Więzień miłości odcinek 314 i 315: Bahsende postanawia zamieszkać na stałe w rezydencji! [Streszczenie + Zdjęcia]

314 i 315: Omer i Zehra spacerują przed rezydencją. „Chciałbym, żebyś nie przejmowała się babcią” – mówi mężczyzna. – „Nie musisz okazywać jej szczególnej uwagi. Nie masz takiego obowiązku”. „Nie robię tego, bo muszę. Robię tak, ponieważ jest to właściwe” – oznajmia Zehra. – „Tak zostałam wychowana. W przeciwnym razie byłby to po prostu brak szacunku”. „Myślę, że ona w ogóle nie zwraca na to uwagi. Właściwie, to jest także dla mnie obcą osobą”. „Przecież to twoja babcia”. „Zgadza się, ale to nie ja spowodowałem, że nasza relacja wygląda w taki sposób”.

„Więc w czym jest problem? Dlaczego jesteście tacy?” – docieka Zehra. – „Dlaczego zachowujecie się jak dwoje nieznajomych?”. „Nie chcę o tym mówić” – odpowiada Omer. W następnej scenie Zehra wchodzi do pokoju szwagierki. „Kochana, ty płaczesz?” – pyta i siada obok Ayse. – „Co się stało? Czy to jest związane z Nihatem?”. „Nie, nie” – siostra Omera kieruje wzrok na trzymane w ręku zdjęcie. „Czyli to przez tę fotografię? Czy to Omer?”. „Tak. Mój brat, ja i… nasza mama”. „Omer jest tu taki szczęśliwy. Jego oczy dosłownie błyszczą”. „To prawda, brat był bardzo wesołym dzieckiem. Cały czas chodził uśmiechnięty. Jego śmiech ciągle roznosił się po rezydencji. Ja z kolei byłam cicha i spokojna”.

„Kiedy mama odeszła, brat całymi dniami nic nie jadł ani nie wychodził z pokoju” – kontynuuje swą opowieść Ayse. – „Siostra Hediye, ja i tata robiliśmy wszystko, żeby go z tego wyciągnąć. Nocami słyszałam jego płacz. W końcu pewnego dnia wyszedł z pokoju. Spojrzał w moje oczy z wielkim bólem. Po tym spojrzeniu zrozumiałam, że zostaliśmy bez mamy”. „Nie wiedziałam, że Omer tak bardzo to przeżył” – po policzkach Zehry spływają łzy. „W tym domu nie ma ani jednego zdjęcia mamy. Nie tylko zdjęcia, ale nawet jednej rzeczy. Brat wszystko, co po niej zostało, spalił”.

Nagle telefon Ayse zaczyna dzwonić. To jej mąż. Dziewczyna jednak odrzuca połączenie. „Myślę, że powinnaś porozmawiać z Nihatem” – przekonuje córka Salima. – „I tak tego nie unikniesz. Powinniście wysłuchać jedno drugiego”. Akcja przeskakuje do wieczora. Omer i Zehra rozmawiają w swojej sypialni. „W ogrodzie powiedziałaś, że pójdziesz do Ayse. I co, porozmawiałyście?” – pyta mężczyzna. „Tak. Niestety Ayse jeszcze nie doszła do siebie” – mówi Zehra. – „Wiem, że w końcu wszystko się ułoży. Ayse jest silną kobietą. Pokonała chorobę, to i z tym sobie poradzi”. „Daj Boże, by było tak jak mówisz”. „Jestem o tym przekonana, ale na razie wszystko jest jeszcze zbyt świeże. Ayse ciągle jest zła na Nihata, ale jest także bardzo mądra. Nie wierzę, by odeszła od męża z powodu jednej chorej kobiety. Potrzeba jej tylko trochę czasu”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Kerem wywraca wszystko w biurze Sabah do góry nogami. Ma nadzieję, że w ten sposób wyprowadzi dziewczynę z szoku, w jakim ta znalazła się po usłyszeniu wiadomości o swoich biologicznych rodzicach. Po chwili Sabah zjawia się w swojej agencji. W zdumieniu omiata wzrokiem całe pomieszczenie i pyta: „Kerem? Co się tutaj stało?”. Mężczyzna zrzuca na podłogę jeszcze jeden z segregatorów i z dumnie uniesioną głową oświadcza: „Ja to zrobiłem”.

Akcja przenosi się do rezydencji. Zehra wchodzi do pokoju. Widzi znajdujące się na podłodze zdjęcie Ayse, Omera i ich mamy, które Asya tu wcześniej upuściła. Dziewczyna podnosi fotografię i uważnie jej się przygląda. Nagle do pokoju wchodzi Omer. Staje przed żoną i zabiera jej zdjęcie. Następnie pyta: „Co to zdjęcie robi u ciebie?”. „To nie jest tak, jak myślisz…” – próbuje wytłumaczyć się zmieszana Zehra. „Jak śmiałaś?”. „Nie chciałam cię zranić, uwierz mi”. „Nie zraniłaś, bo ty nie możesz mnie zranić. Jestem po prostu zaskoczony, jak możesz być tak nierozsądna. Co próbujesz osiągnąć, zbierając do kupy wszystkie elementy układanki?”.

„To Asya zgubiła to zdjęcie. Chciałam je jej oddać” – mówi córka Salima. „Trzymaj się z dala od mojej przeszłości i od przeszłości mojej rodziny” – rozkazuje kategorycznie Omer. – „Tam nie ma niczego ciekawego. Zajmij się po prostu zwykłym życiem”. Akcja wraca do agencji Sabah. „Udało się. Zaraz straci głowę, zacznie krzyczeć i się wściekać” – mówi w myślach Kerem. Nic takiego jednak się nie dzieje. Dziewczyna jest najzupełniej spokojna. Zdziwiony mężczyzna pyta na głos: „Nie jesteś zła?”. „Dlaczego miałabym być zła? Jak można się złościć o coś takiego?” – nie rozumie Sabah. „Zrobiłem przecież w twoim biurze wielki bałagan, a na tobie nie robi to żadnego wrażenia?”.

„Skoro doprowadziłeś biuro do takiego stanu, oznacza to, że wreszcie uwolniłeś się od swojego chorobliwego pedantyzmu” – stwierdza dziewczyna. – „Dla mnie w takim razie nic się nie stało”. Tymczasem Sajjid – biznesmen, który namawia Omera na współpracę – przychodzi do kryjówki Pitona. „Dzień dobry, szefie” – mówi gangster i wyciąga w kierunku swojego zwierzchnika dłoń. Ten jednak nie odwzajemnia gestu. „Czy ja ci nie mówiłem, żebyś więcej do mnie nie dzwonił?” – przypomina Sajjid. – „Jak w ogóle śmiesz wzywać mnie do siebie?”. „Gdybym nie był zmuszony, to bym nie zadzwonił, szefie. Dokąd bym nie poszedł, wszędzie jest policja. Znajdą mnie. W tym momencie nie jestem w stanie uciec za granicę”.

„No i? Co mi do tego?” – pyta Sajjid. „Proszę, pomóż mi wyjechać za granicę” – błaga Piton. – „Załatw mi fałszywy paszport”. „Doprowadziłeś dokładnie do tego, czego najbardziej nie chciałem. To oznacza, że musisz ponieść konsekwencje”. „Wiem, popełniłem błąd, ale proszę, wybacz mi”. „Powiedziałem już wszystko, co chciałem”. „Proszę, nie zostawiaj mnie samego, szefie”. „Przestań nazywać mnie szefem! Od teraz nie mamy ze sobą nic wspólnego, rozumiesz?! I nie waż się ponownie stawać mi na drodze albo gorzko tego pożałujesz!”. Sajjid opuszcza kryjówkę Pitona.

Akcja przenosi się do rezydencji. Nihat wchodzi do gabinetu Omera. „Mogę porozmawiać z tobą o czymś osobistym?” – pyta. „Oczywiście” – potwierdza mąż Zehry. Szwagier zajmuje miejsce obok niego i oznajmia: „Czuję, że znalazłem się w sytuacji bez wyjścia. Potrzebuję, żeby ktoś wskazał mi drogę. Ayse jest twoją siostrą, ale… To, co przeżyliśmy w ostatnim czasie, doprowadziło do bardzo złej sytuacji między nami. Można powiedzieć, że Ayse kompletnie zerwała ze mną kontakt. Nie wiem, co mam robić. Co zrobić, żeby mi wybaczyła? Gdybym mógł cofnąć czas, powiedziałbym jej wszystko na samym początku”.

„W porządku, uspokój się. Przeszłości jednak nijak nie zmienisz” – stwierdza Omer. – „Zawsze, gdy tracimy czyjeś zaufanie, wszystko może zmienić się tak bardzo, że nawet sobie tego nie wyobrażamy. Zwłaszcza jeśli ten ktoś darzył cię bezgranicznym zaufaniem. Wówczas jeszcze trudniej to naprawić. Kiedy zawiedzie się zaufanie kochającej osoby, wtedy traci ona wiarę w miłość i chęć do życia. W nic już nie wierzy. Mogę powiedzieć ci tylko jedno. Musisz od nowa zdobyć zaufanie Ayse. I już nigdy, przenigdy go nie stracić”. „Zrobię wszystko, by tak się stało” – oświadcza Nihat, ciężko wzdychając. Doskonale zdaje sobie sprawę, że nie będzie to proste.

Akcja przenosi się do agencji Kerema. Mężczyzna przez szybę zagląda do biura swojej konkurentki. „Nic na nią nie działa” – stwierdza. – „Nijak nie potrafię jej rozzłościć. Może powinienem rozbić jej rodzinną fotografię, która stoi na biurku?”. W tym momencie do agencji Sabah wchodzi Ati z herbatą. Kerem krzyczy na chłopaka i rozkazuje mu, by przyszedł do niego. Po chwili Ati pojawia się w gabinecie syna Naciego. „O co chodzi, bracie?” – pyta. „Ati, zaraz coś ci zrobię. Będzie bardzo źle, jeśli nie zamilkniesz” – ostrzega Kerem i krzyczy na cały głos, by Sabah usłyszała: „Ati, co to za kolor tej herbaty?! Jak możesz przynosić tu taką herbatę?! Poskarżę na ciebie twojemu szefowi i w mig cię przegoni!”.

„Bracie Keremie?” – chłopak robi wielkie oczy. Zupełnie nie rozumie zachowania mężczyzny. „Cii, nic nie mów. Najlepiej płacz” – prosi szeptem Kerem, po czym kosztuje herbaty i znowu krzyczy: „Jak ci nie wstyd przynosić coś tak niedobrego?! Jak?!”. Mężczyzna ze złością rozbija szklankę o podłogę. Sabah nie może dłużej na to bezczynnie patrzeć. Wstaje za biurka i udaje się do agencji konkurenta. „Kerem, co się tu dzieje?” – pyta dziewczyna. – „Co to wszystko ma znaczyć?”. „On przyniósł bardzo złą herbatę!” – Kerem wskazuje na chłopca. – „Każdego dnia zamawiam od niego herbatę! Jak może postępować tak ze swoim stałym klientem?! Zrobię wszystko, żeby go stąd przegonili!”.

„Dlatego, że herbata jest zła, chcesz pozbawić chłopaka pracy?” – nie może uwierzyć Sabah. – „Bracie Ati, powiedz coś. Czy twoja herbata jest zła?”. „Nie, nie, siostro. Lepiej pomilczę” – mówi Ati. – „Inaczej może zdarzyć się coś złego. Tak będzie, jeśli się odezwę”. „Posłuchaj, brat Kerem cierpi na chorobliwą obsesję czystości i próbuje się z niej wyleczyć. Jest przez to trochę nerwowy. Musimy to jakoś przecierpieć”. „Bracie, niech Bóg ześle na ciebie ozdrowienie” – życzy Ati i opuszcza agencję. „Ja też pójdę. Czeka mnie kilka spotkań z klientami” – oznajmia Sabah. – „Ty postaraj się nie denerwować. Uporasz się ze swoją chorobą, wierzę w ciebie”. Dziewczyna odchodzi, a Kerem bezradnie rozkłada ręce.

Do kryjówki Pitona przychodzi jeden z jego ludzi. Przynosi pakunek, w którym znajduje się broń. „Jeśli trzeba, mogę załatwić podwózkę” – oznajmia. „Nie trzeba, sam wszystkim się zajmę” – mówi Piton, chowając pistolet za pasek. – „Sam muszę skończyć z rodziną Kervancioglu. Ta przyjemność należy się tylko mi”. Tymczasem Nihat z pomocą córki przygotowuje niespodziankę dla Ayse – śniadanie na tarasie. Ayse jednak nie wydaje się być zachwycona. „Takie gierki są niepotrzebne” – oznajmia siostra Omera. – „Tym bardziej wciąganie w nie Asyi jest niewłaściwe”.

„To pomysł Asyi, nie mój” – tłumaczy Nihat. – „Ale i ja pomyślałem, że ci się spodoba”. „Nie potrzebuję czegoś takiego. Potrzebuję prawdy, jaka by ona nie była” – mówi Ayse. „Może wyjedziemy stąd na kilka dni? Z dala od rzeczy, które źle na nas wpływają. Ty, ja i Asya”. „Jak daleko byśmy nie pojechali, nie ucieknę od moich myśli i uczuć. To niemożliwe”. Akcja przenosi się do gabinetu, gdzie znajdują się Bahsende i Omer. „Dziękuję, że znalazłeś dla mnie czas” – mówi kobieta. – „Chciałam z tobą porozmawiać, ponieważ mam ci coś ważnego do zakomunikowania”. „Jeśli dotyczy to Zehry, to proszę cię, nawet nie podejmuj tematu”.

„Nie obawiaj się, sprawa dotyczy mnie” – oznajmia Bahsende. – „Gdy przyjechałam do rezydencji miałam zamiar was tylko odwiedzić i zaraz wyjechać. Ale gdy zobaczyłam was, to miejsce, tę rezydencję… Zrozumiałam, że nie mogę tego wszystkiego tak po prostu zostawić. Wiem, o czym teraz myślisz. Tak, odeszłam, ale wtedy musiało tak się stać, przecież wiesz. Pani Muzeyyen…”. „Nie chcę słyszeć ani jednego złego słowa o mamie” – oświadcza Omer. – „Gdy odeszłaś, ona przez cały czas tu była. Okazała matczyną troskę Ayse. Zarówno wtedy, gdy wychodziła za mąż, jak i wtedy, kiedy urodziła się Asya. Była z nami nie tylko w dobrych chwilach, ale także wtedy, gdy Ayse ciężko chorowała”.

„Nie mogłam tego wytrzymać” – wyznaje Bahsende. – „Najpierw twój ojciec popełnił błąd z twoją matką, a potem jeszcze z tą kobietą. To było dla mnie zbyt trudne. Po śmierci twego ojca ta kobieta miała jeszcze czelność tu mieszkać…”. „Nie ta kobieta, a mama!” – poprawia Omer. – „Moja mama ma imię. Muzeyyen”. „Nieważne. Nie widzę korzyści z roztrząsania przeszłości. Nie chcę odchodzić, ponownie zostawiając bliskie mi osoby. Jeśli pozwolisz, ostatnie dni swojego życia chciałabym spędzić z wami. W tym domu”. „Oczywiście. W końcu to także twój dom”.

Kobieta wstaje z krzesła i mówi: „Chciałabym zmienić pewne rzeczy w moim pokoju, a także zatrudnić kogoś na miejsce Okkesa. Rezydencję i ogród trzeba odrestaurować”. „W tym momencie nie jest to możliwe” – oświadcza Omer. – „Rana siostry Hediye po stracie jest jeszcze zbyt świeża. Gdybyśmy zatrudnili kogoś na miejsce brata Okkesa, mogłoby to tylko pogorszyć jej stan”. „W porządku, zajmiemy się tym później. Wiedz, że nie chcę nikogo obciążać i dlatego zamierzam zatrudnić nową służącą, która zajmie się tylko moimi sprawami”. „Dobrze, jak uważasz”.

W parku Zehra spotyka się z Sabah. „Martwię się o twój stan” – oznajmia córka Salima. „O mój stan? Co to znaczy?” – pyta konkurentka Kerema. – „Aha, rozumiem. Jesteś już zorientowana we wszystkim, tak?”. „Kochana, naprawdę jest mi bardzo przykro”. „Nie musisz tak się czuć. Mnie nie zraniło to, że się o tym dowiedziałam. Tak jest nawet lepiej. Jeszcze bardzie pojęłam znaczenie ojca i matki. Zrozumiałam, że ludzie, którzy mnie wychowali, są moją najprawdziwszą rodziną. Moja mama była dla mnie mamą, mimo że mnie nie urodziła. Tak samo tata był tatą, chociaż nie płynie we mnie jego krew. Oni przez tyle lat dbali o mnie, wychowywali mnie. Chronili mnie przed wszystkimi. Byłam ich jedyną córką”.

„Oni pokochali mnie jak swoją najprawdziwszą córkę” – kontynuuje Sabah. – „I ja ich pokochałam”. „Oczywiście, że tak jest” – potwierdza Zehra. – „Ale to normalne, że człowiek jest ciekawy i ma prawo wiedzieć, kim są jego biologiczni rodzice”. „Nie, mnie to wcale nie obchodzi. Po co mam interesować się ludźmi, którzy mnie porzucili? Dlatego właśnie nie mam innych rodziców”. „Kochana, my nie wiemy, jaka była tego przyczyna”. „Jaka by nie była, co to zmienia? Mówimy przecież o porzuceniu maleńkiego dziecka. Myślę, że po prostu pozbyli się problemu i poszli swoją drogą. Ja też tak zrobię. Właśnie dlatego nie chcę się denerwować z ich powodu”.

Akcja przenosi się do firmy. Komisarz Murat wchodzi do gabinetu Omera. „Panie Omerze, mam coś bardzo ważnego” – oznajmia i pokazuje wydruk z kamery umieszczonej przed holdingiem. Widać na nim Pitona! – „Mamy informację, że człowiek ten jest uzbrojony. Podjęliśmy już niezbędne kroki, ale mimo to proszę zachować ostrożność. Panu i pana bliskim grozi w tej chwili poważne niebezpieczeństwo. Ci ludzie mogą chcieć skrzywdzić pana lub pańską żonę”. Omer od razu chwyta za telefon i wybiera numer do Zehry. Ta jednak nie odbiera…

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *