61: Melis wchodzi do swojego pokoju, jest wściekła. „Off, Levent!” – mówi do siebie. – „Dlaczego węszysz? Muszę coś zrobić!” – Sięga po telefon i wybiera numer do Tekina. „Pani Melis, co się znowu stało?” – pyta drab, odbierając. „Levent nie przyjął tego tak łatwo do wiadomości” – oznajmia kobieta. „Czego?”. „Tej historii z broszką. Prawie uwierzył, że Meryem jest niewinna. Musimy coś zrobić, Levent nie może poznać prawdy”. „Oczywiście jego serce nie wierzy, że Meryem może być winna”. „Levent nie może się dowiedzieć. Musimy ułożyć nowy plan, coś takiego, co sprawi, że uwierzy”.
„Nie martw się, Melis, zrobię to” – zapewnia Tekin. – „Oczernię Meryem w oczach Leventa, tym razem na pewno uwierzy. Nie będzie chciał jej więcej widzieć”. „Mam nadzieję, że tak będzie.” – Siostra Hulyi rozłącza się. Kamera pokazuje Tekina. „Więc chcesz zagrać w grę, Levencie Metehanoglu” – mówi do siebie mężczyzna. – „W porządku, zagrajmy. Ale z góry wiadomo, kto będzie zwycięzcą. Meryem jest moja. Moja!”. Tymczasem Levent i Omer są w salonie. Mężczyzna obserwuje, jak chłopiec bawi się modelem jachtu, który ostatnio mu sprezentował.
„Omer, bawiłeś się niedawno w jubilera, prawda?” – zagaduje syn Ulviye. „Tak, bawiłem się pudełkiem. W środku były wspaniałe rzeczy. Wiesz, takie jakie ubierają ciocie”. „Gdzie znalazłeś to pudełko?”. „Było w moim pokoju. Leżało na łóżku i postanowiłem się nim pobawić, ale później… Później przyszła siostra i była zła na mnie. Powiedziała, żebym nie dotykach cudzych rzeczy bez pytania. Powiedziała to już kiedyś, kiedy bawiłem się w pirata”. „Co się stało z pudełkiem? Z całą biżuterią w środku?”. „Siostra odniosła pudełko na miejsce”.
Levent podnosi się i zmierza w stronę drzwi wyjściowych. Zatrzymuje go schodząca z góry Ulviye. „Levent, gdzie idziesz? Co się stało?” – pyta kobieta. „Coś nie wychodzi mi z głowy. Idę spotkać się ze złotnikiem”. „W porządku, oczywiście nie jesteś spokojny. Wiesz najlepiej”. Akcja przenosi się do domu Safiye. Ayse i Meryem siedzą na wersalce. „Pan Cemil ci wierzy” – oznajmia ta pierwsza. – „Uważa, że nie jesteś złodziejką”. „Zobaczymy, czy pan Levent także będzie tak myślał”. „Oczywiście, że tak. Znajdzie broszkę i uwierzy w twoją niewinność. Tak w ogóle… Jeśli pan Levent zrozumie, że nie jesteś złodziejką i przeprosi cię, co zamierzasz zrobić? Jeśli powie, byś wróciła do rezydencji, zrobisz to?”.
„Moje uczucia do pana Leventa nie są zwykłą złością” – odpowiada Meryem. – „Bardzo mnie zranił, nie potrafię mu tego wybaczyć”. Akcja przenosi się do domu Durmusa. Mężczyzna prowadzi rozmowę telefoniczną. „Telefon mi się ładował i nie słyszałem, jak dzwonisz” – mówi do słuchawki. – „Dopiero teraz zobaczyłem. Tak, bracie, wiem i ja. To w końcu mój dług. Doszło do nieporozumienia, bracie. Czy mógłbym cię zdradzić? W porządku, bracie, za dwa dni będziesz miał pieniądze w swoich rękach. Moje słowo jest przysięgą, bracie”.
Durmus rozłącza się i wzdycha ciężko. „Co teraz zrobię? Gdzie znajdę tyle pieniędzy?” – zachodzi w głowę. – „Jestem skończony, zabiją mnie! Jak mogłem to wszystko przegrać? Off!”. Do domu wraca Meryem. Ojciec od razu podchodzi do niej i pyta: „Gdzie byłaś do tej pory? Zostałaś po godzinach?”. „Nie, tato. Ayse i ciocia Safiye zaprosiły mnie na kolację, byłam u nich”. „Po prostu chodzisz sobie i dobrze się bawisz. Posłuchaj mnie, weźmiesz zaliczkę. Potrzebuję pieniędzy, to bardzo pilne!”. „Tato, jestem nowa. Jak mam poprosić? Szef nie da mi żadnej zaliczki, jest zdecydowanie trudną osobą”.
„Nie wiem, wymyśl coś” – mówi Durmus. – „Powiedz, że zostałem potrącony przez samochód, że potrzebuję pieniędzy na operację. Przekonaj go! Na gwałt potrzebuję pieniędzy!”. „Dlaczego potrzebujesz tak pilnie? Zadłużyłeś się u kogoś?”. „Co cię to obchodzi?!” – Mężczyzna silnie chwyta córkę za kark. – „Przed tobą mam się tłumaczyć?! Pilnie potrzebuję pieniędzy i to wszystko!”. „Tato, dobrze.” – Meryem drży ze strachu przed ojcem. – „Powiem szefowi, ale nie wiem, czy dostanę zaliczkę”. „Masz dwa dni! Nie obchodzi mnie jak, ale znajdziesz pieniądze! I nie są to małe pieniądze! W przeciwnym razie, jak zamknę im usta?”.
„Komu?” – pyta Meryem. „Co cię to obchodzi?! Nie doprowadzaj mnie do szału!” – Durmus popycha córkę na wersalkę. – „Znajdziesz te pieniądze, zrozumiałaś?” – Opuszcza dom. „Ojcze, u kogo znowu się zadłużyłeś?” – pyta siebie dziewczyna, a do jej oczu napływają łzy. Akcja przenosi się do firmy, gdzie Levent spotkał się z jubilerem. „Potrzebuję porozmawiać z tobą o czymś ważnym” – oznajmia syn Ulviye. „Oczywiście. O co chodzi?”. „O dzień, kiedy czyściłeś biżuterię. Czy wśród biżuterii była broszka?”. „Były dwie broszki, bardzo cenne dla pani Ulviye”.
„Obie broszki należały do mamy?” – dopytuje Levent. „Tak, to broszki twojej mamy” – potwierdza Raif. – „Czyszczę je od lat, więc wiem to dobrze. Nie było innej broszki”. „W takim razie Meryem jej nie wzięła” – mówi w myślach Levent, a na jego twarzy pojawia się uśmiech. „Broszka, której szukasz, to ta, którą podarowaliście pani Hulyi?” – pyta jubiler. „Tak, dostała ją od świętej pamięci taty”. „Pamiętam ją dobrze. Przez lata ją czyściłem, ale ostatnim razem jej nie było”. „Dziękuję, bardzo mi pomogłeś”. „Proszę bardzo. Czy mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić?”.
„W rzeczywistości możesz” – oznajmia Levent. – „Skradziona broszka musi znajdować się u jakiegoś handlarza”. „Niestety, w naszym zawodzie również znajdują się nieuczciwi ludzie” – mówi Raif. „Możesz mi podać ich adresy?”. „Oczywiście. Daj mi tylko kartkę i długopis”. Akcja przenosi się do dzielnicy. Pijany Durmus wraca do domu. „Meryem, otwórz drzwi!” – krzyczy na cały głos. – „Co się tak ociągasz?! Wyrwę ci wszystkie włosy! Otwórz drzwi! Gdzie jesteś?!”.
Przerażona Meryem podchodzi do drzwi. „Jest pijany” – mówi do siebie. – „Boże, pomóż mi”. W tym momencie na ulicy przed domem zatrzymuje się czarne BMW. Wysiada z niego Levent i z odrazą na twarzy obserwuje awanturującego się pijanego ojca Meryem. Dziewczyna otwiera mu drzwi. „Włosy ci powyrywam!” – grzmi Durmus, chwyta córkę za rękę i silnie ją pociąga. Oboje się przewracają. Meryem podnosi się i pomaga wstać ojcu. Bierze go pod ramię i wprowadza go do środka.
W następnej scenie Levent jest w rezydencji. Wchodzi do pokoju bratowej. Kieruje na nią groźne, pełne pogardy spojrzenie i mówi: „Nie martw się, to nie potrwa długo. – „Wiedz, że jestem wszystkiego świadomy. To przez ciebie Meryem została oczerniona. Zraniłem ją z powodu twojej gry. Cierpi teraz przez to, że uwierzyłem tobie, a nie jej. Co to za złośliwość? Kłamstwo, że to Meryem ukradła broszkę. Później to niezwykłe znalezienie pieniędzy w jej pokoju. Czego chcesz od Meryem?”.
Levent opuszcza pokój Hulyi i udaje się do salonu. Wzywa do siebie Yasara. „Pracowałeś kiedyś w sklepie jubilerskim” – przypomina syn Ulviye i podaje pracownikowi kartkę. – „Znasz tych jubilerów?”. „Oni skupują wszystkie skradzione towary na rynku” – odpowiada Yasar. – „To nie są uczciwi ludzie. Panie Levencie, nie zrozum mnie źle, ale czego szukasz?”. „Jutro odwiedzisz te miejsca i zapytasz o tę broszkę.” – Levent pokazuje wyświetlone na telefonie zdjęcie Hulyi, na którym kobieta ma przyczepioną do żakietu zaginioną broszkę. – „Jeśli będzie w tym sklepie jubilerskim, przyprowadź właściciela do holdingu. Nie mów nikomu, niech to zostanie między nami”.
„Oczywiście, panie Levencie, nikomu nic nie powiem” – potwierdza Yasar. Kamera robi zbliżenie na Melis, która podsłuchiwała całą rozmowę z hallu. Kobieta udaje się do kuchni, gdzie znajduje się Asli. „Jak ma się twoja relacja z Yasarem?” – pyta siostra Hulyi. „Cały czas biega za mną, ale na próżno” – pada odpowiedź. – „Któregoś dnia zaprosił mnie na koncert. Nie poszłam, bo nie słucham takiej muzyki. Chyba nie o to mnie pytałaś?”. „Właśnie o to zapytałam. Jutro Yasar na polecenie Leventa ma gdzieś pojechać. Twoim zadaniem jest dowiedzenie się, gdzie dokładnie”. „Dobrze, pójdę od razu się dowiedzieć”.
„Nie, stój.” – Melis zatrzymuje dziewczynę. – „Nie możesz teraz. Jeśli teraz pójdziesz, zwrócisz jego uwagę. Zapytasz jutro, kiedy Yasar będzie odchodził”. „Masz rację, jutro się dowiem”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Asli zabiera z marynarki Yasara karteczkę z adresem i udaje się do pokoju Melis. „Czekałam na ciebie” – mówi siostra Hulyi. – „Znalazłaś coś?”. „Tak, ale nie wiem, czy przyniesie ci to korzyść. Yasar pojedzie gdzieś w okolicę bazaru Kapali. Może to ci pomoże.” – Asli podaje Melis karteczkę. „Gratulacje, dobrze wykonałaś zadanie. Możesz iść”.
Jakiś czas później Yasar przywozi do firmy właściciela sklepu jubilerskiego. Levent pokazuje gościowi zdjęcie Hulyi i jej broszki. „Sprzedano ci ją czy nie?” – pyta. „Tak, kupiłem ją. Jest obecnie w moim sklepie jubilerskim, nie sprzedałem jej jeszcze”. „Świetnie. Czy mogę dowiedzieć się, kto ci ją sprzedał?”. „Nie pamiętam”. „Tak droga broszka trafia do ciebie i nie pamiętasz, kto ci ją sprzedał?”. „Dlaczego o to pytasz?”. „Ta broszka została skradziona z mojego domu, to rodzinny skarb. Albo powiesz, od kogo ją kupiłeś, albo zadzwonię na policję”. „Dobrze, jest jeden Nuri. On mi to sprzedał”. „W porządku, zadzwonisz do tego Nuriego i wezwiesz go tutaj”. Czy handlarz wyzna prawdę, od kogo kupił broszkę? Czy Meryem znajdzie pieniądze dla ojca?