Dziedzictwo odcinek 129: Yaman chce przekazać Seher udziały! Wręcza jej symbol nieskończoności!

Odcinek 129 – streszczenie: Kiraz jest coraz bardziej zazdrosna o Melisę, dlatego w niegrzeczny sposób obsługuje ją w restauracji, co zauważa Baris. Seher troskliwie opiekuje się wracającym do zdrowia Yamanem. Przynosi mu książki, a następnie czyta na głos fragment jednej z nich. Do rezydencji przychodzi Sedat wraz z żoną, by przeprosić Yamana za złożenie obciążających go zeznań. Ikbal odsyła ich, bo nie chce, by jej szwagier dowiedział się, że to Seher go uratowała. Nieoczekiwanie na schodach pojawia się prowadzony przez Seher Yaman i zaprasza gości do środka.

Przybyli, Yaman i Seher siadają w salonie. Siostry przysłuchują się ich rozmowie z piętra. „Nie powinno się zdradzać tego, kto nam pomaga” – mówi zawstydzony Sedat, głęboko żałujący tego, co zrobił. – „Ale dziecko jest darem od Boga. Zaufaj mi, gdyby nie mój syn, ani pieniądze, ani nawet śmierć nie popchnęłyby mnie do zrobienia czegoś takiego. Trzymałbym język za zębami i nie zdradził cię. Przepraszam”. „Sedacie, spójrz na mnie” – mówi Kirimli. – „W życiu nie możesz rezygnować z trzech rzeczy. Z życia, żony i dziecka. Postąpiłeś słusznie, chroniąc swojego syna”.

„Gdyby nie pani Seher, nie zrozumielibyśmy naszego błędu” – odzywa się żona Sedata, a Yaman kieruje zaskoczone spojrzenie na ciocię Yusufa. – „Milczeliśmy, ale kiedy przypomnieliśmy sobie słowa Seher, która powiedziała, że ciocia jest połową matki, a stryjek połową ojca, zdecydowaliśmy się powiedzieć prawdę. Jak dobrze, że przyszłaś, i nas przekonałaś”. Kamera robi zbliżenie na siostry. Są wściekłe. Yaman zaś jest pod jeszcze większym wrażeniem Seher.

Akcja przeskakuje do wieczora. Ali idzie ulicą wraz z Melis, którą zabrał na akcję policyjną. Dziewczyna jest bardzo podekscytowana. Przypomina sobie, że są dzisiaj urodziny jej przyjaciółki, i kupuje dla niej kwiaty. W tym samym czasie Kiraz wraca z pracy. Gdy widzi w rękach Melis kwiaty, jest pewna, że dostała je od Aliego. W jej oczach pojawiają się łzy. Selim dzwoni do Seher. Dziewczyna, choć nie ma na to ochoty, odbiera.

„Jak się masz?” – pyta właściciel restauracji. – „Słyszałem, co przydarzyło się Yamanowi. Zadzwoniłem, żeby życzyć szybkiego powrotu do zdrowia”. „Dziękuję, teraz jesteśmy w domu. Stryjek Yusufa został oczyszczony z zarzutów”. „Czyli miałaś rację. Przepraszam, źle oceniłem Yamana”. „Nie musisz mnie przepraszać, Selimie. Wiem, że jesteś dobrym, sumiennym człowiekiem. Nigdy byś mnie nie skrzywdził”. „Seher, spotkajmy się i porozmawiajmy twarzą w twarz, dobrze?”. „Selimie, jest już późno. Porozmawiamy innym razem, dobrze?”.

Po skończonej rozmowie dziewczyna udaje się do gabinetu Yamana. „Przyszłam, bo zobaczyłam zapalone światło” – oznajmia. – „Jeśli będziesz odpoczywał, szybciej wrócisz do zdrowia”. „To jest dla ciebie.” – Kirimli przekazuje Seher wystrugany z drewna symbol nieskończoności. – „Nie wszyscy ludzie wiedzą, jak używać słów. Dzięki tobie to skończyłem, więc teraz należy do ciebie”. „To symbol nieskończoności” – stwierdza dziewczyna, obracając przedmiot w palcach. „Kiedy zacząłem go rzeźbić, była to dla mnie zwykła ósemka. Miałem dwadzieścia lat. Przez pomówienie wylądowałem w więzieniu. Zostałem skazany na osiem lat”.

„Kiedy rzeźbiłem w złości, zbliżył się do mnie stary więzień i powiedział: Chłopcze, źle to trzymasz” – kontynuuje Yaman i obraca symbol na dłoni Seher. – „Czym jest osiem lat, kiedy myślisz o nieskończoności? Położył palec na symbolu i wszystko opisał. Potem powiedział: Prędzej czy później opuścisz to miejsce i znajdziesz sens. Trzymaj się go mocno, a nikt nie odważy się ciebie zniszczyć. Ale wtedy nieskończoność była dla mnie tylko złością. Dlatego chwyciłem za broń i nie skończyłem symbolu. Ale teraz ta broń…”.

„Już jej nie potrzebujesz” – mówi Seher. „Teraz zaczynam myśleć o nieskończoności” – oznajmia Yaman. – „Może któregoś dnia ją znajdę”. „Jestem pewna, że ją znajdziesz. Wystarczy, że nie przestaniesz jej szukać. Ten symbol jest dla ciebie bardzo cenny, ma szczególne znaczenie. Ja… nie mogę go przyjąć”. „Chcę, żebyś go zatrzymała, ale nie jako dług, a jako dziedzictwo”. „Dziedzictwo?” – Seher nie rozumie. „Kiedy ktoś powierza ci swoje życie, swoje największe tajemnice, swój strach, swoje pragnienia, których nikomu nie pokazał, żadne z nich nie ma terminu płatności”.

„Czy miłość, którą czujesz do Yusufa, ma określony termin termin płatności? Czy możesz ją spłacić jako dług?” – ciągnie Yaman, a gdy słyszy zaprzeczenie, zamyka symbol w dłoni Seher. – „Więc nie traktuj tego jako zobowiązania. Jeśli to zaakceptujesz, przyjmij jako coś powierzonego bez określonej daty zwrotu. Zgadzasz się?”. „Tak, zgadzam się. Wrócę lepiej do swojego pokoju, jest już późno. Dobrej nocy”. Seher wychodzi, cały czas czując na swojej dłoni dotyk skóry Yamana i ciepło jego spojrzenia, które nie jest już lodowate jak wcześniej.

Kiraz, mimo późnej pory, sadzi kwiaty w ogrodzie. „Staniecie się piękne” – mówi dziewczyna do roślin. – „Może teraz wyglądacie jak natka pietruszki, ale nie zamieniłabym was nawet na tysiąc bukietów. Bo czym jest bukiet? Czymś, co daje się bez wysiłku. Czy można to porównać z kwiatami, o które sami dbamy?”. Nagle Kiraz zauważa stojącego za jej plecami komisarza. „Od jak dawna tu jesteś?” – pyta zawstydzona. „Znalazłaś dla nich piękne miejsce” – chwali Ali. – „Za dwa miesiące będziemy pić kawę na podwórku, patrząc na kwiaty”.

„Tak będzie, jeśli o nie zadbasz” – odpowiada Kiraz. – „W ciągu ostatnich dni zainteresowałeś się kwiatami, prawda?”. „Co masz na myśli?”. „Nic. Powiedziałam tak, bo ostatnio zacząłeś kupować kwiaty na prezent”. „Jakie kwiaty? Jaki prezent?”. „Nie kupiłeś kwiatów dla dziennikarki? Widziałam was na ulicy. Oczywiście spotkałam was przypadkiem”. „Czy jesteś z tego powodu zła?”. „Oczywiście. Wszyscy wiedzą, że ty i Melisa… Coś jest między wami. Tylko ja o tym nie wiedziałam. Zostałeś mi powierzony, a ja tobie. Nie masz do mnie zaufania, komisarzu?”.

Ali kuca obok Kiraz i pomaga jej zasadzić kwiat. „Masz rację” – przyznaje mężczyzna. – „Gdyby coś takiego miało miejsce, dowiedziałabyś się o tym pierwsza”. „Jak to? To znaczy, że między wami nic nie ma?”. „Nie, tylko praca. Melisa przyszła, żeby przeprowadzić ze mną wywiad. Szef mnie o to poprosił. Czasami Melis cię nie szanuje, zauważyłem to. Masz prawo jej nie lubić, ale nie martw się, więcej jej nie zobaczysz”. Na twarzy Kiraz pojawia się delikatny uśmiech.

Nazajutrz Zuhal kieruje swe kroki do gabinetu Yamana w firmie. Zatrzymuje się przed drzwiami, słysząc rozmawiających w środku prawniczkę i Nedima. „Yaman chce, aby procedura została zakończona dzisiaj” – oznajmia asystent. „Wszystkie dokumenty, konieczne do przeniesienia udziałów na panią Seher, są gotowe. Wyślę je dzisiaj do podpisu panu Yamanowi”. „Udziały?!” – mówi do siebie wstrząśnięta Zuhal. Natychmiast dzwoni do siostry i informuje ją o wszystkim.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *