„Dziedzictwo” – Odcinek 716 – Streszczenie
Do chaty niespodziewanie wchodzi jej właściciel. Choć jest niewidomy, od razu wyczuwa obecność nieproszonych gości.
– No dalej, dzieciaki, nie chowajcie się – mówi z ciepłym uśmiechem, zwracając się do Yamana i Nany. – Nie zrobię wam krzywdy.
Nie czekając na odpowiedź, mężczyzna z wprawą przygotowuje herbatę. Nana patrzy na niego z niedowierzaniem.
– To dom mojego dziadka – wyjaśnia spokojnie. – Zmarł wiele lat temu, ale ja wciąż tu zaglądam. Okolica bardzo się zmieniła, ale dźwięki… dźwięki pozostały te same.
– Jak możesz to wiedzieć, skoro nie widzisz? – pyta ostrożnie Nana, ale w jej głosie pobrzmiewa dziecięca ciekawość.
Yaman rzuca jej karcące spojrzenie, próbując upomnieć ją za brak taktu.
– Kiedy Bóg zamyka ci oczy, otwiera serce, córko – odpowiada spokojnie gospodarz.
– Serce ma oczy? – dziwi się Nana.
– Oczywiście, że ma. Straciłem wzrok w wypadku. Wtedy sądziłem, że to koniec mojego świata. Ale z czasem zrozumiałem, że to, co uznajemy za tragedię, bywa też początkiem. W ciemności odkrywamy rzeczy, których wcześniej nie potrafiliśmy dostrzec. Czasem los, który wydaje się od nas odwrócony, po prostu czeka, by się uśmiechnąć.
– Kiedyś przeczytałam, że samotny wędrowiec, zagubiony w mroku nocy, może właśnie wtedy odnaleźć drogę… do samego siebie – szepcze Nana zamyślona.
– To piękne słowa – przytakuje mężczyzna. – I bardzo prawdziwe. W dniu, w którym straciłem wzrok, poznałem kobietę mojego życia. Dzięki niej zrozumiałem, że wcześniej nie umiałem naprawdę żyć. Bóg zabrał mi jedno spojrzenie, ale dał drugie – pełne miłości.
Po chwili ciszy zwraca się do Yamana:
– Ty też miałeś wypadek, prawda?
Yaman kiwa głową, a w jego głosie pojawia się nuta wdzięczności.
– Tak… Dlatego musieliśmy się tutaj schronić.
Gospodarz tylko skinął głową ze zrozumieniem. W tej chacie, wśród milczenia drzew i prostych słów, jakby nagle zrobiło się jaśniej – mimo ciemności za oknem.
***
Akcja przenosi się do firmy. W biurze panuje napięcie. Fuat właśnie kończy przygotowywać nekrolog Yamana. Starannie układa kartkę na biurku, po czym podnosi wzrok, gdy do gabinetu wchodzi Nedim.
– Nekrolog gotowy – oznajmia z powagą. – Zostanie opublikowany we wszystkich gazetach jeszcze dziś.
Nedim gwałtownie zrywa kartkę ze stołu i miota nią w stronę ściany.
– Zabierz mi to z oczu! Yaman żyje!
Fuat zamarł.
– Co ty mówisz? To jakiś ponury żart?
– Nie żartuję – warczy Nedim, a jego wzrok błyszczy obłędem. – Widziałem go na własne oczy! Byłem tam! Chciałem to skończyć raz na zawsze, ale rozładowała mi się bateria. – Rzuca telefon na biurko z wściekłością. – Nie mogłem nikogo powiadomić… Ale teraz to się zmieni.
Sięga po komórkę Fuata i wybiera numer.
– Hilmi, słuchaj uważnie – mówi do słuchawki z lodowatym spokojem. – Zaraz wyślę ci adres. Zabierzesz Gurkana i pojedźcie tam razem. Kirimli tam jest. Ma zginąć. Strzelajcie, dopóki nie będziecie mieli absolutnej pewności, że nie żyje. Rozumiesz? Dziewczynie nie może spaść włos z głowy. Jasne?
Rozłącza się, po czym uderza pięścią w blat biurka, aż wszystko podskakuje.
– Wczoraj nie skończyliśmy roboty, ale dzisiaj to się zmieni. Umrzesz, Yamanie. Tym razem naprawdę.
***
Koray, zdesperowany i szantażowany przez brata hakera, postanawia podjąć dodatkową pracę. Po godzinach pracy w laboratorium będzie nocami jeździł jako taksówkarz, by zdobyć pieniądze.
Po południu wpada do mieszkania Ayse – zmęczony, rozdrażniony i rozżalony. Na widok Ferita w salonie jego oczy zapalają się gniewem.
– Co on tu robi?! – warczy, rzucając torbę na podłogę. – Wynoś się stąd!
– Koray, przestań! – staje między nimi Ayse. – To ja decyduję, kto wchodzi do tego domu!
Chwyta go za ramię i prowadzi do kuchni, zamykając za nimi drzwi. Jej głos jest chłodny, ale stanowczy.
– Nie przekraczaj granicy, Koray. Ani razu więcej.
– Dobrze, ty decydujesz – mówi przez zaciśnięte zęby – ale on jest z moją córką. W jej życiu. I nie mogę tego tak po prostu zaakceptować.
– To córka Ferita – przerywa mu twardo Ayse. – I jeśli będziesz dalej zachowywał się w ten sposób, będę musiała przemyśleć wszystko. Dosłownie wszystko.
W jego oczach pojawia się cień zrozumienia… a może strachu.
***
Ludzie Nedima atakują chatę w lesie, ale gdy wdzierają się do środka, okazuje się, że Yamana i Nany już tam nie ma. W środku zastają jedynie niewidomego właściciela. Mężczyzna nie zdradza, że chwilę wcześniej gościł rannych uciekinierów – zachowuje spokój, jakby w ogóle nie zdawał sobie sprawy z ich obecności. Napastnicy nie mają pojęcia, że spóźnili się o zaledwie kilka minut.
Tymczasem, kilka kilometrów dalej, Yaman i Nana jadą samochodem, starając się jak najszybciej oddalić od niebezpieczeństwa. Yaman, mimo bólu i zmęczenia, zaczyna planować kolejny ruch. Wie, że nie może działać sam. Jeśli chce dotrzeć do ludzi odpowiedzialnych za przemyt narkotyków – tych, którzy wykorzystują jego ciężarówki i statki – potrzebuje wsparcia. I tylko jednej osobie może naprawdę zaufać.
Sięga po telefon. Drżącym, ale zdecydowanym ruchem wybiera numer Ferita.
– Halo? – odzywa się zdezorientowany głos po drugiej stronie. – Kto mówi?
– To ja. Yaman.
Po drugiej stronie zapada cisza. Jakby na moment zamarł cały świat.
– Yamanie…? – głos Ferita łamie się ze wzruszenia. – To naprawdę ty? Ty żyjesz?
– Żyję, bracie – odpowiada Kirimli cicho, ale z siłą. – I teraz potrzebuję twojej pomocy.
– Boże… – Ferit opiera się o ścianę. – Ty żyjesz, a ja… od trzech dni jestem cieniem człowieka. Co się dzieje? Gdzie jesteś? Czy wszystko z tobą w porządku?
– W porządku – zapewnia Yaman. – Jestem bezpieczny, ale nie mogę jeszcze wrócić. Potrzebuję, żebyś znalazł dla mnie jednego człowieka. To pilne.
– Kogo szukamy?
– Adil Demirkan. Kierowca ciężarówki. Pracował dla jednej z moich firm. Muszę wiedzieć o nim wszystko – z kim się kontaktował, co przewoził, gdzie jeździł. Od niego wszystko się zaczęło.
– Masz moje słowo. Zajmiemy się tym natychmiast – mówi Ferit bez chwili wahania. – Umarłeś, a teraz wróciłeś. Nie mógłbym ci odmówić. Działamy.
***
W krótkim czasie Ibrahim ustala adres Adila Demirkana i przesyła go Yamanowi. Kirimli, nie chcąc narażać Nany, pod pretekstem odpoczynku zostawia ją w bezpiecznym miejscu i sam udaje się pod wskazany adres. Gdy dociera na miejsce, okazuje się, że mieszkanie jest puste.
Z sąsiadem, który przypadkiem wychodzi z klatki, wdaje się w krótką rozmowę.
– Szuka pan Adila? – pyta mężczyzna. – Wyszedł jakieś pół godziny temu. Wydawał się zdenerwowany.
Yaman marszczy brwi.
– Ktoś go uprzedził… – mówi do siebie z przekonaniem.
Wraca do samochodu – i znów zastaje w nim Nanę.
– Spójrz mi w oczy – mówi, zanim zdąży coś powiedzieć. – Czy wyglądam na kogoś, kto się łatwo poddaje?
– Przyszłaś na próżno – odpowiada Yaman z rezygnacją. – Adil już uciekł. Wyślizgnął mi się. Ale skoro już tu jesteś i chcesz pomóc… mam jego numer. Ferit mi go przysłał. Spróbujemy inaczej.
Nana chwyta telefon i dzwoni do kierowcy, udając spanikowaną sąsiadkę.
– Proszę pana! W pańskim mieszkaniu wybuchł pożar! Strażacy są już w drodze!
Mężczyzna daje się nabrać i w panice oznajmia, że natychmiast wraca.
Kilka minut później, gdy wraca pod budynek, wpada prosto w ręce Yamana. Kirimli obezwładnia go i prowadzi w ustronne miejsce, gdzie może w końcu zadać pytania, które od dawna kłębią się w jego głowie.
– Co przewoziłeś ciężarówką? – pyta ostro. – I kto ci to zlecił?
Adil drży. Wie, że nie ma wyjścia.
– Dobrze… powiem wszystko, tylko…
W tej samej chwili pada strzał. Adil osuwa się na ziemię, martwy.
– NIE! – krzyczy Yaman, rzucając się w jego stronę. – DLACZEGO GO ZABIŁEŚ?!
Z mroku wyłania się Nedim, z dymiącym pistoletem w dłoni.
– Myślałem, że chce cię zaatakować. Widziałem, że sięgał po nóż. Działałem instynktownie.
– Nie kłam. Jak się tu znalazłeś? – Yaman celuje w niego wzrokiem jak ostrzem.
– Kiedy usłyszałem o twoim wypadku… nie wierzyłem. Coś mi nie pasowało. Musiałem to sprawdzić. Obserwowałem, śledziłem… aż trafiłem tutaj.
– On by wszystko powiedział… gdybyś go nie zabił!
– Wiem wszystko, co mógłby powiedzieć – odpowiada chłodno Nedim. – I mogę się z tobą tym podzielić. Jeśli mi zaufasz.
Yaman patrzy na niego z lodowatą nieufnością.
Czy Nedimowi uda się przekonać Yamana do swojej wersji wydarzeń?
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia był film Emanet 524. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.




