Dziedzictwo odc. 730: Ferit i Ayse kontynuują grę w poznawanie siebie!

Ayse uśmiecha się, patrząc na Ferita.

„Dziedzictwo” – Odcinek 730 – Streszczenie

Ferit zdobywa się na wyżyny literackiej kreatywności i pisze do Ayse krótki wiersz:

Jestem rzeką, w której odbija się twoja piękna, księżycowa twarz.
Każdej nocy czekam, aż przyjdziesz.
Zapomnij już o przeszłości.
Czy wypijemy kawę z dużą ilością pianki?

W kolejnej scenie byli małżonkowie siedzą naprzeciwko siebie w stołówce.

– Przyjęłam twoją ofertę – mówi Ayse rzeczowo – ale nie chcę, żebyś robił sobie zbyt wielkie nadzieje.

– Cieszę się, że przyjęłaś moje zaproszenie – odpowiada z uśmiechem Ferit. – Nie udało mi się wymyślić ostatniego wersu wiersza. Bałem się, że odmówisz. Może opowiesz mi coś o sobie… żebyśmy naprawdę się poznali?

– Naprawdę chcesz kontynuować tę grę, mając tyle pracy? – rzuca z lekkim niedowierzaniem Ayse.

– Owszem, chcę. Zasłużyliśmy na chwilę oddechu. Oczy prawie mi wypadły od nadmiaru czytania. Zacząłem widzieć w biurze małe zielone ludziki… Opowiadaj, proszę.

– Dobrze. Mam córkę jak anioł i siostrę, którą kocham nad życie. Mam za sobą dwa małżeństwa – oba były pomyłką.

– Naprawdę? Niech Bóg osądzi tych, którzy cię zawiedli. Moim jedynym celem jest sprawić, byś była szczęśliwa. Żebyś zapomniała o błędach przeszłości. A powiedz… jaką jesteś osobą?

– Jestem osobą, która trzyma się zasad. Cenię uczciwość, porządek, odpowiedzialność.

– A ja? – Ferit zastanawia się przez chwilę. – Jestem równie zorganizowany. Planuję każdy aspekt życia. Zostałem nawet nagrodzony tytułem Mężczyzny Roku. No i jestem mistrzem prac domowych: sprzątam, prasuję, gotuję – wszystko. Poza tym jestem osobą bardzo wrażliwą, poważną i rozważną. Taki jestem… w każdej dziedzinie życia.

– Wstydź się, Fericie! – parska śmiechem Ayse. – Okłamujesz mnie, patrząc mi prosto w oczy. Gdybym cię nie znała, naprawdę bym uwierzyła.

– No co? Próbuję ci zaimponować – tłumaczy się Ferit bezradnie. – Przecież wszyscy na pierwszej randce trochę koloryzują…

– Jestem pod wrażeniem twojej uczciwości, komisarzu Fericie. Czy nie wpadłam w twoją pułapkę właśnie dlatego, że od początku byłeś taki?

– Naprawdę? Czy to właśnie się wydarzyło?

– Ta rozmowa trwa za długo. Czeka nas mnóstwo pracy. Wracam do biura – kończy Ayse i wstaje od stolika.

Ferit odprowadza ją wzrokiem, z półuśmiechem.

– Zarzuciłem sieć… teraz czekam. Co mogę zrobić? Zdobyłaś moje serce.

***

Yusuf z nieukrywaną nadzieją prosi Yamana i Nanę, by spędzili z nim trochę czasu. Choć Nana obiecała już Pinar, że spotka się z jej chłopakiem i pomoże mu przygotować się do wyjątkowych zaręczyn, nie może odmówić chłopcu. Zresztą, Yaman wyraźnie daje jej do zrozumienia, że dziś powinna zostać w domu i spełnić prośbę Yusufa.

***

Na komisariacie Ferit rozsyła kolegów do domów.

– Idźcie, odpocznijcie porządnie. Zasłużyliście po tej harówce – mówi z uśmiechem. Gdy zostaje tylko on i Ayse, gasi światło i uruchamia niewielki projektor. Na suficie pojawiają się gwiazdy – migoczące, wirujące, jak prawdziwe nocne niebo.

– Będziemy razem pracować… i podziwiać gwiazdy – oznajmia z nutą dumy.

– Jesteś naprawdę szalony – odpowiada Ayse, zaskoczona i rozbawiona jego pomysłowością.

– To dopiero początek – mówi Ferit z powagą.

– Początek czego?

– Początek wszystkiego, co mogę zrobić, by zobaczyć twój uśmiech. Choćby przez dwie sekundy. Chcę patrzeć w twoje oczy, które – choć całkowicie czarne – błyszczą jaśniej niż wszystkie gwiazdy razem wzięte. Sama tego nie widzisz, prawda? Gdybyś spojrzała, oślepiłaby cię własna światłość.

Ayse milknie na chwilę, poruszona.

– Skoro mamy poznawać się od nowa… pozwól, że cię o coś zapytam. Dlaczego jesteś taki? Czy zawsze taki byłeś, czy coś cię zmieniło?

– Daj mi chwilę… – Ferit zamyśla się. – Wiesz, wiele miliardów lat temu istniała tylko chmura gazu… i wtedy wszystko się zaczęło…

– Pytam poważnie – przerywa mu łagodnie Ayse. – Naprawdę chcę zrozumieć. Skąd ten twój cynizm? Ten dystans do świata?

Ferit bierze głęboki oddech. Głos mu się lekko łamie.

– Moja mama… Byłem jeszcze dzieckiem, może niewiele starszym od Dogi. Mama zachorowała na raka. Choroba postępowała szybko. Każdego wieczoru modliłem się do Boga, żeby rano obudziła mnie jej pocałunkiem. Ale wiedziałem, że ta paskudna choroba kiedyś mi ją odbierze.

Zaciska dłonie na kolanach.

– Pewnego dnia jakby to wyczuła. Przyszła do mnie, usiadła obok i powiedziała: „Zawsze będziesz się śmiał, mój synu. Cokolwiek się wydarzy – zawsze się uśmiechaj.” Jej włosy już wtedy zaczęły wypadać. To było… trudne. Bardzo. Wyszedłem wtedy do fryzjera i ogoliłem głowę na zero. Wyrzuciłem z domu wszystkie szczotki, grzebienie, szampony. A mimo to… moja mama martwiła się o mnie.

Zamyśla się na moment, a potem uśmiecha.

– Nigdy nie zapomnę jednego wieczoru. Włożyła kapelusz ojca, podeszła do mnie, zrobiła głos jak stary rybak i powiedziała: „Fericie, mój synu, dzisiaj usmażę ci sardele.” Gotowała je cała w uśmiechu – nie zdejmując kapelusza ani na chwilę. Nawet w tamtym stanie chciała mnie rozweselić.

– Dotąd dotrzymuję jej obietnicy. Od tamtej chwili… zawsze się uśmiecham.

Ayse patrzy na niego bez słowa, głęboko poruszona.

– Nie wiedziałam… – mówi w końcu cicho. – Nigdy mi o tym nie opowiadałeś.

– Dopiero zaczynasz mnie poznawać, pani komisarz. Jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz. Czeka cię mnóstwo niespodzianek.

Ferit sięga po telefon.

– Ale najpierw… zróbmy sobie wspólne zdjęcie. Pod gwiazdami.

Robi kilka selfie, a światła sztucznego nieba odbijają się w oczach Ayse – może to tylko projekcja, ale coś w nich błyszczy naprawdę.

***

Ayse wychodzi na korytarz, by zadzwonić do siostry. Chce upewnić się, że w domu wszystko jest w porządku. Po drugiej stronie słyszy głos Nese – lekko przygaszony, ale spokojny.

– Wszystko dobrze – zapewnia Nese. – Ale muszę ci coś powiedzieć…

Z wahaniem, ale szczerze opowiada siostrze o swoim „fałszywym związku” z Volkanem – jak do niego doszło, dlaczego się zgodziła i co naprawdę czuje. Ayse słucha uważnie, z zaskoczeniem, ale i z delikatnym uśmiechem pod nosem.

Gdy rozmowa się kończy, Ayse wraca do biura, gdzie Ferit czeka na nią z tym samym łobuzerskim uśmiechem i spokojnym spojrzeniem.

– Gotowa na kolejne pytanie? – rzuca rozbawiony. – Jakie były największe psoty, które zrobiłaś jako dziecko?

– Ja? Nie byłam niegrzeczna – odpowiada z udawaną powagą. – Byłam zwyczajna. Nudna. Z domu do szkoły i z powrotem.

– Nie wierzę. Muszą być rzeczy, których mi jeszcze nie powiedziałaś. Wyciągnij je na światło dzienne – zachęca, nachylając się lekko w jej stronę.

Ayse opuszcza wzrok i z lekkim uśmiechem przyznaje:

– Dobrze, coś było… Jako dziecko byłam trochę… pulchna.

Ferit unosi brwi.

– Teraz rozumiem, po kim Doga odziedziczyła te słodkie policzki.

– Ja byłam dużo grubsza od Dogi! – śmieje się Ayse. – Mama piekła ciasta po nocach, a ja wstawałam i zjadałam wszystko, co tylko pachniało cukrem.

– No widzisz? Pewne nawyki nigdy nie znikają.

– Co to znaczy? – udaje oburzenie. – To było w dzieciństwie, nie teraz!

– Jesteś pewna? – unosi kącik ust. – Bo jeśli dobrze pamiętam, lubiłaś zakradać się do kuchni nawet jako dorosła.

– To oszczerstwo! – rzuca teatralnie. – Wcale nie!

– W takim razie podejdź bliżej – mówi spokojnie Ferit, a jego głos nabiera miękkości. – Chcesz poznać kilka faktów o sobie?

Odwraca laptop w jej stronę. Na ekranie pojawiają się zdjęcia – zrobione w różnych chwilach: gdy po kryjomu je czekoladę, gdy w szlafroku przemyka nocą przez kuchnię, gdy śpi z uśmiechem na twarzy, trzymając w dłoni kawałek ciasta.

Ayse patrzy z niedowierzaniem, zaskoczona.

– Kiedy zrobiłeś te zdjęcia? I… dlaczego bez mojej wiedzy?

Ferit patrzy jej prosto w oczy, poważnie.

– Bo chciałem zatrzymać każdą chwilę z tobą. Chciałem mieć dowód, że byłaś moim szczęściem. Kochałem cię właśnie taką – w najzwyklejszych, najbardziej prawdziwych momentach. To moja mama nauczyła mnie, jak cenne są te chwile… jak kruche jest szczęście.

Ayse milknie. W jej oczach zbierają się łzy. Jedna z nich spływa powoli po policzku. Patrzy na Ferita – już bez żartu, bez dystansu – i po raz pierwszy od dawna czuje, że coś się w niej poruszyło. Coś, co może być początkiem nowej drogi.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia był film Emanet 533. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy