1032: Akcja odcinka rozpoczyna się w firmie. Rana spotyka Asli na korytarzu. „Nadal tu jesteś? Co to za śmiałość?” – pyta udziałowczyni. „Będę pracowała jako asystentka pani Humeyry do czasu powrotu pana Kerema” – odpowiada przyjaciółka Melek i odchodzi. Tymczasem Alev zakrada się do pokoju Safaka i szpera w jego szufladach. W jednej z nich znajduje pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym. „Teraz zobaczysz, Julide” – mówi do siebie i opuszcza pomieszczenie. Akcja przenosi się do rezydencji. Melek idzie korytarzem i nagle słyszy dochodzący z pokoju pani Haktanir głos Kiymet: „Ach, Macide, co byśmy zrobili, gdybyś się zgubiła i zaginęła? Bóg nam na szczęście pomógł, bo mogły się wydarzyć złe rzeczy”.
„Humeyra też do mnie dzwoniła, wiesz?” – kontynuuje mama Mahira. – „Powiedziałam jej, że jesteśmy w cukierni i szybko zakończyłam połączenie. Gdyby się dowiedziała… Nie chcę sobie nawet tego wyobrażać”. Kamera robi zbliżenie na zdumioną Melek. „Czyli pani Macide się zgubiła” – mówi w myślach. Akcja przenosi się do sklepu, gdzie wchodzi Alev. „Miłej pracy” – mówi przybyła. „Dziękuję, witaj” – odpowiada Julide, która właśnie układała włóczki na półkach. „Pomyślałam, że trochę porozmawiamy”. „Dobrze zrobiłaś”. „Ale pracujesz, nie chcę ci przeszkadzać. Pomogę ci”. „Nie, zostało już niewiele. Sama sobie poradzę”. „Proszę, pozwól mi sobie pomóc, przyjaciółko. Poza tym jestem znudzona siedzeniem w domu”.
„Dobrze, ale najpierw zrobię herbatę” – oznajmia mama Emirhana. „Nie, dziękuję, jestem pełna.” – Alev pociera swoją brew, ukazując znajdujący się na jej palcu pierścionek zaręczynowy. Julide od razu rozpoznaje, że to ten sam, który chciał podarować jej Safak. – „Ach, zapomniałam wyłączyć kuchenkę. Przepraszam, Julide, ale dom pójdzie z dymem, jeśli tam szybko nie pójdę. Do zobaczenia”. Alev opuszcza sklep, upewniwszy się, że jej rywalka zobaczyła to, co miała zobaczyć. „Nie, to niemożliwe, by był to ten sam pierścionek” – Julide próbuje przekonać siebie samą. – „Co ja sobie pomyślałam w ogóle? To nie ten sam pierścionek, po prostu wygląda podobnie”.
Po chwili do sklepu wchodzi starsza pani. „Trzy kremowe i dwie różowe włóczki poproszę” – mówi klientka. „Dobrze, już szukam.” – Julide odwraca się do półki z włóczkami. „Czy pani Leman jest w domu?”. „Prawdopodobnie tak, nie widziałam jej dzisiaj”. „Chciałam jej pogratulować, skoro już tu jestem. Żaliła się, że nie może ożenić syna. Safak to dobre dziecko. Alev właściwie nie znam, ale gdyby nie spodobała się Leman, nic by z tego nie było. Cóż, można się było tego spodziewać. Kiedy ogień i proch są blisko…”.
Akcja przenosi się do firmy. Stęskniona za Keremem Asli wchodzi do jego gabinetu. Podnosi z biurka zdjęcie mężczyzny i wpatruje się w nie. Nieoczekiwanie drzwi pomieszczenia otwierają się. „Pan Kerem?” – pyta zaskoczona asystentka. – „Boże, dzięki Ci!”. „Nie przywitasz mnie?” – pyta brat Humeyry. „Kiedy tak nagle cię zobaczyłam… Witaj. Nie mogę uwierzyć, że tutaj jesteś”. „Ja też nie spodziewałem się, że wyjdę tak szybko, ale wszystko ci wyjaśnię”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Kiymet wychodzi z pokoju siostry i wpada na Melek, która właśnie chciała tam wejść. „Przyszłam zapytać, czy czegoś nie potrzebujecie” – tłumaczy mama Elif. „Nie wydaje mi się, żeby tak było. Podsłuchiwałaś pod drzwiami?”. „Nie, w żadnym razie”. „Chodź za mną, musimy porozmawiać”. Kiymet udaje się do gabinetu. Melek wchodzi tuż za nią. „Zamknij drzwi” – rozkazuje mama Mahira. – „Co próbujesz zrobić?”. „Nie rozumiem”. „Myślę, że bardzo dobrze zrozumiałaś. Co to za podsłuchiwanie? Jakie masz zamiary?”. „Chciałam tylko zajrzeć do pani Macide”.
„Więc dlaczego cały czas widuję cię przy drzwiach, jak podsłuchujesz?” – pyta Kiymet. „Źle mnie pani zrozumiała. Nie stałam przy wejściu do pokoju” – zarzeka się Melek. „Posłuchaj mnie, cokolwiek próbujesz zrobić, nie odniesiesz sukcesu. Macide nie jest sama, ja jestem z nią”. „Nie rozumiem, dlaczego jesteś taka surowa wobec mnie. Obie życzymy dobrze pani Macide”. „Nie jestem co do tego taka pewna”. „Co chcesz przez to powiedzieć?”. „Znaj granice. Dopóki przy Macide jest jej rodzina, czy to do ciebie należy opiekowanie się nią? Ty jesteś tu zwykłą służącą, dziewczyno”.
„Nie wiem, czy pani Macide ci to powiedziała, ale szczególnie ona chciała mnie mieć przy sobie, ponieważ jest chora” – oświadcza Melek. – „Poza tym nie mam nic przeciwko pracom domowym. Już kiedyś się tym zajmowałam. Moim jedynym zadaniem tutaj jest opieka nad panią Macide”. „Dlaczego miałaby prosić o coś takiego ciebie? Ja jestem tutaj, jej siostra! Będziesz trzymać się z dala od Macide, czy to jasne? Jej stan jest zły, nikomu nie pozwolę tego wykorzystać! Ja się nią zajmę, ty jesteś niepotrzebna!”. Kiymet rzuca Melek groźne spojrzenie i opuszcza gabinet. „Póki ty tu jesteś, nie mam zamiaru zostawić jej samej” – mówi do siebie Melek, zdając sobie sprawę, że zamiary Kiymet wcale nie są dobre.
Akcja wraca do firmy. „To fantastyczne uczucie być tutaj ponownie” – oznajmia Kerem. „Cieszę się, że wróciłeś” – mówi Asli. – „Kiedy zobaczyłam cię tu nagle…”. „Mówisz, że nie zasłużyłem na powitanie? Chociaż byłem krótko w więzieniu, miałem dość czasu na rozmyślanie. Jeśli człowiek ucieka od pokazywania swoich uczuć i tęsknoty, co innego mu zostaje? Dla kogo żyjemy? Dla rodziny i tych, których kochamy, prawda? We wszystkim jest coś dobrego. Będąc z dala od wszystkich, choć na kilka dni, myślenie bardzo się zmienia. To były ciężkie dni dla mnie, ale pozwoliły mi spojrzeć na wszystko inaczej”.
„Dziękuję, że nie zostawiłaś mnie w tym trudnym okresie i byłaś moim wsparciem” – kontynuuje Kerem. – „Widzieliśmy się przez kilka minut, ale było to dla mnie naprawdę ważne”. Mężczyzna i Asli patrzą sobie prosto w oczy. Nagle drzwi gabinetu otwierają się i do środka wchodzi Humeyra. „Tak miło zobaczyć cię, jak znów pracujesz” – oznajmia, podchodząc do brata. „Tak, dokładnie o tym mówiłem Asli. Ponowne przebywanie tutaj zapewnia mi szczęście”. „Inni też się ucieszą. Czy już cię widzieli?”. „Nie, wkradłem się tutaj niezauważony”. „Dobrze, znajdę więc pretekst, żeby wszystkich zebrać. Do tego czasu ukrywaj się tutaj”.
Kiymet telefonuje do syna. „Słucham, mamo?” – odbiera mężczyzna. „Mahir, ta kobieta musi natychmiast stąd odejść!” – oznajmia wzburzona siostra Macide. – „Nieustannie podążą za mną!”. „O kim mówisz?”. „Jak to o kim? O Serce. Przyłapałam ją, jak podsłuchiwała pod drzwiami, kiedy rozmawiałam z Macide. Zbeształam ją, ale nie chce odejść”. „Mamo, czy ona może ci zaszkodzić?”. „Tylko ona wie o chorobie Macide. Jeszcze jak może nam zaszkodzić! Musimy natychmiast ją odesłać!”. „Mamo, nie wierzę w to, żeby cię śledziła. Jak zwykle przesadzasz”.
„W porządku, nic nie mówiłam. Jak zwykle mi się sprzeciwiasz. Zadzwonię do ciebie później.” – Kobieta rozłącza się i wychodzi z kuchni. Tymczasem Melek wchodzi do przedpokoju, gdzie pani Haktanir ubiera się przed lustrem. „Pani Macide, wybierasz się gdzieś?” – pyta. „Mam umówioną wizytę u lekarza”. W tym momencie na schodach pojawia się Kiymet. Cofa się o kilka kroków, by nie zdradzić swojej obecności, i przysłuchuje się rozmowie. „Czy mam pójść z tobą?” – pyta mama Elif. „Nie ma potrzeby, kierowca mnie zabierze”. „Chciałabym jednak być z tobą. Czy nie dlatego tu jestem?”. „W porządku. Skoro chcesz, chodźmy”. „Ubiorę się tylko i zaraz przyjdę”.
Melek udaje się do swojego pokoju. Po chwili do tego samego pomieszczenia wchodzi Kiymet. „Dokąd idziesz?” – pyta mama Mahira. „Do szpitala, towarzyszyć pani Macide”. „O czym rozmawiałyśmy?”. „Nie chciałam, żeby była sama”. „Widzę, że sama wyznaczasz sobie obowiązki, ale to nie są rzeczy, które należą do ciebie. Ile razy ci mówiłam? Masz dość pracy w domu. Zajmij się tym w pierwszej kolejności!”. „Pani Macide na mnie czeka”. „Ona jest moją siostrą. Ciebie te sprawy nie dotyczą”. „Ale pani Kiymet…”. „Będzie tak, jak powiedziałam! Jesteś tu zwykłym pracownikiem. Nie wsadzaj swojego nosa w sprawy, które ciebie nie dotyczą”.
„Proszę posłuchać, nie mam złych intencji” – zarzeka się Melek. „Przestań, wystarczy już tego!” – ucina stanowczo Kiymet. – „Byłam w spiżarni, jest tam straszny bałagan. Zajmij się tym, zamiast wędrować dokoła! No już!”. Melek posłusznie ściąga swój płaszcz, rezygnując tym samym z towarzyszenia Macide podczas wizyty u lekarza. Jej zadanie przejmuje Kiymet. Akcja przenosi się do firmy. Rana wchodzi do gabinetu Kerema. „Jeśli to nic ważnego, mam dużo pracy” – oznajmia mężczyzna. – „Nie mam czasu na bawienie się z tobą. Ktoś pod moją nieobecność próbował doprowadzić firmę do ruiny”.
„Ach, doprawdy? I twoja siostra ją uratowała?” – pyta Rana. – „Posłuchaj, masz nieuzasadnioną wiarę w niedoświadczonych ludzi”. „Wierzę jej, ponieważ uratowała firmę, którą inni próbowali utopić, choć twierdzą, że poświęcili lata na jej rozwój” – odpowiada Kerem. „Wszyscy jesteście przekonani, że Humeyra podjęła świetną decyzję. A czy wiemy, ile ta decyzja przyniesie nam dochodu?”. „Wiemy. I to nie działa na twoją korzyść”. „Wszyscy się zjednoczyliście i zaczęliście kampanię mojego bluźnierstwa. Rozumiem twoje insynuacje, ale to nie ja jestem odpowiedzialna za to, co ci się stało”.
„Nigdy tego nie sugerowałem i nikogo nie winię, ponieważ nie mam dowodu” – oświadcza Kerem. – „Ale powiem ci jedno. Jeśli okaże się, że to ty za tym stoisz, nie uratujesz się z moich rąk”. „Wszyscy próbujecie zrzucić na mnie winę. Okej, nie zgadzamy się, ale to nie ja wysłałam cię do więzienia”. „Powiedziałem tylko, że niedługo wszystko odkryję”. „Posłuchaj, to też moja firma. Nie jestem głupia, żeby rzucać sobie kłody pod nogi. Naprawdę nie możesz tego zrozumieć”. Rana opuszcza gabinet. Czy Kerem odkryje, kto naprawdę stoi za jego oczernieniem?