Odcinek 272 – streszczenie: Yaman dowiaduje się od lekarza, że jego brat przyjmował niewłaściwe środki, które zamiast pomagać, jeszcze bardziej pogarszały jego zdrowie psychiczne. „Ktoś celowo zaszkodził twojemu bratu” – oznajmia doktor. „Ikbal” – domyśla się natychmiast Kirimli, czując ogarniającą go wściekłość. Ali i Firat przybywają do rezydencji, aby osobiście przesłuchać pracowników i domowników w sprawie morderstwa popełnionego na Kevser. Chcą także porozmawiać z Ziyą, ale Seher prosi, by na razie tego nie robili, gdyż jej szwagier przechodzi przez trudny okres.
Po powrocie do rezydencji Yaman rozmawia z Cengerem na tarasie. „Brat to zrobił” – oznajmia mąż Seher. – „Tabletki, które przyjmował, nie były tymi, które przepisał mu lekarz. Zostały podmienione. Nie przychodzi mi na myśl nikt inny poza Ikbal. To ona podawała mu lekarstwa”. „Dlaczego miałaby zrobić coś takiego?” – nie rozumie Cenger. – „Szczególnie wobec tak niewinnej, bezbronnej osoby jaką jest pan Ziya”. „Mój brat był jej gwarancją. Tak długo, jak na niej polegał, miała zapewnione miejsce w tym domu. Bawiła się jego umysłem, niszcząc jego zdrowie psychiczne”.
„Mój brat stał się przez nią mordercą” – kontynuuje Yaman. – „Jeśli nie znajdę rozwiązania, Ziya będzie cierpieć. Chyba po raz pierwszy w życiu nie wiem, co robić”. „Jeśli to cię uspokoi, stan zdrowia psychicznego pana Ziyi nie pozwoli na to, by trafił do więzienia”. „Dla Ziyi nie ma różnicy między szpitalem a więzieniem. Wychodząc ze szpitala, widziałem, gdzie trzymają pacjentów, którzy popełnili przestępstwa. Mój brat nigdy nie był z dala od nas. Nawet gdyby szpital był pałacem, nie poradzi sobie sam. On tam umrze”.
Na tarasie pojawia się Seher. Słysząc z ust męża słowo szpital, wpada w panikę. „Nawet o tym nie myśl” – zabrania dziewczyna. – „Brat Ziya przejdzie przez te dni. Nie w szpitalu, ale tutaj, z nami. Wyzdrowieje, jeśli zostanie z nami. Razem go uzdrowimy, dobrze?” – Ujmuje dłonie męża, a następnie kładzie głowę na jego klatce piersiowej. Yaman obejmuje żonę ramieniem, milcząc.
Neslihan i jej ciocia przychodzą do restauracji, gdzie spotykają się z rodzicami Bory. Tak naprawdę są to wynajęci przez chłopaka aktorzy, którzy swoją grą robią dobre wrażenie na Adalet. Ibrahim pod pretekstem operacji policyjnej zabiera Karę na wybrzeże. Zaplanował oświadczyć jej się na jachcie, ale okazuje się, że policjantka cierpi na chorobę morską i na samą myśl o wejściu na pokład bierze ją na mdłości. W nocy Ziya doświadcza silnych halucynacji, które popychają go do wyskoczenia z balkonu. Cenger, choć na polecenie Yamana przez cały czas był w jego pokoju, nie zdołał go powstrzymać.
Odcinek 273 – streszczenie: Ziya z raną głowy i kilkoma złamaniami trafia do szpitala. Według lekarza, na tę chwilę jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Yaman jest wściekły na siebie, że nie udało mu się ochronić brata. Gdy Ziya odzyskuje przytomność, przy jego łóżku jest Seher. „Dzięki Bogu, wszystko z tobą dobrze” – mówi z ulgą dziewczyna. – „Bardzo nas przestraszyłeś, wiesz? Czujesz się dobrze? Boli cię coś?”. „Nic mi nie jest, Seher. Dziękuję. Jesteś bardzo dobrą osobą. Nie jesteś taka, jak źli ludzie”. „Ty też, bracie Ziyo”.
„Nie, ja nie jestem” – zaprzecza mężczyzna. – „Jestem zły, Seher. Moje serce nie jest czyste. Dlatego siebie ukarałem. Jestem zły, jestem potępiony”. „Dlaczego mówisz takie słowa? Nikt z nas nie jest winny tego, co się stało. Nie jesteś złym człowiekiem”. Do sali wchodzi Yaman. Przekonuje żonę do powrotu do rezydencji, nie chcąc, by dłużej została z Ziyą, który w każdej chwili może ponownie przyznać się do morderstwa Kevser i Ikbal. Z drugiej strony Yaman zdaje sobie sprawę, że nie może w nieskończoność ukrywać tej strasznej prawdy.
W rezydencji jest Firat. „Przyszedłem zabrać zeznania i właśnie dowiedziałem się, co się stało” – mówi do małżonków. – „Mam nadzieję, że brat Ziya szybko wróci do zdrowia”. „Dziękuję. Czy są jakieś nowe ustalenia?” – pyta Yaman. „Udało nam się porozmawiać z jednym z ochroniarzy i opiekunką, którzy w tamtym czasie pracowali w rezydencji. Ich nazwiska nie widnieją w kartotece policyjnej. Niczego nie widzieli. Ale po kierowcy nadal nie ma ani śladu. Może to on jest kluczem do rozwiązania tej sprawy. Będziemy kontynuować śledztwo”.
„To znaczy, że ktoś to zaplanował” – stwierdza Seher. – „Nie pozostawił żadnych świadków, celowo zabił moją siostrę”. „Nie wiemy tego. Może spowodowane to było nagłym wybuchem złości lub, jak powiedziałaś, było to działanie z premedytacją” – rozważa policjant. Seher udaje się do kuchni, by przygotować kawę. Panowie siadają na kanapie. – „Dobrze, że zostaliśmy sami, Yamanie.” – Firat ścisza głos. – „Seher jest bardzo dotknięta tą sytuacją, a ja muszę porozmawiać bezpośrednio z tobą, aby móc kontynuować śledztwo. Wiem, że trudno pytać o to, co się stało, ale jak już mówiłem, nawet najdrobniejszy szczegół może doprowadzić nas do zabójcy. Chodzi o brata Ziyę”.
Przez twarz Yaman przemyka cień niepokoju, gdy słyszy imię swojego brata. Trudno jednak powiedzieć, czy Firat to dostrzegł. „W dniu śmierci Kevser, w rezydencji znajdowali się pani Ikbal, brat Ziya oraz kierowca, do którego wciąż nie udało nam się dotrzeć. Znam brata Ziyę. To dobry, ludzki i wrażliwy człowiek, ale jego choroba… Jak bardzo może się zmienić podczas kryzysu? Ty znasz go najlepiej”. „Mój brat… nigdy nikogo by nie skrzywdził” – zapewnia Yaman, choć z lekkim zawahaniem, które tym razem na pewno nie umknęło uwadze policjanta. – „Nie mógłby. Nawet o tym nie myśl, Firacie”.
„Masz rację, ale kiedy brat Ziya wyzdrowieje, będę musiał z nim porozmawiać” – oznajmia Firat. – „Zgodnie z procedurami wszyscy muszą zostać przesłuchani”. Seher przynosi kawę. Yaman wychodzi na taras, tłumacząc, że musi wykonać pilny telefon. Na zewnątrz chodzi niespokojnie w tę i z powrotem. „Są coraz bliżej, dotrą do niego” – mówi do siebie, ogarnięty paniką. – „Nawet jeśli będę trzymał brata z dala od Seher, Firat z nim porozmawia. Jeśli on tego nie zrobi, przyjdzie ktoś inny. Jeśli nie dzisiaj, stanie się to jutro. Wszystko zostanie ujawnione. Nie mogę do tego dopuścić. Ziya nie zniósłby tego. Nie mogę pozwolić, by zamknęli go w szpitalu”.