Zranione ptaki odcinek 13: Levent znajduje Omera! Chłopiec wybiera jego, nie Meryem! [Streszczenie + Zdjęcia]

13: Cita ponownie znajduje Omera. „Musisz pilnie udać się do miejsca, gdzie cię nie znajdą” – mówi starszy chłopiec. „Wiem!” – zakrzykuje brat Meryem, wpadając na pomysł. Akcja przeskakuje do wieczora. Ulviye siedzi na kanapie w salonie i rozmawia przez telefon. „Nie ma żadnych problemów z dokumentami? Świetnie” – mówi do słuchawki. – „Jeśli będą jakieś niedociągnięcia, daj mi znać jak najszybciej. Nie chcę żadnych opóźnień, Omer już wystarczająco dużo wycierpiał. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że bycie rodziną zastępczą to wielka odpowiedzialność. Panie Ali, proszę mi wierzyć, Omer będzie miał z nami piękne życie. Wierzę w to z całego serca”.

Hulya, która podsłuchała rozmowę teściowej z korytarza, udaje się do sypialni. Jej mąż leży na kanapie i zajada się orzeszkami. „Kochanie, czuję się bardzo zrelaksowany” – oznajmia mężczyzna. „Jaki relaks? Mamy kłopoty, a ty się cieszysz!” – grzmi kobieta. „Hulyo, jesteś bardziej zmienna niż giełda, nie mogę za tobą nadążyć. Co się stało tym razem? Wszystko było dobrze, nie mieliśmy problemów”. „Mamy, Bahadirze, i to bardzo duży problem. Twoja mama nie próżnuje!”. „Moja mama?”. „Tak! Kto inny robi problemy, jak nie ona?”. „Nie, żebym bronił moją mamę, ale…”. „Omer! Ona chce zostać matką zastępczą dla tego dziecka!”.

„Jak to?” – Zaintrygowany Bahadir podnosi się do pozycji siedzącej. „Właśnie słyszałam, jak rozmawia przez telefon z kimś z opieki społecznej” – oznajmia Hulya. – „Myśli o adoptowaniu Omera! Tylko tego nam brakowało! Zrobi wszystko, aby Levent tu został. Natychmiast musimy coś zrobić. Daj mi telefon”. „Proszę, kochanie.” – Mężczyzna podaje smartfon żonie. – „Zadzwonisz do Leventa? Nawiasem mówiąc, te orzeszki są świetne”. „Mówię ci, że jesteśmy skończeni, a ty mówisz o orzeszkach! Ktoś musi nas uratować, podczas gdy ty zajadasz się przekąskami. Inaczej Levent nigdy nie wyjedzie, a my będziemy skończeni”.

Akcja przenosi się na wybrzeże. Levent chce wsiąść do swojego samochodu, gdy nagle rozbrzmiewa dzwonek jego telefonu. Odbiera połączenie od bratowej. „Chciałam porozmawiać z tobą o czymś ważnym” – oznajmia Hulya. – „Czy jesteś wolny?”. „Możesz mówić. O co chodzi?”. „To delikatny temat, wolałabym porozmawiać twarzą w twarz”. „Przepraszam, mam inny telefon. Porozmawiamy, kiedy przyjadę.” – Syn Ulviye rozłącza się i odbiera drugie połączenie. „Panie Levencie, tu Ahmet ze straży portowej” – mówi mężczyzna po drugiej stronie. – „Widzieliśmy jakieś dziecko w pobliżu twojego jachtu”. „W porządku, już tam jadę. Nie wypuszczajcie go, dopóki nie przyjdę”.

W następnej scenie Levent jest już na swoich jachcie. Znajduje tutaj śpiącego Omera. Ostrożnie bierze go na ręce i zanosi do swojego samochodu. Akcja przenosi się do rezydencji. W salonie znajdują się Ulviye, Bahadir i jego żona. Mężczyzna tym razem zajada się owocami. „Kochanie, zjedz trochę” – mówi Bahadir. – „W ogóle nie dostarczasz witamin”. „Nie potrzebuję. Ty dostarczasz wystarczająco za nas dwoje” – odpowiada Hulya. – „Najpierw orzechy, teraz owoce. Uważaj na swój żołądek”. W tym momencie rozlega się dzwonek do drzwi. Asli idzie otworzyć i do środka wchodzi Levent z Omerem na rękach.

„Znalazłeś go, dzięki Bogu!” – cieszy się Ulviye. – „Połóż go do łóżka, zanim się obudzi”. „Niech to szlag, Bahadir” – szepcze Hulya do męża. – „Widziałeś to, co ja widziałam?”. „Kochanie, to było jasne, że tak będzie” – stwierdza mężczyzna. – „Levent nie wróciłby bez dziecka”. „Zamknij się, Bahadir! Jestem wystarczająco zdenerwowana”. Ulviye dzwoni do Meryem. „Chciałam właśnie do ciebie zadzwonić” – oznajmia dziewczyna, odbierając. – „Czy to prawda, co usłyszałam? Zamierzacie oddać mojego brata do sierocińca?”.

„Nie ma nic takiego” – zaprzecza Ulviye. – „Nie wiem, skąd to wzięłaś. Jedynie chcemy zostać jego rodziną zastępczą. Zostanie tutaj, pod naszą opieką”. „Twój syn powiedział, że odda go do sierocińca” – oznajmia córka Durmusa. „Nie, musiało dojść do nieporozumienia. Mam dla ciebie bardzo ważną wiadomość. Znaleźliśmy Omera. Jest tutaj, w rezydencji”. „Naprawdę?!” – W głosie Meryem słychać wielką radość. – „Boże, dziękuję Ci! Jak się ma? Czy wszystko z nim dobrze?”. „Tak, nic mu nie jest. Możesz przyjść go odwiedzić. Zadzwoniłam, żeby cię poinformować”. „Dziękuję. Nie mogę opisać, jak zrobiło mi się lżej. Natychmiast przyjdę”.

Hulya udaje się do gabinetu, gdzie znajduje się Levent. „Możemy porozmawiać?” – pyta. „Usiądź.” – Mężczyzna wskazuje na fotel przed biurkiem. „Chodzi o temat, o którym mówiłam przez telefon. Mama może być zła, ale uważam, że powinieneś wiedzieć. Ona robi to wszystko, żebyś został. Ma dobre intencje, oczywiście”. „Możesz przejść do sedna?”. „Krótko mówiąc, mama ma nadzieję, że trzymając dziecko w rezydencji, uda jej się ciebie zatrzymać”. „Omer”. „Nie rozumiem?”. „To dziecko nazywa się Omer”. „Przepraszam. Temat jest ważny i nie wiedziałam, jak to powiedzieć. W każdym razie mama złoży podanie, by zostać jego rodzicem zastępczym”.

„Wiesz, że dziecko, to znaczy Omer, uciekł już wcześniej” – kontynuuje Hulya. – „To jasne, że nie chce tu zostać. Co się stanie, gdy ty wyjedziesz? Mama ma już swoje lata, my możemy jej pomóc, ale jak długo? Myślę, że kobieta w tych latach nie może wziąć na siebie takiej odpowiedzialności”. „Masz rację, pomyślę o tym”. W następnej scenie Levent udaje się do swojej mamy. „Czy to prawda, że będziemy rodziną zastępczą dla Omera?” – pyta mężczyzna. „Od kogo się dowiedziałeś?”. „Czy to ważne? Powiedz, czy to prawda?”.

„Tak, bardzo tego chcę” – oznajmia Ulviye. „Czy masz siłę, by w swoim wieku wychowywać jeszcze dziecko? Ma pięć lat i jest bardzo żywy”. „Właściwie ja…”. „Mamo, jeśli robisz to po to, by mnie zatrzymać, nie trudź się na próżno”. „Synu, nie wiem, co czujesz, ale bardzo kocham Omera. Widzisz, w jakim jest stanie, musimy mu pomóc. On może mieć piękne życie. Nie martw się o mnie, mam wystarczająco siły na to. Spójrz synu, zostaniesz czy nie, moja decyzja jest ostateczna. Wszyscy będziemy chronić dziecko, jako rodzina Metehanoglu”.

„W porządku, to twoja decyzja.” – Levent podnosi się. – „Skoro problem został rozwiązany, nie ma powodu, żebym tu dłużej został”. „Po tych wszystkich wydarzeniach…” – odzywa się Ulviye, nie spodziewając się takiej reakcji synu. „Nigdy nie powiedziałem, że tu zostanę. To ty chciałaś, żeby tak było”. Hulya, która z korytarza podsłuchiwała rozmowę matki i syna, zadowolona wchodzi do sypialni. „Jesteśmy uratowani!” – oznajmia, obejmując policzki męża. „Uratowani od czego?” – nie rozumie Bahadir. „Levent wyjeżdża”. „Czy nie miał zostać rodziną zastępczą dla Omera?”.

„Słyszałam, jak rozmawia z mamą” – mówi kobieta. – „Powiedział, że to nie ma znaczenia, co kto robi. Odejdzie, nawet jeśli dzieciak tu zostanie. To dla nas szczęśliwy koniec!”. Tymczasem Omer przychodzi do salonu. „Oddacie mnie?” – pyta smutnym głosem. „Co takiego? Chodź tutaj.” – Ulviye bierze chłopca na kolana. „Gdzie mamy cię oddać?” – pyta Levent. „Do sierocińca”. „Nigdzie nie idziesz, zostaniesz tutaj”. „Tak, nigdzie cię nie oddamy” – potwierdza pani Metehanoglu. – „Zostaniesz z nami. Wykąpiesz się teraz i zmienisz ubranie. Musisz dobrze wyglądać, ponieważ twoja siostra przyjdzie cię odwiedzić”.

„Ona mnie nie kocha” – mówi z przekonaniem Omer. „Czy to możliwe?” – pyta Ulviye. – „Twoja siostra bardzo cię kocha, tęskni za tobą. Chodź, przygotujemy się”. Meryem dociera do rezydencji bardzo późno, gdyż musiała zgubić śledzącego ją ojca. „Wiesz, która godzina?!” – pyta Levent, otwierając drzwi. „Chcę zobaczyć mojego brata! Nie możesz mi zabronić!”. „Zasnął, czekając na ciebie. Widzimy, jak bardzo ci na nim zależy”. „Trochę się spóźniłam”. „Odejdź natychmiast!”. „Nie pójdę, dopóki nie zobaczę mojego brata!”.

W tym momencie Ulviye przyprowadza Omera do drzwi. Omer bez entuzjazmu staje przed siostrą. „Omer, przyszłam” – oznajmia Meryem, trzymając w ręku pluszowego pirata. – „Przyniosłam twojego przyjaciela, upuściłeś go. Wybacz mi, kochanie, nie chciałam cię zasmucić”. Omer nie odbiera swojego pluszaka, tylko oddala się o krok od siostry i… Chwyta Leventa za rękę! Meryem upuszcza pirata, a jej oczy napełniają się łzami.

„Omer, przyszłam tu, żeby cię zabrać” – mówi zapłakana dziewczyna. „Wiesz, co powinnaś zrobić” – mówi Levent, patrząc na nią z pogardą. „Kochanie, jest chłodno, wejdźmy do środka.” – Ulviye bierze chłopca za rękę i razem wracają do rezydencji. Meryem odchodzi, zostawiając leżącego na ziemi pirata. W następnej scenie Levent chodzi w tę i z powrotem w salonie, trzymając w rękach pluszowego pirata. Do pomieszczenia wchodzi jego mama. „Zasnął?” – pyta mężczyzna. „Tak. Usiądź” – prosi Ulviye. – „Małe dziecko przeżyło bardzo ciężkie rzeczy, jesteś tego świadomy?”.

Levent potakuje głową. „Bardzo cię pokochał” – mówi dalej kobieta. – „Kiedy wziął twoją rękę, zamiast ręki siostry, zrobiło mi się trochę przykro, ale i ucieszyłam się zarazem”. „Ucieszyłaś się?”. „Tak, ponieważ jest ktoś, kogo możesz wziąć za rękę. Omer bardzo cię pokochał, zdajesz sobie z tego sprawę? Czy przez to zmienisz swoją decyzję?”. „Dobrej nocy, mamo.” – Levent opuszcza salon. Czy zdecyduje się zostać?