272 i 273: Gdy Cetin chce wziąć od Zehry kopertę z pieniędzmi, ta nagle cofa rękę. „Co jest? Rozmyśliłaś się?” – pyta mężczyzna. „Nie” – odpowiada żona Omera. „Więc o co chodzi? Co próbujesz osiągnąć?”. „Chcę wszystkie oryginały i kopie tych zdjęć. Inaczej będziesz mógł tylko pomarzyć o pieniądzach”. „Targujesz się, tak? A nawet szantażujesz mnie”. „Z łatwością przychodzi ci mówienie o tym, co sam robisz”. „To pewnego rodzaju umowa. Oboje nie chcemy przecież, aby złe uczynki naszych przyjaciół wyszły na jaw. Nie pozwolimy oglądać tych brzydkich zdjęć innym ludziom, żeby nasi ukochani nie musieli się wstydzić. Wszystkie zdjęcia są w kopercie, którą ci dałem, jasne?”.

Zehra nie wierzy w zapewnienia mężczyzny i chowa pakunek z pieniędzmi z powrotem do torebki. Tymczasem Kerem montuje baner reklamowy nad drzwiami swojego nowo wyjętego lokalu. „Jak to? Naprawdę otwierasz agencję nieruchomości?” – pyta wciąż zdumiona Sabah. „Od dziesięciu minut gapisz się na mój szyld i jeszcze zadajesz takie pytania? Doprawdy mnie zadziwiasz” – oznajmia Kerem. „Dziwi mnie, jak możesz porywać się na coś takiego. Posłuchaj, gdyby ktoś poprosił mnie o zoperowanie mózgu, nie zgodziłabym się. Wiesz dlaczego?”. „Dlaczego?”. „Ponieważ nie znam się na tym”. „Tak samo jak i nie znasz się na rynku nieruchomości”.

„Zobaczymy. Samym szyldem nie zawojujesz rynku” – stwierdza Sabah. – „Musisz znaleźć nieruchomości do wynajęcia, a także ludzi, chcących je wynająć”. „Poczekaj tylko, niechlujna hrabino. Wkrótce będą się tutaj ustawiały kolejki chętnych” – odpowiada pewny swego Kerem. – „Będę mieć pięć razy więcej klientów niż ty. Pięć razy więcej!”. „Pożyjemy, zobaczymy” – Sabah udaje się do swojego biura. Akcja wraca do restauracji. „Kiedy przyniesiesz wszystkie kopie zdjęć razem z oryginałami, wtedy dostaniesz pieniądze” – powtarza Zehra. Cetin chwyta ją za przedramię i mówi: „Nie waż się ze mną pogrywać, panienko”. „Ty także się nie waż! Nie waż się mnie dotykać! Będziesz trzymał się z dala od Canan. Rozstaniesz się z nią raz na zawsze!”.

Żona Omera odchodzi od stolika. Tuż przed wyjściem natyka się na swoją kuzynkę! „Co ty tutaj robisz?” – pyta zaskoczona Zehra. – „Kiedy przyszłaś?”. „Teraz” – okłamuje córka Hamiyet. – „Jestem umówiona z Cetinem. Wyglądasz jakoś niespokojnie. Co się dzieje?”. „Nie, jestem spokojna… Wszystko jest dobrze”. „Niech będzie, że tylko wydawało mi się. Cetin jest tutaj. Znowu spotkaliśmy się w trójkę. Jak cudownie, prawda?”. „Nie, to nie jest cudowne, Canan. Spotykanie się z tym mężczyzną nie jest niczym dobrym, nie rozumiesz?”. „Niby dlaczego?”. „Posłuchaj, ten facet nie jest dla ciebie odpowiedni. Nawet nic o nim nie wiemy. Kim jest, czym się zajmuje…”.

„Aha, i ty spotykasz się z Cetinem, aby o tym z nim porozmawiać?” – pyta Canan. – „Mówiłam ci już tysiąc razy i teraz powtórzę raz jeszcze. Nie mieszaj się w moje życie. Będę spotykać się, z kim tylko zechcę! Kocham Cetina i przyjmij to wreszcie do wiadomości!”. „Nie rób tego, proszę”. „Ja nic nie robię, droga Zehro. Ty jesteś szczęśliwa z Omerem i ja także mam prawo być szczęśliwa z Cetinem! Mówię ci po raz ostatni. Nie wtrącaj się w moje sprawy!”.

Zehra opuszcza restaurację. Canan zaś podchodzi do stolika, przy którym wciąż siedzi Cetin. „Ty… Co tutaj robisz?” – pyta mężczyzna. „Chciałam zapytać ciebie o to samo” – oznajmia dziewczyna, wyraźnie obrażona. – „Zrobiłeś wszystko, żeby tylko się ze mną nie spotkać. Powiedziałeś, że masz ważne sprawy i spotkanie. Nie powiedziałeś jednak, że to spotkanie jest z Zehrą! Co ona tutaj robiła? Co takiego ci dała? Co się dzieje między wami?”. „Wypytujesz mnie? Dobrze, niech ci będzie. Twoja ukochana kuzynka Zehra poprosiła mnie, żebym cię zostawił. Zaoferowała mi nawet pieniądze”.

„Co takiego? Nie pleć bzdur!” – nie może uwierzyć Canan. „To samo jej powiedziałem” – oświadcza Cetin. – „Zapytałem, jak śmie składać mi takie propozycje”. „No i? Co ona odpowiedziała?”. „Naciskała na mnie. Powiedziała, że da jeszcze więcej, że jej mąż jest bardzo bogaty. Tak, Canan. Powinnaś najpierw wysłuchać, zanim zaczniesz kogoś oceniać. Widzę jednak, że mi nie ufasz. Nie mogę tego kontynuować. Zobacz tylko, co twoja kuzynka zrobiła. Nie mogę kontynuować tej relacji…”.

„Nie!” – do oczu dziewczyny napływają łzy. – „Nie rób mi tego, błagam…”. „Twoja kuzynka zaproponowała mi pieniądze, żebym zostawił ukochaną kobietę, a ty mnie jeszcze oskarżasz” – mówi Cetin. – „To dla mnie za dużo, Canan”. „Przysięgam ci, że o tym nie wiedziałam. Czy nie zapobiegłabym temu, gdybym wiedziała?”. „Mało tego, że zaproponowała pieniądze, to jeszcze mówiła o tobie różnego rodzaju bzdury”. „Jakie bzdury? Co powiedziała?”. „Co za różnica, co powiedziała? Powiedziała i tyle. To mnie zabolało, Canan. Na dodatek ty po tym wszystkim przychodzisz i mnie oskarżasz”. „Nie oskarżam. Po prostu zdziwiłam się, widząc cię tutaj. Jak mogłabym cię oskarżać, Cetin?”.

„Przesłuchiwałaś i wypytywałaś. Nie ufasz mi” – stwierdza mężczyzna. – „Nie zrobiłem niczego, by naruszyć twoje zaufanie do mnie. Jak bardzo bym cię nie kochał, nie mogę pozwolić sobie na taką obrazę!”. „Proszę cię, daj mi szansę” – błaga zdesperowana córka Hamiyet. – „Zrobię dla ciebie wszystko, przyrzekam. Proszę, ja cię kocham… Nie pozwól, aby nas rozdzielono”. „To koniec, Canan” – Cetin opuszcza restaurację. „Zapłacisz mi za to, Zehra!” – grzmi Canan. – „Sprawię, że mi za to zapłacisz, przysięgam!”.

Omer zabiera Zehrę na działkę, gdzie czeka ich romantyczny piknik. „Podoba ci się? Dobrze wszystko przygotowałem?” – pyta mężczyzna. „Sam to przygotowałeś?” – pyta córka Salima. „Tak… To znaczy miałem niewielką pomoc. Ja zrobiłem listę, a resztą zajęła się siostra Hediye…”. „Jak ty to robisz? Może jesteś Dżinem z lampy Aladyna? Czego bym nie powiedziała, to się spełnia”. „To miejsce było twoim pierwszym życzeniem. Drugim była kuchnia pełna jedzenia. Masz więc prawo do jeszcze jednego życzenia”. „Moim ostatnim życzeniem jest, bym była szczęśliwa z tobą przez całe życie. Nigdy mnie nie zostawisz, obiecujesz? Możesz spełnić to życzenie?”.

„Moim obowiązkiem jest spełnianie twoich życzeń” – oświadcza Omer. – „Poza tym chcę codziennie i o każdej porze robić ci niespodzianki. Choćby dlatego, żeby widzieć cię taką”. Romantyczne chwile przerywa dzwonek telefonu Zehry. Dziewczyna odbiera i po drugiej stronie słyszy głos swojej kuzynki: „Gdzie jesteś?”. „Jestem razem z Omerem” – oznajmia siostra Yasemin. „No jasne, twój głos brzmi szczęśliwie”. „Co się stało, Canan? Co chcesz przez to powiedzieć?”. „Mówię, że masz doskonały nastrój, ponieważ udało ci się rozdzielić mnie z Cetinem. Brawo dla ciebie, Zehra! Bardzo się starałaś i dopięłaś swego. Rozdzieliłaś mnie z człowiekiem, którego kocham!”.

„Canan, możesz mnie posłuchać?” – prosi Zehra. „To ty mnie posłuchaj! Mnie zaraz nie będzie! Ty, Cetin, wszyscy, którzy mnie kochacie, uwolnicie się ode mnie!” – Canan rzuca słuchawką. Zehra natychmiast dzwoni do Hamiyet. „Ciociu, gdzie jesteś?” – pyta. „U Sukran, córko” – odpowiada kobieta. – „Wszystko w porządku? Coś się stało?”. „Tak, w porządku. Zadzwoniłam tylko, aby dowiedzieć się, gdzie jesteś. Skoro jesteś razem z ciocią nie będę wam przeszkadzać”. Zehra rozłącza się i mówi do męża: „Muszę szybko pojechać do domu. Canan się rozchorowała”. „To nic poważnego, prawda?”. „Nie wiem, co się stało, ale muszę szybko ją zobaczyć. Miała bardzo słaby głos”.

W następnej scenie Zehra jest już przed domem ojca. Dobija się do drzwi i krzyczy imię kuzynki. Gdy ta nie odpowiada, wyciąga klucz z torebki i sama otwiera drzwi. Udaje się prosto do pokoju, gdzie zastaje leżącą na podłodze, nieprzytomną Canan! „O mój Boże, Canan! Co ty zrobiłaś!” – krzyczy Zehra, pochyla się nad kuzynką i klepie ją po policzkach. – „Proszę, obudź się. Jak mogłaś zrobić coś takiego? Canan, wszystko w porządku? Proszę, wstań”. „Co się stało?” – pyta córka Hamiyet półprzytomnym głosem. „Chodź, wstań. Musimy natychmiast opróżnić twój żołądek”. Żona Omera podnosi kuzynkę i pomaga jej dojść do łazienki.

Kerem podbiera Sabah jednego z jej klientów. „Ty… Ukradłeś mojego klienta!” – grzmi wściekła dziewczyna. – „Myślisz sobie, że jesteś taki mądry, ale nie, nie jesteś!”. „Nie ukradłem żadnego twojego klienta” – oświadcza Kerem. – „Sam do mnie przyszedł, podpisaliśmy umowę i potem poszedł. Wolny rynek. Ja w przeciwieństwie do ciebie nie biorę żadnej prowizji”. „Jak to nie bierzesz prowizji?”. „Nie biorę. Mam to powiedzieć po angielsku, czy może po francusku, żebyś zrozumiała?”. „Mów, w jakim tylko języku zechcesz. Wiedz jednak, że to, co robisz, nazywa się kradzieżą. Okej, nie będziesz pobierał prowizji od wynajmu. Od sprzedaży też nie pobierzesz?”.

„Nie. Widzę, że bardzo stresuje cię nasza rywalizacja” – zauważa mężczyzna. – „Zrelaksuj się trochę. Konkurencja to w końcu dobra rzecz”. „Rywalizacja, o której mówisz, nawet się nie zaczęła” – oznajmia Sabah i odchodzi do swojego biura. Akcja wraca do domu Salima. Zehra przemywa twarz kuzynki pod umywalką. „Opróżniłaś żołądek. Dzięki Bogu, nic nie zostało. Poczekaj jeszcze trochę, a wszystko minie” – żona Omera odprowadza Canan do łóżka. „Dlaczego mnie uratowałaś?” – pyta córka Hamiyet. „Co ty mówisz? Co ma w ogóle znaczyć takie pytanie?”. „Czy nie ty jesteś przyczyną tego wszystkiego? Dlaczego nie chcesz, żebym była szczęśliwa?”.

„Canan, to nie tak, jak myślisz” – zapewnia Zehra. – „Odpocznij trochę, przyniosę ci lekarstwo”. „Nie chcę twoich lekarstw! Nie rób nic dla mnie!” – mówi Canan, złowrogim wzrokiem patrząc na swoją kuzynkę. „Proszę, uspokój się. Może nie zdajesz sobie sprawy, ale przeżyłaś coś naprawdę poważnego”. „Co cię to obchodzi?!”. „Och, Canan” – wzdycha żona Omera i odchodzi. Następuje zbliżenie kamery na twarz córki Hamiyet. „Zrujnowałaś moje życie. Zniszczyłaś wszystko” – szepcze dziewczyna. Czy zemści się na Zehrze?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy