238 i 239: „Życie moje, poczekaj, mogę wszystko wyjaśnić” – Kerem wybiega za Arzu. Ta obraca się nagle i po raz kolejny jej torebka ląduje na głowie niewiernego partnera. Dziewczyna wychodzi za bramę. Mężczyzna zaś dostrzega wyglądającą zza winkla Sabah. Podchodzi do niej. „Ty to wszystko przygotowałaś, mam rację?” – pyta. „Zrobiłam to z myślą o tobie. Nie mogłam pozwolić ci tracić czasu z tyloma dziewczynami” – odpowiada Sabah. „Przekroczyłaś wszelkie granice!”. „Popatrz, twoje życie stało się barwne dzięki mnie”. „Wiem dobrze, dlaczego to zrobiłaś”. „Dlaczego?”. „Dlatego, że zdajesz sobie sprawę, jak sama wyglądasz!”.
„Znów jedno i to samo” – stwierdza dziewczyna. – „Zmień płytę, wymyśl coś innego!”. „Wyglądasz na tyle źle, że gdy na ciebie patrzę, nic innego nie przychodzi mi do głowy” – oznajmia Kerem. – „Ale dobrze, powiem ci coś jeszcze. W twoich oczach widoczna jest zazdrość. Zazdrość!”. „O co twoim zdaniem miałabym być zazdrosna? Jesteś głupi!”. „Jesteś zazdrosna o inne dziewczyny. W przeciwieństwie do ciebie są czyste, zadbane i piękne. Ty zaś jesteś niechlujna!”. „Jedynym moim celem było danie ci nauczki. Dziewczyny zrozumiały, co z ciebie za człowiek”. „To już koniec. Nie chcę cię więcej widzieć w swoim pobliżu, rozumiesz? Nie chcę!”.
„Jeśli ktoś wyjdzie z tego domu, to będziesz ty!” – oświadcza Sabah. „Ty masz jakieś problemy z myśleniem?” – pyta mężczyzna. – „To mój dom! Mój!”. „Jestem agentem nieruchomości i mam prawo sprzedać ten dom. I zrobię to tak szybko, jak to tylko możliwe!”. „Dosyć! Nie doprowadzaj mnie więcej do szału, ty brzydoto!”. „Spójrz na siebie!”. Oburzony mężczyzna udaje się do środka domu. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Kerem ponownie zaczyna sms-ować z Arzu i kochankami. Nagle w jego domu rozlega się dzwonek do drzwi. Po drugiej stronie stoi Sabah i jakiś mężczyzna. To potencjalny kupiec domu.
Omer i Zehra spotykają się na wybrzeżu. „Nocowałeś w biurze?” – pyta córka Salima. „Skąd wiesz?” – pyta mężczyzna. „Nie przebrałeś się. Zazwyczaj nie nosisz dwa dni pod rząd tego samego garnituru”. „Tak jakoś wyszło. Powiedziałem rodzinie, że kilka dni spędzimy sami. Ale nie zaprzątaj tym sobie głowy. Jak sytuacja z tatą?”. „Wydaje się, że mi wybaczy. Zaczyna ze mną trochę rozmawiać. Wczoraj nawet zjedliśmy razem kolację. Wcześniej nie patrzył mi w twarz”. „Zobaczysz, wszystko się z czasem ułoży. Po prostu potrzebuje trochę czasu. Jeśli chcesz, mogę raz jeszcze z nim porozmawiać…”.
„Nie, nie ma takiej potrzeby” – oświadcza momentalnie Zehra. – „Sam powiedziałeś, że potrzebuje czasu. I jeszcze jedno… Będzie lepiej, jeśli na razie nie będzie widywał nas razem”. Tymczasem Sabah pokazuje zainteresowanemu mężczyźnie dom. Keremowi wyraźnie się to nie podoba. Wyrywa z rąk Sabah umowę z upoważnieniem sprzedaży domu i rozrywa ją na kawałki! „Dom nie jest na sprzedaż! Proszę stąd wyjść!” – Kerem wskazuje na drzwi. Potencjalny kupiec opuszcza dom. „I wyszedł!” – krzyczy Sabah. – „Teraz jesteś zadowolony?!”. „I to bardzo. Teraz ty wyjdź! W tej chwili!”. „Nigdzie nie idę!”. „Posłuchaj, jak tylko cię widzę, włosy stają mi dęba! Nie przychodź tu więcej! Nie pozwolę ci sprzedać mojego domu!”.
