1051: Mahir odbiera telefon z nieznanego numeru. „Czy rozmawiam z panem Mahirem Keskinem?” – pyta kobieta po drugiej stronie. „Tak” – potwierdza mężczyzna. – „Kim jesteś?”. „Dzwonię ze szpitala Yenigun. Elif Emiroglu była tutaj hospitalizowana. Dzwonię do ciebie, ponieważ twój numer widnieje w bazie”. „Czy coś jest nie tak?”. „Nie przyszła na kontrolę po zdjęciu gipsu”. „Rozumiem. Przywiozę ją tak szybko, jak to możliwe. Dziękuję za informację”. Mahir rozłącza się i wybiera numer do Melek. „Jesteś wolna?” – pyta, gdy połączenie zostaje odebrane. – „Dzwonili do mnie ze szpitala, w którym Elif była leczona”. „Czy stało się coś złego?” – pyta zaniepokojona Melek.
„Nie ma powodu do zmartwień, nie panikuj” – uspokaja mężczyzna. – „Elif powinna pojechać na kontrolę po zdjęciu gipsu. Dzwonili do mnie w tej sprawie”. „Cóż, miałam ją zabrać, ale Elif jest bardzo obciążona nauką. Byłoby lepiej, gdyby zadzwonili do mnie. Masz przecież dużo pracy”. „To nie problem. Mogę was zabrać dzisiaj, jeśli ci odpowiada”. „Nie, nie kłopocz się. I tak miałam dziś jechać w innej sprawie. Powiem Elif i pojedziemy”. „W porządku, ja was zabiorę. Elif przeze mnie nosiła ten gips. Nadal czuję się źle z tego powodu. Pozwól, że choć to dla was zrobię. Będę czekał na was na drodze przez rezydencją”.
Melek odkłada komórkę od ucha i zwraca się do stojącej w wejściu do kuchni Kiymet, która z uwagą przysłuchiwała się jej rozmowie: „Przepraszam, nie mogłam przerwać. Potrzebujesz czegoś?”. Siostra Macide nie odpowiada, tylko rzuca Melek pogardliwe spojrzenie i odchodzi. Akcja przenosi się do parku. Alev dostrzega przechodzącą w pobliżu Leman i od razu do niej podbiega. „Co ty jeszcze robisz w mojej dzielnicy? Zjeżdżaj stąd!” – rozkazuje mama Safaka. „Proszę, posłuchaj mnie, jestem w trudnej sytuacji. Spędziłam noc w hotelu, nie mam tu nikogo. Proszę, zlituj się nade mną”.
„Myślisz, że pochylisz się, a ja rozłożę przed tobą ramiona?” – pyta Leman. – „Nie jestem naiwna! Nie otworzę ponownie przed tobą moich drzwi!”. „Zrozum mnie, miej litość” – błaga zdesperowana dziewczyna. – „Sama utwierdziłaś mnie w moich marzeniach, a teraz mnie odrzucasz”. „Zdradziłaś mnie! Muszę cię ukarać!”. „Postradałam zmysły, wybacz mi. Nie zostawiaj mnie głodnej na ulicy”. „Płacz tyle, ile chcesz. Moje drzwi są dla ciebie zamknięte na zawsze. Prawie wyrządziłaś mi największe zło na świecie. Prawie oddzieliłaś syna od matki! Naprawdę myślisz, że nie zostaniesz za to ukarana? Nie obchodzi mnie, co będziesz jadła i piła. Sama zgotowałaś sobie taki los. Nie chcę cię tu więcej widzieć!”. Leman mija dziewczynę i odchodzi.
W następnej scenie Alev idzie drogą. W jednym ręku niesie torbę, a w drugim trzyma bajgla. Nagle podchodzi do niej obskurnie ubrany mężczyzna, zapewne bezdomny. „Kochanie, daj tego bajgla ptakom” – mówi. – „Ja ci dam lepsze jedzenie. Jeśli nie masz, gdzie się zatrzymać, mam też ciepłe łóżko.” – Drab chwyta Alev za ramię. „Puszczaj mnie! Jesteś szalony?!” – krzyczy dziewczyna i zaczyna się z nim szarpać. W końcu wyrywa mu się i ucieka. Traci jednak torbę ze swoimi rzeczami.
