Yaman, Nana i Yusuf oglądają zrobione przez Cengera zdjęcie.

„Dziedzictwo” – Odcinek 618 – Streszczenie

Yaman i Nana mierzą się w pojedynku na rzuty karne. Rywalizacja szybko nabiera rumieńców, ale kończy się niefortunnie – silne uderzenie Yamana trafia dziewczynę prosto w nos. Nana chwyta się za twarz, a wokół niej natychmiast zbiegają się zaniepokojone dzieci.

Tymczasem Ferit zbiera kolegów z komisariatu i przekazuje im ważną wiadomość – postanowił przyjąć propozycję udziału w tajnej misji, co oznacza, że na jakiś czas odejdzie z posterunku. Wypowiadając te słowa, jego wzrok mimowolnie zatrzymuje się na Ayşe. Dziewczyna nie reaguje tak, jak można by się spodziewać. Choć wcześniej otwarcie wyrażała swoje niezadowolenie z obecności byłego męża, teraz trudno jej ukryć cień niepokoju.

„Czy to przeze mnie?” – Ayşe walczy z własnymi myślami. – „Niech idzie. Nie chcę go widzieć. Nie chcę… ale dlaczego to tak boli?”

***

Na podwórku Yusuf z radością odbiera piłkę od Yamana i Nany. W trójkę bawią się, śmiejąc się beztrosko. Sielankowy obraz obserwuje przez okno Aynur, której oczy płoną złością.

„Znowu za nim łazi! Jak cień!” – syczy do siebie. – „I jeszcze się tak uśmiecha… Jakby wygrała los na loterii. Jak ten przeklęty kot, co zawsze spada na cztery łapy. Wredna wiedźma!”

***

Ayşe nie potrafi skupić się na pracy. Myśli wciąż wracają do Ferita i jego decyzji. W końcu nie wytrzymuje i wchodzi do jego gabinetu.

– To z mojego powodu odchodzisz, komisarzu Fericie? – pyta cicho, ale bez owijania w bawełnę. – Nie chcę, żebyś był blisko… ale nie chcę też, żebyś narażał życie.
– Więc komisarz Ayşe się o mnie martwi? – odpowiada z lekkim uśmiechem. – Dziękuję, ale powody są poważniejsze. Nie wszystko kręci się wokół ciebie.

W tej samej chwili rozlega się dźwięk telefonu Ayşe. Dzwoni Nese – jej głos jest drżący, pełen paniki.

– Siostro, nie ma Dodo! Jeździła na rowerze, mówiłam jej, żeby nie oddalała się z podwórka, ale nie posłuchała!
– Co?! – Ayşe staje jak wryta. – Przeszukałaś cały teren?
– Patrzyłam wszędzie. Zniknęła.

Ferit natychmiast podnosi się z miejsca, widząc przerażenie w oczach byłej żony.
– Co się stało? – pyta, już wiedząc, że to nie czas na wyjaśnienia.

Razem ruszają na poszukiwania. Ayşe panikuje, w jej głowie pojawiają się najgorsze myśli.
– A jeśli potrącił ją samochód? Albo ktoś ją porwał? Co, jeśli już nigdy jej nie znajdziemy?

– Nie panikuj – mówi Ferit stanowczo, ale spokojnie. – Znajdziemy ją. Jest silna, odważna. Ani ty, ani Koray nie macie jej temperamentu. Ona to prawdziwy wulkan energii. A jednak nosi przydomek Dodo (gatunek ptaka). To jej pasuje.

Ayşe z trudem powstrzymuje łzy, ale w jego głosie znajduje nadzieję. I mimo wszystko – ulgę, że nie musi szukać córki samotnie.

***

Człowiek Idrisa przesyła mu zdjęcie przedstawiające Yamana i Nanę spędzających wspólnie czas na boisku. Widok ten działa na Yahyaoglu jak płachta na byka. Wściekłość rozsadza go od środka. Bez chwili namysłu sięga po telefon i wybiera numer siostry.

– Czego chcesz? – odbiera Nana chłodnym tonem.
– Czego chcę?! – Idris aż syczy przez zaciśnięte zęby. – Interesuje mnie wynik meczu. Kto wygrał?
– O czym ty w ogóle mówisz? Jaki mecz?

– Ten, który właśnie rozegrałaś… z mordercą naszego brata! Mam nadzieję, że chociaż wygrałaś. Bo to jedyne, na co cię stać – zemsta w piłce nożnej. Nic innego nie zrobisz.
– Jakim prawem mnie śledzisz?! – krzyczy Nana, a jej głos drży ze złości i niedowierzania.

– A ty jakie masz prawo, żeby mnie okłamywać? – odpiera. – Miałaś zdobyć jego zaufanie, miałaś dowiedzieć się, gdzie ukrywa się jego brat. A co robisz? Jeździsz z nim na obozy, nie odstępujesz go na krok i jeszcze gracie sobie razem w piłkę! Czy ty w ogóle pamiętasz, po co tam jesteś?

Głos Idrisa staje się coraz bardziej zimny, twardy jak stal.
– Poddałaś się, Nano. Dałaś się omamić jemu… i temu dzieciakowi. Serce ci zmiękło? A może po prostu zapomniałaś, że leżysz w tym samym grobie co ja?

Po chwili zawiesza głos, po czym wypowiada słowa, które brzmią jak wyrok:

– Masz tydzień. Siedem dni. Jeśli nie dowiesz się, gdzie jest Ziya, osobiście powiem Kirimliemu, kim naprawdę jesteś. Nie mam już nic do stracenia. I tak jestem pod wodą, tonę. Ale jeśli idę na dno… ciebie też pociągnę ze sobą. Od teraz czas zaczął tykać. Odliczanie się rozpoczęło.

***

Yusuf oznajmia stryjowi, że powinni kupić prezent dla Nany. Chłopiec z powagą wręcza swojej opiekunce bukiecik kwiatów, eleganckie pióro i notatnik – wszystko starannie zapakowane. Yaman również przygotował upominek, choć z przymrużeniem oka – podaje Nanie… słownik języka tureckiego.

– Żebyś już nigdy więcej nie nazwała mnie „Yabanem” – mówi z powagą.
– A ja kupię ci słownik gruzińskiego – odpowiada dziewczyna, unosząc brew z uśmiechem. – Może wtedy wreszcie zaczniemy się lepiej dogadywać.

Gdy Nana zagląda do środka książki, jej uśmiech blednie. Między stronami ukryte jest zdjęcie – jej i Yusufa. Ciepły, codzienny moment uchwycony na fotografii. Zaskoczenie maluje się na jej twarzy, a w oczach pojawia się cień wzruszenia.

***

Tymczasem Doga – znana wszystkim jako Dodo – błąka się po okolicy, tropiąc kota, którego chwilę wcześniej dostrzegła na ulicy. Pcha przed sobą rower, ale nagle podbiega do niej młodociany złodziejaszek i wyrywa jej pojazd z rąk. Dziewczynka nie zamierza jednak ustąpić bez walki. Rusza za nim, nie spuszczając go z oczu, aż trafia do jego kryjówki – opuszczonego magazynu na obrzeżach dzielnicy.

Tam przypadkowo podsłuchuje rozmowę dwóch dorosłych mężczyzn. Głosy są szorstkie, pełne napięcia. Mówią o planowanej akcji – coś dużego, coś niebezpiecznego. Dodo, choć przerażona, instynktownie wie, że musi wrócić do domu i opowiedzieć mamie o wszystkim.

Zanim jednak zdąży się oddalić, zostaje przyłapana przez młodego złodzieja. Ten bezceremonialnie chwyta ją za rękę i prowadzi przed oblicze swoich bossów.

– Co tu się dzieje? Kim jest ta smarkula? – burczy jeden z gangsterów, mierząc ją podejrzliwym spojrzeniem.
– Ukradł mi rower! – odzywa się Dodo bez wahania. – Jest mój! Dostałam go od taty!
– Skąd mamy wiedzieć, że mówisz prawdę?

– Bo to prawda! – rzuca z oburzeniem. – A poza tym… moja mama jest policjantką. Jak tylko stąd wyjdę, wszystko jej powiem, a wtedy was wszystkich zamknie!

Na te słowa mężczyźni zamierają. Jeden z nich łapie ją za ramię i bez słowa zamyka w pobliskim pomieszczeniu. Wróciwszy do wspólnika, mówi:
– Jej matka to policjantka. I wszystko słyszała.

Drugi gangster zaciąga się papierosem, po czym rzuca ponuro:
– Cóż… czasem znikają nie tylko dorośli. Dzieci też potrafią przepaść bez śladu. Wiesz, co mam na myśli?

Ich spojrzenia mówią wszystko. Doga znalazła się w ogromnych kłopotach.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia był film Emanet 455. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy