1007: Asli i Kerem do późna zostają w firmie. W gabinecie spożywają razem kolację, a na deser jedzą po ciastku z wróżbą. Dziewczyna odczytuje swoją przepowiednię: „Kiedy będziesz gotowa otworzyć swoje serce, zobaczysz, że miłość, na którą czekasz, jest tuż obok”. Asystentka kieruje nieco zawstydzone spojrzenie na szefa i odkłada karteczkę. „Niezła wróżba. Zobaczmy, co jest napisane w mojej.” – Kerem otwiera ciastko, rozwija karteczkę i czyta: „Musisz tylko nauczyć się cierpliwości. Kiedy nadejdzie czas, wszystko będzie takie, jak chciałeś. Wiedz o tym”. „Panie Keremie, może wrócimy już do pracy” – sugeruje Asli. – „Straciliśmy dużo czasu”. „Dobrze, szefowo” – potwierdza mężczyzna.
Akcja przenosi się do rezydencji. Arif przekazuje Macide folder z dokumentami i opuszcza gabinet. Pani Haktanir chowa folder do szuflady i zamyka ją na klucz. Następnie sięga po notatnik, w którym zapisuje najważniejsze fakty, by o nich nie zapomnieć. Bierze do ręki długopis i zaczyna pisać: Przez lata próbowałam do niego dotrzeć, ale w zeszłym roku otrzymałam wiadomość o jego śmierci. Szukam żony mojego siostrzeńca Melek oraz jej córki Elif. „Boże, znowu zapomniałam o lekarstwach” – uświadamia sobie nagle Macide. Odkłada notatnik i opuszcza pomieszczenie.
Chwilę później do gabinetu wchodzi Kiymet. Zaintrygowana podchodzi do biurka i mówi: „Mężczyzna zostawił tu teczkę i wyszedł. W środku muszą znajdować się informacje o tej kobiecie, której szuka. Już ja wszystko odkryję”. Mama Mahira zabiera się za przeglądanie znajdujących się na biurku folderów. Nie może znaleźć jednak tego właściwego. „Gdzie on się nagle zapodział?” – zachodzi w głowę. – „To znaczy, że jest w nim coś bardzo ważnego”. Kiymet przypadkiem zrzuca na podłogę notatnik swojej siostry. Podnosi go i odkłada na biurko, nie sprawdzając tego, co jest w nim napisane.
Akcja wraca do firmy, gdzie nagle gaśnie światło. „Mój Boże!” – mówi przestraszona Asli. „Za chwilę powinien uruchomić się generator” – uspokaja Kerem. – „Akurat wtedy, kiedy pracujemy. Zadzwonię do ochrony”. Mężczyzna sięga po komórkę i po krótkiej rozmowie oznajmia: „Powiedzieli, że to rozwiążą. Jeśli nic się nie zmieni, będziemy musieli zakończyć pracę na dziś”. „Och, to jest naprawdę złe”. „Boisz się?”. „Nie, panie Keremie. Nie boję się, proszę się nie martwić” – zapewnia Asli, chociaż wyraźnie jest zaniepokojona. Akcja przenosi się do rezydencji. Kiymet niestrudzenie przeczesuje dokumenty na biurku. Nagle słyszy, jak ktoś się zbliża. Pospiesznie układa foldery i odchodzi od biurka.
Po chwili do gabinetu wchodzi Melek. „Przepraszam, nie wiedziałam, że pani tu jest” – mówi mama Elif. „Przyszłam po ładowarkę Kerema, bo moja się zepsuła” – wyjaśnia siostra Macide. – „Niestety nie mogę jej znaleźć”. „Może jest w jego pokoju”. „Masz rację, pójdę to sprawdzić.” – Kiymet odchodzi. Melek sięga zaś po kredki i rozgląda się za kartką papieru, by jej córka miała na czym rysować. W oczy rzuca jej się notatnik. Otwiera i przekartkowuje go. Widząc, że jest zapisany, odkłada go na miejsce. Była bardzo bliska przeczytania zapisków Macide o sobie i Elif.
Akcja przenosi się do firmy. Kerem kończy kolejną rozmowę telefoniczną z ochroniarzami. „Rozwiązanie usterki zajmie trochę czasu, ale powiedzieli, że to naprawią” – oznajmia mężczyzna. – „Co możemy zrobić? Musimy pracować”. „W biurze Birce są świece” – oznajmia asystentka. – „Jeśli chcesz, mogę je przynieść. Ma także naładowanego laptopa, więc przynajmniej przejrzymy notatki”. „Dobrze”. „W takim razie pójdę.” – Dziewczyna podnosi się i od razu wpada na fotel. „Asli, wszystko w porządku?”. „Tak, nie zauważyłam go”. „Pójdę z tobą.” – Syn Macide oświetla drogę światłem z lampy telefonu i razem opuszczają gabinet. Niestety w połowie korytarza światło gaśnie.
„Cudownie, bateria się wyczerpała” – oznajmia Kerem. „Mój telefon został w środku” – mówi Asli. „Nieważne, chodźmy dalej”. „Jest tutaj bardzo ciemno…” – Asystentka ponownie gubi orientacje w mroku. Tym razem wpada na ścianę. By więcej się to nie zdarzyło, Kerem ujmuje jej dłoń i prowadzi przez ciemność. Akcja wraca do rezydencji. Kiymet niespokojnie chodzi po swoim pokoju. „To tak, jakby mnie śledzili” – mówi do siebie. – „Są wszędzie i przez cały czas. Nie zostawiają mnie samej”. Nagle rozlega się pukanie do drzwi, a po chwili do pomieszczenia wchodzi Parla.
„Kiedy przyszłaś?” – pyta mama Mahira. „Pół godziny temu. Byłam na dole” – odpowiada dziewczyna. – „Ale jestem strasznie zdenerwowana, zaraz zwariuję!”. „Uspokój się. Choć muszę przyznać, że w tym domu nie da się być spokojnym. O co chodzi?”. „O Kerema. Nadal jest w firmie. Wiesz z kim? Z asystentką Asli! Podobno razem pracują. Jakby tego było mało, wszyscy na dole to akceptują!”. „Masz rację. Wiesz, że zazwyczaj próbuję cię powstrzymać, kiedy jesteś zła, ale nie w tym przypadku. Czyli oni pracują, kiedy wszyscy już wyszli, tak?”. „Tak. Mogli przecież przyjechać do domu i tu pracować”. „Wydaje się, że chcą być poza zasięgiem wzroku”. „Wszystko jest jasne, a ja nic nie mogę zrobić!”.
„Uspokój się, pomyślmy najpierw” – mówi Kiymet. – „Czy Kerem w ogóle zadzwonił do ciebie dzisiaj?”. „Nie” – odpowiada Parla. „A przysłał jakąś wiadomość?”. „Ja wysłałam mu wiadomość po południu. Odpisał po jakichś trzech, czterech godzinach. Niby dopiero wtedy zobaczył”. „Mógł się trochę wysilić i znaleźć bardziej przekonujące kłamstwo. Pokazałby w ten sposób, że przywiązuje do ciebie wagę”. „Zaraz zadzwonię do niego i każę mu się wytłumaczyć!”. „Porozmawiasz z nim, kiedy wróci do domu”. „Dlaczego mam czekać, ciociu Kiymet?”. „Rób, jak uważasz”. Parla wybiera numer do narzeczonego. Jego telefon jest jednak wyłączony.
„To oznacza, że nie chcą, aby im przeszkadzano” – stwierdza Kiymet. „Jak on mógł wyłączyć telefon?!” – pyta zrozpaczona dziewczyna. „Na to na pewno też znajdzie jakieś kłamstwo”. „Diabeł podpowiada mi, żebym poszła teraz do tej firmy!”. „Jesteś pewna, że oni tam są?”. „Co masz na myśli?”. „Nie wiem. Może rzeczywiście tam są i pracują. Ale jeśli tak nie jest? Jesteś gotowa na prawdę? Odpowiedz sobie sama”. Akcja przenosi się do firmy. Kerem i Asli są z powrotem w gabinecie. Mężczyzna zapala świece i stawia je na biurku. „Możemy zabrać się do pracy” – mówi asystentka.
„Chciałbym, ale musimy dobrze widzieć szczegóły w poszczególnych tabelach. Poczekajmy na prąd” – sugeruje brat Humeyry. „W porządku, jak uważasz”. „Generator też musiał się zepsuć. Aż przypomniało mi się dzieciństwo”. „Tak, ja też uwielbiałam, kiedy nie było prądu. Cisza w domu przeradzała się w rozmowę. Mama siedziała przy maszynie i szyła w świetle świec”. „Ja i siostra siadaliśmy na kolanach mamy i słuchaliśmy jej opowieści. Miałem swoją ulubioną historię. Chciałem, by za każdym razem ją opowiadała. Nigdy mi się nie znudziła”. „Naprawdę? O czym była?”. „O dwójce młodych ludzi, którzy zakochali się w sobie. Dziewczyna była królewską córką, a młodzieniec synem pasterza. Chcieli się pobrać, ale król na to nie pozwalał. Już zdecydował, komu odda swoją córkę”.
„W końcu dziewczyna rozchorowała się z żalu” – opowiada dalej Kerem. – „Księżniczka była w tak złym stanie, że chciała umrzeć. Modliła się, aby przynajmniej zakończyć swoje życie przy ukochanym. Wtedy pojawiła się wróżka i powiedziała, że połączy ich ze sobą. Ale pasterz będzie musiał zrezygnować z czegoś, co bardzo kocha…”. Gdy Kerem kończy opowieść, zauważa, że Asli zasnęła. Okrywa ją swoją kurtką i patrzy, jak słodko śpi. Nagle drzwi gabinetu otwierają się i do środka wchodzi… Parla! „Kerem, co się tutaj dzieje?” – pyta dziewczyna, kierując wzrok na okrytą kurtką narzeczonego asystentkę.
„Chodź tutaj” – prosi mężczyzna i wyprowadza narzeczoną na korytarz. – „O co chodzi, Parla?”. „Czyżbym wam przeszkodziła?” – pyta Parla. „O czym ty mówisz? Pracowaliśmy i wysiadł nagle prąd. Do czego zmierzasz? Nie chcę nawet tego wiedzieć.” – W tym momencie prąd wraca. – „Popatrz, rozjaśniło się. Mam nadzieję, że w twojej głowie jest tak samo. Od teraz będziesz uważała na swoje słowa. Czy to jasne?”. Dziewczyna odwraca się i odchodzi bez słowa.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Emirhan budzi się i woła swoją mamę. Gdy nikt nie odpowiada, rozgląda się po domu. Na stoliku znajduje zostawioną kartkę z krótką informacją: Synu, mam coś do zrobienia. Wrócę, jak tylko skończę. Nie martw się. Akcja przenosi się do kawiarni. Widzimy siedzącego przy stoliku Tufana, który wypełnia kupony z zakładami bukmacherskimi. Nagle obok niego pojawia się była żona. „Co jest, Julide? Śniłaś o mnie?” – pyta drab. „Nie mam czasu na bzdury”. „Widzę, że język ci się wyostrzył”. „Muszę z tobą o czymś porozmawiać. W innym razie nie chcę cię widzieć”. „Dobrze, usiądź. Chętnie cię wysłucham”.
Julide zajmuje miejsce przy stoliku. „Aha, jeśli przyszłaś porozmawiać o tym idiocie, nie marnuj mojego czasu” – zaznacza Tufan. – „Z nim policzę się osobiście!”. „Nawet nie dotkniesz Safaka!” – zabrania kobieta. – „Nie chcę słyszeć, że zrobiłeś mu choćby najmniejszą krzywdę!”. „Zjadłaś swój rozum, dziewczyno? W kogo ty wierzysz, że tak mówisz?”. „Wierzę sama w siebie. Nie jestem tchórzem jak ty!”. „Ja? Tchórzem?”. „Tak. Napadasz na tych, którzy są słabsi od ciebie. W ten sposób pokazujesz swoją siłę. Podnosisz rękę nawet na dziecko, by wyrazić swój gniew”. „Przekraczasz granice! Myślisz, że tutaj cię nie skrzywdzę? Mylisz się!”.
„Co zrobisz?” – pyta mama Emirhana. – „Uderzysz mnie? Tak jak wcześniej? Posłuchaj, nie wiem, dlaczego pojawiłeś się po tylu latach, ale na pewno nie ze względu na chęć bycia ojcem. Bez względu na twój cel, wiedz, że nic nie osiągniesz. Usunęłam cię ze swojego życia przed wielu laty. Nie możesz teraz po prostu wrócić”. „Wiem, kto cię nauczył tej gadki!”. „Posłuchaj mnie i dobrze zakoduj w swojej głowie. Nie pozwolę, żebyś ingerował w moje życie. Nie uda ci się! Nie zamierzam wracać do cierpienia, które mi zgotowałeś. Zrujnowałeś moją przeszłość, ale nie uda ci się tego z przyszłością”.
„Czyli planujesz przyszłość z tym idiotą nauczycielem?” – pyta drab. – „Jak szybko zapomniałaś, co ci powiedziałem. Przypomnij sobie! Im bliżej będziesz tego typa, tym dalej Emirhan będzie od ciebie!”. „Zamknij się!” – Julide uderza torebką o blat stolika. – „Nie chcę cię słuchać! Jeszcze bezwstydnie porwałeś dziecko! Nigdy więcej nie zbliżysz się do Emirhana!”. „On jest także moim dzieckiem! I dalej nie wie, że ma ojca!”. „Nadal nazywasz się ojcem? Wstydź się!” – Kobieta przewiesza torebkę przez ramię i opuszcza lokal. Czy Tufan da jej spokój?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.