Zranione ptaki odc. 202: Finał serialu! Hulya i Melis zostają aresztowane! Levent i Meryem biorą ślub! [Streszczenie + Zdjęcia]

Odcinek 202 (ostatni!): Kontynuacja sceny kończącej poprzedni odcinek. „Tak, to prawda” – potwierdza Ulviye, czując się przytłoczona ciężarem ponownie odkrytej prawdy o siostrach. – „Pamiętam. Słyszałam je, jak rozmawiały”. „Zabiję cię, Hulyo!” – grzmi Levent, cały drżąc z gotującego się w nim gniewu. Raptownie wybiega z pokoju, ale Meryem go zatrzymuje. „Uspokój się. Najpierw dowiedzmy się, co się dzieje” – przekonuje dziewczyna. „Co jest tu jeszcze do zrozumienia? Ona zabiła Ranę! Od lat ukrywała mojego syna! Zniszczyła mi życie! Zapłaci za to!”. Na korytarzu pojawia się Bahadir. „Levencie, co się dzieje?” – pyta zaniepokojony.

„Spójrz na to, bracie.” – Levent podaje Bahadirowi obrazek z notatką ich mamy. – „To powód zawału, który miała nasza mama. Zemdlała, gdy to pisała”. „To niemożliwe…” – mówi Bahadir, blednąc jak ściana. – „To niemożliwe, by Hulya zrobiła coś takiego. Levencie, to kłamstwo. To na pewno gra Melis.” – Zdruzgotany odrzuca od siebie myśl, że jego żona może być aż takim potworem. „Nie ma żadnej gry, bracie. Hulya jest odpowiedzialna za wszystko. Melis jest jej wspólniczką. Musimy zmusić Hulyę do wyznania wszystkiego”. Tymczasem Hulya wychodzi z pokoju. Na schodach spotyka Asli.

„Pani Hulyo, wychodzisz z domu, bo Bahadir zaakceptował dziecko?” – pyta pokojówka, czując, że jej pozycja w domu jest terasz bardzo silna. „Nie nazywajmy tego odejściem” – odpowiada siostra Melis, siląc się na wyrażający pewność siebie uśmiech. – „Postanowiłam wyjechać na jakiś czas. Sytuacja nie jest dla mnie prosta, jak możesz przypuszczać”. „Wiem, ale nie smuć się. Kiedy dziecko się urodzi, będziesz mogła przychodzić i bawić się z nim, kiedy zechcesz”.

„Chcesz, żebym ci coś powiedziała? Nigdy nie straciłam pamięci” – wyznaje Hulya i naraz cwaniacki uśmiech znika z twarzy Asli. – „Pamiętam wszystko, co mi robiłaś, kiedy byłam sparaliżowana”. „Jak to?” – Pokojówkę ogarnia przerażenie. „Tak to. Czekałam na najlepszy moment, by się zemścić, odkąd wróciłam. Wiesz, ta chwila właśnie nadeszła.” – Schodzi stopień niżej, stając oko w oko z rywalką. – „Nadszedł czas na zemstę.” – Jedną ręką popycha Asli. Ta przewraca się i stacza po stopniach na sam dół. Leżąc na podłodze, z grymasem bólu na twarzy chwyta się za brzuch.

„Moje dziecko! Pomóżcie mi!” – krzyczy Asli, wijąc się w konwulsjach. Hulya staje nad nią i z wyrazem satysfakcji na twarzy mówi: „Od teraz dwa razy zastanowisz się, zanim zaplanujesz coś tym swoim małym móżdżkiem. Idiotko!” – Opuszcza rezydencję. Akcja przenosi się do kryjówki Melis. Kobieta chodzi wte i wewte i obgryza paznokcie, intensywnie rozmyślając. „Co mam zrobić?” – pyta siebie, wpatrując się w Omera, który zasnął ze zmęczenia. – „Chciałam cię wykorzystać, a potem ją zabić, ale teraz nie mogę. Czy mam pozwolić im żyć długo i szczęśliwie?”.

„No tak, oczywiście” – kontynuuje Melis. – „Skoro nie mogę zabić twojej siostry, skoro nie mogę powstrzymać jej przed byciem z Leventem, wtedy zabiję ciebie. Będzie to dla nich wspaniały prezent.” – Uśmiecha się szeroko do swoich myśli. – „Do końca życia nie będą mogli na siebie patrzeć”. Wkrótce do kryjówki dociera Hulya. Kobieta nie zdaje sobie sprawy, że była śledzona przez Leventa i Meryem. Mężczyzna chce natychmiast wparować do środka magazynu i uratować swojego syna, ale Meryem przekonuje go, że powinni zaczekać na policję.

Akcja przenosi się do szpitala. Yasar chodzi niespokojnie po korytarzu, a Bahadir opiera się plecami o ścianę. Obaj w napięciu czekają na wiadomości o stanie Asli i dziecka. Z sali wychodzi lekarz. „Doktorze, jak się ma moja żona?” – pyta Yasar. „Stan pani Asli jest dobry. Nie doszło do żadnych złamań ani krwawienia wewnętrznego. Ale przykro mi, nie mogliśmy uratować dziecka”. Akcja wraca do kryjówki. „Melis, gdzie jest dziecko?” – pyta Hulya, rozglądając się po wnętrzu. „Zabrałam go do innego pomieszczenia. Denerwuje mnie, gdy na niego patrzę. Zostanie tam, dopóki nie będę go potrzebować”.

„Nie rozumiesz? Wszystko jest skończone!” – oświadcza żona Bahadira, pogodzona z tym, że nie odzyska już dawnego życia. – „Czekają na widzenie z Durmusem. Kiedy z nim porozmawiają, odkryją, że to ja kazałam zabić Ranę. Musimy uciec, zanim nas złapią. Nie ma ratunku, to koniec!”. „Pójdziemy, siostro, nie martw się.” – Melis kładzie dłoń na ramieniu siostry, chcąc podnieść ją na duchu. – „Pozbędziemy się Meryem i wtedy odejdziemy. Pomyślałam wcześniej, żeby zabić Omera, ale nie chcę, żeby Meryem cierpiała. Chcę, żeby Meryem umarła.” – Ostatnie słowa wypowiedziała z takim szaleństwem w oczach, że przestraszyłaby samego diabła.

„Melis, czy ty oszalałaś?” – pyta Hulya. – „Mówię ci, że nas złapią!”. W tym momencie przy przeszklonych drzwiach prowadzących do pomieszczenia obok pojawia się Omer. „Ciociu Hulyo!” – krzyczy chłopiec, napierając swoimi rączkami na drzwi. – „Ciociu Hulyo, pomóż mi!”. Żona Bahadira chce otworzyć drzwi, ale te są zamknięte na klucz. Zwraca się do siostry: „Wypuść dziecko i chodźmy stąd”. „Nie mogę, Omer jest mi potrzebny” – odpowiada Melis. – „On sprowadzi do mnie Meryem. Meryem przyjdzie tu sama. Potem zabijemy ich oboje i uciekniemy”.

„Melis, proszę cię, wynośmy się stąd!” – powtarza Hulya. – „Jeśli nas złapią, zgnijemy w więzieniu. Na wolności zawsze będziesz miała szansę na zemstę”. Akcja wraca do szpitala. Yasar kazał pójść Bahadirowi do domu, a sam jest teraz w sali swojej żony. „Ta kobieta zabiła moje dziecko!” – krzyczy zrozpaczona Asli. – „Nie mogłam go uratować! Niech to szlag!”. „Asli, uspokój się.” – Yasar ujmuje dłoń żony. – „Wiem, że przechodzisz przez trudny czas, ale to minie. Nie zostałaś skrzywdzona. Będziemy mogli jeszcze mieć dziecko”.

„Nie mogła znieść tego, że moje dziecko byłoby jedynym spadkobiercą!” – krzyczy Asli, zalewając się łzami. Utrata dziecka nie jest jednak powodem jej rozpaczy. – „Nie rozumiesz, Yasarze! To ja miałam być panią rezydencji! Dziecko było moją przepustką do lepszego życia!”. Tymczasem Melis dostrzega znajdujących się na zewnątrz Leventa i Meryem. Jest pewna, że Hulya z nimi współpracuje i razem zastawili na nią pułapkę. Ucieka tylnym wyjściem. Hulya uwalnia Omera i wyprowadza go na zewnątrz. Tata i syn wpadają sobie w objęcia. „Efe” – mówi wzruszony, szczęśliwy Levent, tuląc chłopca.

Kamera przenosi się na pobliską drogę. Widzimy biegnącą ile sił w nogach Melis. Nagle kobieta zatrzymuje się. Zarówno przed nią, jak i za nią pojawiają się uzbrojeni funkcjonariusze. „Jesteś otoczona! Nie możesz uciec!” – krzyczy policjant, trzymając przestępczynię na muszce. – „Unieś ręce i poddaj się!”. Kamera wraca przed magazyn. Levent zostawia swojego syna z Meryem i idzie w kierunku Hulyi, która wie, że ucieczka nie ma już sensu.

„Siostro, brat Levent nazwał mnie Efe” – mówi Omer. – „Czy on też zachorował, jak ciocia Ulviye?”. „Nie. Wyjaśnię ci to, kiedy wrócimy do domu” – odpowiada Meryem. Kamera robi zbliżenie na Hulyę i Leventa. „Ledwo go uratowałam z rąk Melis.” – Kobieta chce uratować się, robiąc z siebie bohaterkę. – „Mnie też próbowała zabić. Zobacz, co zrobiła.” – Odsłania rękaw, by pokazać ciemny ślad na przegubie. „Nie kłam już, Hulyo!” – mówi stanowczo mężczyzna, wbijając w bratową mordercze spojrzenie. Nie da się już nabrać na jej sztuczki. – „Ty jesteś odpowiedzialna za wszystko. Zabiłaś Ranę i ukryłaś mojego syna. Pozwoliłaś, żebym cierpiał, chociaż wiedziałaś, że Omer to Efe!”.

„Levencie, to nie tak, jak myślisz…” – zarzeka się kobieta, przerażona cofając się. „Ukradłaś mi życie!” – wrzeszczy Levent, napierając na bratową. – „Przysięgam, że rozszarpałbym cię na strzępy, ale nie zrobię ze względu na mojego syna”. Przed magazynem zatrzymuje się radiowóz. Policjant zakuwa Hulyę w kajdanki, która po chwili dołącza do swojej siostry. Melis, Omer i Meryem odchodzą, trzymając się za ręce. Akcja przeskakuje o miesiąc. Levent i Omer budzą się. „Dzień dobry, synu” – mówi mężczyzna. „Dzień dobry, tatusiu” – odpowiada chłopiec. – „Zawsze chciałem, żebyś był moim tatą. Modliłem się, żeby Durmus nie był dłużej moim tatą, tylko ty. Moje modlitwy zostały wysłuchane”.

Do pokoju wchodzi Meryem. „Chciałam was obudzić, ale widzę, że już nie śpicie” – mówi dziewczyna. – „Wstawajcie, musimy przygotować się do ślubu”. Omer ochoczo zeskakuje z łóżka i pędzi do swojego pokoju. Levent ujmuje dłoń ukochanej i oboje patrzą sobie prosto w oczy. Są szczęśliwi jak nigdy wcześniej. Tymczasem Asli wchodzi do pokoju Ulviye. „Widzę, że wyzdrowiałaś” – mówi pani Metehanoglu. – „Nadszedł czas, żebyś odeszła”. „Ale pani Ulviye…” – Dziewczyna jest mocno zaskoczona. Nie spodziewała się, że zostanie usunięta z rezydencji.

„Nie myśl, że tylko ty jesteś winna” – zaznacza Ulviye. – „Bahadir jest tak samo winny. Ale to nie jest ważne. Liczy się to, co zrobiłaś Hulyi, kiedy była chora. Rodzina Metehanoglu nie chce więcej takiego zachowania. Biorąc pod uwagę, że Yasar również rozstał się z tobą, nie ma potrzeby, żebyś dłużej tu była”. „Pani Ulviye, bardzo proszę…” – mówi dziewczyna błagalnym głosem. – „Przykro mi, nie mogę nic zrobić. Nie zostawimy cię z pustymi rękami. Ty, twoja mama i ciocia ciężko dla nas pracowałyście.” – Podnosi ze stołu kopertę i podaje ją dziewczynie. – „Wystarczy ci to do momentu znalezienia nowej pracy”.

Asli zagląda do koperty, a w jej oczach pojawia się błysk na widok wypisanej na czeku kwoty. Okrągłe sto tysięcy lir. Kilka godzin później w rezydencji pojawiają się pierwsi goście. Dogan zbiera się na odwagę i nieporadnie pyta Mine, czy zostanie jego dziewczyną. Ta zgadza się. W czasie ceremonii oboje trzymają się już za ręce. Meryem i Levent mówią sobie „tak” i składają podpisy pod aktem małżeństwa. Urzędniczka ogłasza ich mężem i żoną. Małżonkowie całują się, następnie mężczyzna bierze Efe’a na ręce i razem z żoną go obejmują. Tworzą szczęśliwą rodzinę. Koniec.