65: Porywacz podaje Nihan herbatę. „Trzymaj” – mówi. „Nie chcę” – odpowiada dziewczyna, cały czas patrząc w inną stronę. „W tym miejscu jest bardzo zimno. Zrobi ci się cieplej”. „Dlaczego mnie tutaj przywieźliście? Jak długo jeszcze będziecie mnie tu trzymać?”. „Nie chce, to niech nie pije” – mówi drugi z porywaczy. – „A ty chodź tutaj”. Porywacz odchodzi do swojego kolegi. „Gdzie jesteś, Kemal? Gdzie jesteś…?” – szepcze Nihan.
Leyla jedzie z Kemalem w jego samochodzie. „Jak to ukrywał tyle czasu? Dlaczego?” – pyta kobieta. „Mówił, że nie chciał, żebyśmy się martwili. I że nie można nic więcej zrobić” – odpowiada Kemal. „Oczywiście ty się nie obraziłeś?”. „Nie, nie obraziłem się. Jak miałbym się obrazić? Przy pierwszej okazji pójdę porozmawiać z lekarzem. Dowiem się w jakim jest stanie i czy naprawdę nie można mu nic więcej zrobić”. „Według mnie warto jest porozmawiać. Jak chcesz, mogę pójść z tobą. Tak bardzo szkoda mi Asu…”. „Tak, Asu jest przygnębiona, a dzięki mnie jeszcze bardziej…”.
„Ale ty powiedziałeś prawdę, Kemal” – przekonuje Leyla. – „Jeśli nadal trzymałbyś ją w niepewności, ona później jeszcze bardziej by się zdenerwowała”. „W takim dniu muszę być przy niej. Nie mogę zostawić jej samej” – uważa mężczyzna. „Ale to są dwie różne rzeczy. Jak dojdzie do siebie, zrozumie, że masz rację. Co będzie robić z człowiekiem, który jej nie kocha? Ta dziewczyna zwariowała? A o propozycji związanej z firmą pomyślisz?”. „Nie myślę o firmie! Tylko o tym, żeby wyzdrowiał pan Hakki”. „Oczywiście, kochany. Ale nawet jak wyzdrowieje, nie będzie mógł pracować. Widać, że biedny jest zmęczony…”. „Oczywiście, że jest zmęczony. Długoletnie zmęczenie…”. „Mój drogi, nie denerwuj się. Nie powinno się tracić nadziei dla osoby żyjącej. Może jeszcze jest jakieś wyjście?”.
Kemal zajeżdża pod swój dom. Widzi, że przed wejściem siedzi Emir. „Co on znowu tu robi?!” – oburza się Soydere. Zatrzymuje auto i wysiada. „Witamy w ubogim domu” – mówi Emir, patrząc na Leylę. – „Ciociu, przyjechałaś tutaj i nie wejdziesz do nas?”. „Czego chcesz?” – pyta Kemal. „Nie zaprosisz mnie do środka?”. „Mam gościa. Innym razem”. „Gościa z noclegiem, a więc nie jesteś już właścicielką domu”. „Gdybyś ty go kupił, nie wystawiłbyś mnie za próg?” – pyta retorycznie Leyla. – „Litości…”. „Bardzo miła kobieta. Naprawdę” – stwierdza Emir i staje naprzeciwko Kemala. – „Dzisiaj spodziewasz się jeszcze kogoś?”.
„Nie, na nikogo nie czekam” – oświadcza Kemal. „Ciekawe. Mnie też nie spodziewałeś się, co” – pyta Kozcuoglu. „Nie otworzyłbym ci drzwi!”. „Byłbym zaskoczony, gdybyś zrobił inaczej. Według mnie nie chcesz dzisiaj mieć do czynienia ze mną. Dlatego idź stąd…”. „Masz zły dzień? Nie spodziewałem się tego po tobie. Masz jakiś problem?”. „Ja nie żyję tak beztrosko, jak ty”. „Bardzo źle dzisiaj zrozumiałeś Emira Kozcuoglu”. „No nie wiem…” – oznajmia Kemal, odwraca się i udaje w kierunku wejścia do swojego domu. „Mówisz, że nie wiesz? Nie wiem dlaczego, ale tym razem ci wierzę”.
Emir chwyta za komórkę i po raz kolejny dzwoni do żony. Jej telefon w dalszym ciągu nie odpowiada. Tymczasem w domu Kemala. „To jakie głupstwo tym razem wymyślił jego wysokość Emir?” – pyta Leyla. „A co może chcieć Emir ode mnie?” – pyta Kemal. „To oczywiste. Nihan”. „No właśnie. Jak jej nie widzi dziesięć minut, od razu stoi przed moimi drzwiami”. Leyla sięga po swoją komórkę. „Wyślę jej wiadomość, by ją uprzedzić. Napiszę jej: Twój mąż znowu oszalał„.
„Ach, przecież Nihan dziś do mnie dzwoniła” – przypomina sobie Kemal. – „Z powodu pana Hakki nie mogłem odebrać, a potem zapomniałem…”. „Zdarza się każdemu” – stwierdza Leyla. „Zostawiła wiadomość głosową” – mówi mężczyzna i zaczyna ją odsłuchiwać. „Nie zbliżajcie się! Nie zbliżajcie!” – z głośnika wydobywają się krzyki Nihan. – „Pomocy! Zadzwoniłam po policję! Pomocy!”. „Uprowadzili Nihan…” – mówi przerażony Kemal. „Och nie… Boże mój! Dlaczego?!” – pyta Leyla. „Nie mam pojęcia. Wychodzę!” – odpowiada mężczyzna, chwyta swoją kurtkę i wybiega z domu.
Emir wraca do swojej rezydencji. „Są jakieś wieści od Nihan?” – pyta służącą. „Nie ma, proszę pana” – odpowiada pracownica. „Co pięć minut masz do niej dzwonić. Jakbyś się dodzwoniła, od razu mnie powiadom!”. „Dobrze, proszę pana”. Emir udaje się do pokoju Zeynep. „Co słychać? Lubisz plotki i światowe życie, prawda?” – pyta Emir. „Co takiego?” – nie rozumie dziewczyna. „Co powiedziałaś Nihan, Zeynep?!”. „A co miałabym jej powiedzieć?”. „Tego właśnie nie mogę zrozumieć. Sam zadaję sobie to pytanie. Ale później cały czas w głowie słyszę irytujące mnie dźwięki”.
„Ty naprawdę się mnie boisz” – mówi Zeynep, cwaniacko się uśmiechając. Emir bezpardonowo popycha ją i przyciska do ściany. „Zaczynasz mnie denerwować!” – wrzeszczy. – „Co powiedziałaś Nihan, że postanowiła nagle zniknąć?! Wytłumacz mi wszystko jednym zdaniem!”. „Jesteś opętany! Wariat!”. „To były dwa zdania. Myślałem, że jesteś prostaczką, ale odważną. Teraz widzę, że jesteś tylko prostaczką”. Mężczyzna wychodzi z pokoju.
Vildan podchodzi do służącej, która trzyma telefon przy uchu. „Efsane, powiedz, żeby zaparzono mi kawę” – mówi pani Sezin. – „Do kogo dzwonisz?”. „Twoja córka zniknęła jak fatamorgana” – oświadcza Emir, wchodząc do pomieszczenia. „Nihan nie ma w domu? Cóż, chyba już do tego przywykliśmy…”. „Ja do tego nie przywykłem i nie przywyknę! Moja żona to nie poranna kawa, która jest dla mnie jak każdy inny nawyk. Efsane, zadzwoń na policję i powiedz panu Mustafie, żeby obdzwonił wszystkie szpitale. Wyjdź stąd, zrób co ci powiedziałem i nie wracaj, póki się czegoś nie dowiesz”.
„Emir, nie ma potrzeby aż tak wyolbrzymiać problemu” – uważa Vildan. – „Za niedługo na pewno wróci”. „Nihan nie ma w domu, pani Vildan. Mojej żony tutaj nie ma! Mogłabyś się nie martwić, gdybym faktycznie nie wyolbrzymiał sytuacji!”. W tym czasie Kemal jedzie samochodem. Wściekły uderza w kierownicę. „Dlaczego nie odebrałem tego telefonu?!” – zarzuca sobie. – „Dlaczego?! Dlaczego?!”. Nagle komórka mężczyzny zaczyna dzwonić. To Salih. „Bracie…” – mówi Soydere, odbierając. „Coś się stało?” – pyta Salih, zaniepokojony głosem przyjaciela. „Nihan… Porwali ją!”. „Co takiego?!”. „Jadę teraz spotkać się z Zahirem. Nie wiem, od czego zacząć, Salih… Nie wiem, gdzie zacząć jej szukać… Ale znajdę ją! Ocalę ją!”.
„Ja też zaraz przyjadę. Nie zostawię cię samego” – oznajmia Salih. – „Gdzie mam przyjechać? Dobrze przyjacielu, już jadę. Znajdziemy ją”. Akcja wraca do posiadłości Kozcuoglu. „Co my teraz zrobimy? Będziemy siedzieć bezczynnie i czekać?” – pyta Vildan. „Przed chwilą powiedziałaś, że to ja wyolbrzymiam sytuację!” – przypomina Emir. „Pojadę jej poszukać. Nie będę tu czekać” – oznajmia Onder. „Ja też jadę!” – mówi Vildan. „Nie, ty zostajesz”. „Gdzie chcesz jechać?”. „Nie wiecie, co dzieje się z waszą córką, ale wciąż rozgrzebujecie przeszłość!” – oburza się Emir. – „Wspaniale!”.
„Tata ma rację” – zabiera głos Ozan. – „Nie możemy tu tak po prostu czekać. Emir, czy Efsane i Mustafa są w stanie znaleźć Nihan?”. Nagle telefon Emira zaczyna dzwonić. To numer prywatny. Kozcuoglu udaje się do innego pomieszczenia i odbiera. „Emir Kozcuoglu?” – pyta mężczyzna po drugiej stronie. „To ja. Kim jesteś?” – pyta Emir. „Przeznaczeniem twojej żony…”. „Co to znaczy? Kim jesteś?!”. „Kim mogę być, jeśli mam u siebie twoją żonę? Pomyśl dobrze! Czy ty ostatnio zrobiłeś krzywdę czyjejś żonie?”.
„Taner!” – poznaje rozmówcę Emir. „Bingo” – potwierdza mężczyzna po drugiej stronie. „Czego ode mnie chcesz?!”. „Niczego od ciebie nie chcę. Chcę tylko odebrać życie twojej żonie”. „Tak chcesz mi się odpłacić za to, co zrobiłem?!”. „Czy to niesprawiedliwe? Ty zabiłeś moją żonę, a ja zabiję twoją. Oko za oko, dusza za duszę”. „Nie wierzę ci! Sam wsadziłem cię do więzienia. Nie możesz zbliżyć się do Nihan”. „Owszem, ja nie mogę się do niej zbliżyć, ale mam ludzi, którzy mogą to zrobić. Na szczęście mnie nie zawiedli”. „Uwolnisz Nihan! Słyszysz mnie?! Natychmiast uwolnisz moją żonę!”.
„W przeciwnym razie mnie zabijesz, wiem o tym” – oświadcza Taner. – „Zlecisz to jeszcze dzisiejszej nocy. Ale jeśli ja umrę, to twoja żona także”. „Czego chcesz?” – pyta Emir. „Nic prostszego. Chcę, żebyś załatwił sprawę tak, jak należy. Uwolnisz mnie stąd, Emir! Ja nie zabiłem swojej żony”. „I tak stamtąd wyjdziesz, debilu! Przecież tak się umawialiśmy. Czego chcesz od Nihan?!”. „Wyjdę stąd dopiero za rok. Nie chcę tak długo czekać. Jeśli chcesz, żeby twoja żona przeżyła, masz mnie stąd natychmiast wydostać!”. „Jak?”. „Jutro będą mnie przewozić do więzienia w Maltepe. Jeśli oglądałeś wystarczającą ilość filmów, to wiesz, jaka jest dalsza część planu. Nie zapomnij!”.
Kemal, Salih i Zahir są w kawiarni na wybrzeżu. „Kto miałby uprowadzić Nihan i z jakiego powodu?” – pyta Kemal. – „Dlaczego? Jedyne wskazówki, które mamy, to niebieski szalik i blizna na twarzy. Co możemy wynieść z takich informacji?”. „Szefie, jaki to był szalik?” – dopytuje Zahir. – „Nihan powiedziała coś więcej?”. „Niebiesko biały szal. Tyle wiem”. „Zaraz, ten facet jest z Ordu!” – stwierdza Zahir. „No tak! Orduspor (turecki klub piłkarski)! Szalony Kapitan!”.
„Kim jest ten Szalony Kapitan?” – pyta Zahir. „Jest największym fanem Ordusporu” – wyjaśnia Kemal. – „Zna każdego, kto przychodzi na ich mecze. A jeśli nie, to i tak go znajdzie”. „Znam go. Zajmę się tym” – oznajmia Salih. Panowie wsiadają do auta Kemala i odjeżdżają. Akcja przenosi się do magazynu, w którym uwięziona została Nihan. Jeden z porywaczy siada na kanapie obok dziewczyny. „Piękne kobiety zwykle są uparte” – mówi. – „Ale istnieje wiele sposobów, by ich tego oduczyć. Będziemy tu siedzieć jeszcze przez wiele tygodni. Może powinniśmy wykorzystać, któryś z tych sposobów…?”.
Nihan nagle popycha porywacza i zrywa się do ucieczki. Dobiega do drzwi, ale są one zamknięte. Uderza w nie i ze wszystkich sił krzyczy: „Pomocy! Pomocy!”. Porywacz podbiega do dziewczyny i otwartą dłonią uderza ją w twarz. Nihan kopie go między nogi. Ucieka w drugą część garażu i bierze do rąk leżące na stoliku widelce. „Co chcesz mi tym zrobić?” – pyta mężczyzna, zbliżając się. „Nie podchodź, bo zrobię ci krzywdę!” – ostrzega Nihan. Porywacz jednak pewnie kroczy w jej stronę. Nagle na jego drodze staje drugi z bandziorów. „Zostaw ją” – rozkazuje. – „Chcesz złamać naszą umowę? Nic nie może się jej stać, dopóki Taner nie przyjdzie”.
„Taner? To on za tym stoi?” – zadziwia się Nihan. „Co za kretyn…” – mówi porywacz i rzuca swojemu koledze sznur. – „Zwiąż ją!”. Tymczasem Kemal, Zahir i Salih są już w domu Szalonego Kapitana. „Dlaczego szukacie tego człowieka?” – pyta starszy pan. „Pomożesz nam go znaleźć czy nie? Tylko to chcę wiedzieć” – oznajmia Soydere. „Nasi chłopcy go znajdą. Nie spiesz się. Skoro już tu czekacie, to spróbujcie mojej zupy rybnej. Jest jeszcze gorąca, dobrze wam zrobi”.
Kemal wychodzi na zewnątrz. Zasmucony wpatruje się w niebo. Z domu wychodzi także Zahir. „Przyjacielu, znajdziemy ją. Uspokój się” – prosi. „A co jeśli jej się coś stało?” – pyta Kemal. „Rozumiem cię, spokojnie…”. „Nie, nie rozumiesz. Nie wiesz, co ze mną będzie, jeśli stanie się jej krzywda. Kiedy pierwszy raz ją spotkałem, pokochałem życie. Później zniknęła i straciłem ją. Zapomniałem jak się żyje, Zahir. Jedzenie, które jadłem, było bez smaku. Woda, którą piłem, była jak trucizna. Kiedy się śmiała oddałbym duszę za jej szczęście i piękno. Dzięki niej znowu zacząłem żyć! Ta miłość wróciła i zawładnęła moim sercem”.
„Później uświadomiłem sobie, że Nihan zawsze była w moim sercu” – kontynuuje Kemal. – „Zawsze była przy mnie. Powiedziałem sobie: Ta dziewczyna jest twoim przeznaczeniem. Jeśli w tym życiu jest coś nam pisane, to mnie pisana jest Nihan”. W tym momencie na zewnątrz wychodzą Salih i Szalony Kapitan. „Mamy dobrą wiadomość!” – zakrzykuje Salih. „Jaką wiadomość?” – dopytuje Soydere. „Najpierw ty mi musisz odpowiedzieć” – oznajmia Szalony Kapitan. – „Dlaczego poszukujesz tego człowieka?”. „To sprawa życia i śmierci dwojga ludzi. Jednym z nich jestem ja”. „To człowiek Ślepego Iskandera. Nazywają go Sadik”. „Gdzie możemy znaleźć tego Ślepego Iskandera?”.
„W więzieniu w Maltepe” – oznajmia Szalony Kapitan. „Dziękuję, nie będę już pana niepokoił” – mówi Kemal i odchodzi. Salih i Zahir podążają za nim. „Mąż Karen i ten Iskander siedzą w tym samym więzieniu” – stwierdza Soydere. „Nigdy nie zdołamy dotrzeć do nich w tak krótkim czasie” – mówi Zahir. „Mówiłeś, że twój człowiek zawsze słucha więziennej stacji radiowej. Dzwoń tam szybko! Zostaw mu wiadomość, którą na pewno zrozumie”.
Emir zbiera ludzi do odbicia Tanera z więziennego konwoju. Kiedy samotnie jedzie samochodem, bardzo płacze. Nie może znieść myśli, że jego żonie może coś się stać… Zahir dzwoni do więziennej stacji radiowej. „Chciałbym z waszą pomocą przekazać wiadomość mojemu bliskiemu przyjacielowi, który siedzi w więzieniu w Maltepe i który, jak sądzę, teraz mnie słucha” – mówi do słuchawki. – „Nie zapominaj, że moja dłoń spoczywa na twoim ramieniu, przyjacielu. Bez względu na czas, bez względu na porę i bez względu na to, jaki wróg na ciebie czeka, wystarczy, że się odwrócisz i spojrzysz przed siebie! To, co chcę powiedzieć, czeka na twój odzew. Pozwól, żebym usłyszał twój głos. To wystarczy”.
Akcja przenosi się do domu Kemala. Leyla karmi psa. Nagle rozlega się pukanie. Przed wejściem stoi Onder. Kobieta podchodzi do drzwi i otwiera je. „Zdejmij z nas swoje przekleństwo, Leyla. Przepędź je” – prosi mężczyzna. – „Nie zasłużyłem na takie życie. Każdego dnia pokutuję za swoje grzechy. Żyję pozorną radością”. „Proszę cię. Mówienie o tych rzeczach…” – odzywa się Leyla. „Nihan zniknęła!”. „Wiem o tym. Wiem też, że nic się jej nie stanie”. „Wiesz o tym? Jeśli pomyślę o wszystkich nieszczęściach, które mnie spotkały, wtedy wystarczy, że spojrzę w twoje oczy. Zawsze mam przed sobą twoje oczy, w których nie ma miejsca dla tego podłego świata”.
„Och, Onder…” – wzdycha kobieta. „Proszę, wypowiedziałaś moje imię” – nie dowierza mężczyzna. „A co? Masz jakąś ksywkę? Zacząłeś używać pseudonimów? O co ci chodzi? Jak miałam cię nazwać?”. „Kiedy cię widzę, nie mogę tego wszystkiego przeżyć i czuję nóż w swoim sercu. Nie mogę się powstrzymać”. „Byłoby lepiej, gdybyś zaczął się powstrzymywać. Wiem o czym mówisz. Rozumiem cię. Czujesz się źle z tym wszystkim, ale…”. „Odebrali ci twój dom. Dlatego tu jesteś, prawda? Dlatego jesteś u Kemala?”. „Nie jestem tutaj po to, abyś na mnie patrzył i się nade mną litował. To dom mojego syna, mojego przyjaciela. Nie ma powodu, żeby się smucić, obrażać albo czuć się intruzem”.
„Wygraj tę sprawę, Leyla. Przejmij swoje udziały w firmie!” – przekonuje ojciec Nihan. „To ty mi je przysłałeś?” – domyśla się kobieta. – „Wysłałeś mi te stare dokumenty, żebym mogła wygrać sprawę w sądzie?”. „Nie wiem o czym mówisz…”. „Zgodziłam się. Gdybym wiedziała, że dostałam je od ciebie, nawet w dobrej wierze, nie przyjęłabym ich. Zgodziłam się, bo to nie twoja dobra wola. To ja dałam ci je wiele lat temu. Oczywiście ty chciałeś to obrócić w swoją zasługę. Przez swoje sumienie, które cię gryzie. Ale wyrzuty sumienia to inna kwestia. Chcę teraz czuć się wolna. Chcę też, żebyś i ty czuł się wolny. Wyrównaliśmy rachunki. Przyjęłam pomoc, którą mi zaoferowałeś i wymazałam twoje grzechy. W ten sposób je spłaciłeś”. Onder odchodzi. Na drodze czeka na niego Vildan…
Necmi z więziennej toalety wykonuje telefon od Zahira. Mężczyzna odbiera połączenie i ustawia tryb głośnomówiący. „To ja, bracie. O co chodzi?” – pyta Necmi. „W więzieniu jest człowiek zwany Ślepym Iskanderem” – mówi Kemal. „Jest ktoś taki. Ale to bardzo niebezpieczny człowiek”. „Musimy dowiedzieć się czegoś o jego podopiecznym. Ma na imię Sadik. Porwał pewną dziewczynę. Chcę wiedzieć dlaczego to zrobił i gdzie ona teraz jest”. „W porządku, ale nie oczekuj, że odpowiem ci dzisiaj. Zadzwonię do ciebie jutro z samego rana” – oznajmia Necmi.
Emir siedzi przy łóżku swojej chorej matki. „Nie zdołałem ochronić Nihan, mamo” – mówi. – „Nie przewidziałem tego. Żeby tylko jej się nic nie stało… Żeby tylko nikt jej nie skrzywdził. Zrobiłem błąd, atakując ludzi, którymi się otaczałem. Tak naprawdę to ja ją skrzywdziłem. Kiedy ją stracę, podczas gdy robiłem wszystko, by została ze mną… Jeśli spadnie jej choć włos z głowy, to będzie moja wina. tylko i wyłącznie moja wina”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.