Dziedzictwo odc. 748: Tylko ślub może uratować Nanę!

Scena w salonie rezydencji. Yaman sprzeciwia się złożonej przez Kubilaya propozycji, a Nana kieruje na niego zaskoczone spojrzenie.

„Dziedzictwo” odcinek 748 – streszczenie szczegółowe

Nese pojawia się na komisariacie z lekkim uśmiechem na ustach. W dłoni trzyma dwa bilety do teatru – chciała zrobić Volkanowi niespodziankę. Zatrzymuje się jednak tuż przed drzwiami do jego biura. Zza uchylonego skrzydła widzi Basak, siedzącą naprzeciwko Volkana. Kobieta trzyma go za rękę i patrzy mu w oczy z tkliwością, której Nese nie potrafi pomylić z niczym innym. Świat wokół niej na moment cichnie. Odwraca się gwałtownie i niemal biegiem opuszcza komisariat, nie chcąc, by ktokolwiek dostrzegł łzy zbierające się w jej oczach.

Na zewnątrz, w chłodnym powietrzu, rozdziera bilety drżącymi dłońmi. Kartki papieru spadają na ziemię niczym zwiędłe płatki kwiatów. „Głupia…” – wyrzuca sobie w myślach. – „Znów dałaś się nabrać…”. Jest przekonana, że dawne uczucie między Volkanem a Basak odżyło, a ona po raz kolejny dała się wciągnąć w grę swojej przebiegłej rywalki.

***

Yaman bez większego trudu odnajduje Nanę. Sprowadza ją do rezydencji i niemal siłą wprowadza do pokoju, po czym zamyka drzwi na klucz.

– Będziesz mnie więził?! – wybucha Nana, uderzając dłonią w drewniane skrzydło. – Wypuść mnie natychmiast!

– Wolisz żyć czy być wolna? – odpowiada chłodno Yaman.

– Nie boję się śmierci! – rzuca z furią. – Nie będę się tu ukrywać! Ty jesteś Kirimli, a ja jestem Nana Maryam! Niech ktoś mnie wypuści! – wali pięścią w drzwi, jakby miała siłą wyrwać je z zawiasów.

Yaman patrzy na nią nieporuszony.
– Krzycz, ile chcesz. Nigdzie stąd nie pójdziesz, dopóki się nie uspokoisz.

– Nie mogę! – jej głos drży, miesza się w nim gniew i rozpacz. – Nie chcę, żeby życie kogokolwiek z was było przeze mnie zagrożone!

Nagle rozbrzmiewa dźwięk telefonu Nany. Spogląda na ekran.
– Ktoś dzwoni z mojego kraju… Nie znam tego numeru – mówi cicho, po czym odbiera połączenie.

Obraz na ekranie natychmiast zastyga – twarz Sergo Nerceliego wypełnia wyświetlacz.

– Wracasz do siebie, Nano – odzywa się po gruzińsku, głosem nasyconym jadowitą satysfakcją. – Nie potrafię opisać, jak mnie to cieszy. Przygotowałem ci przyjęcie: czarne goździki, żałobne ubrania, wieniec, trumna… Twój grób czeka obok Ilyi.

Na imię chłopca twarz Nany blednie.
– Nie waż się kalać jego imienia swoimi brudnymi ustami, morderco!

– Moja odpowiedź będzie prosta – kula w twojej głowie. – Sergo uśmiecha się szyderczo.

– Co on powiedział? – pyta Yaman, który nie zna gruzińskiego.

– Że strzeli mi w głowę, gdy tylko wrócę – odpowiada Nana głosem łamiącym się od emocji.

Yaman przejmuje telefon. Jego spojrzenie jest zimne, groźne, przeszywające.

– Powiedz mu, że dopóki ja żyję, nikt nie odważy się cię skrzywdzić. I niech wie, że on sam nie doczeka się nawet swojego grobu.

Sergo parska śmiechem.
– Zajmę się także tobą, Kirimli. Ale najpierw niespodzianka dla Nany. – Kamera przesuwa się i ukazuje mężczyznę trzymającego na smyczy psa.

– To mój pies! – Nana prawie mdleje ze strachu. – Nie waż się go tknąć!

– Patrz uważnie. Tak skończy on… i tak skończysz ty. – Mafioso wyciąga pistolet.

– Nie! – krzyk Nany rozdziera powietrze, gdy rozlega się strzał.

Chwilę później jej lament rozbrzmiewa w pokoju – głos pełen bólu, który przeszywa serce niczym ostrze.

***

W następnej scenie obok zapłakanej Nany siedzi Akca. Otula ją ramieniem, gładząc delikatnie po plecach, jakby pragnęła choć na chwilę złagodzić ciężar jej rozpaczy.

– Jak ktoś może zrobić coś tak potwornego niewinnej istocie? – szlocha Nana, a jej głos drży z bólu. – Co to za okrucieństwo… Ach, Dobi… – dławi się łzami. – Wybacz mi, kochany. To przeze mnie. To moja wina.

Yaman kończy rozmowę przez telefon. Podchodzi do Nany i pochyla się nad nią z powagą w oczach.

– Nie obwiniaj się. Moi ludzie w Gruzji już działają. Twoi bliscy są bezpieczni – mówi stanowczo. – A Dobiego pochowali z należytym szacunkiem.

Nana zakrywa twarz dłońmi. Jej ramiona drżą, a Akca jeszcze mocniej ją do siebie przytula.

Chwilę później do rezydencji przybywa adwokat Yamana. Siada w salonie i bez zbędnych wstępów przechodzi do sprawy:

– Niestety, nie udało się przyspieszyć rozprawy. Sytuacja prawna jest jasna – nie da się rozwiązać problemu w ciągu piętnastu dni.

– Musi być jakiś sposób – Yaman mówi twardo, jakby każde słowo było rozkazem.

Prawnik spuszcza wzrok na dokumenty, po czym podnosi go niepewnie.
– Istnieje pewna możliwość, ale nie wiem, czy pan się na nią zgodzi.

– Jaka? – Yaman wbija w niego spojrzenie.

– Ślub. Pani Nana mogłaby zostać, gdyby poślubiła obywatela Turcji. To jednak rozwiązanie ryzykowne. Urząd bardzo dokładnie bada takie małżeństwa. Jeśli uznają je za fikcyjne, grozi kara więzienia. Dlatego musiałoby to być wiarygodne i… prawdziwe.

Słowa prawnika zawisają w powietrzu niczym wyrok. Nana zamiera, a jej oczy rozszerzają się w zdumieniu.

Nagle rozlega się dzwonek telefonu Akcy. Starsza kobieta wychodzi na korytarz i odbiera połączenie od Elvan.

– Tutaj wszystko dzieje się naraz, moja droga – mówi przejętym głosem. – Sprawy się bardzo skomplikowały…

***

Jeszcze tego samego dnia w rezydencji zjawia się Kubilay. Wchodzi do salonu pewnym krokiem, a w jego spojrzeniu widać determinację. Yaman, Nana i Akca siedzą przy stole, gdy on bez zbędnych słów oznajmia:

– Przejdę od razu do rzeczy. Słyszałem rozmowę mamy i cioci Akcy. Wiem o twojej sytuacji, Nano. Wiem, że grozi ci deportacja. I wiem, że małżeństwo rozwiązałoby ten problem.

Podchodzi bliżej do dziewczyny i patrzy jej prosto w oczy.

– Chcę ci pomóc. Stawką jest twoje życie. Dlatego… jestem gotów ożenić się z tobą. – W jego głosie pobrzmiewa szczerość, ale i napięcie. – Już raz mnie odrzuciłaś, pamiętam. Ale teraz chodzi tylko o formalność. Tym razem, Nano, proszę cię, powiedz „tak”.

Nana cofa się o krok, oszołomiona. Yaman natychmiast wstaje, a jego głos rozbrzmiewa stanowczo:
– To niemożliwe. Nie możecie się pobrać.

Nana rzuca mu zaskoczone spojrzenie.

– Mój adwokat szuka innego wyjścia – kontynuuje Yaman chłodno. – Ślub to ostateczność. Ten problem musi być rozwiązany inaczej, bez angażowania kogokolwiek. Mamy jeszcze piętnaście dni. Poczekajmy.

– To prawda – przyznaje Nana cicho, jakby chciała uspokoić obydwu mężczyzn. – Nic nie jest jeszcze przesądzone. Może uda się oddalić pozew.

– A jeśli się nie uda? – Kubilay nie odpuszcza. – Chcesz ryzykować? Wiesz, że ślub to pewne rozwiązanie. Będę w Turcji jeszcze przez trzy dni. Jeśli się zgodzisz, zostanę. Jeśli nie… wyjadę do pracy do Paryża.

W salonie zapada cisza. Nana milczy, rozdarta między strachem o własne życie a lojalnością wobec Yamana. On zaś, powstrzymując gniew, odchodzi do swojego gabinetu.

Za zamkniętymi drzwiami, wściekłość wreszcie znajduje ujście. Yaman zaciska dłonie w pięści i mówi do siebie:

– Wszystko jasne. Kubilay jest oczarowany Naną. Czekał tylko na okazję i w końcu wkroczył do gry.

***

Ayse i Ferit kontynuowali swoją tajną misję w szpitalu. Komisarz działał pewnie i w skupieniu, a w jego rękach znalazł się telefon pielęgniarki Simay – kobiety, którą od samego początku uważał za podejrzaną.

Ayse jednak źle zrozumiała jego ruchy. Z daleka wyglądało to tak, jakby Ferit uśmiechał się do Simay i próbował ją zagadywać. W jej sercu natychmiast pojawiło się ukłucie gniewu i zazdrości. Nie zastanawiając się długo, podeszła do niego szybkim krokiem i… wymierzyła mu policzek.

Na korytarzu zapanowała cisza. Ferit spojrzał na nią szeroko otwartymi oczami, zaskoczony, ale i rozbawiony. Ayse dopiero po chwili zdała sobie sprawę, co zrobiła. Jej policzki poczerwieniały, spuściła wzrok i niemal szeptem powiedziała:

– Przepraszam… źle to odebrałam.

Ferit uniósł brew, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.

– Wiesz… nawet to mi się spodobało – rzucił pół żartem, pół serio. – Tym uderzeniem pokazałaś mi, że jesteś zazdrosna.

– Nie jestem zazdrosna! – zaprotestowała Ayse, choć jej głos zabrzmiał zbyt nerwowo. – Uderzyłam cię, bo mnie zdenerwowałeś. Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? Mogliśmy ją zbadać razem.

Ferit zbliżył się do niej o krok, a jego spojrzenie złagodniało.

– Spokojnie. Ibo i ja już się nią zajęliśmy. Znamy wszystkie jej dane, wszystko, co tylko mogliśmy znaleźć. Ale dowodów wciąż brak. – Podniósł telefon, który właśnie zdobył. – Mam nadzieję, że coś ukrywa tutaj.

Ayse przez moment milczała, walcząc z emocjami. Patrzyła na niego z wyrzutem, ale i z czymś, czego nie chciała nazwać – z troską i uczuciem, którego jeszcze sama nie rozumiała.

Ferit uśmiechnął się lekko, jakby czytał jej w myślach.

– Następnym razem, jeśli chcesz mnie uderzyć… uprzedź.

Ayse przewróciła oczami, ale kąciki jej ust drgnęły w niekontrolowanym uśmiechu.

Czy Nana przyjmie propozycję Kubilaya i weźmie z nim ślub, aby uniknąć deportacji? A może pojawi się ktoś inny, kto złoży jej tę dramatyczną ofertę?

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Emanet 545. Bölüm i Emanet 546. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy