1070: Asli przegląda zeszyt ćwiczeń Elif. „To zadanie też powinnaś zrobić. Nie skończyłaś tego” – mówi była nauczycielka. – „Nie starczyło ci czasu?”. „Starczyło, ale nie wiedziałam, jak to zrobić. Nie było mnie wczoraj w szkole”. „Nic się nie stało” – zabiera głos Birce. – „Jesteś bystrą dziewczynką i szybko wszystko nadrobisz”. „Oczywiście. Dziś wieczorem będziemy uczyć się razem” – oznajmia Asli. „Wieczorem musimy przygotować prezentację” – przypomina Birce. „W porządku, Elif, nie smuć się. Jakoś pogodzimy oba te obowiązki. Teraz się przygotuj”. Dziewczynka odchodzi w stronę pokoju. Zatrzymuje się jednak na korytarzu i przysłuchuje rozmowie swoich opiekunek.

„Moja głowa jest przeciążona. Ostatniego wieczoru nie pomogłam wystarczająco Elif” – stwierdza Asli. „Masz dużo pracy w firmie. Nie obciążaj się tak bardzo” – mówi projektantka. „Muszę coś wymyślić. Życie Elif nie może zostać zakłócone”. „Jakbyśmy się nie starały, nie zapewnimy jej warunków jak w rezydencji. Obecnie ze szkoły przychodzi do firmy i czeka aż skończysz pracę. Zdecydowanie lepiej, żeby była w rezydencji. Mówię to dla jej dobra”. „Nie mogę zostawić jej w rezydencji. Muszę pomyśleć o czymś innym”. W następnej scenie Asli jest na komisariacie. Rozmawia z Melek przez kraty.

„Jak ma się Elif?” – pyta aresztowana. „W porządku, nie martw się” – odpowiada asystentka. „Czy naprawdę wszystko jest w porządku?”. „Tak, przysięgam. Martwię się tylko tym, że nie dbam o nią wystarczająco. Nie mogę zastąpić ciebie, ale…”. „Nie martwię się, kiedy jest z tobą. Wiem jednak, że pani Macide także zaopiekowałaby się nią. Pomogłaby jej”. Policjant przyprowadza Kader z przesłuchania. „Wspaniale. Twoi fani nie zostawiają cię w spokoju” – mówi współwięźniarka. „To Asli, opowiadałam ci o niej” – przypomina Melek. „Aha, ona nie jest z ekipy rezydencji. Ten przed tobą ani trochę nie był miły. Ty wydajesz się być dobrą osobą. Dobrze, że przyszłaś”.

„Kto przyszedł przede mną?” – docieka Asli. „Pan Kerem” – odpowiada Melek. „Czego chciał?”. „Zostaw to teraz, nie przejmuj się nim”. „Czy powiedział ci o pani Kiymet?”. „Co z nią?”. „Nie chcę zgrzeszyć, ale powiem, że poniosła zasłużoną karę. Miała wypadek samochodowy. Jest teraz na oddziale intensywnej terapii”. Akcja przenosi się do szpitala. Humeyra siedzi przy łóżku Kiymet. Odbiera telefon od znajdującej się w rezydencji mamy. „Kochanie, jak się masz?” – pyta Macide. – „Co z twoją ciocią?”. „Dobrze, nie martw się. Zasnęła”. „Czy odczuwała jakiś ból?”. „Trochę. Podali jej środek przeciwbólowy. Na szczęście zasnęła. Przynajmniej odpocznie przed operacją”.

„Oczywiście. Czy termin operacji nie uległ zmianie?” – pyta Macide. „Nie, operacja odbędzie się dziś popołudniu”. „Dobrze. Za niedługo wyjadę”. „Mamo, robimy wszystko, co konieczne. Nie przyjeżdżaj niepotrzebnie”. „Nie przekonuj mnie na próżno. Nie mogę tu po prostu czekać”. „Dobrze, do zobaczenia”. Humeyra rozłącza się i wychodzi na korytarz. Tam natyka się na stojącego przed drzwiami Leventa. „Tak?” – zwraca się do niego. „Przyszedłem życzyć szybkiego powrotu do zdrowia” – odpowiada ochroniarz. – „Przyjechałem ostatniej nocy, ale nie wszedłem, bo było późno. Pani Kiymet wyszła z intensywnej terapii, cieszę się. Mam nadzieję, że szybko odzyska siły i będzie między nami”.

„Może to nie czas i miejsce, ale muszę z tobą porozmawiać” – dodaje Levent. „Nie ma potrzeby, nie mamy o czym rozmawiać” – oświadcza kobieta. „Musisz mnie wysłuchać”. „W firmie wszystko ci powiedziałam. Nie chcę już nic od ciebie słyszeć”. Humeyra wraca do sali. Akcja przenosi się do pomieszczenia z celami. „Nie martw się o Elif. Robię wszystko, co w mojej mocy” – zapewnia Asli. – „Tak jak powiedziałam, jedyne, czym się martwię, to, czy nie dbam o nią wystarczająco”. „Asli, jestem pewna, że dobrze zajmujesz zajmujesz się Elif. Nie mam co do tego wątpliwości. Ale myślę… Sama walczysz z przeciwnościami. Starasz się utrzymać na nogach. Teraz jeszcze Elif…”.

„Czy nie powinnyśmy wysłać jej do rezydencji?” – rozważa Melek. – „Pani Macide zaopiekuje się nią, nie spuści z niej oczu. Nie myśl, że ci nie wierzę”. „I ja o tym myślałam, ale nie wiedziałam, czy będzie to słuszne. Nie chcę zostawić Elif z nikim, póki ciebie nie ma”. „Wiem, że nie chcesz. Ale pani Macide i inni nie są złymi ludźmi, wiesz. Dobrze się nią zaopiekują. To miejsce wydaje się najlepsze dla Elif”. „W porządku. Zrobię wszystko, co powiesz. Ty wiesz, co dla niej najlepsze. Pójdę do domu pani Macide i powierzę jej Elif”. „Nie trać nadziei” – odzywa się Kader. – „Za kilka dni spotkasz swoją Elif”.

Do pomieszczenia wchodzi policjant. „Widzenie dobiegło końca” – oznajmia. „Siostro, dam ci to, dopóki nie zapomniałam.” – Asli przekazuje przyjaciółce wisiorek ze zdjęciem jej córki. – „Elif zrobiła go specjalnie dla ciebie”. Akcja wraca do szpitala. Humeyra wychodzi z sali. Na korytarzu nadal znajduje się Levent. „Musisz mnie wysłuchać” – powtarza mężczyzna. „Nie mamy o czym rozmawiać” – powtarza kobieta. „Doszło do nieporozumienia. Pozwól mi wyjaśnić”. „Wszystko widziałam. Nagranie jest bardzo jasne”. „Czasami to, co widzisz, nie pokazuje prawdy. Wytłumaczę ci”.

„Nie mam czasu na kłamstwa” – oznajmia Humeyra. – „Życzę ci powodzenia z kobietą, która od samego początku próbuje mnie zranić”. „Musisz mnie wysłuchać.” – Levent chwyta kobietę za ramię, nie pozwalając jej odejść. – „Jest tylko jedna osoba, która spowodowała to wszystko. To Rana. Wszystko, czego doświadczyliśmy, to jej brzydko zaplanowana gra”. „W ten sposób próbujesz się usprawiedliwić? Jesteś niesamowity”. „Ten materiał jest niekompletny. Nagranie, które obejrzałaś, jest niekompletne”. „Powiedz jeszcze, że zostało zmontowane”. „Czy zobaczyłaś koniec nagrania? Co na nim widać? Nie było go tam, ponieważ Rana wybrała tylko psujący jej fragment, żeby cię skrzywdzić. Pozwoliła zobaczyć ci coś bez początku i końca. I osiągnęła swój cel”.

