Dziedzictwo odc. 762: Yaman znowu ratuje Nanę!

Nana przytula się do Yamana w geście wdzięczności.

„Dziedzictwo” Odc. 762 – szczegółowe streszczenie

Ayse, skrępowana i wycieńczona, zbiera w sobie resztki sił. Gdy jeden z ludzi Didem na moment odwraca uwagę, policjantka zrywa się z miejsca i rzuca do ucieczki. Drżące od adrenaliny nogi niosą ją ku wyjściu, ale zanim zdąży dotrzeć do drzwi, twarda dłoń łapie ją za ramię i brutalnie powala na betonową posadzkę. Krzyk Ayse odbija się echem od zimnych ścian magazynu.

Didem powoli podchodzi, a jej usta wykrzywia pełen satysfakcji uśmiech.
– Dokąd to, Ayse? – pyta lodowatym głosem. – Myślałaś, że tak łatwo uciekniesz?

Kiedy jej ludzie ponownie krępują Ayse, córka gangstera podejmuje decyzję.
– Tutaj to zbyt proste – mówi chłodno. – Zlikwiduję cię tam, gdzie wszystko się zaczęło. Siedem lat temu… na tej samej leśnej drodze, na której po raz pierwszy spotkałam Ferita. To będzie piękne zakończenie.

Chwilę później Didem chwyta telefon i łączy się z komisarzem.
– Ferit, przygotuj się. Zabrałam ją tam, gdzie zaczęła się nasza historia. Tam też się skończy.

– Didem! – głos Ferita jest zduszony, pełen rozpaczy. – Błagam cię… zabij mnie! Zrób, co chcesz, tylko jej nie krzywdź!

– Mam ci wyświadczyć przysługę? – prycha Didem z szyderczym uśmiechem. – Nie, Fericie. Chcę, żebyś cierpiał. Chcę, żebyś patrzył, jak umiera kobieta, którą kochasz. Ayse nie będzie już częścią twojego życia!

***

Komisarz rzuca wszystko i rusza w szaleńczy pościg. Pędzi leśnymi drogami, mijając zakręty z taką prędkością, że opony piszczą na żwirze. Serce bije mu jak oszalałe. Każda sekunda przybliża go do końca lub do ocalenia.

Ale przybywa za późno. W mroku lasu widzi, jak Didem podnosi broń.
– Nie! – krzyczy, wybiegając z samochodu.

Strzał rozdziera ciszę nocy. Ayse osuwa się na ziemię, krew barwi jej ubranie. Ferit rzuca się ku niej, a w tym czasie Didem i jej wspólnik oddają kilka strzałów w opony jego auta, unieruchamiając go.

– To dopiero początek twojego piekła! – krzyczy Didem, wskakując do swojego samochodu i znikając w ciemności.

Ferit klęka przy Ayse. Widzi jej blade usta, czuje jej przyspieszony, słaby oddech.

– Nie zamykaj oczu, Ayse, proszę… trzymaj się! – mówi, a jego głos załamuje się z bólu.

Bez chwili wahania bierze ją na ręce i zaczyna biec przez las w stronę głównej drogi. Każdy krok to walka – z ciężarem, z własnym strachem, z czasem, który ucieka. Pot zalewa mu czoło, mięśnie palą, ale nie zatrzymuje się ani na moment.

Wreszcie na horyzoncie pojawiają się światła. Nadjeżdżający samochód gwałtownie hamuje, widząc komisarza wybiegającego z cienia drzew z zakrwawioną kobietą w ramionach.

– Pomocy! – wrzeszczy Ferit. – Potrzebuję pomocy, natychmiast!

Kierowca wysiada, zdezorientowany, a Ferit z desperacją błaga:
– Szpital… najbliższy szpital, już!

Trzymając Ayse mocno przy piersi, czuje, jak jej życie powoli wymyka się z jego ramion.

***

Nana pojawia się w umówionym miejscu, z sercem bijącym jak oszalałe. Każdy krok rozbrzmiewa w ciemności, a lęk o życie Alyi ściska jej gardło. Nagle zza kontenera wychodzi człowiek Sergo Nerceliego, trzymając dziewczynkę w ramionach. Niewinne spojrzenie Alyi błaga o ratunek.

Nim Nana zdąży cokolwiek zrobić, w mrok wdziera się sylwetka Yamana. Zdecydowanym ruchem powala gangstera, odbiera mu broń i jednym uderzeniem powala na ziemię jego wspólnika. Krótka, brutalna walka kończy się błyskawicznie. Dziewczynka zostaje uwolniona, a Nana w oszołomieniu patrzy, jak Yaman trzyma ją bezpiecznie w ramionach.

Łzy napływają jej do oczu. Podbiega i obejmuje go mocno, cała drżąca.

– Dziękuję ci… – szepcze, a głos łamie się jej ze wzruszenia. – Bardzo ci dziękuję. Dzięki tobie życie niewinnego dziecka zostało ocalone. Obie nas uratowałeś…

Yaman delikatnie kładzie dłoń na jej ramieniu. Jego spojrzenie jest surowe, ale kryje się pod nim troska.

– To koniec – mówi głęboko i spokojnie. – Sergo nie będzie mógł już skrzywdzić ani ciebie, ani nikogo z twoich bliskich. Moi ludzie od dawna deptali mu po piętach. Teraz wszystko jest za nami. Ale jeśli kiedykolwiek znów znajdziesz się w takim niebezpieczeństwie… powiesz mi.

– Nie wiem… – Nana spuszcza wzrok. – To zależy od warunków. Ten szaleniec powiedział, że zabije Alyę, jeśli z kimś przyjdę. Nie mogłam ryzykować jej życia. Dlatego nie mogę ci obiecać.

Yaman chwyta ją mocniej za ramiona i patrzy jej prosto w oczy.

– Powiesz mi. Bez względu na warunki! – jego ton nie znosi sprzeciwu. – Nie będzie już żadnych tajemnic. Nie będziesz działać sama. Nie narazisz się na niebezpieczeństwo. Rozumiesz? Ja cię… – urywa, jakby nie potrafił wypowiedzieć ostatnich słów.

– Wiem, że chcesz mnie chronić – odpowiada cicho Nana.

– Zostałaś mi powierzona – mówi z determinacją. – Musisz robić to, co mówię. Zaufasz mi. Całkowicie.

***

Wieczór zapada cicho nad rezydencją. Yaman, przechodząc korytarzem, słyszy cichy, przejmujący śpiew. Zatrzymuje się. Dźwięk prowadzi go na taras, gdzie Nana siedzi oparta o balustradę, wpatrzona w nocne niebo. Jej głos drży, jakby śpiew był modlitwą albo próbą ucieczki od własnych myśli.

Yaman stoi chwilę w cieniu, wsłuchując się w melodię. W końcu podchodzi bliżej.
– Co tutaj robisz w takim stanie? – pyta poważnie.

Nana odwraca głowę, a w jej oczach połyskują resztki łez.

– Co mam robić? – odpowiada gorzko. – Uciekam przed koszmarem. Sergo… prześladował mnie we śnie. Obudziłam się cała roztrzęsiona. Wiesz, jako dziecko nie miałam nikogo, kto by mnie pocieszył. Kiedy śniły mi się koszmary, wspinałam się na drzewo albo na dach i słuchałam wiatru. On był moją kołysanką. Teraz też wspięłabym się na dach, ale nie znalazłam drogi, więc przyszłam tutaj. Może ten wiatr nie jest taki jak u nas, ale i tak trochę koi ból.

– Idź do domu – rozkazuje Yaman, chłodno, ale w jego głosie kryje się troska.

– Dlaczego, panie Yabanie? – pyta, unosząc brwi z lekkim oporem.

– Bo nie jesteś już sama jak w dzieciństwie – odpowiada twardo. – Nie potrzebujesz wiatru, żeby cię pocieszał. Masz mnie. Idź, zanim się rozchorujesz.

Nana wzdycha z lekkim niezadowoleniem i kręci głową.
– Nie ma od ciebie spokoju… – mruczy, ale wstaje i spełnia jego polecenie.

Yaman patrzy za nią, a w jego spojrzeniu tli się troska i uczucie, którego nie chce, a może nie potrafi wypowiedzieć na głos.

***

Akcja przenosi się do szpitala. Jasne, zimne światło neonów odbija się od białych ścian, a w korytarzu panuje nerwowa cisza, przerywana jedynie odgłosem kroków pielęgniarek. Ferit siedzi na twardej ławce, z twarzą ukrytą w dłoniach. Obok niego stoją Volkan i Ibo, obaj równie przygnębieni, a kilka kroków dalej Nese chodzi w kółko, jakby ruch miał pomóc jej rozładować napięcie.

– Tym razem komisarz naprawdę oszalał – szepcze Ibo, nachylając się do Volkana, jakby bał się, że Ferit ich usłyszy.

Volkan spogląda na niego zmęczonym wzrokiem.

– To nie jest dla niego łatwe, Ibo. Nawet nie wiesz, przez co przeszedł. – Robi krótką pauzę, po czym dodaje: – Kto wie, ile kilometrów biegł z Ayse na rękach, zanim natrafił na przejeżdżający samochód. Zadzwonił dopiero wtedy. Byłem przerażony, nigdy nie słyszałem go w takim stanie. Głos mu się łamał, a potem krzyczał, żeby natychmiast przeszukać wszystkie lotniska i dworce.

– Tak, słyszałem – przytakuje Ibo ponuro. – Powtarzał w kółko, że Didem nie może uciec. Że tym razem musi za to zapłacić.

Nese zatrzymuje się nagle i spogląda na zamknięte drzwi sali operacyjnej. Łzy cisną jej się do oczu.
– A jeśli lekarze nie zdołają jej uratować? – pyta, a w jej głosie słychać strach i rozpacz. – Ferit… on nie zniesie, jeśli ją straci.

Volkan milczy, a w jego spojrzeniu widać niepokój, którego nie potrafi ukryć nawet przed samym sobą.

Czy lekarze zdołają ocalić życie Ayse? Czy Didem zdoła wymknąć się sprawiedliwości?

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Emanet 552. Bölüm i Emanet 553. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy