„Dziedzictwo” – Odcinek 662 – Streszczenie
Kontynuacja sceny kończącej poprzedni odcinek.
– Nie chcę, żebyś wyjeżdżała – mówi Yaman, patrząc Nanie prosto w oczy. Jego głos drży lekko, ale spojrzenie pozostaje nieugięte.
Po chwili dodaje ciszej, niemal szeptem:
– Bo Yusuf nie potrafi żyć bez swojej niani. A twoja przyjaciółka powiedziała mi coś jeszcze… Że tak naprawdę nie chcesz wyjeżdżać. Myślałaś tylko, że ja nie chcę, żebyś została. Ale to nieprawda.
Nana odwraca wzrok. Zaciska palce na pasku torby. Jej głos brzmi chłodno, choć w środku wszystko w niej krzyczy.
– Nie… Nie mogę zostać. Spóźnię się na samolot. Muszę jechać. W każdym razie… dziękuję.
Robi krok w stronę samochodu, ale zanim zdąży sięgnąć po klamkę, Yaman chwyta ją za rękę. Delikatnie, lecz stanowczo.
– Wyjaśnij mi to. Co to znaczy „nie mogę”? Chcę wiedzieć prawdę.
Nana odwraca się w jego stronę. Jej oczy błyszczą od łez, ale głos jest twardy jak stal.
– To znaczy, że nawet jeśli teraz mówisz, żebym została, jutro spojrzysz na mnie i znów zobaczysz tylko jedną rzecz – siostrę człowieka, który zniszczył twoje życie. Nie tylko Aziza. Jestem też siostrą Idrisa. Czy to nie wystarczy, żebyś mnie znienawidził?
Yaman pochyla się ku niej. Jego głos jest głęboki, przepełniony emocją:
– Powiem ci, co widzę, kiedy na ciebie patrzę. Widzę kobietę, która dała Yusufowi dom, miłość i poczucie bezpieczeństwa. Widzę kogoś, kto kocha go jak własne dziecko. Widzę kobietę, która porzuciła wszystko, żeby go chronić. Która narażała się, by odkryć prawdę o śmierci mojej rodziny. I która nie przestała walczyć, nawet kiedy sama była ranna. Tę kobietę widzę. I chcę, żeby została.
Nana wstrzymuje oddech. Przez krótką chwilę wszystko milknie – ulica, wiatr, ich serca. Ale potem powoli cofa rękę, spuszcza wzrok i odchodzi bez słowa.
***
Ayse z determinacją zabiera swoje rzeczy z komisariatu. Nie ogląda się za siebie. Wsiada do samochodu, kiedy tuż przed odjazdem drzwi po stronie pasażera otwierają się i do środka wchodzi Ferit.
– Nie martw się – mówi, zapinając pas. – Ta gra jeszcze się nie skończyła.
Ayse spogląda na niego pytająco.
– O czym ty mówisz?
– Nasze podejrzenia się potwierdziły – mówi Ferit, ściszając głos. – Podsłuchałem rozmowę Ertana z jego ojcem. Niestety nie miałem jak jej nagrać. Ale powiedział wprost, że cię wrobił. Zrobił to, żeby zemścić się na twoim ojcu.
– Zemsta? Ale za co?! Przecież to jego ojciec był winny! Mój tata tylko wykonywał swoje obowiązki…
– Właśnie. Ale Ertan został przekonany, że jego ojciec był niewinny. Że twój ojciec go wrobił. Ten stary lis jakoś wmówił mu, że został niesłusznie skazany. A Ertan postanowił się zemścić. Czekał na okazję przez lata.
Ayse zaciska pięści.
– A ja byłam tylko narzędziem w tej grze…
– Nie tylko ty. Chciał zniszczyć was oboje – ciebie i twojego ojca. Ale to się nie uda. Najchętniej sam bym go dorwał i zmusił, żeby przyznał się do wszystkiego, ale to nie jest właściwa droga. Musimy to zrobić inaczej. Tak, żebyś wyszła z tego z podniesioną głową.
– Tylko jak?
Ferit odpala silnik i odwraca się do niej z lekkim uśmiechem.
– Zaufaj mi. Znajdziemy sposób. Teraz się przesiądź – ja prowadzę.
***
Nedim niecierpliwie czeka na Nanę. Spogląda na zegarek, potem w stronę drogi. W końcu nadjeżdża samochód Yamana. Silnik gaśnie, drzwi się otwierają, ale… dziewczyny nie ma. Tylko kierowca.
– Gdzie ona jest?! – rzuca ostro Nedim, podchodząc do auta.
Kierowca opuszcza szybę i mówi z napięciem w głosie:
– Stało się coś niespodziewanego… Pan Yaman zajechał nam drogę. Nie pozwolił Nanie odejść. Zabrał ją z powrotem do rezydencji.
Nedim zaciska szczęki. W jego oczach pojawia się błysk wściekłości.
– Słuchaj uważnie – syczy przez zęby. – Nikomu nie powiesz, że tu byłeś. Zapomnij, że cię wezwałem. A teraz znikaj!
Kierowca nie odzywa się już ani słowem. Odpala silnik i odjeżdża w pośpiechu. Nedim patrzy za nim, po czym sięga do samochodu po bukiet czerwonych róż, który miał wręczyć Nanie. Chwyta go mocno… i z impetem rzuca na asfalt. Płatki rozsypują się pod kołami nadjeżdżających aut. Przez moment stoi bez ruchu, oddychając ciężko, jakby walczył ze sobą, by nie wybuchnąć.
***
Aynur metodycznie sprząta pokój Nany. Starannie wietrzy pomieszczenie, przeciera każdy zakamarek, zmienia pościel, odkurza dywany.
– Zmęczyłam się, ale było warto – szepcze do siebie z zadowoleniem. – Nawet powietrze się zmieniło. Jakby lżejsze… czystsze.
Nagle słychać dźwięk silnika przed domem. Do rezydencji wracają Yaman i Nana. Na tarasie czeka Yusuf, karmiący gołębie. Gdy tylko dostrzega Nanę, jego twarz promienieje. Rzuca się ku niej z rozpostartymi ramionami.
– Wróciłaś?! To naprawdę ty? Nie śnię?
– Nie śnisz, kochanie – mówi łagodnie Nana, obejmując go mocno.
– To zostaniesz już z nami? Nie odejdziesz? Ale przecież mówiłaś, że masz swoje marzenie… Że chcesz mieć wielu uczniów.
Nana patrzy mu głęboko w oczy, uśmiechając się z czułością.
– Wystarczy mi jeden uczeń – szepcze, przyciskając go do serca. – Bycie twoim nauczycielem to spełnienie wszystkich moich marzeń.
***
Aynur kończy sprzątanie pokoju.
– Żadnego śladu… nawet jeden włos się nie ostał – mówi z satysfakcją, stając w progu i oceniając swoje dzieło. – Zmęczyłam się, ale efekt jest doskonały.
W tym momencie za jej plecami rozlega się znajomy głos:
– Niech Bóg błogosławi twoje ręce.
Aynur odwraca się gwałtownie. W drzwiach stoi Nana.
Pokojówka aż podskakuje, zaskoczona, i upuszcza wiadro z mopem, które z łoskotem ląduje na podłodze. Woda lekko rozpryskuje się po panelach.
– Spokojnie – mówi Nana z lekkim uśmiechem. – Wyszorowałaś wszystko bardzo dokładnie. Na szczęście nie wylało się zbyt wiele. Będę w kuchni z Yusufem. Życzę miłej pracy.
Odwraca się i odchodzi, zostawiając zszokowaną Aynur w ciszy.
***
Ayse wraca do domu przybita i roztrzęsiona. Drzwi otwiera jej siostra, która od razu widzi łzy w oczach dziewczyny.
– Zniszczyli mnie – szepcze Ayse drżącym głosem. – Zrobili ze mnie zdrajczynię. Obrzydliwie mnie zniesławili… Mogę stracić wszystko. Pracę. Ludzi. Szacunek…
***
Wieczorem Nana dziękuje Yamanowi za to, że powstrzymał ją przed wyjazdem.
– Gdyby nie ty… nie byłoby mnie tutaj. Nie mogłabym być przy Yusufie. Dziękuję ci – mówi z wdzięcznością, przytulając się do jego ramienia.
Yaman nie odpowiada. Patrzy gdzieś w dal, jego spojrzenie staje się nieobecne, pełne rozterki. Wewnętrznie rozdarty, oddala się od niej emocjonalnie. Choć czuje coś, czego jeszcze nie potrafi nazwać, wciąż trzyma się przysięgi złożonej Seher – jedynej kobiecie, którą kiedykolwiek kochał.
Ale Nana nie zamierza się wycofać. Wie, że serce Yamana jeszcze nie jest gotowe… ale wierzy, że pewnego dnia będzie biło tylko dla niej.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia był film Emanet 487. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.





