Yusuf przytula się do Nany. Jego twarz wyraża smutek.

„Dziedzictwo” – Odcinek 657 – Streszczenie

Yaman wchodzi do swojego gabinetu. Zatrzymuje się w progu, zaskoczony widokiem Nany kucającej za biurkiem.

– Co ty tam robisz? – pyta z uniesioną brwią.

– Czekam na autobus – odpowiada ironicznie, nie podnosząc wzroku. – Utknęłam, nie widzisz? Duszyczce zabrakło części do modelu. Chciałam je tylko wziąć, ale wszystko spadło.

Podnosi dłoń, w której trzyma spinkę od mankietów.

– Oczywiście… jeśli chodzi o ciebie, nic mnie już nie zdziwi – rzuca Yaman z nutą rozbawienia. – To całkiem normalne, że utknęłaś.
– To nie ja utknęłam, tylko moje włosy – mówi z lekką irytacją, wskazując pasmo, które zaczepiło się o kant szafki.

Yaman podchodzi, kuca obok niej i delikatnie pomaga jej rozplątać włosy. Ich twarze znajdują się bardzo blisko. Na moment zapada cisza.

– Zobaczymy, jak sobie poradzisz ze swoją niezdarnością, kiedy już stąd odejdziesz – mówi cicho, niemal szeptem, jakby próbował ukryć niepokój w swoim głosie.

Nana prostuje się, patrzy mu prosto w oczy.

– Zobaczymy, na kogo będziesz się złościł, kiedy mnie już nie będzie – odpowiada równie cicho. Po chwili odwraca się i wychodzi z gabinetu.

Na korytarzu zatrzymuje się na moment i mówi do siebie, niemal bezgłośnie:

– Powiedz mi, żebym została…

***

Na komisariacie pojawia się Ertan – policjant, który razem z Ayse ma wziąć udział w tajnej misji. Ich bliskość jest wyczuwalna, naturalna… zbyt naturalna. Ferit obserwuje ich z napiętą szczęką, a zazdrość zaczyna w nim wrzeć jak lawa. Tym razem to on nie potrafi zapanować nad emocjami. Po raz pierwszy role się odwróciły – to on zazdrości, to on boi się, że straci kogoś ważnego.

***

Nana spędza popołudnie na sporządzaniu starannie zapisanej listy wskazówek dla nowej opiekunki Yusufa. Każdy punkt jest przemyślany, pełen czułości i troski. Z listą w dłoni staje przed Yamanem.

– To wszystko, co musisz przekazać nowej niani. To ważne – mówi spokojnie, choć w jej głosie pobrzmiewa drżenie.

Czyta na głos:

– „Nie zmuszaj go do wstawania wcześnie. Budzik jest wykluczony. Obudź go delikatnie… z miłością. Pocałuj go. Lubi to. Karmienie ptaków to jego rytuał – i rozmowy z nimi. To nie tylko zabawa. To jego świat. Trzeba to szanować. Nie zmuszaj go do jedzenia. Jeśli nie chce – to znaczy, że nie jest głodny. A jeśli obudzi się w nocy i nikt nie odpowie na jego wołanie… będzie się bał. Nowa niania musi mieć dobry słuch.”

Zatrzymuje się na chwilę. Nabiera powietrza, a potem mówi ostatnie słowa, których nie zapisała na liście.

– I najważniejsze… Znajdź kogoś, kto go nie opuści. Nigdy. Nie pozwól, by jeszcze raz poczuł ból rozstania.

Yaman patrzy na nią w milczeniu. Nie potrafi nic powiedzieć.

Nana odchodzi, ledwie powstrzymując łzy. Każdy krok, który oddala ją od Yusufa i jego stryja, zdaje się coraz cięższy.

***

W głowie Yamana wciąż rozbrzmiewają słowa Cengera:

– Może się waha. Może chce zostać, ale nie mówi tego głośno. Może czeka, aż powiesz jej, żeby została.

Mężczyzna staje przy oknie. Zaciska dłonie na ramie, wpatrując się w pustkę.

– Ma rację – szepcze do siebie. – Muszę jej powiedzieć, żeby została.

Ale nie robi tego.

Nie dziś. Nie teraz.

***

Nazajutrz Nana i Yaman wchodzą razem do pokoju Yusufa. Chłopiec podnosi wzrok znad książki, od razu zauważając powagę w ich spojrzeniach.

– Kochanie, musimy porozmawiać – mówi Nana łagodnie, siadając na łóżku obok niego. Obejmuje go ramieniem.
– Czy coś się stało? – pyta niepewnie Yusuf. W jego głosie pojawia się cień niepokoju.

– Nie, skarbie – uśmiecha się delikatnie. – Nic złego. Wręcz przeciwnie… przydarzyło mi się coś bardzo dobrego. Coś wyjątkowego.

– Co takiego?
– Mój brat miał jedno marzenie – mówi cicho, a jej głos lekko drży. – Chciał, żebym została nauczycielką.

– Ale przecież już jesteś – odpowiada chłopiec szczerze zdziwiony. – Uczysz mnie wielu rzeczy.
– Tak, ale on marzył, żebym uczyła na uniwersytecie. I właśnie dostałam taką szansę. Chcą, żebym tam pracowała.

Yusuf milknie na chwilę, próbując to zrozumieć.

– Gdzie jest ta szkoła?
– W moim kraju. Muszę tam wyjechać… na dwa lata.

Chłopiec opuszcza wzrok. W jego oczach pojawia się smutek.

– Ale będzie mi cię bardzo brakować – mówi cicho, a potem spogląda na Yamana, jakby szukał u niego ratunku, jakiegoś „nie pozwól jej odejść”.

Yaman stoi w milczeniu. Nie mówi nic.

– Ja też będę za tobą tęsknić, kochanie – szepcze Nana, głaszcząc go po włosach. – Ale mam dla ciebie niespodziankę.

Wyciąga z torebki telefon i podaje mu go.

– To nasz specjalny telefon. Dzięki niemu będziemy mogli się widzieć i rozmawiać, kiedy tylko zechcesz. I może nawet pojedziemy razem na wakacje. Co ty na to?

Yusuf przygląda się urządzeniu, ale nie uśmiecha się.

– Między Turcją a twoim krajem są góry i morza… To daleko. Czy to znaczy, że już cię nie zobaczę?

Nana chwyta jego dłoń.

– To daleko tylko na mapie, ale samolotem to naprawdę bardzo blisko – tłumaczy łagodnie. – Możesz do mnie przylecieć, a ja mogę przyjechać do ciebie.

Chłopiec natychmiast odwraca się w stronę Yamana.

– Polecimy, stryjku? – pyta, niemal błagalnie.

Yaman w końcu się odzywa. Jego głos jest spokojny, lecz miękki, cieplejszy niż zwykle.

– Oczywiście, chłopcze ognia. Polecimy, kiedy tylko zechcesz.

Yusuf zamyśla się przez chwilę. Potem patrzy na Nanę z powagą niepasującą do jego wieku.

– Powiedziałaś mi kiedyś, żebym zawsze podążał za swoimi marzeniami. Teraz ty tak robisz. Jeśli to sprawi, że będziesz szczęśliwa… Dobrze. Jedź.

Chłopiec rzuca się jej na szyję, tuląc ją mocno.
– Ale i tak będę za tobą bardzo tęsknił.

Nana zamyka oczy i przytula go z całych sił, jakby chciała zatrzymać ten moment na zawsze. Czy naprawdę się rozstaną?

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Emanet 483. Bölüm i Emanet 484. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy