153: Mine oddaje znalezione pieniądze. Neriman i Safiye namawiają ją, by z nimi została. Tymczasem w rezydencji Asli przynosi kawę stojącemu na zewnątrz Bahadirowi. „Zrobiłam ją dla ciebie” – oznajmia. – „Czy nie zamierzasz wypić?”. „W ogóle się nie wstydzisz, że jeszcze mi kawę przynosisz!” – grzmi wściekły mężczyzna. – „Niech będę przeklęty za to, że ci zaufałem!” – Rzuca pokojówce pogardliwe spojrzenie. „Dlaczego tak mówisz? Co takiego zrobiłam?”. Bahadir nie odpowiada, tylko odchodzi.
Wzburzony Levent wychodzi z firmy i wsiada do samochodu. Nim odjeżdża, miejsce na fotelu pasażera zajmuje Melis. „Jadę z tobą” – oznajmia kobieta. „Nie jadę do domu, weź taksówkę. Chcę zostać sam ze sobą”. „Nie zostawię cię samego w tym stanie.” – Siostra Hulyi zapina pasy. – „Gdziekolwiek się wybierasz, pojadę z tobą”. Akcja przenosi się do stołówki. Tekin i Meryem siadają przy stoliku. „Wieczorem możemy pójść na kolację” – proponuje gangster, który jest w doskonałym nastroju. – „Co o tym myślisz?”. „Co mamy świętować?” – pyta Meryem. – „To że kazałeś porwać mojego brata?”.
„Twój język znowu się wydłużył” – mówi ostrzegawczo Tekin. – „Nie może tak być. Dlaczego psujesz nam zabawę? W końcu mamy świętować coś jeszcze większego, a ty nie zapytasz co”. „Co takiego?”. „Wybacz, moja żoneczko.” – Gangster odbiera połączenie. „Pan Levent właśnie wsiadł do samochodu i odjechał spod firmy” – informuje mężczyzna po drugiej stronie. „Pięknie. Czyli wszystko idzie tak, jak powinno. Informuj mnie na bieżąco o rozwoju wydarzeń.” – Rozłącza się i uśmiecha szeroko. – „Otrzymałem dobre wiadomości”.
„Dlaczego jesteś w tak dobrym nastroju?” – Dobry humor męża coraz bardziej niepokoi Meryem. – „Planujesz coś? Jeśli znowu coś zrobisz Omerowi…”. Następuje retrospekcja. Akcja cofa się do poprzedniego wieczoru. Tekin jest w gabinecie w swoim domu. Dzwoni do swojego zaufanego człowieka. „Dobrze mnie posłuchaj” – mówi do słuchawki. – „Jutro będziesz czekał na Omera przed szkołą i zatrzymasz go na kilka minut. Wszyscy będą myśleć, że zniknął, i przestraszą się. To nie będzie prawda, ale tak to ma wyglądać. Ukryjesz dziecko, a następnie pojedziesz do firmy i uszkodzisz hamulce w samochodzie Leventa”.
„To będzie naprawdę bombastyczne” – kontynuuje rozmowę podekscytowany Tekin. – „Levent będzie miał wypadek i nie pozostanie po tym nawet ślad”. Akcja przenosi się do restauracji, gdzie właśnie przyszła Ayse na spotkanie z Cemilem. Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy, że Dogan śledził ją od samego domu. „Pelin, tak?” – mówi do siebie mężczyzna, obserwując z zewnątrz siedzących w lokalu małżonków. – „Więc to jest ta przyjaciółka, z którą ciągle SMS-ujesz i której wysyłasz buźki. Wszystko jest jasne jak dzień. Oszukałaś nas wszystkich!”.
Kamera robi zbliżenie na małżonków. „Powiedziałeś, że chodzi o coś ważnego i że muszę przyjść” – mówi Ayse. – „Czy stało się coś?”. „Wkrótce się stanie” – oznajmia Cemil. „Nie rozumiem. Mówisz zagadkami”. Mężczyzna wyciąga z kieszeni pudełeczko i otwiera je. Ayse na widok pierścionka robi wielkie oczy i wpada w zachwyt. „Ayse, czy tym razem naprawdę zostaniesz moją żoną?” – pyta prawnik. Akcja przenosi się do samochodu Leventa. Mężczyzna jedzie bardzo szybko, czym powoduje strach u swojej pasażerki.
„Levencie, proszę cię, uspokój się trochę” – mówi Melis. – „Przypadkowo usłyszałam coś, kiedy przyniosłam ci kawę. Meryem coś ci powiedziała, prawda? Proszę cię, nie denerwuj się więcej z powodu tej kłamczuchy. Zobacz, ona jest w stanie nagle przyjść i powiedzieć ci, że wyszła za mąż…”. „Melis, zamknij się!” – krzyczy Levent i jeszcze mocniej naciska na pedał gazu. – „Nie chcę nic o niej słyszeć, czy to jasne?! Zamilcz!”. Samochód nabiera prędkości. Nagle, gdy Levent musi zwolnić, pedał hamulca miękko wpada w podłogę, ale pojazd w ogóle nie zwalnia!
Następna scena rozgrywa się w szpitalu. Sanitariusze pchają nosze, na których leży nieprzytomna Melis. „Wypadek drogowy, dwadzieścia pięć lat” – mówi jeden z ratowników do lekarza. – „Silne krwawienie w żołądku, możliwy uraz macicy”. Do szpitala wbiega Levent. „Proszę, niech jej nic nie będzie” – mówi w myślach. Chwieje się na nogach i ratuje się przed upadkiem, opierając się o ścianę. „Proszę pana, nie wyglądasz dobrze” – mówi pielęgniarka, ujmując jego ramię. – „Chodź ze mną, proszę”. „To moja wina…”. „Posłuchaj, możliwe, że doznałeś urazu wewnętrznego. Musimy cię zbadać”.
Cemil zakłada pierścionek na palec Ayse. Dogan nie może znieść tego widoku i załamany odchodzi sprzed restauracji. „Nie wiem, co powiedzieć” – odzywa się wzruszona Ayse. – „Tak bym chciała, żeby i moja mama to zaakceptowała”. „Nie martw się, zaakceptuje”. „To dla mnie takie ciężkie. Musiałam ją okłamać, nim wyszłam z domu”. „Nie smuć się. Wkrótce wszystko się ułoży. Twoja mama zrozumie, jak bardzo się kochamy i zatwierdzi nasz związek”. „Nie chcę zdejmować pierścionka, ale jeszcze nie mogę pokazać go mamie”. „Ayse, tak jak powiedziałem, nadejdzie dzień, kiedy wszyscy zaakceptują naszą miłość. Wtedy nie będziesz musiała zdejmować tego pierścionka”.
„Chodźmy teraz” – mówi dalej Cemil. – „Zabiorę cię, żebyś szybciej wróciła. W ten sposób spędzimy jeszcze trochę czasu razem. Zadzwonię tylko do Leventa, żeby podzielić się z nim tą wiadomością.” – Wybiera numer do przyjaciela. Po drugiej stronie zgłasza się jednak kobiecy głos. „Pan Levent miał wypadek, jest teraz w szpitalu” – informuje pielęgniarka. „Wypadek?!” – przeraża się Cemil. – „W jakim jest stanie?”. „Niestety nie mogę ci podać szczegółowych informacji przez telefon”. „W którym jest szpitalu? W porządku, zaraz tam będę.” – Rozłącza się.
„Co się stało?” – pyta przerażona Ayse. „Levent miał wypadek, muszę natychmiast jechać”. „Dobrze, jedź, ale zadzwoń do mnie, proszę”. „Nie martw się, zadzwonię.” – Mężczyzna w pośpiechu opuszcza lokal. „Boże drogi, czy Meryem o tym wie?” – pyta siebie córka Safiye. – „Może powinnam do niej zadzwonić. Ale co jej powiem? Dziewczyna może rozchorować się od tej wiadomości. Co robić?”. Ayse wychodzi z restauracji, dzwoni do przyjaciółki i informuje ją o wypadku Leventa.
Meryem przybywa do szpitala. Gdy widzi stojącego na korytarzu Leventa, oddycha z wielką ulgą. Obok niego znajdują się mama i brat. „To wszystko moja wina” – oskarża siebie Levent. – „Gdyby nie pojechała ze mną, teraz nie leżałaby tam. Co jeśli coś jej się stało?”. „Nie mów tak. Nie mogłeś wiedzieć, że coś takiego się stanie” – przekonuje Bahadir. „Twój brat ma rację” – potwierdza Ulviye. – „Nie niszcz siebie, synu. Jeśli Bóg da, Melis wyjdzie z tego cała i zdrowa”.
Z sali operacyjnej wychodzi lekarz. „Doktorze, co z Melis?” – pyta Levent. „Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo”. „Dzięki Bogu” – wzdycha z ulgą Ulviye. „Więcej szczegółów udzielę wam nieco później”. Uspokojona Meryem zmierza w kierunku wyjścia ze szpitala. Obok recepcji zatrzymuje ją Tekin. „Co tutaj robisz?” – pyta mężczyzna z groźnym wyrazem twarzy. – „Cokolwiek się stało, nie ma potrzeby, żebyś tu była. Co ciebie obchodzą jacyś nieznajomi? Jedyne, czego chcę, to nie widzieć swojej żony w pobliżu tych obcych ludzi! Zatem idziemy stąd. Nie powinno cię interesować, czy jest żywy, czy martwy!”.
„Nie jestem martwy” – oświadcza Levent, który właśnie pojawił się w hallu. Podchodzi do rywala. „Cieszę się, że widzę cię przed sobą” – mówi Tekin, choć w środku wrze ze złości. – „Miałem nadzieję, że żyjesz”. „Nie mam co do tego wątpliwości”. „Przyszliśmy życzyć ci szybkiego powrotu do zdrowia, jak tylko się dowiedzieliśmy. Jesteśmy w końcu wspólnikami, czyż nie?”. „To minie, nie martw się. I Melis, i ja będziemy mieli się dobrze”.
„Melis?” – Na twarzy gangstera pojawia się zaskoczenie. – „Ona była z tobą?”. „Co ciebie to obchodzi? Co was to obchodzi? Wynoście się stąd!” – rozkazuje Levent. – „Nie chcę was tutaj widzieć! Nie macie, co robić obok mnie i mojej rodziny!”. „Chodźmy, moja żono.” – Tekin ujmuje dłoń Meryem. – „Wygląda na to, że niektórym ludziom nie podoba się, gdy inni się o nich troszczą”. Meryem i Tekin opuszczają szpital. Czy Melis nic nie będzie?