzinę”.

Do zakładu fryzjerskiego Huseyna przychodzi listonosz. Przynosi mu list polecony z ministerstwa finansów. Mężczyzna otwiera kopertę i na jego twarzy pojawia się przerażenie. Dzwoni do Tarika i po chwili obaj są w urzędzie skarbowym. „Co my możemy mieć wspólnego z takimi ludźmi?” – pyta Huseyn. „Zostaliście oszukani, próbując kupić tańsze produkty” – odpowiada urzędnik. „Synu, pamiętasz tych ludzi?”. „Tato, co chcesz zrobić?” – pyta Tarik. – „Mamy biegać i ich szukać? Szkody zostały już wyrządzone…”. „Nie martwcie się, policja już ich szuka” – oznajmia urzędnik. – „Wszystko, co musicie teraz zrobić, to zapłacić grzywnę. W przeciwnym razie zakład zostanie zamknięty”.

„Skąd my weźmiemy tyle pieniędzy?” – zachodzi w głowę Huseyn. „Możecie się cieszyć, że dowiedzieliśmy się teraz” – mówi urzędnik. – „Gdybyśmy dowiedzieli się później, wasze zobowiązania byłyby znacznie większe”. „Jak dowiedzieliście się o tym po tylu latach?” – pyta Tarik. „Dostaliśmy donos. Byliście na liście klientów zamieszanych w tę sprawę”.

Tufan dzwoni do Emira. „Tarik i jego ojciec są już w urzędzie” – mówi. „W porządku. Wszystko wyjaśniłeś?” – pyta Kozcuoglu. „Po złożeniu doniesienia trafiono na ślad oszukujących klientów. Urzędnik wie tylko tyle. Nie ma pojęcia, że to my stoimy za donosem”. „Bardzo dobrze” – mówi Emir i rozłącza się. Następnie pyta Asu: „Wybacz, na czym skończyliśmy?”. „Rozmawialiśmy o rodzinie” – przypomina dziewczyna. – „Spójrz, dokąd zmierzamy. Właśnie powiedziałeś, że rodzina może otworzyć drzwi przed człowiekiem albo je zamknąć na zawsze”. „W rzeczy samej. Rodzina to jedyne, co może wbić nóż w samo serce i zostawić w nim ogromną ranę” – potwierdza Emir.

Akcja wraca do urzędu. „Tarik, dzwoń do Kemala” – mówi Huseyn. – „Nie mamy innego wyjścia. Jego poprosimy o pomoc”. „Tym razem nie będziemy dzwonić do Kemala” – odpowiada Tarik. „Co? Chcesz, aby zamknięto zakład? Chcesz nas upokorzyć? Zostawić bez chleba?!”. „Nie stracimy naszego zakładu ani chleba. Czy ty pamiętasz, że masz jeszcze jednego syna? Zajmę się tym”. „Jak zamierzasz to zrobić? Skąd weźmiesz taką kwotę? Chcesz zaciągnąć pożyczkę w banku?”. „Zrobiłem to, zanim tu przyszedłem” – odpowiada Tarik i z kieszeni kurtki wyciąga plik gotówki. – „Możemy zapłacić grzywnę i zapomnieć o tym incydencie”. „Synu, a co z twoimi marzeniami?”. „Jak mógłbym myśleć o sobie, kiedy mój ojciec mnie potrzebuje?”. Tarik klepie syna po ramieniu. Jest z niego dumny.

Nihan i Ozan wracają z domu Leyli. „Jak ci się ciocia podobała?” – pyta dziewczyna. „Miałem za mało czasu, by zdecydować, czy ją lubię, czy nie” – odpowiada chłopak. „Ja polubiłam ją od razu przy pierwszym spotkaniu. Zgaduję, że to przez tę samą krew, która w nas płynie”. „To oczywiste. Lubiłaś ją, zanim dowiedziałaś się, kim jest…”. „Ozan, dlaczego tak postępujesz, na miłość boską? Ty też ją polubisz. Tylko musisz nieco odpuścić. Strasznie się spinasz”. „Tego właśnie nie rozumiem. Dlaczego ty jesteś taka wyluzowana?”. „A nie powinnam?”. „Nie. Choćby przez wzgląd na naszą mamę. Jesteśmy dziećmi Vildan, nie Leyli”. „Aha. I dlatego mamy się boczyć, jak dzieci?”.

„Nie, ale to oczywiste, że powinniśmy być po stronie mamy” – uważa Ozan. – „Robisz źle. Tylko dlatego, że powiedzieli – to jest wasza ciocia – wybrałaś kobietę, której wcale nie znasz, zamiast swoją mamę”. „A ty tylko mówisz. Nie słuchasz i nic nie rozumiesz. Wiesz, kto jest winny. Tylko dlatego, że jest twoją mamą, trzymasz jej stronę”. „Czy wybierając mamę popełniłem błąd? Jesteś szalona. Masz wyprany mózg, Nihan”. Obrażony Ozan mija samochód siostry. Postanawia wrócić pieszo.

Kemal odbiera telefon od brata. „Rozmawiałeś dziś z ojcem?” – pyta Tarik. „Nie. Czy coś się stało?” – pyta Kemal. „Nie, nic. Po prostu jest nieco przygnębiony…”. „Czy możesz przestać owijać w bawełnę? Odpowiedz szybko, co się stało?”. „Problemy małego biznesu, nie kłopocz się tym. Mieliśmy tu akcję z oszustwem”. „O czym ty mówisz? Co się stało, bracie?”. „Urząd skarbowy nałożył na nas grzywnę”. „Gdzie teraz jesteście? Już jadę!”. „Kemal, czy ja cię proszę, żebyś przybiegał w podskokach i płacił? Na szczęście zająłem się tym. Po prostu zadzwoń do ojca, powiedz, że wszystko będzie dobrze i to wystarczy”. „Nawet nie będę pytał, skąd wziąłeś pieniądze, żeby się tym zająć, bracie…”.

„Powiedziałem, że się tym zająłem i tyle powinno ci wystarczyć” – odpowiada Tarik. „Jak wysoka jest ta grzywna?” – pyta Kemal. – „Chwila, przeleję na twoje konto całą sumę. Nie pozwolę, abyś przynosił do zakładu ojca brudne pieniądze. Gotowe”. „Brudne pieniądze, tak? Skoro chciałeś się pokazać, w porządku, bracie. A teraz odeślę ci te pieniądze z powrotem!”. „W żądnym wypadku, nie waż się! Jeśli nie chcesz, żeby ojciec dowiedział się, od kogo masz swoje pieniądze, nie odsyłaj ich”.

Zeynep jest sama w domu. Jej matka właśnie poszła na targ. Nagle w domu rozlega się dzwonek do drzwi. Dziewczyna idzie otworzyć i widzi po drugiej stronie Ozana. „Co ty tutaj robisz?” – pyta oburzona Zeynep i wygląda przed dom. „Spokojnie, twoja mama poszła” – uspokaja Ozan. „Więc obserwujesz mój dom, jak zboczeniec?! Brawo! Chcesz mnie zabić? Wynoś się stąd!”. „Nie, nie pójdę! Musimy porozmawiać! Proszę cię, Zeynep. Ja wciąż o tobie myślę… Proszę, wysłuchaj mnie”. „Naprawdę?”. „Naprawdę. Myślę o tobie, jak szalony” – zapewnia chłopak. „Hmm? Ja również o tobie myślę…” – odpowiada dziewczyna i trzaska drzwiami przed nosem Ozana.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy