Dziedzictwo odc. 682: Nana i Yaman uczą Yusufa tańca!

Yaman tańczy wokół Nany.

„Dziedzictwo” – Odcinek 682 – Streszczenie

Ferit rusza za byłą żoną, która po jego konfrontacji z Pelin gwałtownie odchodzi, nie zważając na jego wołania.

– Ayşe, zaczekaj! – głos komisarza brzmi błagalnie. – Naprawdę nic nie powiesz? Przecież widziałaś! Powiedziała wszystko. Jestem niewinny, nie zrobiłem jej nic złego. Proszę… powiedz coś.

Ayşe zatrzymuje się na moment, ale nie odwraca głowy. Jej głos jest spokojny, choć pełen bólu:

– Może rzeczywiście nie skrzywdziłeś tej dziewczyny… Ale to nie znaczy, że jesteś niewinny.

Ferit milknie, wstrzymując oddech.

– W moich oczach nadal jesteś winny – dodaje Ayşe ostro. – To przez ciebie życie jej siostry legło w gruzach! I wiesz, co jest w tym wszystkim najgorsze? Że nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, co zrobiłeś. Nie masz pojęcia, jaką katastrofę zostawiłeś za sobą.

Nie czekając na jego reakcję, odchodzi szybkim krokiem. Tym razem Ferit nie próbuje jej zatrzymać. Zostaje sam. Patrzy w pustkę, jakby próbując zrozumieć coś, co do tej pory wymykało mu się z rąk.

– Przecież… nie zrobiłem Yesim nic złego – mówi półgłosem, bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego. – Rozstaliśmy się spokojnie, bez awantur. W przyjaźni. To wszystko nie ma sensu. Czy ona mogła… okłamać siostrę? Ale po co? To do niej niepodobne.

Zaciska dłonie na kierownicy, w jego oczach pojawia się determinacja.

– Muszę się z nią skonfrontować. Dowiedzieć się, co ją naprawdę boli.

Wsiada do samochodu i odjeżdża w milczeniu, z twarzą, na której maluje się mieszanka niepokoju, gniewu i smutku.

***

Yusuf dostaje w szkole nietypowe zadanie – ma nauczyć się tradycyjnego tańca tureckiego i zaprezentować go podczas szkolnego przedstawienia. Chłopiec najpierw podchodzi do tego z niechęcią, ale kiedy Nana i Yaman zaczynają mu pomagać, z zapałem rzuca się w wir ćwiczeń.

Sceny ich wspólnych prób pełne są śmiechu, potknięć i czułości. Yaman pokazuje kroki, Nana klaszcze do rytmu, a Yusuf z każdą próbą tańczy pewniej.

Z ukrycia wszystko obserwuje Aynur. Widząc rosnącą więź między Naną a chłopcem, czuje coraz większą frustrację.

– Nie pozwolę jej na to – mówi do siebie z zimną determinacją. – Muszę przeciągnąć Akcę na swoją stronę. Nana nie może zostać w tym domu.

W jej oczach błyszczy cień szaleństwa. Rozpoczyna się kolejna runda cichej wojny, której celem jest wykluczenie Nany – i to raz na zawsze.

***

Akcja przenosi się do domu Pelin. Kobieta wchodzi do pokoju z parującą miską zupy. Na kanapie siedzi jej siostra Yesim, wpatrzona beznamiętnym wzrokiem w punkt za oknem, jakby była zupełnie nieobecna.

– Siostro… jesteś głodna – mówi cicho Pelin, podchodząc bliżej. – Zrobiłam zupę z soczewicy. Taką, jaką zawsze lubiłaś.

Yesim nie reaguje. Nawet nie mruga. Pelin westchnęła ciężko, kiedy nagle rozlega się dźwięk dzwonka do drzwi.

Pelin idzie otworzyć – i zamiera. W progu stoi Ferit.

– Jak nas znalazłeś?! Wynoś się stąd! – krzyczy z furią. Próbując zatrzasnąć drzwi, natrafia na opór. Komisarz blokuje je ramieniem i bez pytania wchodzi do środka.

Yesim podnosi się z kanapy, zaskoczona, z szeroko otwartymi oczami.

– Prawdopodobnie przyszedł obejrzeć swoje dzieło, siostro – mówi lodowato Pelin.

– Zamknij się, proszę – mówi Ferit stanowczo, ale bez agresji. – Przyszedłem porozmawiać z twoją siostrą.

– Powiedziałam ci, żebyś sobie poszedł! Co ty sobie wyobrażasz?! Kim jesteś? Jakim trzeba być człowiekiem, żeby po tym wszystkim mieć czelność tu przyjść?!

– Dosyć, Pelin – przerywa jej nagle Yesim, cicho, ale zdecydowanie. – Zostaw nas samych.

Pelin marszczy brwi, ale wychodzi. W pokoju zapada cisza. Ferit patrzy na Yesim z niepokojem, a ona odwraca wzrok, wciąż niezdolna, by na niego spojrzeć.

– Dzisiaj rozmawiałem z twoją siostrą – zaczyna Ferit, nieco zachrypniętym głosem. – Powiedziała, że cię skrzywdziłem. Ale… Yesim, przecież my tylko się rozstaliśmy. Dziesięć lat temu. Spokojnie. Bez dramatów.

Podchodzi bliżej, zbolały, zagubiony.

– Powiedz mi, co zrobiłem. Co sprawiło, że twoje życie się rozpadło? Proszę, wyjaśnij mi to. Jeśli naprawdę cię skrzywdziłem… jeśli to przeze mnie twoje życie zostało zrujnowane… nie wybaczę sobie tego nigdy.

Zatrzymuje się, patrząc na nią z mieszaniną błagania i bezradności.

– Pelin poprzysięgła sobie, że mnie zniszczy. Za to, co ci zrobiłem. Ale ja nawet nie wiem, co to było. I wiesz co? Ja też cierpię. Moje życie legło w gruzach. Jeśli chcesz, żebym czuł ból – już go czuję. I to każdego dnia. Proszę, Yesim… powiedz coś.

Kobieta wciąż stoi plecami do niego. Nie odzywa się. Nawet nie drgnie.

Ferit, czując, że niczego dziś się nie dowie, spuszcza głowę i wychodzi. Drzwi zamykają się za nim cicho.

W pokoju zapada cisza, aż w końcu Yesim zadaje cicho pytanie, bardziej do siebie niż do siostry:

– Co ty zrobiłaś, siostro?

Pelin staje za nią i bez cienia skruchy odpowiada:

– Zemściłam się. Kobieta, którą on kocha, odeszła. Teraz on wie, jak to boli. Tak samo jak ty.

Yesim powoli siada na kanapie i chowa twarz w dłoniach.
– Ty… ty nic nie rozumiesz…

Głos jej drży. Łzy spływają po policzkach.

A Pelin, jakby głucha na jej rozpacz, stoi nieruchomo. W jej oczach nie ma już triumfu – tylko pustka.

***

Nazajutrz, gdy Ayse kończy przeglądać dokumenty przy swoim biurku, do komisariatu wchodzi niespodziewany gość. W drzwiach staje Yesim. Kobieta wygląda na wyczerpaną, ale zdecydowaną. Powolnym krokiem podchodzi do stanowiska Ayse.

– Czy pani to komisarz Ayse? – pyta cicho, nie spuszczając z niej wzroku.

– Tak, to ja – odpowiada z lekkim zdziwieniem Ayse, podnosząc się z krzesła. – W czym mogę pomóc?

– Chciałabym porozmawiać. Na osobności, jeśli to możliwe.

***

Chwilę później troje ludzi siedzi przy stoliku w komisaryjnej stołówce: Ayse, Yesim i Ferit. Atmosfera jest napięta, ale Yesim mówi spokojnie, choć w jej oczach widać cień dawnego cierpienia.

– Ferit nie miał nic wspólnego z traumą, którą przeszłam – oznajmia z mocą. – Jest niewinny. To wszystko, co chciałam powiedzieć. Przepraszam za to, co się wydarzyło. Za zamieszanie, ból, który niepotrzebnie spadł na was.

Chce odejść, wstaje z krzesła, ale Ayse ją zatrzymuje:

– Zaczekaj. Czego się boisz? – pyta, łagodnie, ale stanowczo. – Chcemy tylko prawdy. Jeśli to nie Ferit cię skrzywdził, to kto? Byłaś kobietą pełną pasji, energii, marzeń. Co się stało z tobą, Yesim? Co się wydarzyło, że tak nagle zniknęłaś ze świata?

Yesim nie odpowiada. Po prostu odwraca się i wychodzi ze stołówki bez słowa. Ferit rusza za nią. Dogania ją dopiero na parkingu, tuż przed wejściem do komisariatu. Chwyta ją lekko za ramię.

– Nie uciekaj. Musisz mi powiedzieć prawdę. Jesteś mi to winna – mówi z napięciem w głosie. – Dziesięć lat, Yesim. Dziesięć lat ciszy. Ja też byłem wtedy zagubiony, ale ty… ty zniknęłaś bez śladu.

Yesim wreszcie zatrzymuje się. Oczy ma pełne łez. Patrzy na niego z bólem, który zdaje się wypływać z głębi jej duszy.

– Dziesięć lat temu, w dniu, w którym się rozstaliśmy… – zaczyna drżącym głosem. – Wracałam do domu. Byłam wstrząśnięta, rozbita. I wtedy on… on pojawił się znikąd. Zajechał mi drogę, zaatakował. Chciał mnie skrzywdzić. Odepchnęłam go, w panice, odruchowo…

Przełyka ślinę.

– Spadł ze skarpy. Do rowu. Nie podchodziłam, nie mogłam. Sparaliżował mnie strach. Ale on się nie ruszał. Leżał nieruchomo… Wypadł mu portfel. Wzięłam go. Spojrzałam na dowód. Nazywał się Süleyman Acikel.

Ferit słucha w ciszy, coraz bardziej poruszony.

– Chciałam ratować życie, Ferit. Marzyłam o tym, żeby być lekarzem. A zostałam… zabójczynią. – Jej głos załamuje się. – Nie mogłam tego nikomu powiedzieć. Wróciłam do domu i skłamałam. Powiedziałam Pelin, że to przez ciebie się tak czuję. I ona mi uwierzyła. Wszyscy mi uwierzyli.

Ferit robi krok bliżej, mówi łagodnie:

– Uspokój się. Spójrz mi w oczy. Nie jesteś winna. On cię zaatakował. To była samoobrona, rozumiesz? To ty byłaś ofiarą. I nawet nie masz pewności, że zginął. Może przeżył. Cokolwiek się wydarzyło… jestem z tobą. Nie jesteś sama.

Yesim patrzy na niego przez chwilę z niedowierzaniem, jakby dopiero teraz po raz pierwszy od dziesięciu lat poczuła ulgę.

– Jest coś jeszcze… – szepcze. Ale zanim zdąży dokończyć, kamera oddala się powoli, kończąc scenę. Jej dalsze słowa pozostają tajemnicą.

***

Ferit wraca do komisariatu z nową determinacją w oczach. Od razu zwołuje zespół i wydaje krótkie, zdecydowane polecenie:

– Szukamy mężczyzny o nazwisku Süleyman Acikel. Sprawdźcie kartoteki, rejestry medyczne, meldunki – wszystko. Musimy go znaleźć. Natychmiast.

Volkan siada do komputera i już po kilku minutach podnosi głowę znad monitora.

– Mam go. Jest w systemie. Ma policyjną kartotekę. Sześć lat temu został skazany za gwałt. Dostał śmiesznie niski wyrok, ale wyszedł i znów zniknął.

Na twarzy Ferita pojawia się wyraz pogardy i gniewu.

– Czyli żyje… – szepcze. – Ten łajdak dalej chodzi po tym świecie. Zranił kolejną kobietę… On nie przestanie, dopóki ktoś go nie powstrzyma.

– Kim on jest? – pyta Ayse, patrząc na partnera z rosnącym niepokojem.

Ferit odwraca się do niej, jego głos brzmi twardo, ale spokojnie.

– To ten sam człowiek, który napadł Yesim dziesięć lat temu. W noc, kiedy się rozstaliśmy. Ona odepchnęła go, myśląc, że nie żyje. To zrujnowało jej życie. Zamknęła się w sobie, pogrążyła w winie, przez cały ten czas sądząc, że go zabiła. A ja… ja byłem tylko pretekstem. Nie powodem. Nigdy nie byłem.

Ayse spuszcza wzrok. Na jej twarzy pojawia się cień wstydu i żalu. Uświadamia sobie, jak bardzo się pomyliła, jak niesprawiedliwie oceniła Ferita. Przez chwilę nie mówi nic. W końcu podchodzi do niego wolnym krokiem. Ich spojrzenia się spotykają.

W jej oczach widać skruchę.

Czy zdobędzie się na przeprosiny?

Czy jest gotowa przyznać, że zbyt łatwo uwierzyła w czyjąś wersję wydarzeń, zamiast zaufać mężczyźnie, którego dobrze znała?

Scena zawisa w ciszy, przepełnionej emocjami, których nie trzeba już wypowiadać na głos.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Emanet 500. Bölüm i Emanet 501. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy