1037: Parla i Kiymet wychodzą z rezydencji. „Trzymaj się dobrze, ciociu Kiymet. Dziękuję ci za wszystko” – mówi dziewczyna. „Nie mów, jakbyśmy się rozstawały. Widziałaś, z jakim zrozumieniem Macide mówiła o tobie”. „Jej zachowanie niczego nie zmienia. Kerem nawet na mnie nie spojrzał”. „Czego oczekiwałaś? Że wybaczy ci w dwie minuty? Jeśli naprawdę chcesz wygrać, walcz do końca”. „Myślę, że doszłam do końca drogi”. Kiymet wraca do środka. Zatrzymuje się przy wejściu do kuchni, gdzie jej siostra rozmawia z Melek. „Nie sądziłam, że tak bardzo skrzywdzę mojego syna” – oznajmia pani Haktanir.
„Pan Kerem ma swój rozum. Nie torturuj się tak bardzo” – przekonuje Melek. – „Zareagował gwałtownie, ale jestem pewna, że cię zrozumie”. „Zrozumie mnie?”. „Oczywiście. Wie doskonale, że nie chciałaś źle. On jest twoim synem”. „Dziękuję ci, Serce. Trochę mnie pocieszyłaś. Na szczęście jesteś tutaj, dziękuję ci”. Kiymet szybko wybiega na zewnątrz. Zatrzymuje Parlę, która nie zdążyła jeszcze odjechać. „Coś się stało, ciociu Kiymet?” – pyta dziewczyna, wysiadając ze auta. „Naprawdę chcesz odejść, Parla?”. „Jakbym miała inne wyjście”. „Na próżno ci zaufałam”. „Nie rozumiem”. „Miałam ciebie za silną dziewczynę, która się nie poddaje, ale widzę, że jesteś tchórzem”.
„Nie jestem tchórzem” – nie zgadza się się Parla. – „Dobrze wiesz, ile poświęciłam dla Kerema. Jestem beznadziejnie zakochana, ale nie jestem tchórzem”. „Zaakceptujesz to i odejdziesz, tak?”. „Tak”. „Dobrze, idź. Zostaw miejsce Asli i Serce, niech wygrają”. „Co to ma wspólnego z Serce?”. „Jak to co? Czy nie jest ona najbliższą przyjaciółką Asli? A wiesz, co ona teraz robi? Potajemnie próbuje przypodobać się Macide. Asli rzuciła oko na Kerema, a jej przyjaciółka robi wszystko, by ich ze sobą połączyć”. „Asli też nie jest obojętna Keremowi”. „Naprawdę tak myślisz? Nie mogę uwierzyć. Posłuchaj, jeśli teraz czegoś nie zrobisz, będziesz żałowała przez resztę życia. Nie zdziw się, jak zobaczysz w gazecie informację, że Kerem Haktanir poślubił swoją asystentkę Asli”.
Akcja przenosi się do domu Asli. „Czy to, co właśnie powiedziałam, oznacza, że czuję coś do Akina?” – pyta Birce. „Zdecydowanie tak” – potwierdza przyjaciółka Melek. – „Musisz jednak usłyszeć też to od kogoś innego, aby uświadomić sobie, że to prawda”. „Cóż, nie wiem…”. „Gdybyś nie była zakochana, czułabyś się przy nim tak jak przy mnie. Nie byłabyś zdezorientowana i wiedziałabyś, co robić”. „No tak. Przy Akinie cała głupieje”. „Właśnie. I próbujesz ukryć przy nim, że twoje serce szybciej bije”. „Tak, obawiam się, że to zauważy. Dlaczego tak się przejmuję z powodu tego zarozumiałego faceta?”. „Jeśli chcesz, powtórzę to. Ponieważ jesteś zakochana”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Kerem spędził noc w firmie. Asli wchodzi do jego gabinetu i zastaje go śpiącego na sofie. Szybko przynosi koc i okrywa nim mężczyznę. Ten nagle wybudza się i szeroko uśmiecha na widok asystentki. „Przepraszam, panie Keremie, obudziłam cię” – mówi Asli. Jej szef rozmasowuje obolały kark i pyta: „Nie zapytasz, dlaczego tutaj spałem?”. „Nie chcę cię denerwować. Może nie chcesz o tym rozmawiać”.
Akcja przenosi się do rezydencji, gdzie właśnie trwa śniadanie. Melek chce nałożyć Macide jedzenie, ale kobieta odmawia. Martwi się o syna. „Zadzwoń do niego i zapytaj, gdzie jest” – zwraca się do córki. „Dzwoniłam, ale ma rozładowaną baterię” – odpowiada Humeyra. – „Proszę, zjedz coś”. „Pani Macide, zaraz jest pora przyjmowania lekarstw” – przypomina Melek. „Kobieta myśli o synu i ma rację” – odzywa się Kiymet. – „Wyszedł i nie wiadomo, gdzie teraz jest”. „Nie jest dzieckiem, potrafi sam o siebie zadbać” – stwierdza była żona Tarika. – „Mamo, daj spokój, proszę. Kerem latami mieszkał w Ameryce”.
„To nie to samo. Wyszedł przeze mnie z domu i do tej pory nie wrócił” – stwierdza pani Haktanir. Tymczasem Akin przychodzi do firmy. Jego stanowisko pracy jest posprzątane, a na biurku stoi kubek z kawą. „Ty posprzątałaś moje biurko?” – pyta chłopak. „Tak. Podoba ci się?” – pyta Birce. „Tak, ale nie musiałaś się męczyć”. „To nic takiego. Przy okazji wzięłam też kawę dla ciebie, przyszedłeś w samą porę. Pij, póki nie ostygła”. „Wzięłaś dla mnie kawę?” – Akin podnosi kubek i ostrożnie zbliża go do ust. – „Nie dodałaś trucizny?”. „Dlaczego miałabym to zrobić? Po prostu zrobiłam miły gest dla swojego przyjaciela”.
„Przyjaciela?” – pyta chłopak. „Tak, przyjaciela z pracy”. „Widzę, że wstałaś dziś prawą nogą”. „Nie wiem, czy prawą czy lewą, ale mój nastrój jest zdecydowanie dobry”. „Gdyby mogło tak być na co dzień. Kawa jest pyszna, dziękuję. Nie zdążyłem wypić w domu”. „My też nie wypiliśmy. Zaspaliśmy. Dzięki Bogu wzięłam ubranie na zmianę, inaczej przyszłabym w tym samym”. „Nie spałaś w swoim domu?” – Na twarzy Akina pojawia się wyraz zaintrygowania. Birce potakuje twierdząco głową, na co chłopak z powrotem robi bałagan na swoim biurku. „Co ty robisz?” – pyta projektantka.
„Kocham bałagan” – oznajmia Akin. – „Lepiej już nie porządkuj mojego biurka. I ta kawa też jest jak smoła, więcej jej nie rób. Nie chcę od ciebie kawy”. „W porządku, nie musisz pić”. „I nie rozmawiajmy, mamy pracę do wykonania. Wiem, jesteś podekscytowana i chcesz opowiadać o swoim chłoptasiu, ale nie rób tego”. „Chłoptasiu?”. „Tak, na pewno świetnie się bawiliście ostatniej nocy. Ale to nie miejsce ani czas na to, tu się pracuje”.
Chłopak wstaje od biurka i zmierza do wyjścia. „Akin, poczekaj chwilę” – zatrzymuje go Birce. – „Co ty zrozumiałeś?”. „To, co powinienem zrozumieć. Porozmawiaj ze swoim przyjacielem, przyjemnej pracy”. Akcja przenosi się na wybrzeże. Asli i Kerem siedzą na ławce i jedzą bajgle. „Wiesz, czego najbardziej brakowało mi w Ameryce?” – zagaduje syn Macide. „Herbaty i simitów?” – zgaduje asystentka. „Nie. Widoku Bosforu. Oczywiście herbaty i simitów też mi brakowało. Kiedy człowiek jest daleko, brakuje mu najzwyklejszych rzeczy. Wydaje mi się, że tęsknię za tymi latami”.
„Przecież teraz jesteś tutaj” – zauważa Asli. „Jestem, ale dużo się pozmieniało. Tak bardzo tęsknię za tamtymi latami, których wartości wtedy nie doceniałem. Małe rzeczy czyniły człowieka szczęśliwym”. „Teraz tak nie jest?”. „Jest. Przy tobie. Asli, sprowadziłaś mnie do tamtych lat, dziękuję”. „Więc nadal potrafisz cieszyć się z drobiazgów?”. „Tak”. „Nawet jeśli temperatura jest bliska zeru?”. „Tak, nawet wtedy”.
Kiymet telefonuje do syna. „Mahir, gdzie jest Kerem? W firmie?” – pyta. „Nie wiem” – odpowiada mężczyzna. – „Właśnie przyszedłem, nie widziałem go”. „Dziwne. Humeyra jest w domu, w szklarni, ale Kerema nigdzie nie ma”. „Jak to nie ma?”. „Po prostu nie ma. Od wczoraj nie wrócił. Macide jest bardzo przygnębiona. Dostała to, na co zasłużyła. To przez nią jesteśmy rozdzieleni, więc niech teraz poczuje, jak to jest”. „Proszę cię, mamo. Co jest nie tak z nami?”. „Zabrała dawnych nas. Czy byliśmy tacy przed przybyciem do rezydencji?”.
Nagle Macide dostrzega znajdującą się w salonie Elif. Nie wie, że dziewczynka dopiero co tu weszła. Odkłada telefon i energicznie podchodzi do niej. „Podsłuchiwałaś mnie?” – pyta. „Nie. Dlaczego miałabym podsłuchiwać?” – odpowiada córka Melek. „Nie wiem. Cały czas plączesz mi się pod nogami. Jesteś przede mną, za mną, wszędzie!”. „Szukam cioci Serce, właśnie wróciłam”. „Co miałaby robić tutaj Serce? Idź i poszukaj jej gdzie indziej”. Elif posłusznie odchodzi.
Filiz zatrzymuje przechodzącego obok sekretariatu Akina. „Wiesz, gdzie jest Birce?” – pyta. „Nie” – odpowiada chłopak. „Dzwoniłam do niej, nie zgłasza się”. „Na pewno zostawiła telefon w biurze. Potrzebujesz jej pilnie?”. „Przyszedł do niej jeden gość”. „Gdzie jest? Kim jest?”. „Nie wiem. Zaprowadziłam go do waszego biura”. Akin rusza prosto do pokoju. Przy biurku Birce widzi nieznanego sobie mężczyznę. „Ach, myślałem, że to Birce przyszła” – mówi nieznajomy. „Birce? Jestem Akin, jej kolega”. „Miło mi, ja jestem Sinan”. Akin wymienia się uściskiem dłoni ze swoim rywalem, jednocześnie patrząc na niego wyzywająco.
Akcja wraca do rezydencji. Melek i Elif są w kuchni. Kobieta sprząta i pomaga córce w rozwiązywaniu zadań domowych. Do pomieszczenia wchodzi Kiymet. „Co ty tutaj robisz?” – pyta, wbijając w Elif groźne spojrzenie. „Nic, po prostu się uczy” – odpowiada Melek, zdziwiona nerwową reakcją siostry Macide. „Tutaj? Czy nie daliśmy wam pokoju? Niech tam się uczy!”. „Pani Kiymet, Elif nikomu nie przeszkadza. Siedzi cicho i uczy się”. „Uczy się i przeszkadza innym. To nie jest twój dom, tylko miejsce pracy”.
„Elif, zabierz swoje rzeczy i idź do pokoju. Tam jest ciszej” – prosi Melek. „Dobrze.” – Dziewczynka posłusznie odchodzi. Jej mama chce pójść za nią, ale Kiymet ją zatrzymuje. „A ty dokąd? Musimy porozmawiać” – oznajmia siostra Macide. „Co pani próbuje zrobić?”. „Co ty próbujesz zrobić? Zdecydowanie zaczęłaś się za bardzo popisywać. Zapuszczasz się tam, gdzie nie jest twoje miejsce. Tym swoim małym mózgiem wtrącasz się nawet w sprawy firmy”. „Dlaczego miałabym robić coś takiego?”. „Nie wiem, może i tam chcesz rządzić jak tutaj. Słuchaj mnie, pani Serce, opamiętaj się albo pożałujesz”.
„Pracujesz tutaj za pensję, ale we wszystko wsadzasz swój wścibski nochal” – mówi dalej Kiymet. – „Myślę, że powinnaś zacząć uważać na to, co robisz. Takich jak ty są tysiące. Nie jesteś niezastąpiona. Już ja znajdę kogoś odpowiedniego”. Melek nie ma zamiaru dłużej słuchać Kiymet. Mija ją i opuszcza kuchnię.