„Dziedzictwo” – Odcinek 665 – Streszczenie
Po gwałtownej kłótni z Yamanem, Nana postanawia odejść. Potrzebuje chwili wytchnienia, samotności – więc kieruje się w stronę lasu. Cisza, szum liści, chłodne powietrze – wszystko miało ją uspokoić. Ale przecież to Nana – kłopoty przyciąga jak magnes. W pewnym momencie potyka się o wystający kamień i upada… prosto twarzą w błoto. Los z niej zakpił.
Kiedy Yaman w końcu ją odnajduje, nie potrafi się powstrzymać. Na jego twarzy pojawia się złośliwy uśmieszek.
– No proszę, błotna nimfa – rzuca z przekąsem.
– Lepiej nimfa niż troll spod mostu – odcina się Nana, z trudem podnosząc się z ziemi. Iskrzy między nimi, jak zwykle.
***
Ferit miał rację – dziewczyna Zafera doprowadza ich do przemytnika. Gdy Ertan dowiaduje się o zatrzymaniu swojego wspólnika, zaczyna rozumieć, że pętla wokół jego szyi się zaciska. Ale nie zamierza oddać się w ręce sprawiedliwości bez walki. W jego oczach pojawia się błysk szaleństwa. Podejmuje desperacką decyzję.
***
Ayse siedzi w swoim mieszkaniu, spięta, z telefonem w ręce. Czeka na jakiekolwiek wieści od Ferita. I nagle – ekran rozświetla znajome imię. Drżącą ręką odbiera połączenie.
– Fericie? Proszę, powiedz mi coś dobrego – szepcze, próbując ukryć zdenerwowanie.
– Widok na Bosfor, zachód słońca, świeżo parzona herbata, bajgiel z sezamem kupiony na rogu… – wylicza spokojnie głos w słuchawce.
– Co ty wygadujesz?
– Kazałaś mi powiedzieć coś dobrego. Przysięgam, zgłodniałem.
– Ferit, to nie czas na żarty.
– Właśnie że czas. Ptaszek wpadł do klatki i zaraz zacznie śpiewać. Nie przyzwyczajaj się do leniuchowania – wkrótce wrócisz do pracy.
Ayse wstrzymuje oddech.
– Mówisz poważnie? Macie Zafera?
– Dokładnie tak. A Ertan – jego czas też się kończy.
– Fericie… jak mam ci dziękować?
– Jeszcze o tym nie myślałem, ale spokojnie – wymyślę coś, co doprowadzi cię do szału. Żartuję. Odpocznij, zasłużyłaś. Dobranoc.
Kiedy rozmowa się kończy, Ayse opada na fotel. Czuje, jakby z jej ramion ktoś zdjął kilkudziesięciokilogramowy ciężar. Uśmiecha się pierwszy raz od wielu dni. I właśnie wtedy rozlega się dźwięk dzwonka do drzwi. Spogląda na zegarek.
– Kto to może być o tej porze? – mruczy pod nosem. – Pewnie Volkan. Przyniósł dobre wieści.
Bez zastanowienia podchodzi do drzwi i otwiera je, nie sprawdzając, kto stoi po drugiej stronie. Ale to nie Volkan. To Ertan. Z jego oczu bije zimna determinacja.
– Co ty tu robisz? – pyta ostro, już wyciągając rękę, by zatrzasnąć drzwi.
Nie zdąża. Mężczyzna wdziera się do środka, chwyta ją brutalnie i przykłada do twarzy chusteczkę nasączoną eterem. Ayse próbuje się wyrwać, ale siły szybko ją opuszczają.
– Myślałaś, że to już koniec, pani komisarz? – szepcze Ertan z triumfalnym uśmiechem.
Podaje jej zastrzyk, a gdy całkowicie traci przytomność, bierze ją na ręce i znika w ciemności nocy.
„Dziedzictwo” – Odcinek 666 – Streszczenie
Ayse budzi się powoli. Głowa jej pulsuje, a gardło pali suchością. Otwiera oczy i przez chwilę nie wie, gdzie jest. Otacza ją półmrok – słabe światło pojedynczej żarówki zwisa z sufitu na kablu, a przez szczeliny w zabitym deskami oknie wdzierają się wąskie smugi dziennego światła. Pomieszczenie jest zimne, wilgotne, cuchnie pleśnią. Próbuje się poruszyć, ale szybko orientuje się, że jej ręce i nogi są związane, a usta zakneblowane. Serce zaczyna bić jak oszalałe.
Z ciemności wyłania się znajoma sylwetka. Ertan siedzi na starym, skrzypiącym krześle naprzeciw niej, ze spojrzeniem pełnym chłodnej pogardy.
– Dzień dobry, pani komisarz – mówi spokojnym, wręcz szyderczym tonem. – Jak się spało?
Podchodzi do niej, zdejmuje knebel, a Ayse natychmiast krzyczy:
– Oszalałeś?! Dlaczego mnie tu przywiozłeś?!
Ertan wzrusza ramionami, jakby wszystko było dla niego oczywiste.
– Wiem już wszystko. Wiedziałaś, że szykuję zasadzkę. Działałaś za moimi plecami, razem ze swoim byłym mężem. Wpadł mój człowiek. I co, myślisz, że nie domyśliłem się, kto za tym stoi? Myślisz, że jestem idiotą?
– Ertanie, to nie ma sensu. Popełniasz ogromny błąd – próbuje go powstrzymać Ayse, starając się mówić spokojnie, choć w środku ogarnia ją panika.
– Zamknij się! – wybucha nagle, a jego twarz wykrzywia gniew. – To nie ja się mylę!
Bez wahania z powrotem knebluje jej usta.
– To twój ojciec zawinił. To on zniszczył nasze życie. Oczernił mojego ojca, wrobił go w coś, czego nie zrobił! Przez niego mój ojciec trafił do więzienia, a potem na wózek. Nasza rodzina się rozpadła, rozumiesz?! Moje życie przestało istnieć przez was! Nie mam już nic do stracenia. Ale jedno mogę jeszcze zrobić – mogę oczyścić jego imię. Przywrócić mu godność. Bo mój ojciec był niewinny. I ja to udowodnię… choćby miało to kosztować cię życie.
Wyciąga telefon z kieszeni, z determinacją w oczach.
– Zadzwonię do twojego ojca. Powiem mu, że mam cię tutaj. Powiem mu, że jeśli się nie przyzna do tego, co zrobił… to cię zabiję.
Wybiera numer, przykłada telefon do ucha. Przez kilka sekund trwa cisza, po czym rozlega się jedynie głos automatycznej sekretarki: Wybrany abonent jest niedostępny.
Ertan syczy przez zęby i rozłącza się.
– Trudno… Czekałem tyle lat. Poczekam jeszcze chwilę.
Odkłada telefon, wraca na krzesło i patrzy na Ayse, której oczy błyszczą od łez i gniewu. Jest bezsilna – ale w jej spojrzeniu nie ma strachu. Jest walka.
***
Ferit właśnie kończy rozmowę służbową, gdy jego telefon znów zaczyna dzwonić. Na ekranie pojawia się imię Nese. Odbiera, ale zanim zdąży się odezwać, w słuchawce rozlega się roztrzęsiony głos dziewczyny:
– Ferit! Ayse zniknęła! Nie ma jej!
– Zwolnij, Nese. Uspokój się – mówi stanowczo, ale spokojnie. – Powiedz mi dokładnie, co się stało.
– Obudziłam się i jej nie było! – łka. – W mieszkaniu wszystko wygląda podejrzanie… Jej buty są porozrzucane, spinka do włosów leży na podłodze, a telefon milczy! Nie odbiera! Coś się stało, na pewno! Ktoś ją porwał, jestem tego pewna!
Ferit momentalnie napina mięśnie. W głowie już układa możliwe scenariusze.
– Posłuchaj mnie uważnie. Przede wszystkim zachowaj spokój. Nie pozwól, żeby Doga coś zauważyła – ostrzega. – Zajmę się tym. Czekaj na mój telefon, nie rób nic pochopnego.
– Ferit, błagam cię, znajdź ją… – szepcze Nese przez łzy.
– Znajdę – odpowiada bez cienia wątpliwości, po czym natychmiast rozłącza się i zaczyna działać.
***
W lesie, z dala od cywilizacji, Nana przygotowuje napar z ziół, które wcześniej sama zebrała. Z uśmiechem podaje kubek Yamanowi, lecz mężczyzna spogląda na parującą ciecz z podejrzliwością.
– Nie piję niczego, co nie ma etykiety – mruczy z przekąsem.
Choć jego słowa brzmią jak żart, decyzja okazuje się być zbawienna. Zioła, które zebrała Nana, mają nieprzewidziane właściwości – działają jak środek halucynogenny. Nana, nieświadoma ich działania, wypija swój napar i wkrótce jej zachowanie staje się coraz bardziej dziwaczne.
– Yaman! Patrz, jestem jak ptak! – woła rozbawiona, po czym zaczyna wspinać się na drzewo.
– Nana, zejdź natychmiast! – krzyczy zaniepokojony Yaman, podchodząc pod pień. – Co ty wypiłaś, do diabła?!
***
Koray obserwuje Ferita kątem oka. Czekał na moment, aż komisarz choć na chwilę spuści telefon z oka. Udaje mu się podejrzeć kod odblokowujący urządzenie.
Jego wzrok błyszczy z satysfakcją.
– Teraz jesteś w moich rękach, panie komisarzu – szepcze do siebie. Co zamierza zrobić z tą wiedzą?
Czas ucieka, Ayse jest w niebezpieczeństwie, a Ferit nie wie jeszcze, że wróg może być bliżej, niż mu się wydaje.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Emanet 489. Bölüm i Emanet 490. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.