Kerem chwyta dziewczynę za ramię i siłą wyrzuca ją za drzwi. „Zobaczysz! Tak jak ty mnie teraz wyrzuciłeś, tak i ja tobie na złość sprzedam ten dom!” – odgraża się Sabah. – „Sprzedaż tego domu będzie moim głównym celem w życiu!”. Kerem w tym czasie wybiera numer do prawej ręki swojego ojca. „Panie Ayhanie, może pan wycofać ogłoszenie o sprzedaży domu?” – prosi chłopak. – „Mój ojciec zrzucił wszystko na pana, a pan przekazał sprawę jakiejś agencji”. „Jest jakiś problem?” – pyta mężczyzna po drugiej stronie. „Mówię to, żeby właśnie nie było problemu. Dom nie może zostać sprzedany. Spotka się pan z moim ojcem i wyjaśni co trzeba”. „Działam z polecenia pańskiego ojca. To on chciał sprzedać dom. To jego decyzja”.
„Proszę zrobić to, co powiedziałem” – oznajmia Kerem. – „Ten dom nie może zostać sprzedany”. Tymczasem Zehra oddzwania do Omera. „Byłam razem z tatą, nie mogłam odebrać” – tłumaczy dziewczyna. – „Zadzwoniłam, jak tylko przyszłam do domu”. „Byliście razem? Jedliście obiad?”. „Na początku chciałam tylko zanieść jedzenie do warsztatu i wrócić, ale tata powiedział, żebym została. A ty co robisz? Jesteś na mieście?”. „Jadę się przebrać i zaraz wracam do biura”. Nagle do uszu Omera dochodzi niepokojący dźwięk. To Zehra spadła z krzesła, chcąc wyciągnąć garnki z górnej szafki.
Salim przychodzi do agencji nieruchomości. Na podwórku mija się z innym mężczyzną. „Kto to był, córko?” – ojciec Zehry zwraca się do Sabah. „Chciał kupić twój warsztat, ale go odprawiłam” – oznajmia dziewczyna. – „Oferował tylko połowę ceny, którą ustaliliśmy. Poczekajmy jeszcze kilka dni, a sprzedamy warsztat za godziwą kwotę”. „Nie mam dużo czasu, córko. Spieszy mi się”. „Masz jakieś problemy? Powiedz, a razem coś wymyślimy”. „Rób, co mówię, córko. Sprzedaj warsztat w krótkim czasie”. „Dobrze, jak sobie życzysz”. Salim odchodzi.
Po chwili pod biuro nieruchomości zajeżdża auto Kerema. „Zaczekaj tu. Załatwię sprawę i zaraz wrócę” – mężczyzna zwraca się do siedzącej na miejscu pasażera Arzu. Następnie wysiada i wchodzi do biura. „Dzień dobry. W czym mogę panu pomóc?” – pyta Sabah. „Co to ma znaczyć?” – pyta zdziwiony Kerem. „To formalna rozmowa. Ty nigdy nie pracowałeś i dlatego nie rozumiesz. Jestem bardzo ciekawa, jak udało ci się ją zbałamucić?”. „Nikogo nie zbałamuciłem. Zawsze mówię prawdę”. „To znaczy, że ci uwierzyła?”. „Jak widzisz. Mniejsza o to, przyjechałem odebrać klucze od domu”. „Z jakiej przyczyny?”. „Z takiej, że rezygnujemy ze sprzedaży domu. Oddaj klucze”.
„Nic podobnego. Rozmawiałam wczoraj z panem Ayhanem” – oświadcza Sabah. „Pan Ayhan jest pracownikiem mojego ojca” – odpowiada Kerem. – „Pośrednio także moim. Oddaj klucze!”. „Posłuchaj, wiem, że nasze spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych, ale możemy o wszystkim zapomnieć. Nie musisz zmieniać biura nieruchomości. Przyprowadzę kupca, kiedy ciebie nie będzie w domu. Nie będę cię niepokoić, obiecuję”. „Nie sprzedajemy domu. Klucze” – mężczyzna wyciąga rękę. Sabah sięga do szuflady, gdzie trzyma klucze. Już ma je położyć na dłoni swojego rozmówcy, gdy nagle rozlega się dzwonek telefonu.
Dziewczyna podnosi słuchawkę. „Tu Ayhan” – mówi mężczyzna po drugiej stronie. – „Dzwonię z powodu domu pana Kerema. Muszę powiadomić, że w naszej umowie zaszły pewne zmiany. Mój mocodawca chciałby sprzedać dom jak najszybciej. W związku z tym postanowiliśmy zwiększyć prowizję dla prowadzonego przez panią biura. Dodajemy ekstra pięć procent do wcześniej umówionej stawki. Wszelkie pozostałe ustalenia pozostają bez zmian”. Sabah rozłącza się i rzuca Keremowi zwycięskie spojrzenie.
W domu Salima rozlega się dzwonek do drzwi. Zehra idzie otworzyć i widzi po drugiej stronie swojego męża. „No wreszcie” – mówi Omer. – „Gdybyś jeszcze przez jakiś czas nie otwierała…”. „Chciałam wyciągnąć garnek z górnej szafki, ale nagle on i ja spadliśmy…” – tłumaczy dziewczyna. „Nic ci się nie stało?”. „Wszystko w porządku, nie martw się. Nie zrozum mnie źle, ale tata może wrócić w każdej chwili”. Tymczasem Salim jest właśnie przed domem! Już ma otwierać drzwi, gdy nagle jego komórka zaczyna dzwonić. To Koray. „Mistrzu, gdzie jesteś?” – pyta chłopak. „Właśnie miałem wejść do domu. Coś się stało?”.
„Ktoś przyszedł do warsztatu i mówi, że jest zainteresowany jego nabyciem” – oznajmia Koray. – „Nic z tego nie rozumiem”. „Czy on teraz tam jest?” – pyta Salim. „Tak, jest tutaj. Tłumaczę mu, że to jakaś pomyłka, ale on twierdzi, że wcale nie. Co mam mu powiedzieć?”. „Powiedz, żeby poczekał. Będę za pięć minut”. Akcja wraca do biura nieruchomości. „Myślę, że po moim wyrazie twarzy zrozumiałeś, o co chodzi” – mówi zadowolona Sabah. „Kłamiesz!” – grzmi Kerem. „Jeśli nie wierzysz, zadzwoń do swojego ojca”. „Ta sprawa tak się nie skoczy, ty niechlujna dziewucho!”. „Ja uważam odwrotnie, fałszywy bogaczu. Nie wiem, czym tak rozdrażniłeś swojego ojca, ale podniósł mi prowizję i kazał jak najszybciej sprzedać dom. Radzę ci zacząć szukać sobie nowego dachu nad głową”.
„Odpowiesz za wszystkie swoje kłamstwa!” – oświadcza Kerem i opuszcza biuro. Tymczasem Salim przychodzi do warsztatu. „Gdzie ten człowiek, synu?” – pyta ojciec Zehry. „Mistrzu, on coś źle usłyszał. Przecież warsztat nie jest na sprzedaż” – mówi Koray. – „Nalegał bardzo na rozmowę z tobą, ale zadzwoniła jego żona i wyszedł w pośpiechu. Powiedział, że wróci później”. „Nie zostawił numeru telefonu?”. „Nie, mistrzu. Ale skąd wzięła się ta sprawa ze sprzedażą? Naprawdę chcesz pozbyć się warsztatu?”. „Rozmyślam o tym… Ale nie martw się, nie zostaniesz bez pracy”. „Nie to miałem na myśli. Mistrzu, czy u ciebie jest jakiś problem ze zdrowiem? Coś, o czym nie wiemy?”. „Ależ skąd, wszystko jest dobrze”.
Sabah wzywa do domu Kerema ślusarza i każe zmienić mu zamki w drzwiach. „Siostro, czyj to dom?” – pyta fachowiec. – „Nie mogę tak po prostu zmienić zamków”. „Posłuchaj, jestem agentem nieruchomości, a nie złodziejem” – tłumaczy dziewczyna. „Wybacz, ale w dzisiejszych czasach nie można nikomu wierzyć na słowo”. „Przysięgam, że ciebie nie zamorduję, ale ten zamek musi być natychmiast wymieniony, bracie. No już, zaczynaj”. Mężczyzna przystępuje do pracy. Czy Sabah uda się sprzedać dom Kerema? Dlaczego Salimowi tak bardzo zależy na sprzedaży warsztatu? Na jaki cel potrzebuje pieniędzy?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.