34: Vural otrzymuje telefon ze swojego banku. „Jak możecie nas pozwać na milion dolarów, tylko dlatego, że zwlekamy z kilkoma ratami?” – przeraża się mężczyzna. – „To niedorzeczne. Mamy w waszym banku inwestycje warte miliony…”. „Niestety, ale to wykracza poza moje kompetencje” – odpowiada pracownik banku. – „Musi pan natychmiast zapłacić zaległe raty. Pożyczka, którą pan wziął na statek jest bardzo wysoka. Do tego pański statek został zatrzymany we Francji”. „Dlaczego martwi się pan o mój statek? Jest już w drodze powrotnej! Nie ma żadnego problemu…”.
„Bank udzielił panu pożyczki dzięki decyzji sądu. Teraz sąd ją cofnął, więc decyzję podejmuje główny kierownik” – wyjaśnia przedstawiciel banku. „Ale co to ma znaczyć?! Jak to sąd cofnął decyzję?!” – Vural jest coraz bardziej zdenerwowany. – „Niech mnie pan posłucha. Proszę dać mi trochę więcej czasu. Spłacę wtedy całą pożyczkę”. „Gdyby to ode mnie zależało, dałbym panu tyle czasu, ile potrzebuje. Niestety procedury są inne… Pożyczył pan pieniądze pod zastaw domu. Jeśli nie spłaci pan rat, zostanie on sprzedany za kwotę niższą od jego realnej wartości…”.
Vural rozłącza się. Wkrótce przychodzi Canan. „Z kim rozmawiałeś taki nabuzowany?” – pyta. „Rozmawiałem z panem Tugrulem. Mamy mały problem, ale to nieważne… Zapytam cię o coś. Może na zimę przeprowadzimy się do rezydencji dziadków, co?” – proponuje Vural. „Absolutnie nie. Znasz sytuację Irmak. Nie mogę zostawić jej samej”. „Ale chcę, żebyśmy pojechali wszyscy razem”. „Mówisz poważnie? Przecież nigdy nie lubiłeś tej rezydencji”. „Właściwie to wciąż jej nie lubię, ale ty i Irmak ją lubicie. Zniosę to dla was. Ta rezydencja zrobiła się trochę tłoczna. Jeszcze ten rybak z nami mieszka… Tam jest więcej pokoi. Przynajmniej nie będę musiał go ciągle widywać”.
W restauracji Melek i Hazal trwają gorące przygotowania do przyjęcia zaręczynowego Kenana i Irmak. Wieczorem impreza się rozpoczyna. Cała restauracja jest wypełniona gośćmi. „Nie widziałam jeszcze większego nonsensu” – mówi Defne do męża. – „Jak można wyprawiać zaręczyny w takim miejscu?”. „Nieważne. Całe te zaręczyny to jeden wielki nonsens” – odpowiada Sinan. Canan z kolei pyta Hazal, gdzie jest jej mama. „Nie przyjdzie” – odpowiada dziewczyna. – „Musicie zrozumieć, że nie chce być tutaj po wszystkim, co się wydarzyło…”.
Kiedy Hazal odchodzi, Vural pyta matkę, czy Halil przyniósł już list. „Nie” – odpowiada Canan. „Ten facet sobie z nami pogrywa, mamo”. „Po przyjęciu pokaże mu, jak się gra…”. Vural wychodzi na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza. Defne idzie za nim. „Wiem, co zrobiłeś Hazal” – oznajmia kobieta. – „Wiem, dlaczego cię poślubiła…”. „Co ty gadasz za bzdury?”. „Oj, chyba Hazal nie wspominała ci, że poszłyśmy do mojego ginekologa. Ale nie martw się, Hazal nic nie wie. Przynajmniej na razie. Ale o tym porozmawiamy jutro…”.
W środku dochodzi do nałożenia obrączek. „Małżeństwo to najcenniejsze partnerstwo” – zaczyna swą przemowę Canan. – „Jestem bardzo szczęśliwa widząc moją córkę robiącą krok ku małżeństwu ze wspólnikiem naszej firmy. Z mężczyzną któremu bardzo ufamy. Życzę im szczęścia i gratuluję im obojgu”. Canan przecina wstęgę. Wszyscy biją brawo. Irmak i Kenan zostają oficjalnie narzeczonymi. Ebru, która na imprezie pojawiła się w towarzystwie Ahmeta, wbija złowrogie spojrzenie w Irmak.
Defne kieruje porozumiewawcze spojrzenie w kierunku jednego z kelnerów. Mężczyzna podchodzi do Hazal, podaje jej jakąś kopertę i oznajmia, że ktoś kazał jej to przekazać. Dziewczyna otwiera przesyłkę i w środku znajduje dziennik. „Niech to szlag, to mój pamiętnik!” – przeraża się w myślach Ebru. Naraz staje się coś jeszcze bardziej nieoczekiwanego. Na restauracyjnym rzutniku zostaje wyświetlony list Naz!
„Powinnam była cię posłuchać. Nie powinnam była wychodzić za Vurala. Od początku miałeś rację. Bardzo za to przepraszam. Bardzo się boję… Pomóż mi! Potrzebuję twojej pomocy…” – brzmią słowa listu. Wszyscy goście są zdruzgotani tym, co widzą. Następuje wielkie poruszenie. „Co to za głupoty?! Co to ma być?!” – oburza się Canan. – „Kto to tu umieścił?! Wyłączcie to! Natychmiast!”. Nagle do restauracji wchodzą Aziz i Kafes. „Mam nadzieję, że spodobał ci się nasz prezent zaręczynowy” – mówi brat Naz. „Co to ma znaczyć?!” – pyta wściekła Canan.
„Ten list napisała do mnie moja siostra, Naz Toprak, albo jak wolicie, Naz Demiroglu” – wyjaśnia Aziz. Mówi głośno, tak, by wszyscy dobrze go słyszeli. – „Jakimś cudem jednak do mnie nie dotarł na czas. W liście tym pisze, że boi się swojego męża, Vurala Demiroglu. Chce, żebym ją od niego uratował. Zatem nadszedł czas na wyrównanie rachunków z rodziną Demiroglu…”. Aziz zza paska wyciąga pistolet i wymierza nim prosto w głowę Vurala! Wszyscy są przerażeni. Irmak od razu biegnie do brata. „Spokojnie siostrzyczko, nic się nie dzieje” – mówi do niej Vural.
„Co się stało, Demiroglu?” – pyta Aziz, nie opuszczając broni. – „Nic się nie liczy, kiedy chodzi o siostrę, prawda? Ja też nie mam żadnych skrupułów. Dzisiaj wszystko się wyjaśni. Powiesz, co zrobiłeś mojej siostrze. Przyznasz się do wszystkiego!”. „Aziz, opuść broń” – zwraca się Canan do mężczyzny. – „Pozwól, żebyśmy razem o tym porozmawiali. Proszę cię, Irmak jest chora. Nie wolno jej denerwować… Pozwól jej odejść, potem porozmawiamy”. „Nikt się stąd nie ruszy! Nikt nie martwił się o moją siostrę, więc i ja nie mam zamiaru martwić się o waszą!”. „Bracie, to nie jest dobry czas ani miejsce” – Kenan próbuje przemówić do rozsądku Azizowi.
„Ty się nie wtrącaj, Kenan! Ta sprawa musi się wreszcie skończyć” – odpowiada stanowczo Toprak. Ebru w czasie wielkiego zamieszania zabiera swój dziennik. „Kenan, błagam cię! Zrób coś!” – prosi Irmak. „Nikt mnie już nie powstrzyma” – mówi Aziz. – „No, dalej Demiroglu. Zacznij mówić albo dostaniesz kulkę… Masz pięć sekund. Albo zaczniesz mówić albo cię zabiję!”. Aziz rozpoczyna odliczanie. Canan i Melek histerycznie próbują go odwieźć od tego, co chce zrobić… Czas upływa…
Gencer wymierza z broni w Aziza. Kafes robi to samo w kierunku Gencera. Wszyscy do siebie mierzą. Nikt nie ma zamiaru odpuścić… „Twój czas minął, Demiroglu…” – oświadcza Aziz. Kładzie palec na spuście i nagle pada strzał! W tym czasie Jale zakłada się do firmy Vurala. Okazuje się, że to Hazal ją tu wprowadziła, jeszcze przed przyjęciem zaręczynowym. Jale otwiera sejf Vurala i przegląda zawartość. Ochroniarz tymczasem zabiera pistolet i udaje się na obchód. Czy nakryje kobietę?!
Akcja wraca do restauracji. „Opuść tę broń, inaczej kolejna kulka będzie twoja!” – grozi Gencer. Okazuje się, że mężczyzna oddał wcześniej ostrzegawczy strzał. „Błagam was, przestańcie! Odpuście już…” – prosi zapłakana Irmak. Dziewczyna mówi coraz słabiej i zaczyna się dusić. „Aziz! Pozwól Irmak wyjść, proszę” – mówi Sinan. „Nikt się stąd nie ruszy!” – powtarza Aziz.
„Cały swój wysiłek wkładasz w to, żeby mnie zastraszyć oraz dręczyć moja rodzinę. Obaj dobrze wiemy, że nie wystrzelisz” – mówi Vural. „Dobrze, sam tego chciałeś!” – odpowiada Aziz i przyciska lufę pistoletu do czoła Demiroglu. „Dosyć tego!” – krzyczy Hazal i wchodzi między mężczyzn. „Czego chcesz?! O co ci znowu chodzi?!” – pyta dziewczyna, patrząc prosto w oczy Aziza. „Dowiedzieć się, co się stało mojej siostrze, moje dziecko” – odpowiada spokojnie Toprak. – „Lepiej się odsuń. Muszę policzyć się z Demiroglu, nie z tobą”. „Nie odsunę się! To jest mój mąż! Przywykłeś do rozwiązywania swoich spraw przemocą. Myślisz, że wszystko możesz załatwić strachem”.
„Jesteś nieszczęśliwy i chcesz, by inni tak się czuli” – kontynuuje Hazal. – „Jeśli uważasz, że coś się stało twojej siostrze, idź z tym do sądu. Tam sobie wszystko wyjaśnicie. Nie tutaj, na zaręczynach tej biednej dziewczyny. A już na pewno nie atakując wszystkich z bronią w ręku! Wiesz, co w tobie widzę? Brata, którego porzuciła własna siostra. Zamiast się złościć i nienawidzić innych, spójrz prawdzie w oczy. To nie ona, a ty ją zostawiłeś! Musisz w końcu zmierzyć się z prawdą!”. Słowa córki łamią Aziza. Mężczyzna opuszcza broń i odchodzi…
Ochroniarz wchodzi po schodach na górę, gdzie znajduje się gabinet Vurala. Będąc na półpiętrze zauważa, że drzwi do pomieszczenia są otwarte. Sięga po broń i jak najciszej potrafi wchodzi do środka. Na biurku widzi zapaloną lampkę. Podchodzi do niej i zgasza ją. Wtedy Jale, która schowała się po drugiej stronie otwartych drzwi, wymyka się z pomieszczenia i szybko opuszcza firmę Demiroglu.
Aziz w swojej posiadłości nie może się pogodzić, że jego własna córka broniła Vurala Demiroglu. Wkrótce do domu przychodzi rozzłoszczony Kemal z bratem. „Dlaczego to zrobiłeś?!” – pyta Kenan. – „Jak mogłeś być tak bezduszny, wiedząc, że jest tam chora dziewczyna?!”. „Młody, spokojnie” – prosi go Kafes. „Zostaw go. Niech wyrzuci swoją złość” – mówi Aziz. „Nie mogę pojąć, jak możesz być taki spokojny, taki obojętny… Jak facet, który tak bardzo martwi się o swoją siostrę, może zrobić coś takiego innej młodej dziewczynie?! A gdyby coś jej się stało?! Gdyby umarła?!”.
„Dobrze, masz rację, ale uspokój się trochę” – prosi Kafes. To samo mówi do brata Ahmet. „Miała rację. Opuściłem Naz w złym momencie” – odzywa się wreszcie Aziz. – „Możesz teraz krzyczeć, ile chcesz, to i tak za mało. Ten ból, który odczuwam, przysłania wszystko. Cokolwiek stało się z moją siostrą, ja na to pozwoliłem. Inaczej nie pisałaby do mnie sekretnych listów, tylko po prostu zadzwoniła. Gdybym był przy niej, kiedy cierpiała, nie zostałaby w tamtym domu. To ja pozwoliłem, by przechodziła przez to piekło. Sam oddałem ją w ręce tego potwora. A teraz moja własna córka stała się tarczą faceta, który zranił moją siostrę”.
„Przeznaczenie. To co zrobiłeś zawsze do ciebie wraca…” – kontynuuje Aziz. „Przeznaczenie?” – nie rozumie Kenan. – „Czy to nie ty mówiłeś, że wszystko zależy ode mnie, jest w moich rękach? Co się nagle zmieniło? Popełniłeś błąd, bracie. Pomyliłeś się…”. Kenan i Ahmet odchodzą. W posiadłości Demiroglu Irmak pyta brata, dlaczego Aziz wciąż go ściga. „Dlaczego wciąż myśli, że zrobiłeś coś Naz? Przecież wiemy, co się wtedy stało… Nie wiem, skąd mu to przyszło do głowy”. „Ale coś w tym jest. Inaczej dlaczego Aziz tak bardzo chciałby dowiedzieć się prawdy?” – pyta Hazal.
„Uważasz, że ten list jest prawdziwy?” – pyta Vural. „Oczywiście, że nie…”. „Tak? To co podejrzewasz?”. „Nic. W innym razie jak dłużej mogłabym być przy tobie? Czy stanęłabym wtedy między tobą a pistoletem? Po prostu jego złość wydała mi się bardzo prawdziwa. To nie była gra. Ktoś bardzo chciał, by Aziz uwierzył, że ten list jest prawdziwy”. „Powinnaś się do tego przyzwyczaić” – mówi Defne. – „Jesteśmy rodziną Demiroglu. Kiedy rośnie nasza siła, rośnie też liczba naszych wrogów”.
„Dobrze, ale dlaczego teraz?” – pyta Hazal. – „Przecież upłynęło już tyle lat… Poza tym, jak to możliwe, że Naz zniknęła, a nie został po niej żaden ślad? Przecież nie zapadła się pod ziemię… Jeśli przekroczyła granicę, musiała się wylegitymować”. „Szukaliśmy już wszędzie” – mówi Canan. – „Przeszukaliśmy dosłownie wszystko, ale nie znaleźliśmy ani śladu”. „Potem oczywiście straciliście nadzieję?”. „A co mieliśmy jeszcze zrobić? Przecież sama uciekła bez słowa. Do tego jej brat nie daje nam spokoju”. „To trudne zniknąć tak z dnia na dzień nikomu nic nie mówiąc…”. „Dlaczego tak bardzo martwisz się o Naz?” – pyta Vural.
„Zaczęłam po tym, co stało się dziś wieczorem” – mówi Hazal. – „Po tym, jak zobaczyłam twarz tego mężczyzny…”. Hazal łapie męża za rękę i mówi dalej: „Bardzo bałam się o ciebie i Irmak tego wieczoru. To pewne, że z tym facetem jest coś nie tak. Nie odpuści tak łatwo. Myślę, że jedyną szansą na pozbycie się Aziza jest odnalezienie Naz. Może uda nam się to zrobić teraz, po tylu latach. Uchronimy w ten sposób rodzinę przez niebezpieczeństwem”. „Ta sprawa jest już zamknięta” – oznajmia Canan. – „Byłabym wdzięczna, gdybyś już o niej nie wspominała”.
Nagle komórka Hazal zaczyna dzwonić. „Kto telefonuje do ciebie o tej porze?” – pyta Vural. „Mama. Na pewno chce porozmawiać o tym, co stało się dziś wieczorem. Zaraz wrócę”. Hazal odchodzi w ustronne miejsce i odbiera połączenie. Po drugiej stronie słychać głos Jale: „Wyszłam z biura, chciałam dać ci znać”. „Znalazłaś coś?”. „Posłuchaj mnie uważnie, jestem pewna, że coś stało się Naz. Musisz trzymać się z daleka od tego faceta, inaczej twoje życie będzie w niebezpieczeństwie…”. „Co się stało? Co znalazłaś w sejfie?”. „Pierścionek Naz…”. „Jaki pierścionek? Jak możesz być tego taka pewna?”.
„Bardzo dobrze go pamiętam, bo to pamiątka po jej matce” – wyjaśnia Jale. – „Nie zdejmowała go z palca, choćby na sekundę. Jestem pewna, że on ją skrzywdził!”. Hazal kładzie dłoń na swojej piersi i wypuszcza powietrze. Czuje się coraz bardziej niebezpiecznie w tym domu… Tymczasem Ebru spala swój pamiętnik. Canan prosi syna na rozmowę w cztery oczy. „Podobieństwo Hazal do Naz nie jest przypadkowe” – mówi. „Oczywiście, że nie. Aziz Toprak jest ojcem Hazal” – odpowiada Vural. – „Naprawdę myślałaś, że tego nie wiem?”.
„Wiedziałeś?” – Canan nie kryje zaskoczenia. „Od samego początku wiedziałem, że to nie może być przypadek. Potem dowiedziałem się o przeszłości Aziza i Melek. Wtedy byłem pewny. Zapytasz pewnie, czemu nic ci nie powiedziałem. Tylko, co by to zmieniło? Dostałem to czego chciałem. Najważniejsze teraz, żeby Hazal się o niczym nie dowiedziała. Po dzisiejszym wieczorze wydaje mi się, że może coś podejrzewać… To jak mnie ochroniła przed bronią i wypytywała o Naz… Jej zachowanie jest dziwne”. „Myślisz, że wie?”. „Niedługo się tego dowiem, mamo. Nie martw się…”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.