102: Dogan oraz Selma (siostra Nurgul) z dzieckiem na rękach przychodzą do warsztatu. Znajdują się tutaj Durmus, Tekin oraz Nurgul. „Moje dziecko!” – Fałszywa mama bierze syna na ręce. – „Nie oddam cię nikomu”. „Siostro, co się dzieje? Gdzie jesteśmy?” – pyta Selma. – „Co masz wspólnego z tymi ludźmi? W co się znowu wpakowałaś?”. „W nic, nie musisz się martwić”. „Powiedz mi, siostro! Nie znasz bólu, w jakim jestem od rana”. „Wszystko ci wyjaśnię, ale później. Nie masz powodu do zmartwień”. „Teraz mi wyjaśnisz! O świcie mężczyzna przychodzi do drzwi, zabiera mnie i dziecko do kliniki. Dziecko bez jakiejkolwiek przyczyny oddało krew. Dlaczego, siostro?”.

„Selma, nie przesadzaj” – mówi Nurgul. – „To była tylko próbka”. „W co się znowu wpakowałaś, siostro?” – nie ustępuje Selma. – „Kiedy się opamiętasz? Czy nie widzisz, co robisz i sobie, i nam?”. „Wszystko ci wyjaśnię. Nie masz powodu do paniki”. „Skoro pani zobaczyła już swoją siostrę, może wrócić do domu” – przerywa dyskusję sióstr Tekin. – „Dogan, odwieź panią”. Nurgul oddaje siostrze swojego syna. Dogan i Selma opuszczają warsztat. Wkrótce w garażu pojawia się Melis.

„W końcu przyszłaś” – mówi Tekin. – „Opowiadaj, jak sprawy się mają”. „Krew Omera i krew jej dziecka” – Melis kieruje wzrok na Nurgul – „zostały zamienione. Test wykaże zatem, że Nurgul jest biologiczną mamą Omera”. „Świetnie, gratuluję ci. Jeszcze jeden plan zakończyliśmy pomyślnie”. „Tym razem wpadłeś na świetny pomysł, Tekinie. Oczywiście Nurgul też ma w tym swoją zasługę, ponieważ gdyby nie ukryła przed nami swojego dziecka i gdybyś ty tego nie odkrył, nic byśmy nie zrobili”.

Akcja przenosi się do rezydencji. Gulnaz rozmawia z Meryem w pokoju. „Co zrobię bez Omera, siostro?” – pyta córka Durmusa. – „Nie widziałam go tylko dwie godziny, a wydaje mi się, jakby minął rok. On tak samo, gdy nie widzi mnie tylko kilka godzin, od razu się do mnie przytula i mówi, jak bardzo za mną tęsknił.” – Do oczu dziewczyny napływają łzy. Przy uchylonych drzwiach pojawia się Levent. – „Jak zniosę to rozstanie? Dobrze wiem, co to znaczy wychowywać się bez mamy. To rana, która nigdy nie może się zagoić. Ten ból nigdy nie ustępuje”.

„Córko moja droga.” – Gulnaz obejmuje Meryem. „Chciałam, żeby był ze swoją mamą, skoro już tu przyjechała” – oznajmia dziewczyna. – „W porządku, próbowałam zastąpić mu mamę, ale mama to coś innego, coś wyjątkowego. Nie chciałam, żeby Omer cierpiał tak samo, jak ja cierpiałam”. „Niech Bóg wysłucha moich modlitw. Niech okaże się, że Nurgul nie jest mamą Omera, żebyście nadal żyli tutaj razem i byli szczęśliwi. W każdej minucie modlę się o to, wierz mi”.

„Nawet gdyby okazało się, że Nurgul nie jest mamą Omera, ja nie mogę tutaj zostać” – oświadcza Meryem. – „Omer przyzwyczaił się do tego domu, ale ja muszę odejść. Powiedziałam panu Leventowi, że odejdę i zrobię to”. Kamera robi zbliżenie na twarz Leventa. Mężczyzna jest wstrząśnięty tym, co właśnie usłyszał. Wydaje się żałować swoich wcześniejszych słów. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Przed południem Tekin przychodzi do domu Durmusa. Nurgul ubrana jest jeszcze w koszulę nocną. „Jest i nasza księżniczka!” – mówi gangster. – „Gdzie byłaś? Godzinami do ciebie dzwonię, a ty nie odpowiadasz! Czy nie powiedziałem ci, że przez całą dobę masz mieć telefon przy sobie?”.

„Spałam i nie słyszałam” – tłumaczy fałszywa mama. „Szybko się przygotuj, idziesz do rezydencji!” – oświadcza Tekin. – „Nie wiemy, do czego zdolny jest Levent. Może spróbuje uciec z maluchem, gdy zobaczy wyniki. Musimy być gotowi na wszystko”. „Masz rację, przygotuję się natychmiast” – odpowiada Nurgul, ziewając. „Jak tylko wyniki będą znane, weźmiesz malucha za rękę i przyprowadzisz go tutaj. Nie daj się nabrać na ich lamenty, że nie mogą tak łatwo rozstać się z dzieckiem. Gdy wyniki będą już znane, nie będą mieli do niego żadnych praw”.

„Dobrze, idę się przygotować.” – Nurgul wraca do pokoju. „Neriman, ty też się ubierz, bo masz pracę do wykonania” – oznajmia Tekin. „Co mam zrobić, mój szefie?” – pyta siostra Durmusa. „Wynająłem dom dla Nurgul w okolicy i musisz go posprzątać”. „Wynająłeś jej dom?” – Neriman robi wielkie oczy. „Tak. Nie myślałaś chyba, że naprawdę wyślę ją do Niemiec?”. „Nie, ale nie myślałam też…”. „Dobrze, Neriman.” – Tekin wyciąga z portfela gotówkę. – „Weź pieniądze, kup wszystko, czego potrzebujesz i posprzątaj jak najszybciej. Chcę, żeby dom już dziś był gotowy. I na razie nic nie mów Meryem o tym domu”.

„Uwinę się z tym w godzinę, nie martw się” – zapewnia Neriman. „Świetnie. Przy okazji nie musisz martwić się o swoją siostrzenicę. Będzie chwilowo załamana, gdy straci Omera, ale wszystko ułoży się, kiedy z moją pomocą połączy się z nim ponownie. Wtedy tutaj, pod moją opieką, rozpocznie nowe życie z Nurgul”. Tymczasem Safiye przychodzi do domu Cemila. „Mam dobre wieści” – oznajmia. – „Szczęście się do nas uśmiechnęło”. „Co masz na myśli, mamo?” – pyta zaciekawiona Ayse. „Jest osoba, która chce kupić nasz dom. Wykonawca złożył ofertę, że zburzy nasz dom i postawi na jego miejscu sześciopiętrowy budynek”.

„Naprawdę? To wspaniała wiadomość, cieszę się” – oznajmia Ayse. „Moje gratulacje, ja też się cieszę” – mówi Cemil. „Ja cieszę się najbardziej z waszego powodu” – oznajmia Safiye. – „Pomyślcie tylko, ile tam będzie mieszkań. Wy także możecie się przeprowadzić i zamieszkać w tym samym budynku. Będziemy mieli do siebie bardzo blisko. Będę mogła zaglądać do moich wnuków, kiedy już pojawią się na świecie, prawda?”. „Zgadza się, mamo…” – odpowiada zmieszana Ayse i od razu zmienia temat: „Gdzie będziesz mieszkać do tego czasu?”.

„Tutaj nie możesz! Nawet o tym nie myśl!” – włącza się w dyskusję Bedriye. – „Ten dom nie może pomieścić czterech osób. Już ja ledwo się tutaj mieszczę”. „Nie martw się, pani Bedriye. Ja też nie myślałam, żeby się tutaj wprowadzić” – zapewnia Safiye. „I nie myśl. Jest coś takiego, co nazywa się wstydem. Młodzi dopiero co się pobrali. Co miałabyś z nimi robić?”. „Babciu, jak możesz tak mówić?” – upomina seniorkę Cemil. – „Pani Safiye, możesz przychodzić, kiedy tylko zechcesz. Możesz nawet mieszkać z nami od dzisiaj”. „Dziękuję, mój synu. Nie śmiałabym jednak wam przeszkadzać”.

„Synu, mówisz tej kobiecie, by się wprowadziła, a nie pomyślałeś nawet, gdzie się położy” – stwierdza Bedriye. – „Ja jej swojego pokoju nie oddam, nie licz na to!”. Akcja przenosi się do rezydencji. Bahadir wchodzi do kuchni, gdzie znajduje się Asli. Na zewnątrz stoi Yasar i przysłuchuje się ich rozmowie. „Przyszedłem ci coś powiedzieć” – oznajmia mąż Hulyi. – „Wiesz, jak wygląda sytuacja w domu. Wszyscy czekamy na wyniki analizy, a ja muszę być obok Leventa w tym czasie. Mieliśmy pójść razem na festiwal latawców, ale… Może pójdziemy innym razem?”. „Oczywiście, panie Bahadirze, masz rację. Nie możesz zostawić swojego brata samego w takim czasie”.

„Dziękuję ci za zrozumienie, Asli. Do zobaczenia.” – Bahadir opuszcza kuchnię. „Niech to szlag!” – przeklina wściekła dziewczyna. – „Raz na sto lat udało mi się coś zaplanować, a Meryem i tak to zniszczyła!”. Kamera przenosi się do salonu, gdzie znajdują się Ulviye, obaj jej synowie, Melis i fałszywa mama. „Dlaczego osiedliłaś się w Niemczech, pani Nurgul?” – pyta Levent. – „Z powodu krwawej kłótni, prawda?”. „Tak, niestety” – potwierdza kobieta, ciężko wzdychając. „Tyle lat czekałaś z tego powodu i nie mogłaś wrócić po Omera, prawda?”. „Zgadza się. W przeciwnym razie, czy mogłabym zostawić mojego synka?”.

„I z tego powodu też straciłaś swojego męża?” – dopytuje Levent, prześwietlając fałszywą mamę wzrokiem. „Tak” – kolejne potwierdzenie, jakby automatyczne. „Strzelali do niego?”. „Jego krewni go zabili”. „Ale wcześniej powiedziałaś, że stali za tym jego wujowie”. Nurgul udaje, że się zakrztusiła. Melis podaje jej wodę. „Wszystko dobrze?” – pyta Ulviye. „Tak, dziękuję”. „Dlaczego jesteś taka spięta?” – Levent nie spuszcza wzroku z Nurgul, przeciwnie – przybliża się do niej, by wywrzeć na nią większą presję.

„Oczywiście, że nie jestem” – zaprzecza szybko Nurgul. – „Już wcześniej wszystko ci wyjaśniłam. Nie rozumiem, dlaczego znowu mnie przesłuchujesz”. „Wkrótce się dowiesz. Niech tylko wyniki będą znane” – odpowiada tajemniczo Levent. W następnej scenie Ulviye wchodzi do kuchni. Prosi Gulnaz o szklankę wody i siada przy stoliku. „Myślę o Levencie” – oznajmia pani Metehanoglu. – „Jest tego tak pewny, że ta kobieta nie jest mamą Omera. Jest pewien, że coś ukrywa, i zmusza ją do tego, by się przyznała. Nawet kobieta nie wie już, co robić”.

„Nie chcę nic mówić, ale mnie też się ona nie podoba” – oznajmia Gulnaz. – „Jest w niej coś podejrzanego, ale nie wiem co”. „Mnie też chodzą po głowie różne myśli, ale po co ta kobieta miałaby to wszystko robić, gdyby nie była jego prawdziwą mamą? Levent nie może pogodzić się z tym. Wygląda na to, że będzie najlepiej, jeśli poczekamy na wyniki”. „Oczywiście. Nie wiadomo, co przyniesie nowy dzień, pani Ulviye. Po prostu się nie martw”.

Podobne wpisy