„Dziedzictwo” – Odcinek 743 – Streszczenie
Nana wchodzi po schodach, czując wciąż na karku ciężar całego dnia. Gdy skręca w korytarz, jej wzrok natychmiast zatrzymuje się na postaci Aynur, wychodzącej właśnie z jej pokoju.
– Co ty tam robiłaś? – pyta ostro, blokując jej przejście.
– Pan Yaman mnie przysłał – odpowiada pokojówka, starając się brzmieć swobodnie. – Zostawiłam na łóżku prezent od niego. I twój telefon – znalazłam go w kuchni.
Zaintrygowana, ale i lekko zaniepokojona Nana mija ją bez słowa i wchodzi do swojego pokoju. Jej oczy natychmiast przyciąga duże, eleganckie pudełko przewiązane szeroką, czerwoną kokardą. Przez chwilę wpatruje się w nie z wahaniem, a potem jednym ruchem rozwiązuje wstążkę. Wieko unosi się powoli… i wtedy widzi to.
Suknia ślubna.
Jej serce zamiera, a po sekundzie wzbiera w niej fala oburzenia. Chwyta suknię, niemal miażdżąc delikatny materiał w dłoniach, i rusza prosto do gabinetu Yamana.
– Co to ma być?! – jej głos drży od gniewu.
– Suknia ślubna – odpowiada Yaman spokojnie, choć z lekkim zdziwieniem w oczach. – Tak długo, jak nie będziesz chciała, nikt się nie dowie.
– O czym się nie dowiedzą?! – patrzy na niego z niedowierzaniem.
– O tym, że postanowiłaś wyjść za mąż – wyjaśnia, opierając się niedbale o biurko. – Pan Kubilay mi o tym powiedział. Gratuluję. Dlaczego udajesz zaskoczoną? Sama stwierdziłaś, że takiej okazji nie można przegapić. Pokazał mi też wiadomość od ciebie. Nie zaprzeczaj, widziałem na własne oczy.
– Ja to powiedziałam? – Nana aż unosi ręce w geście frustracji. – To jakieś chore nieporozumienie! Mówiłam o faszerowanym bakłażanie i kunafie! Pinar zaprosiła mnie na kolację, a ja odpowiedziałam, że się zastanowię. Ciocia Akca musiała to źle zrozumieć.
– A wiadomość? – Yaman mruży oczy. – Też o jedzeniu?
– Nie wysłałam nikomu żadnej wiadomości! – odpowiada ostro. – Ale wiem, kto to zrobił. Chodź, sam zobacz!
Nana wychodzi z gabinetu, a jej kroki dudnią po schodach. W przedpokoju dostrzega Aynur. Nie mówi ani słowa – podchodzi i wymierza jej siarczysty policzek.
Yaman zamiera w pół kroku, szeroko otwierając oczy. Nigdy nie sądził, że opiekunka jego bratanka potrafi tak wybuchnąć. Aynur też wygląda na kompletnie zaskoczoną – w końcu jej plan miał być „niewinną pomocą”.
– Jakim prawem ingerujesz w moje życie?! – Nana krzyczy, a jej oczy błyszczą od gniewu. – To ty wysłałaś tę wiadomość Kubilayowi z mojego telefonu, prawda?!
– Nie… To znaczy… – Aynur próbuje się bronić. – Chciałam tylko pomóc. Myślałam, że nie potrafisz się otworzyć. Nie miałam złych zamiarów…
– Nigdy więcej ze mną nie zadzieraj! – przerywa jej Nana, tonem ostrym jak brzytwa. – To było twoje ostatnie ostrzeżenie!
W korytarzu zapada cisza, ciężka i napięta, jakby każdy bał się wykonać choć jeden ruch.
***
Nana wychodzi na taras, a jej kroki odbijają się echem od kamiennej posadzki. Nerwowo przechadza się tam i z powrotem, co chwilę zaciskając dłonie w pięści.
— Wszyscy próbują mnie poślubić… nawet Yaman! — wyrzuca z siebie, a w jej głosie pobrzmiewa złość i niedowierzanie. — Ale przynajmniej teraz mam jasną odpowiedź na swoje pytanie. Czy zazdrosny mężczyzna kupuje suknię ślubną dziewczynie, w której jest zakochany?
Jej monolog przerywa ciche skrzypnięcie drzwi. Na tarasie pojawia się Kubilay. Staje naprzeciwko Nany, patrząc jej prosto w oczy.
— Chcę z tobą porozmawiać — mówi stanowczo.
— Dobrze się składa, bo ja też mam ci coś do powiedzenia — odpowiada chłodno.
— W porządku. Ale proszę, pozwól, że zacznę pierwszy. — Jego głos łagodnieje. — Przyjeżdżając tutaj, nie spodziewałem się, że spotkam kogoś tak wyjątkowego jak ty. I nie zamierzam cię stracić.
Wyciąga z kieszeni małe pudełeczko. Otwiera je, odsłaniając połyskujący pierścionek zaręczynowy.
— Nano… czy wyjdziesz za mnie?
— Nie. Nigdy! — Jej odpowiedź jest szybka i stanowcza, a w oczach błyszczy gniew. — To, co usłyszała ciocia Akca, nie dotyczyło ciebie. Przyjaciółka zaprosiła mnie do siebie, więc powiedziałam, że to okazja, której nie mogę przegapić. A wiadomość? Nie ja ją wysłałam. To była Aynur. I powiem ci wprost — nie chcę wyjść za ciebie za mąż!
— Nie możesz tak po prostu powiedzieć, że mnie nie chcesz. — Kubilay robi krok w jej stronę. — Wyjaśnij mi to. Może wszystko rozwinęło się szybko, ale jestem pewien, że mógłbym sprawić, byś mnie pokochała.
Zaciska szczękę i mówi dalej:
— Jeśli jesteś pewna swojej odpowiedzi, podaj powód. Ale taki, który mnie przekona. Bo jeśli mnie nie przekonasz… nie zrezygnuję z ciebie.
— Ponieważ… — Nana bierze głęboki oddech. Jej serce bije jak szalone. — Ponieważ kocham kogoś innego.
— To wymówka. — Kubilay mruży oczy. — Jeśli ktoś taki istnieje, powiedz mi, kto to.
— To Kirimli! — wypala wreszcie. — Moje serce należy tylko do niego.
Kamera robi zbliżenie na Yamana stojącego w głębi rezydencji. Mężczyzna obserwuje scenę zza uchylonych drzwi i wyraźnie słyszy każde słowo. Jego twarz zdradza szok, większy niż wtedy, gdy widział Nanę wymierzającą policzek Aynur.
— Czy on o tym wie? — pyta powoli Kubilay.
— Nie wie. Nikt nie wie. I ty też nikomu nie powiesz.
— Dobrze, zachowam to w tajemnicy. Ale skoro go kochasz, dlaczego on o tym nie wie? Dlaczego nie powiesz mu tego wprost?
— Bo jest moim szefem — odpowiada cicho. — W jego sercu nie ma dla mnie miejsca.
***
Półroczna misja, na którą Ferit miał wyruszyć, zostaje niespodziewanie odwołana. Gdy komisarz przekazuje tę wiadomość Ayse, kobieta na moment zamarza z niedowierzania, a potem rzuca się w jego ramiona. Przytula go tak mocno, jakby bała się, że znowu może go stracić. W jej oczach pojawiają się łzy szczęścia, a drżący szept wydobywa się spomiędzy warg:
— Wiedziałam… wiedziałam, że los nie zabierze mi cię tak szybko…
Tymczasem Basak odkrywa prawdziwy powód konfrontacji Volkana — zrobił to, by pocieszyć Nese. W jej wnętrzu wzbiera fala wściekłości. Przez chwilę wyobraża sobie, jak rzuca się na rywalkę i szarpie ją za włosy. Palce aż świerzbią, by to zrobić, ale zatrzymuje się, biorąc głęboki oddech.
— Złość jest bezużyteczna… — szepcze do siebie w myślach. — Jeśli chcesz ją pokonać, wybierz dłuższą drogę. Bądź cierpliwa, Basak.
Wkrótce zmienia maskę gniewu na oblicze skruchy. Podchodzi do Volkana z opuszczonym wzrokiem i mówi, głosem drżącym od udawanego żalu:
— Przepraszam… za wszystko.
***
Elvan wraz z synem pakują ostatnie rzeczy. Ich kroki dudnią po marmurowych korytarzach rezydencji, a chwila pożegnania ma w sobie ciężar ostateczności. Wkrótce wsiadają do samochodu i ruszają w stronę rodzinnej miejscowości.
Koray dowiaduje się, że Ayse i Ferit znów są razem. Złość uderza w niego jak grom. Zaciska pięści, a na jego twarzy maluje się dzika furia.
— Nie… to się nie może tak skończyć! — syczy, czując, jak serce bije mu coraz szybciej.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Emanet 541. Bölüm i Emanet 542. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.




















