Ayse ogląda film ze wzruszeniem na twarzy.

„Dziedzictwo” – Odcinek 625 – Streszczenie

W szpitalnej sali pojawia się starsza kobieta chora na Alzheimera. Wzruszona i zagubiona, bierze Yamana za swojego syna, Serhata. Niemal natychmiast otacza opieką także Nanę, nie odstępując jej na krok. Choć jej troska jest pełna ciepła, dla Nany staje się kolejnym utrudnieniem — dziewczyna nie może znaleźć chwili, by ostrzec Yamana o nadciągającym niebezpieczeństwie.

Kiedy w końcu Yaman wychodzi na chwilę do kantyny, Nana, wykorzystując moment, zapisuje na małej karteczce wiadomość z dramatycznym ostrzeżeniem. Drżącymi dłońmi chowa ją do kieszeni jego marynarki, pozostawionej na krześle. Jednak zanim mężczyzna wróci, staruszka, myśląc, że to bezwartościowy świstek, wyciąga karteczkę i wyrzuca ją do śmietnika.

***

Niebawem w szpitalu zjawia się prawdziwy syn chorej kobiety. Zabiera matkę z powrotem do jej sali, a Nana odczuwa coraz większy niepokój — czas ucieka. Do zaplanowanej przez Idrisa akcji pozostało zaledwie kilka godzin. Przerażona wizją, że przez własne błędy może doprowadzić do tragedii, Nana podejmuje najtrudniejszą decyzję w swoim życiu: postanawia wyznać Yamanowi prawdę o sobie.

Staje przed nim, drżąc na całym ciele, ale w jej oczach widać determinację.

– Nazywam się Nana Maryam – mówi stanowczo. – To wszyscy wiedzą. Ale jest coś, o czym nikt nie wie… Jestem siostrą Aziza Yahyaoğlu. Mamy tego samego ojca. Weszłam do twojego domu nie po to, by was chronić, ale by pomścić mojego brata. Wierzyłam, że to ty go zabiłeś i chciałam, żebyś za to zapłacił. – Głos jej się łamie. – Ale teraz… nie jestem już pewna twojej winy.

Na moment zapada cisza, ciężka jak ołów. Nana zbiera siły, by dokończyć:

– Posłuchaj mnie. Przez mój błąd Idris dowiedział się, w której klinice przebywa twój brat. Jeśli się nie pospieszysz, porwie go, żeby cię szantażować. A potem zabije was obu.

Słowa ledwie opuściły jej usta, gdy Yaman, rozpalony gniewem, wyciąga broń i przykłada ją do jej czoła.

– Więc przez cały czas kłamałaś! – krzyczy. – Okłamałaś mnie! Okłamałaś Yusufa! Jesteś zdrajcą! Myślałaś, że nie poniesiesz konsekwencji? Zapłacisz za to swoim życiem!

Nana wybucha płaczem.
– Nie chciałam, żeby tak się stało! – szepcze błagalnie. – Przysięgam, nie chciałam…

Wtedy nagle wszystko znika. Nana otwiera szeroko oczy. Leży na szpitalnym łóżku, cała zlana potem. Rozmowa z Yamanem była tylko koszmarnym snem… ale lęk, który ściska jej serce, jest jak najbardziej prawdziwy.

***

Do szpitala przychodzi Nedim, trzymając w rękach bukiet świeżych kwiatów. Uśmiecha się ciepło do Nany i wręcza jej prezent, a potem wraz z Yamanem wychodzą razem na korytarz, by porozmawiać w cztery oczy.

Gdy sala pustoszeje, Nana szybko sięga po telefon Yamana, który nieopatrznie zostawił na stoliku. Jej serce bije jak szalone. Drżącymi palcami wybiera numer. Gdy po drugiej stronie odzywa się znajomy głos, Nana mówi szeptem:

– Halo, Pinar? Słuchaj uważnie. Musisz natychmiast wysłać wiadomość do Kirimliego. – Rozgląda się nerwowo po sali. – Poinformuj go, że jego brat jest w wielkim niebezpieczeństwie. Ale uwaga – najpierw kup nowy telefon, inny numer, rozumiesz? On nie może wiedzieć, od kogo nadeszła ta wiadomość. To naprawdę ważne. Nie trać czasu!

Kończy rozmowę i odkłada telefon, czując, jak napięcie ściska jej gardło. Przez chwilę wpatruje się w ścienny zegar. Wskazówki bezlitośnie odliczają czas.

– Zostały tylko cztery godziny… – szepcze w myślach, zanosząc w duchu cichą modlitwę. – Boże, błagam, pozwól, by wszystko się udało.

***

Akcja przenosi się do posiadłości Yahyaoğlu. Idris, stojąc przy wielkim oknie w swoim gabinecie, patrzy na ciemniejące niebo. W jego oczach widać dziką satysfakcję.

– To się dziś skończy – mówi, odwracając się do stojącego nieopodal Kazima. – Nic już nie może nas powstrzymać. Cztery godziny… I po rodzinie Kirimlich.

Kazim uśmiecha się złowieszczo, a Idris kontynuuje z rozpalonym entuzjazmem:

– Wszystko układa się lepiej, niż mogłem sobie wyobrazić. Właśnie dziś dotarła do mnie wiadomość o świetnej inwestycji. Aziz, ten głupiec, jeszcze przed śmiercią nabył udziały w kopalni za granicą. I wiesz co? Okazało się, że dzięki temu nieoczekiwanie zarobił miliony dolarów!

Kazim otwiera szeroko oczy ze zdumienia.
– A kto teraz zgarnie tę fortunę? – pyta z niedowierzaniem.

Idris rozkłada ręce w geście triumfu.

– Kto, jeśli nie ja? – mówi z zadowoleniem. – Aziz nie żyje, więc wszystko przechodzi na mnie. Zawsze powtarzałem, że był aniołem bez skrzydeł… Teraz może naprawdę je ma, ale to mnie zostawił cały majątek!

Kazim poklepuje go po ramieniu, nie kryjąc podziwu.
– Jesteś niesamowity, bracie. W takim razie naprawdę uciekliśmy spod topora. Żadnego bankructwa, żadnej ruiny!

Idris śmieje się z satysfakcją.
– Teraz nikt nie zatopi tego statku. Za tydzień pieniądze będą na moim koncie. Prawnik już do mnie dzwonił. Idris Wspaniały powrócił!

Obaj śmieją się, nieświadomi, że los może mieć wobec nich jeszcze inne plany.

***

Tymczasem Ferit, nie tracąc czasu, stara się zrealizować kolejny punkt z listy marzeń Ayse. Prosi Dogę, by namówiła swoją mamę na wspólny seans filmowy.

„Dziedzictwo” – Odcinek 626 – Streszczenie

Po wyjściu Yamana ze szpitala opiekę nad Naną przejął Cenger. Dziewczyna, korzystając z okazji, poprosiła go o telefon. Gdy tylko dostała aparat w ręce, natychmiast połączyła się ze swoją przyjaciółką.

– Zrobiłam wszystko, co mi kazałaś – zameldowała Pinar drżącym głosem. – Kupiłam nowy telefon i wysłałam wiadomość do Yamana. Ale… – zawahała się na chwilę – do tej pory nie dostałam żadnego potwierdzenia. Próbowałam ponownie, wysyłałam kilka razy… bez skutku. Nawet zadzwoniłam, ale jego numer jest niedostępny. Może stracił zasięg?

Nana oddała Cengerowi telefon, starając się ukryć narastające w niej przerażenie. Musiała działać. Natychmiast.

– Przepraszam, mógłbyś przynieść mi herbatę z kantyny? – poprosiła słodkim głosem.

Gdy tylko Cenger opuścił salę, Nana błyskawicznie podniosła się z łóżka, ubrała i wymknęła się ze szpitala. Każdy jej krok był przepełniony determinacją – nie mogła pozwolić, by coś złego spotkało Ziyę.

Wkrótce stanęła przed znajomymi drzwiami rezydencji. Otworzyła je Neslihan, patrząc na nią zaskoczona.

– Jak udało ci się wyjść ze szpitala? – zapytała z niedowierzaniem. – Dlaczego jesteś sama?
– Wyjaśnię później. Teraz muszę zobaczyć pana Yamana. Jest w swoim pokoju? – Nana mówiła szybko, prawie biegiem wchodząc do środka.

Na schodach pojawiła się Aynur.
– Nie ma go – poinformowała chłodno.

– To gdzie jest? Muszę go natychmiast znaleźć! – zaniepokojenie w głosie Nany było aż nadto wyczuwalne.
– Nie wiemy – odpowiedziała Neslihan. – Nie wrócił dzisiaj do domu. Może jest w firmie.

– Pożycz mi swój telefon, proszę. Muszę się z nim skontaktować.

Nana chwyciła aparat i szybko wybrała numer Yamana. Bez skutku – jego telefon był nadal poza zasięgiem. Spróbowała dodzwonić się do Nedima, ale rezultat był ten sam.

Wtedy z góry zbiegł Yusuf, zaniepokojony jej nagłym pojawieniem się.
– Przyszłaś! Tak się martwiłem – powiedział, przytulając ją mocno. – Dlaczego nie jesteś w szpitalu? Przecież jesteś chora…

– Muszę rozwiązać coś bardzo ważnego, mój ptaszku – odpowiedziała cicho, głaszcząc go po głowie.

– Pytałaś o stryjka, prawda? Wiem, gdzie jest. Jest w firmie!
– Jesteś pewien? – zapytała z nadzieją.
– Tak, powiedział mi to dziś rano!

Nie tracąc ani sekundy, Nana zamówiła taksówkę i pojechała do firmy.

Na miejscu zastała pełne napięcia zamieszanie. Wszyscy pracownicy krzątali się w pośpiechu, a atmosfera była ciężka od emocji. Okazało się, że wiadomość od Pinar w końcu dotarła do Yamana. Wszyscy działali na najwyższych obrotach, by ratować Ziyę.

Akcja zakończyła się sukcesem. Ludzie Idrisa zostali schwytani, a Ziya był bezpieczny. Yaman, patrząc na wszystko z determinacją w oczach, wiedział jedno: nie spocznie, dopóki nie odnajdzie i nie ukarze tego, kto stał za zamachem.

***

Ferit z determinacją realizował kolejne punkty z listy marzeń Ayse. Gdy dziewczyna odkryła jego działania, zareagowała gwałtownie, rzucając mu w twarz słowa pełne złości:

– Kto dał ci prawo grzebać w moich rzeczach?! – krzyknęła, patrząc na niego z wyrzutem.
– Nie szperałem – odpowiedział spokojnie Ferit. – Szukałem lekarstwa, którego wtedy potrzebowałaś. Przypadkiem natrafiłem na listę.

– Ukryłam ją, żeby codziennie przypominać sobie, jaki błąd popełniłam, ufając ci! – warknęła, wyciągając rękę. – Oddaj mi ją natychmiast!

Ferit, choć niechętnie, wręczył jej kartkę. Ayse bez wahania podarła ją na drobne kawałki, a strzępy papieru posypały się jak śnieg między nimi.

– Nawet gdyby świat stanął w miejscu, nie dam się więcej złapać w twoje sidła! – oświadczyła z ogniem w oczach. – Jesteś dla mnie rozczarowaniem! Największym błędem mojego życia! Zrozum to raz na zawsze!

Z pogardą cisnęła mu strzępy papieru w twarz i odeszła, nie oglądając się za siebie.

***

Akcja przenosi się do firmy. Yaman wpatrywał się w Nanę surowym wzrokiem, jego głos był chłodny i stanowczy:

– Uciekłaś ze szpitala. Najpierw przyszłaś do domu, teraz przybiegłaś tutaj. Robisz zamieszanie, bo musisz mi coś powiedzieć. Więc powiedz mi teraz: o co chodzi? Co jest tak ważnego?

Nana zawahała się na moment, jej serce waliło jak młot. W jednej sekundzie znalazła rozwiązanie. Sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła zmiętą karteczkę – tę samą, którą wcześniej napisała w szpitalu, zanim wyrzuciła ją staruszka.

– To… To jest powód, dla którego uciekłam – wydukała, podając mu kartkę.

Yaman rozprostował papier i przeczytał zapisane drżącą ręką słowa:
„Twój brat jest w niebezpieczeństwie. Zostanie porwany podczas zmiany. Uratuj go.”

– Chciałam ci to dostarczyć – tłumaczyła się szybko Nana. – Bałam się, że będzie za późno.

Yaman zmrużył oczy, nie spuszczając z niej wzroku.
– Gdzie to znalazłaś?

– Na podłodze, w sali szpitalnej… – odpowiedziała, starając się brzmieć wiarygodnie. – Nie wiem, kto ją tam zostawił. Przecież wciąż kręcili się tam pielęgniarze i pielęgniarki… Może ktoś się przebrał i podrzucił wiadomość.

Yaman zamyślił się, analizując każdy szczegół. Wszystko zaczynało układać się w jedną całość: nieodebrane wiadomości, brak zasięgu, a teraz ta kartka. W jego oczach pojawił się cień determinacji – ktoś próbował ich ostrzec, a on zamierzał dowiedzieć się kto… i dlaczego.

***

Idris, po otrzymaniu złych wiadomości, był wstrząśnięty do głębi.
– Jak to możliwe? – wyrzucał z siebie, przechadzając się nerwowo tam i z powrotem wzdłuż biurka. – Jak mogliśmy wpaść we własną pułapkę?!

Wściekłość i bezsilność mieszały się w nim, eksplodując przy każdym kroku.
– Skąd Yaman o wszystkim wiedział? – ryknął, zaciskając pięści. – Czyżbyśmy mieli kreta w naszych szeregach?! Oszaleję!

W pewnym momencie jego wzrok padł na przedmiot leżący na podłodze – drobiazg, który doskonale pamiętał. Widział go wcześniej u swojej siostry.
– Niech to szlag! – wykrzyknął, nagle olśniony. – Teraz wszystko jest jasne! Była tutaj! Podsłuchiwała nas, kiedy układaliśmy plan! Alarm pożarowy, schwytanie naszych ludzi przez Yamana… To wszystko jej robota! Zrujnowała nasz doskonały plan, a my nie mieliśmy o niczym pojęcia!

W tej samej chwili rozdzwonił się jego telefon. Na ekranie wyświetliło się nazwisko prawnika. Idris odebrał z irytacją.
– Zadzwoń później, mam teraz ważniejsze sprawy! – warknął.

– To naprawdę pilne – odparł głos w słuchawce. – Chodzi o sprawy spadkowe twojego brata. Postępowanie dobiegło końca, testament został otwarty.
– I co z tego?! – syknął Idris, z trudem panując nad emocjami.

– Pan Aziz cały swój majątek zapisał swojej przyrodniej siostrze, Nanie Maryam – kontynuował prawnik. – W tej sytuacji wszystkie działania zostają zamrożone. Nana Maryam zostanie oficjalnie uznana za jedyną spadkobierczynię. Niestety, nie udało nam się zdobyć jej aktualnego adresu ani numeru telefonu.

Telefon wyślizgnął się z dłoni Idrisa, który bezwładnie osunął się na fotel, jakby cały świat zawalił się na jego głowę.

– Bracie, wszystko w porządku?! – Kazim podbiegł do niego przerażony. – Zbladłeś jak ściana. Co się stało? Powiedz coś, nie strasz mnie!

Idris podniósł na niego puste, zgaszone spojrzenie.
– Całe dziedzictwo Aziza… ta kopalnia, te miliony dolarów… – wyszeptał. – Wszystko miało być moje. A teraz… wszystko przepadło. Zostawił jej wszystko.

– Komu? – dopytywał Kazim, coraz bardziej zaniepokojony.
– Nanie… – Idris niemal wypluł to imię z pogardą. – Kazimie, to uderzyło nas mocniej niż wszystkie nasze porażki razem wzięte.

Kazim po chwili ciszy zacisnął pięść.
– Bracie, nie możemy się teraz poddać – powiedział zdecydowanie. – Musi istnieć jakiś sposób, by to odwrócić.

– Istnieje – odparł Idris, a w jego oczach pojawił się niebezpieczny błysk. – Jedyna droga, Kazimie, to wyeliminować Nanę Maryam. Na zawsze.

Kazim wstrzymał oddech. Wiedział, że Idris, kiedy podejmie decyzję, nie cofnie się przed niczym.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Emanet 460. Bölüm i Emanet 461. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy