Odcinek 197: Hulya wchodzi do pokoju siostry. Pogrążona w rozpaczy Melis siedzi na łóżku. „Płacz niczego nie zmieni” – stwierdza żona Bahadira. – „Weź się w garść”. „Co mam zrobić, siostro? Pomóż mi” – błaga Melis. – „Co mam zrobić, żeby Levent mi wybaczył?”. Hulya wyciąga z szafy walizkę i kładzie ją na łóżku. „Teraz zrobisz najlepiej, jeśli posłuchasz Leventa i odejdziesz” – oświadcza. – „Będzie to jeszcze bardziej przekonujące, gdy wyjdziesz z walizką. Proś Boga o miłosierdzie dla siebie”. „Nie, nie mogę odejść! Nie mogę zostawić Leventa, zwłaszcza gdy Meryem jest tutaj”.
„Nie widziałaś, jak Levent na ciebie patrzył?” – pyta Hulya. – „Jeśli nie odejdziesz, sam cię wypędzi i dopiero wtedy będziesz się wstydzić. Tego właśnie chcesz?”. „Ale siostro, ja nie mogę żyć bez Leventa. Jak mam go zostawić?”. Hulya nie zważa na szloch siostry. Wyciąga z szafy jej rzeczy i wrzuca je do walizki. W następnej scenie siostry są przy drzwiach. Melis trzyma walizkę w ręku. „Siostro, nie chcę odchodzić w ten sposób” – mówi, nadal mając nadzieję na ratunek. „Wystarczy już. Powiedziałam ci, że nie jest dobrze, żebyś została tutaj po wszystkim, co się stało”.
Z góry schodzi Bahadir. „Wynająłem ci pokój w hotelu” – oznajmia. – „Yasar cię zabierze”. „Zadzwoń do mnie, kiedy tam dotrzesz” – mówi Hulya i otwiera przed siostrą drzwi wyjściowe, za którymi ta po chwili znika. – „Bahadirze, wiem, że to nic nie znaczy, ale przepraszam cię w imieniu siostry. „To nie twoja wina, Hulyo” – odpowiada mężczyzna i odchodzi. Kamera robi zbliżenie na Asli, która z ukrycia obserwowała scenę. „Afiszowałaś się myśląc, że zostaniesz panią tej rezydencji” – mówi do siebie pokojówka – „ale od tej pory nie będziesz mogła nawet przejść przez te drzwi”.
Omer wchodzi do pokoju Leventa. „Siostra powiedziała mi, żebym nie przeszkadzał ci za bardzo, dlatego nie zostanę długo” – mówi chłopiec. – „Zadam ci tylko jedno małe pytanie”. „Nigdy mi nie przeszkadzasz. Zostań tak długo, jak chcesz. O co chcesz mnie zapytać?”. „Siostra powiedziała mi, że ty i siostra Melis nie staliście się rodziną. Czy zostaniecie później?”. „Nie, nigdy nie zostaniemy”. Omer uśmiecha się radośnie. „A dlaczego?” – dopytuje. „Ponieważ do zbudowania domu i rodziny potrzebny jest inny rodzaj miłości. Melis i ja nie czuliśmy tego rodzaju miłości i dlatego nigdy nie będziemy rodziną”.
„Dobrze, a założysz rodzinę z kimś innym?” – docieka Omer. „Tak” – potwierdza Levent. – „Z osobą, która wiele dla mnie znaczy i którą kocham. Nie zostawię jej do końca życia”. „Masz na myśli moją siostrę, prawda? Bo ją kochasz najbardziej”. Kamera przenosi się na korytarz. Meryem zatrzymuje się przed pokojem Leventa, słysząc dochodzący ze środka głos brata: „Kochasz moją siostrę, prawda? Ożenisz się z nią?”. W tym momencie rozbrzmiewa dzwonek telefonu Leventa. Mężczyzna odbiera połączenie, następnie siada przed laptopem, nie udzieliwszy odpowiedzi na pytanie chłopca, chociaż ten doskonale ją zna.
Kamera przenosi się do sypialni Bahadira i Hulyi. Małżonkowie siedzą na łóżku. „Nie chciałem, żeby Melis odeszła w takim stanie” – mówi mężczyzna. – „W końcu to twoja siostra i wiem, ile dla ciebie znaczy, ale zrobiła dużo złych rzeczy”. „Naprawdę mocno mnie to uderzyło” – oznajmia Hulya. – „Ale tak jak powiedziałeś, zrobiła naprawdę złe rzeczy. Nie mogę przymykać oczu na jej błędy, bo jest moją siostrą. Gdybym tylko wiedziała o tym wcześniej, mogłabym temu zapobiec. Wówczas Levent nie byłby taki smutny”. „Tak bardzo się różnicie.” – Bahadir ujmuje dłoń żony. – „Melis wcale nie jest taka jak ty. Porozmawiaj z nią i powiedz, że jeśli nadal będzie tak postępować, zostanie sama na zawsze”.
Levent nie może zasnąć. Udaje się do kuchni, gdzie zastaje Meryem. Okazuje się, że ona także nie może zmrużyć oczu. Oboje siadają przy stoliku. „Niewiarygodne jest to wszystko, co się dzieje” – mówi mężczyzna. – „Zastanawiam się, czy to nie sen. Teraz, kiedy nie muszę wychodzić za Melis, z naszych pleców spadł ogromny ciężar. Ale kiedy pomyślę o wszystkim, co zrobiła Melis, czuję się, jakbym przeżywał prawdziwy koszmar. Człowiek nie powinien tyle kłamać i czynić tyle zła”. „Melis cię kocha i dlatego…”. „Nie, Meryem, to nie jest miłość. Człowiek nie byłby w stanie wyrządzić tak wielkiej krzywdy osobie, którą kocha. Miłość to poświęcenie, a nie egoizm”.
„Kiedy kochasz” – kontynuuje Levent – „nie chcesz, aby ukochana osoba była wyłącznie twoja, a chcesz po prostu, żeby była szczęśliwa. Miłość jest tym, co ty zrobiłaś, Meryem. Poświęciłaś się dla mnie i rzuciłaś się przed kulę, abym był zdrowy. Zrezygnowałaś z samej siebie. Melis kieruje tylko chęć posiada, nic więcej”. „Nie wiem. Staram się ją zrozumieć”. „Nie możesz jej zrozumieć, bo nie jesteś taka jak ona”. „Pójdę już do swojego pokoju.” – Dziewczyna podnosi się. „Meryem, tak bardzo tęskniłem za możliwością patrzenia ci prosto w oczy”. „Lepiej pójdę, dopóki Omer się nie obudził.” – Córka Durmusa odchodzi. Na jej twarzy pojawia się delikatny uśmiech.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. W portalach plotkarskich ukazują się artykułu na temat odwołanego ślubu Leventa i Melis. Telefon kobiety nie przestaje dzwonić. Wszystkie jej znajome chcą wiedzieć, co się stało. Siostra Hulyi tłumaczy, że ślub wcale nie został odwołany, a jedynie przełożony, bo razem z Leventem chcą zorganizować coś spektakularnego. Zaprzecza też, jakoby wyprowadziła się z rezydencji.