Akcja przeskakuje do wieczora. Melek, Elif i Mahir znajdują się w szpitalnej stołówce. „Nie zapomnij, co powiedział lekarz” – mężczyzna zwraca się do dziewczynki. – „Musisz uważać na swoją rękę”. „Będę uważać, ale też chciałabym pomóc mojej mamie” – oznajmia Elif. – „Wiem jednak, że mi na to nie pozwoli”. „Matki takie są. Troszczą się o swoje dzieci. Szczególnie, gdy chodzi o taką księżniczkę”. „Panie Mahirze, dziękuję, że z nami jesteś” – mówi Melek. – „Ale to zajmie jeszcze trochę czasu. Nie czekaj dłużej, wrócimy same”. „W żadnym razie. Przyjechaliśmy razem i wrócimy też razem. Dzisiaj jestem w miarę wolny. Co więcej, jestem zadowolony z tej sytuacji. A co do tych wyników, na które czekasz, to coś ważnego?”.
„Nie, ale muszę je mieć koniecznie dzisiaj” – odpowiada Melek. „Poczekamy i odbierzemy. To wyniki Elif?”. „Nie, analiza pewnych lekarstw”. W jednej chwili Mahir uświadamia sobie, że może chodzić o lekarstwa, które jego mama podaje Macide. Akcja przenosi się do dzielnicy. Pada deszcz ze śniegiem. Julide idzie drogą i słyszy dochodzący z nieopodal odgłos szlochu. Szybko go lokalizuje i widzi siedzącą na schodach, łkającą Alev. Akcja wraca do szpitala. Melek odbiera kartkę z analizą składu chemicznego przekazanych tabletek.
„Ale te wyniki…” – odzywa się zaskoczona. „Tabletki, które przyniosłaś, to powszechnie stosowany lek na chorobę Alzheimera” – wyjaśnia lekarz. – „Czy coś nie tak?”. „Nie, po prostu jestem trochę zaskoczona…”. „Oczekiwałaś innych wyników?”. Kamera oddala się, ukazując Kiymet, która z cwaniackim uśmieszkiem obserwuje wpatrzoną w kartkę z wynikami Melek. Następuje retrospekcja. Akcja cofa się do momentu, gdy Kiymet była jeszcze w rezydencji. Kobieta jest w kuchni. Nagle jej telefon zaczyna dzwonić. „Wreszcie przypomniałeś sobie, że masz matkę” – mówi do słuchawki.
„To nie czas na to. Chcę cię ostrzec” – oznajmia Mahir po drugiej stronie. – „Zbliżają się do ciebie wielkie kłopoty, a czasu jest bardzo mało, by temu zapobiec”. Następuje kolejna retrospekcja. Kiymet jest już w szpitalu. Podstępem udaje jej się odciągnąć laboranta od jego biurka, następnie przegląda koperty z wynikami analiz, by zabrać tę zleconą przez Melek. Nieoczekiwanie lekarz wraca do swojego miejsca pracy. „Co pani tutaj robi? Czego tu szukasz?” – pyta. – „Proszę stąd odejść”. „Posłuchaj, dostałeś od losu wielką szansę” – przekonuje siostra Macide. – „Tutaj jest dla mnie bardzo ważny dokument. Możesz zarobić duże pieniądze. Oczywiście, jeśli zrobisz to, czego chcę”.
Akcja wraca do teraźniejszości. Julide przygarnęła Alev pod swój dach. „Możesz zostać z nami, dopóki nie znajdziesz zakwaterowania” – oznajmia narzeczona Safaka. „Dziękuję” – mówi Alev. – „Gdyby nie ty…”. „Rozłożę ci tutaj kanapę. Nie mam wolnego pokoju, to mały dom”. „Nie ma potrzeby, nie chcę nikogo niepokoić. Będę spać w kącie. Julide, gdyby nie ty, umarłabym na ulicy. Otworzyłaś mi drzwi, kiedy wszyscy odwrócili się ode mnie. Bądź błogosławiona”. „Spełniłam swój ludzki obowiązek. Każdy sumienny człowiek by to zrobił”. „Nie, inni by tego nie zrobili. Leman wyrzuciła mnie z domu tak jak stałam. Niech się wstydzi swoich czynów. Oczerniła mnie razem z Tufanem. Przecież ja do Safaka… Do pana Safaka nic nie czuję”.
„Kochanie, idź do kuchni” – Julide zwraca się do stojącego obok niej syna. – „Ja zaraz przyjdę i przygotuję kolację”. Emirhan posłusznie odchodzi. Jego mama wstaje z fotela i pochyla się nad Alev. „Dobrze mnie posłuchaj” – mówi stanowczo. – „Dopóki tutaj jesteś, nie otworzysz ponownie tego tematu. Będziemy zachowywać się tak, jakby nic się nie stało. Rozumiesz mnie?”. Dziewczyna nieznacznie potakuje głową. W następnej scenie kolacja dobiega końca. Alev udaje się do łazienki.
„Mamo, jak długo siostra Alev zostanie z nami?” – pyta Emirhan, wyraźnie niezadowolony z nowej lokatorki. „Dopóki nie znajdzie zakwaterowania” – odpowiada Julide. „Ale dlaczego?”. „Kochanie, posłuchaj, dobrzy ludzie pomagają potrzebującym. Ona nas teraz potrzebuje”. „Ale ona nie jest dobra. Dlaczego jej pomagamy?”. „To nieważne. Dobrzy ludzie pomagają też złym ludziom. Jeśli im nie pomożemy, nie dowiedzą się, co znaczy dobro. A jeśli się tego nie nauczą, nadal będą czynić zło”.
Akcja przenosi się do szpitala. Melek wraca do stołówki, gdzie przy stoliku siedzą jej córka i Mahir. „Czy odebrałaś wyniki?” – pyta mężczyzna. „Tak, odebrałam.” – Melek siada na krześle. – „Kochanie, zjedz kanapkę i jedziemy”. „Dobrze, mamusiu” – odpowiada Elif. Nagle spostrzega, że jej mama jest czymś zatroskana. – „Mamo, wszystko w porządku?”. „W porządku, jedyna. Szpitalne powietrze trochę mi szkodzi”. W tym momencie Mahir otrzymuje wiadomość od matki: „Jestem na górze obok laboratorium. Czekam na ciebie”. „Przepraszam, muszę wykonać jeden telefon” – mówi mężczyzna. – „Zadzwonię i pojedziemy”.
W następnej scenie Mahir jest już obok matki. „Ciebie trzeba się bać, mamo” – mówi z podziwem. – „Jak uporałaś się z tym w mgnieniu oka?”. „Czyżbyś zwątpił w swoją matkę?”. „Nie zwątpiłem, ale martwię się o ciebie. Strasznie się bałem, że tym razem zostaniesz złapana”. „Na szczęście pieniądze otwierają wszystkie bramy tego świata. Chociaż poradziłabym sobie i bez pieniędzy, gdyby ten facet nie wrócił tak szybko. Kiedy usłyszał o pieniądzach, opuścił gardę. Zabrałam oryginalne wyniki i zostawiłam sfałszowane”.
„Tym razem ci się udało, ale kolejnym możesz nie mieć tyle szczęścia” – stwierdza mężczyzna. „Nie martw się. Nikomu nie dam takiego atutu” – zapewnia Kiymet. „Wiele razy ci mówiłem, że to, co robisz, jest złe. Jak możesz być taka spokojna? Zostaw już ten upór. Nie podawaj jej tych lekarstw, dobrze? Nieważne, mam pracę, muszę iść”. „Idź i wykonuj swoją pracę. Ja wrócę do rezydencji”. „Tak w ogóle… Nie zapytasz mnie, jak dowiedziałem się o tej analizie?”. „Nie. Czy uważasz, że jest taka potrzeba?”. Czy Julide nie pożałuje swojej decyzji o przygarnięciu Alev pod swój dach? Czy Kiymet będzie się mścić na Melek za oddanie lekarstw do analizy?