1005: Julide odzyskuje przytomność i wyjaśnia wszystko Safakowi. „Dlaczego miesiącami milczałaś?” – pyta mężczyzna. „Ponieważ cały czas mnie zastraszał” – odpowiada była żona Tufana. – „Powiedział, że skrzywdzi ciebie i Emirhana. Co mogłam zrobić? Nie boję się o siebie, ale gdyby coś wam się stało, oszalałabym”. „Uspokój się, znajdę Emirhana. Obiecuję, że ci go przyprowadzę”. „Posłuchaj, Emirhan nie wie, że Tufan jest jego ojcem. Nie powiedziałam mu. Nie potrafię pozbyć się Tufana, zamienił moje życie w piekło”. „W porządku, nie płacz więcej. Znajdę Emirhana. Przyprowadzę ci go całego i zdrowego”. Syn Leman odchodzi.
Akcja przenosi się do salonu gier, gdzie Tufan i Emirhan budzą się po nocy spędzonej na kanapach. „Chcę do mamy” – oznajmia chłopiec, podchodząc do swojego ojca. – „Mam dziś szkołę, muszę iść”. „Tobie też dzień dobry” – mówi drab i podnosi się z kanapy. – „Kogo ty próbujesz oszukać? Dzisiaj jest sobota, nie ma szkoły. Chcesz mnie przechytrzyć? Wracaj na miejsce”. „Nie, chcę do mamy!”. „Nie denerwuj mnie! Rób co mówię! Jesteś niewdzięczny”. „Nie chcę siedzieć tutaj. Okłamałeś mnie. Mama nigdy nie zostawiłaby mnie z tobą. Jesteś kłamcą!”. „Słuchaj, twój język jest bardzo drugi. Uważaj, bo ci go skrócę! Nie ma żadnej mamy!”.
„Na pewno bardzo się o mnie martwi. Chcę do mamy!” – powtarza syn Julide i zrywa się do biegu. Tufan jednak chwyta go za ramię i zatrzymuje. „Co ci powiedziałem?” – pyta drab. – „Jesteś osłem, że nic nie rozumiesz? Nigdzie nie idziesz. Nie zrobisz ani kroku! W przeciwnym razie będzie bardzo źle”. Emirhan spuszcza głowę i posłusznie wraca na kanapę. Tymczasem w domu Leman rozlega się pukanie do drzwi. „Kto to może być o tej porze? Kto chce zburzyć mój dom?” – pyta kobieta, wolnym krokiem zmierzając na dół. Gdy otwiera drzwi, wpada w zachwyt. Przed wejściem widzi bowiem swojego syna. – „Wróciłeś! Zrezygnowałeś z wyjazdu! Bóg wysłuchał moich modlitw!”.
„Mamo, możesz mnie wysłuchać?” – prosi Safak. – „Czy Emirhan nie przyszedł tutaj ostatnio?”. „Nie, synu. Dlaczego jeszcze nie ma tego dziecka?”. „Ojciec go porwał. Muszę jak najszybciej znaleźć Emirhana. Idę!”. „Zaczekaj! Jak to go porwał? Wyjaśnij mi wszystko. Gdzie był Emirhan? Jak mógł zostać porwany?”. „Jego ojciec, były mąż Julide, porwał go!”. „Mówisz… były mąż?”. „Porozmawiamy później, mamo. Idę, żeby nie tracić czasu”. Safak zostawia swoją walizkę i odchodzi w pośpiechu. Po chwili na dole pojawia się Alev. „Ciociu Leman, co się stało? Nic ci nie jest?” – pyta.
„Safak… Dowiedział się, że Tufan jest byłym mężem Julide” – oznajmia zdumiona Leman. „Co? Dowiedział się? Ale jak?” – pyta Alev, robiąc wielkie oczy. – „Ale zaraz… To pan Safak wrócił? Nie mogę uwierzyć! Tak bardzo się cieszę, ciociu Leman! Ale dlaczego nie wszedł do środka? Dokąd poszedł?”. „To już inna historia. Poszedł szukać Emirhana. Dziecko jeszcze nie wróciło do domu. Tufan go porwał! Słuchaj, zadzwoń do tego gada. Zapytamy go, jak może porywać dziecko?!”. Alev sięga po telefon i dzwoni do draba. Ten zgłasza się po chwili: „Co jest?”. „Porwałeś Emirhana!”. „Nie nazwałbym tego porwaniem. Po prostu spędzam czas ze swoim synem”. „Masz kłopoty, Tufan, wiesz o tym”.
„Co to znaczy?” – nie rozumie mężczyzna. „Safak… Pan Safak dowiedział się wszystkiego” – oznajmia Alev. – „Że porwałeś Emirhana i że jesteś byłym mężem Julide. Wie wszystko”. „Dowiedział się? Czekaj tylko, Julide! Zniszczę cię!”. „Gdzie trzymasz to dziecko?”. „Daj mi go do telefonu” – mówi Leman i przejmuje słuchawkę. – „Słuchaj mnie! Natychmiast oddasz Emirhana jego matce! Jak ci nie wstyd zabierać małego dziecka jego matce?!”. „Zamknij się! Nie uruchamiaj za bardzo swojego języka, bo pożałujesz!” – Tufan rozłącza się. Następnie zwraca się do syna: „Słuchaj, ja teraz wychodzę. Nie próbuj stąd uciec, inaczej swoją matkę zobaczysz tylko w snach. Zrozumiałeś mnie?”.
Akcja przenosi się do rezydencji, gdzie Asli, Melek i Elif zostały na noc. Teraz Kerem i jego asystentka piją kawę w kuchni. „Dobrze ci się spało?” – pyta syn Macide. „Tak. Zwykle czuję się dziwnie w nowym miejscu, ale ten dom zapewnia mi spokój”. „To prawda, ja też dobrze się tutaj czuję. Nigdzie nie jest tak, jak w domu”. Do pomieszczenia wchodzi Kiymet i z zaintrygowaniem patrzy na roześmianych siostrzeńca i jego pracownicę. „Jesteście tutaj? Wstaliście bardzo wcześnie, dzień dobry” – mówi. – „Chciałam zrobić śniadanie. Mam nadzieję, że nie przeszkodziłam wam w rozmowie?”. „Nie, wykonuj spokojnie swoją pracę. Nie będziemy ci przeszkadzać” – oznajmia Kerem i wraz z Asli opuszczają kuchnię.
Kiymet sięga po swój telefon i wysyła sms-a do Parli: „Natychmiast przyjdź do rezydencji. Asystentka Asli jest tutaj”. Tymczasem Julide chodzi po werandzie, wyglądając powrotu syna. Nieoczekiwanie na podwórko wchodzi Tufan. Kobieta od razu wychodzi mu na spotkanie i pyta: „Gdzie jest mój syn?!”. „Porozmawiamy w środku!” – oświadcza drab, chwytając byłą żonę za ramię. „Nigdzie nie wejdziesz!” – Kobieta wyrywa się. „Powiedziałaś wszystko temu gogusiowi!”. „Tufan, w tej chwili przyprowadź mojego syna! Gdzie go trzymasz?!”. „On jest także moim synem! Nie wstydzisz się wysyłać za mną tego gogusia?! Kim on jest?! Chcesz, żebym go zabił?!”. „Nie możesz zabrać mojego syna! Przyprowadź go tutaj!”.
„Nigdy go nie przyprowadzę! Umrzesz w tym domu z tęsknoty za nim!” – grzmi bandzior. „Jaki ty jesteś bez serca! W ogóle nie boisz się Boga?!” – krzyczy kobieta. – „Co zrobiłeś mojemu synowi?! Nie skrzywdziłeś go, prawda? Jeśli choć włos spadł mu z głowy…”. „To co? Co mi zrobisz? Dasz znać swojemu psu?! Chcesz, żebym cię zabił?!” – Tufan chwyta byłą żonę za rękę. „Puszczaj!”. „Nie puszczę! Zadzwoń do niego! Dalej, dzwoń!”. „Nie masz sumienia! Nie jesteś człowiekiem! Jesteś bestią!”. „Jestem złoczyńcą bez sumienia? Pokażę tobie!” – Drab bierze zamach i z całej siły uderza Julide w twarz! Kobieta upada na ziemię. – „Powiedz to jeszcze raz! Mów! Powiedz mi teraz, jeśli masz odwagę! Dalej, zadzwoń do tego nauczyciela! Gdzie jest nauczyciel Safak? Gdzie?!”.
Tufan chce zadać kolejny cios, ale nagle ktoś zatrzymuje jego rękę. Drab odwraca głowę i widzi… Safaka! „Jeśli ponownie podniesiesz rękę na tę kobietę, złamię ci ją” – oświadcza syn Leman. „Co tobie do tego? Kim ty jesteś, co?!” – pyta Tufan. Safak przyciąga go do siebie i głową uderza w nos. Następnie pochyla się, by sprawdzić, czy z Julide wszystko w porządku. Wtedy ojciec Emirhana wyciąga z kieszeni nóż! „Safak, uważaj!” – krzyczy kobieta.
Mężczyźni ponownie stają oko w oko. „Zabiję cię! Wymażę z tego świata!” – grzmi drab, wyciągając przed siebie nóż. Próbuje zadać cios, ale nauczyciel robi unik i wytrąca ostrze z rąk agresora. „Gdzie jest Emirhan?! Gdzie?!” – domaga się odpowiedzi Safak. „Jest ze swoim ojcem! Bezpieczny! Zobaczymy się później! To jeszcze nie koniec!”. Tufan odchodzi. Syn Leman od razu wraca do Julide. „Nie bój się” – mówi. – „Nic ci nie jest?”. „Safak, znajdź mojego syna, proszę cię”. „Znajdę go. Za wszelką cenę!” – Nauczyciel rusza w ślad za drabem.
W następnej scenie Tufan jest już w salonie gier. „Nie chcę być już dłużej z tobą! Chcę do mamy!” – domaga się chłopiec. „Słuchaj, ja nie jestem twoją matką. Nie będę znosił twojego rozpieszczenia! Teraz usiądź tam i nie denerwuj mnie! Dalej!”. „Nie możesz trzymać mnie tutaj siłą! Idę stąd!”. „Już ja ci pokażę!” – Tufan chwyta syna i chce go uderzyć, gdy nagle… „Zostaw go!” – krzyczy Safak, który wszedł właśnie do lokalu. – „Jeśli go dotkniesz, zniszczę cię”. „Śledziłeś mnie?!”. „To jest ta twoja odwaga? Starcza ci siły tylko na bezbronną kobietę i dziecko?”. „Co tobie do tego?! Kim ty jesteś?!”. „Zostaw dziecko! Chodź, Emirhan”.
„Zjeżdżaj!” – Tufan popycha syna na kanapę. Safak ponownie uderza draba głową. „Jeśli zobaczę, że raz jeszcze dotykasz tego chłopca, nie skończy się na tym” – oświadcza. – „Będziesz trzymał się z dala od Julide i Emirhana, inaczej zobaczysz, kim naprawdę jestem”. Safak odchodzi wraz z Emirhanem. Akcja przenosi się do rezydencji. Kiymet rozmawia z Parlą w swoim pokoju. „Nie rozumiem, co ta dziewczyna próbuje zrobić” – mówi narzeczona Kerema, chodząc niespokojnie po pomieszczeniu. – „Czy możliwy jest taki zbieg okoliczności? Na pewno wszystko zaaranżowała ta cała Asli. Zaczęła pracować w firmie, poznała Serce, a teraz w magiczny sposób pojawia się tutaj. I dlaczego dopiero dziś do mnie zadzwoniłaś? Ona spędziła tutaj noc!”.
„Wysłałam ci wiele wiadomości, żebyś przyszła” – oznajmia Kiymet. „Mogłaś napisać więcej szczegółów” – mówi Parla. „A gdzie ty byłaś w ostatnich dniach? Masz świadomość, że zaniedbałaś Kerema? Powiedziałam ci, żebyś się zbytnio nie angażowała, ale nie aż do tego stopnia. Muszę szybko wziąć sznurki w swoje ręce. To nie może tak być”. „Ja wezmę sznurki, a potem uduszę nimi Asli!”. „Dobrze, wracaj teraz na dół, żeby się nie martwili”. „Ty nie idziesz?”. „Nie, mam migrenę. Powiedz, że widziałaś mnie w kuchni i że bolała mnie głowa”. „Dobrze, ciociu Kiymet. Do zobaczenia później”.
Julide chodzi niespokojnie po werandzie. „Może zadzwonię do Safaka?” – zastanawia się kobieta, ściskając w dłoni telefon. – „Boże, strzeż Safaka i mojego syna przed tym złoczyńcą”. Nagle Julide dostrzega idących chodnikiem Safaka i Emirhana. „Synu!” – zakrzykuje i w te pędy dobiega do chłopca. Mama i syn mocno się przytulają. „Bardzo cię przepraszam, mamo. Już nigdy nie będę ci nieposłuszny” – zapewnia Emirhan. „Jedyny, jesteś ze mną i to mi wystarczy. Duszo moja!” – Kobieta kieruje wzrok na Safaka. – „Przyprowadziłeś mojego syna. Dziękuję ci. Bardzo ci dziękuję. Podarowałeś mi cały świat”. „I ja ci dziękuję, nauczycielu” – oznajmia Emirhan. „Dobrze opiekuj się swoją mamą” – mówi syn Leman, pochylając się nad chłopcem.
„Co masz na myśli? Odchodzisz?” – pyta chłopiec. „Tak”. „Myślałem, że zrezygnowałeś, kiedy cię dzisiaj znowu zobaczyłem”. „Nie zrezygnowałem. Na pewne rzeczy jest już za późno”. „Jak to? Spóźniłeś się na samolot?”. „Tak, spóźniłem się. Pojadę pierwszym autobusem lub pociągiem. Muszę być w Isparcie jak najszybciej. Nic już nie zmieni mojej decyzji.” – Safak podnosi się i kieruje wzrok na Julide. – „Nie musisz się już bać tego człowieka. Nie będzie ci przeszkadzał”. „Nauczycielu, będę za tobą tęsknił”. „I ja za tobą, Emirhanie. Nie zapomnij o mnie”. „W porządku, nauczycielu. Nigdy o tobie nie zapomnę. Nigdy!” – zarzeka się chłopiec. „Powodzenia. Może wrócisz pewnego dnia…” – sugeruje niepewnie Julide. „Do widzenia” – mówi Safak, odwraca się i odchodzi.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.