Dziedzictwo odc. 687: Nana nie chce życia bez Yamana!

Zbliżenie na twarz Nany - zamyślonej, walczącej z emocjami.

„Dziedzictwo” – Odcinek 687 – Streszczenie

Ayse wchodzi do gabinetu Ferita, niosąc filiżankę herbaty. Komisarz ledwo na nią spogląda – wciąż widać, że jest zły. Wbrew jego wyraźnemu zakazowi dołączyła do prowadzonej akcji i weszła do biura lichwiarza.

– Przestań się już dąsać – rzuca swobodnie dziewczyna, stawiając herbatę na biurku. – Byli o krok od odkrycia, że jesteś policjantem. Musiałam tam wejść.

Ferit podnosi wzrok. W jego oczach błyska złość.

– Dobrze, rozumiem. Ale możesz mi wytłumaczyć, co to miało znaczyć? To całe kokietowanie? Jak mogłaś tak się zachowywać przed tym psychopatą?! Zaryzykowałaś za dużo, komisarz Ayse.

– Jeśli spróbuje zrobić cokolwiek podejrzanego, pożałuje, że się urodził – odpowiada chłodno. – Jesteśmy policjantami. Ryzyko to część tej pracy. A kiedy patrzę na Kirpiego i jego brata, nie potrafię siedzieć z założonymi rękami.

W tej chwili rozbrzmiewa dzwonek telefonu Ayse. Zerka na wyświetlacz. Ferit również.

– Seref – mówi cicho Ayse. – Zaprasza mnie na śniadanie.

Twarz Ferita natychmiast twardnieje. Zazdrość miesza się z niepokojem. Milczy, ale jego spojrzenie mówi wszystko.

***

Spadek, który ma trafić do Nany, zaczyna ją przytłaczać. Wie, jaką cenę zapłacili inni – zwłaszcza Idris – żeby zdobyć te pieniądze. Zbrodnie, których się dopuścił, nie pozwalają jej zaznać spokoju. Nocami dręczą ją koszmary, przez co niemal nie sypia.

Nazajutrz Yaman informuje ją, że przelew ma zostać zrealizowany jeszcze tego samego dnia.

– Tak szybko? – pyta Nana z zaskoczeniem, jakby nie była pewna, czy w ogóle chce tych pieniędzy.

– Tak. Ale zanim do tego dojdzie, musisz podpisać kilka dokumentów – wyjaśnia spokojnie Yaman. – Wszystko odbędzie się w obecności notariusza, więc musimy pojechać do kancelarii twojego prawnika.

– W porządku. Sama się tym zajmę.

– Nie możesz jechać sama. Zjedz śniadanie, a potem pojedziemy razem.

– Nie chcę jeść – odpowiada chłodno. – Jedźmy od razu. Chcę to jak najszybciej zakończyć.

***

Podczas wspólnego śniadania z lichwiarzem Ayse popełnia poważny błąd – nieopatrznie zdradza się i zostaje zdemaskowana.

Seref bez wahania niszczy słuchawkę, przez którą była w stałym kontakcie z Feritem, po czym brutalnie ją obezwładnia. Wyprowadza ją tylnym wyjściem ze swojego biura – zanim ktokolwiek zdąży zareagować.

***

Yaman i Nana jadą razem do kancelarii prawnika. W aucie panuje napięta cisza. Kiedy zatrzymują się na czerwonym świetle, Nana nagle otwiera drzwi i wysiada na pobocze.

– Co ty wyprawiasz?! – woła zaskoczony Yaman, również wyskakując z pojazdu. – Natychmiast wracaj do samochodu!

Nana odwraca się do niego gwałtownie, wzburzona.

– Nic nie rozumiesz! Te pieniądze są dla mnie przekleństwem! Koszmarem, który nie daje mi spać!

– O czym ty mówisz? Jakim koszmarem?

– Nie chcę tego spadku, Yaman! Ilu ludzi musiało zginąć, żeby Idris zdobył te pieniądze? One są skażone. Na nich jest krew!

Yaman podchodzi do niej powoli i kładzie dłonie na jej ramionach.

– Nie – mówi łagodnie, ale stanowczo. – Te pieniądze nie pochodzą od Idrisa. Zostawił je jeden z braci, by chronić swoją siostrę. To nie przekleństwo, tylko wyraz miłości. Dziedzictwo, które ma cię wesprzeć, nie obciążyć.

– Ale…

– Posłuchaj mnie, Nana. Ty nie jesteś osobą, która ucieka. Ty walczysz. Zawsze. I właśnie dlatego musisz teraz bronić tego, co ci się należy. Nawet jeśli ktoś rzuci cień na te pieniądze, to od ciebie zależy, czy ten cień zostanie rozproszony. Rozumiesz mnie?

Nana milczy przez chwilę, a potem potwierdza skinieniem głowy. Yaman zauważa, że drży z zimna – wybiegła z auta w lekkim swetrze. Bez słowa zdejmuje płaszcz i okrywa ją nim.

Razem ruszają z powrotem w stronę skrzyżowania, gdzie został samochód. Ale gdy docierają na miejsce, auta… nie ma.

– Niech to szlag! – warczy Yaman, przeczesując wzrokiem ulicę. – Zostawiłem kluczyki w stacyjce. Ukradli go!

– Co?! Gdzie ty masz rozum?! – rzuca Nana z niedowierzaniem. – Jak mogłeś być tak nieostrożny?

– Ja? A to nie ty wyskoczyłaś z auta na środku skrzyżowania?! Prawie wpadłaś pod samochód! Gdybyś po prostu powiedziała, co cię gryzie, nie doszłoby do tej sytuacji!

– Czyli to wszystko moja wina? – pyta zraniona.

– Od dwóch dni próbuję się dowiedzieć, co się z tobą dzieje! Ukrywasz coś, zachowujesz się dziwnie, działasz za moimi plecami… Nawet nie powiedziałaś, że odchodzisz! Chcesz wyjechać – dobrze. Ale mogłaś chociaż mnie uprzedzić. Yusuf też musi się na to przygotować. Dlaczego trzymasz to w tajemnicy?

– O jakim odejściu ty mówisz?

– Widziałem bilet lotniczy. Leżał w twoim pokoju. Naprawdę myślałaś, że się nie zorientuję?

– Myślałeś, że ten bilet jest dla mnie?

Yaman marszczy brwi, zdezorientowany.
– A… nie był?

– Kupiłam go dla Pinar – mówi cicho Nana. – Obiecałam, że zostanę. Że nie odejdę. Jak mogłeś pomyśleć, że zostawię was… że zostawię jego?

W głosie dziewczyny drżą emocje, a jej oczy wypełniają się łzami.

Yaman patrzy na nią z niedowierzaniem. Przez chwilę nie potrafi nic powiedzieć. Słowa Nany rozbijają mur podejrzeń i gniewu, który w sobie nosił.

Jej wyznanie uderza go prosto w serce.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia był film Emanet 504. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy