Zranione ptaki odcinek 154: Melis otrzymuje druzgocącą diagnozę! Nie będzie mogła mieć dzieci! [Streszczenie + Zdjęcia]

154: Dogan dzwoni do Ayse. Chce ostrzec ją przed powrotem jej mamy do domu, ale dziewczyna nie odbiera. Wysyła jej więc wiadomość, a następnie mówi do siebie: „Nie odbierasz moich telefonów, ale ja nie życzę ci źle. Mam nadzieję, że szybko wrócisz do domu. Inaczej twoja mama bardzo się zdenerwuje”. Akcja przeskakuje do wieczora. Levent i Ulviye zostają wpuszczeni do sali Melis. „Melis, czy wszystko w porządku?” – pytają oboje. „Nic mi nie jest, nie martwcie się” – odpowiada siostra Hulyi z uśmiechem na twarzy. „Bardzo się bałem, że coś ci się stało” – oznajmia Levent. „Nie bój się, jestem tutaj. Cieszę się, że z tobą wszystko dobrze. Czy nie ma mojej siostry i szwagra?”.

„Hulya nic nie wie” – odpowiada pani Metehanoglu. – „Wiesz o jej stanie. Jak trochę wyzdrowiejesz, wtedy jej powiemy. Bahadir pojechał do rezydencji, żeby Hulya się nie martwiła”. „Dobrze zrobiliście”. „Bardzo mi przykro. To ja jestem przyczyną twojego stanu” – oskarża siebie mężczyzna. „Levencie, proszę cię, nie myśl w ten sposób. Nie jesteś niczemu winien”. „Byłem wściekły. Byłem bardzo zły. Nic by się nie stało, gdybym nie jechał tak szybko. Chciałbym, żebyś nie wsiadła ze mną do samochodu”. Melis ujmuje dłoń Leventa i oznajmia: „Znowu bym wsiadła. Nigdy nie zostawiłabym cię samego w tym stanie. Gdyby coś ci się stało, nie wybaczyłabym sobie”.

„Ale widzisz, oboje mamy się dobrze” – kontynuuje Melis. – „To jest ważne. Nie ma rzeczy, której nie zrobiłabym dla ciebie. Wiedz o tym, to mi wystarczy”. Akcja przenosi się do rezydencji. Bahadir schodzi z góry. W hallu na jego drodze staje Asli. „Chcę z tobą porozmawiać” – oznajmia dziewczyna. „Okłamałaś mnie, Asli” – mówi mężczyzna z wyrazem zawodu na twarzy. – „I to bardzo. Zgrzeszyłem przeciwko Hulyi. Z powodu twoich kłamstw zdecydowałem się odesłać ją z domu. Rozpocząłem procedury rozwodowe. Jesteś świadoma tego, co mi zrobiłaś?”.

„Hulya jest niewinna” – mówi dalej Bahadir. – „Spotkała się z tym człowiekiem, bo chciała znaleźć Efe’a. Nie zdradziła mnie. Wszystko to spisała w swoim pamiętniku. Tak bardzo wstydzę się tego, co zrobiłem. Nigdy mi nie wybaczy, kiedy wszystko sobie przypomni”. „Nie zrobiłam niczego celowo” – zarzeka się pokojówka. – „Powiedziałam ci to, co widziałam i słyszałam”. „Nie wierzę ci. Mam dość twoich kłamstw. Od teraz nie uwierzę w żadne twoje słowo”. „Czy to kłamstwo, że byliśmy razem? To też sobie wymyśliłam? Twoje sumienie ci nie przeszkadzało, kiedy ze mną byłeś”.

„Spakuj swoje rzeczy i wynoś się stąd!” – rozkazuje Bahadir. „Co takiego? Wyrzucasz mnie?” – pyta zdumiona Asli. Mężczyzna potakuje głową. W tym momencie odzywa się jego żona, która z piętra obserwowała całą rozmowę: „Bahadirze, co się dzieje? Dlaczego wyrzucasz Asli?”. Akcja wraca do szpitala. Melis odczuwa bóle brzucha. Levent poprawia poduszkę pod jej głową. Do sali wchodzi lekarz. „Jak się pani czuje?” – zwraca się do pacjentki. „Trochę mnie boli, ale prawdopodobnie to normalne”. „Otrzymałem wyniki. W trakcie wypadku doszło do uszkodzenia jajników. Niestety nie będziesz mogła mieć dzieci. Bardzo mi przykro”.

„Co to znaczy? Co ty mówisz?” – pyta zszokowana Melis. „Doktorze, jesteś pewien?” – dopytuje Ulviye. – „Nie ma żadnej pomyłki?”. „Przykro mi, że musiałem to powiedzieć, ale taka jest sytuacja. Niestety nie możemy nic więcej zrobić”. „Nie! Nie zgadzam się na to!” – krzyczy Melis, zalewając się łzami. „To ja jestem przyczyną tego wszystkiego” – mówi Levent, ogarnięty potwornymi wyrzutami sumienia. Następuje retrospekcja. Akcja cofa się do momentu, gdy doktor po raz pierwszy wszedł do sali Melis po jej wybudzeniu.

„Jak się pani miewa, pani Melis?” – zapytał lekarz. „Dobrze, tylko trochę mnie boli” – odpowiedziała siostra Hulyi. „To normalne, dopiero co wybudziłaś się po operacji. Istniało podejrzenie uszkodzenia jajników, ale na szczęście nie doszło do tego. Wszystko jest dobrze, siostra zaraz przyniesie ci środki przeciwbólowe”. „Czyli prawie straciłam możliwość zostania mamą?”. „Prawie. Szybkiego powrotu do zdrowia, przyjdę później na kontrolę”.

„Doktorze!” – Melis zatrzymuje lekarza. – „Mam do ciebie prośbę. Cóż… Czy możesz nieco inaczej przedstawić sytuację mojej rodzinie?”. „Nie rozumiem.” – Unosi pytająco brwi. „Posłuchaj, to dla mnie sprawa życia i śmierci. Będzie to miało wpływ na resztę mojego życia. Jeśli nie zrobisz tego, co powiem, nie będę mogła żyć”. Akcja wraca do teraźniejszości. Gdy Melis zostaje sama w sali, mówi do siebie z wypisanym na twarzy zadowoleniem: „Sumienie, jaka to silna broń. Gdybym wiedziała, że tak bardzo mi pomoże, zaplanowałabym to wcześniej. To Levent spowodował wypadek. Sumienie nie da mu spokoju”.

Kamera przenosi się na korytarz. „Co powiedział doktor?” – Ulviye zwraca się do wychodzącego z gabinetu syna. – „Czy naprawdę nie ma nadziei?”. „Niestety, mamo. Nie da się nic zrobić. Powiedział, że musimy wspierać Melis, by zaakceptowała tę sytuację”. „Ach, biedna Melis”. „To wszystko moja wina. To ja odebrałem jej możliwość zostania mamą”. „Synu, skąd mogłeś wiedzieć, że to się stanie?”. „Nie powinienem jej pozwolić, by pojechała ze mną”.

Do Leventa i Ulviye podchodzi pielęgniarka. „Kto zostanie z pacjentką?” – pyta. „Ja” – odpowiada pani Metehanoglu. „Nie, ja zostanę” – mówi stanowczo Levent. – „Przynajmniej tyle mogę zrobić. Niech wie, że jestem z nią. Proszę wpisać moje imię”. Akcja wraca do rezydencji. „Bahadirze, dlaczego nie odpowiadasz?” – pyta Hulya, stojąc obok męża i pokojówki. – „Asli, co się dzieje?”. „Asli musi…” – odzywa się mężczyzna, ale pokojówka wchodzi mu w słowo: „Pani Hulyo, ja odpowiem, jeśli pozwolisz. Między panem Bahadirem a mną… Doszło między nami do nieporozumienia”.

„Pan Bahadir uważa, że nie jestem dobrym pracownikiem” – kontynuuje Asli. „Czy naprawdę tak myślisz, Bahadirze?” – pyta Hulya. – „Dziewczyna robi wszystko sama. Nie widziałam jeszcze, by zrobiła coś złego”. „Przypuszczam, że to z powodu tego, że zapomniałam, że masz alergię na imbir”. „Czy naprawdę to jest powodem?” – pyta rozbawiona Hulya. „Tak, zezłościłem się z powodu jej nieostrożności” – potwierdza Bahadir. „Przesadzasz. Każdy może się pomylić. O ile wiem, Asli pracuje tutaj, odkąd sięga pamięcią. Jej mama i ciocia ciężko pracowały dla tej rezydencji. Jeśli ją odeślesz, okażemy niewdzięczność”.

„Asli, nigdzie nie idziesz” – postanawia Hulya i kładzie rękę na ramieniu męża. – „Bahadirze, w ostatnim czasie dużo pracujesz. To normalne, że jesteś spięty. Ale nie możemy nikogo zwolnić z tego powodu”. „Masz rację, Hulyo. Niech będzie tak, jak powiedziałaś. Będę w swoim pokoju.” – Mężczyzna odchodzi. „Dziękuję, pani Hulyo” – mówi Asli i udaje się do kuchni. „Jeszcze będziesz cierpieć, że teraz stąd nie odeszłaś” – mówi do siebie siostra Melis.

Akcja przenosi się do domu Tekina. Meryem chodzi w tę i z powrotem po swoim pokoju. Rozmyśla o wydarzeniach z dzisiejszego dnia, a przede wszystkim dziwnej reakcji Tekina, gdy dowiedział się, że Melis była w samochodzie Leventa. Dzwoni do przyjaciółki. „Ayse, powiem ci coś, ale nie pytaj o powód” – oznajmia. „Powiedz mi, co się stało?” – docieka córka Safiye. „Wygląda na to, że wypadek Leventa był dziełem Tekina”. „Jak to możliwe? Skąd to wiesz?”. „Nie wiem, po prostu to czuję. Wiem, że w kwestii Leventa jest gotowy do wszystkiego. To cały czas przechodzi mi przez głowę i nie może przestać”.

„Nie mogę dłużej być obok tego człowieka” – kontynuuje Meryem. – „Nie mogę oddychać. Kiedy myślę, że Tekin próbował skrzywdzić Leventa, nie przestaję być spięta. To tak, jakby zabijał mnie każdym swoim ruchem. Nie zniosę tego dłużej, oszaleję!”. „Meryem, nie myśl już o tym. Uspokój się, a wtedy porozmawiamy ponownie”. „Może masz rację, spróbuję się uspokoić”. Czy Melis uda się zdobyć serce Leventa, wzbudzając w nim wyrzuty sumienia? Czy jej intryga wyjdzie na jaw?