„Rana potknęła się, instynktownie ją złapałem” – mówi dalej Levent. – „To wszystko, co się wydarzyło, nic więcej nie było. Nigdy”. Akcja przenosi się do firmy. Asli jest w gabinecie szefa. „Dzisiaj jesteś naprawdę cicha” – zauważa Kerem. „Pracuję” – odpowiada asystentka, nawet nie podnosząc wzroku na mężczyznę. „Tak, pracujesz. Ale twoje usta nie są zajęte”. „Nie ma o czym rozmawiać”. „Asli, co się z tobą dzieje?”. „Nic”. „Jak to nic? Spójrz na nas. Zachowujemy się, jak dwoje obcych ludzi. Zbudowałaś wokół siebie mur. Nie mogę z tobą porozmawiać. Unikasz mnie i nie odpowiadasz na moje pytania. Wiem dlaczego. Z powodu Serce, czyż nie?”.

„Przepraszam, powiedziałem Serce. Ona jest Melek” – poprawia się Kerem. – „Nawet swoje imię ukryła przed nami. Jesteśmy w tym stanie z powodu kobiety, której całe życie jest kłamstwem. Bronisz kobiety, która z fałszywą tożsamością weszła w nasze życie. Chwila… Ty o wszystkim wiedziałaś, prawda?”. „Tak” – przyznaje Asli. Kerem uderza dłonią w biurko i podnosi się z fotela. „Nie do wiary! I ty wszystko ukrywałaś!” – grzmi. – „W co powinienem teraz wierzyć?”. „Musiała to zrobić. Miała mnóstwo problemów i dlatego musiała ukryć swoją tożsamość. Nie zrobiła tego, by cię oszukać”.

„Doprawdy? Jak mam w to uwierzyć?” – pyta syn Macide. „Uwierz w to, bo to prawda” – przekonuje Asli. „Nie wiem już, co jest prawdą a co kłamstwem. Przysięgam, wariuję!”. „Panie Keremie, nie ukrywała swojej tożsamości, żeby cię oszukać, uwierz mi”. „Dlaczego więc nie zwierzyła się nam? Dlaczego nie powiedziała o swoich problemach?”. „Nie mogła”. „Nie rób tego, na litość boską. Nie byliśmy dla niej nieznajomymi. Dlaczego nam nie zaufała? Osoba, która wierzy, przychodzi i wyjaśnia sytuację. Mówi, jaki ma problem. A co ona zrobiła? Postanowiła ukryć przed nami prawdę. Jak możesz oczekiwać, że teraz jej zaufam?”.

Akcja przenosi się do szpitala. Mahir jest w sali Kiymet. „Mamo, strasznie mnie wystraszyłaś” – mówi. „Czyli przypomniałeś sobie, że masz matkę” – mówi kobieta słabym głosem. „Co ty mówisz? Jesteś dla mnie najważniejsza”. „Oczywiście. Czy dlatego tu leżę? Odrzuciłeś mnie w jednym momencie”. „Mamusiu, nie mów tak. Nie chciałem, żeby tak było. Poza tym nie jestem jedynym sprawcą tego, co się stało”. „Więc to wszystko moja wina, tak?”. „Nie złość się na mnie, ale po części tak. Naprawdę cię nie poznaję. Nie byliśmy tacy. Bawiłaś się losem ludzi, którzy nie mają z nami nic wspólnego. Nadal nie mogę zaakceptować tego, co zrobiłaś Melek”.

„Jestem tutaj w tym stanie, a ty dalej mówisz o Melek?” – nie może uwierzyć siostra Macide. „Wyzdrowiejesz, zobaczysz” – zapewnia Mahir. „To nie jest pewne. Obudziłam się, ale za kilka godzin zostanę zabrana na operację. Mój stan jest krytyczny. Wszystko słyszałam. Wiem, że operacja jest bardzo ryzykowna. Możemy się więcej nie zobaczyć”. „Nie, to się nie stanie. Rozumiesz? Nie stanie się”. „Nie boję się niczego. I nie rozpaczam, ale… Żal mi tylko jednego. Tego, że mój syn nie jest ze mną. Puściłeś moją rękę, Mahirze. Puściłeś rękę matki, która walczyła o ciebie i stawiła czoła wszelkim przeciwnościom. Dlaczego? Ze względu na jakąś obcą kobietę”.

„Nie, to nie tak” – zaprzecza mężczyzna. „Gdybyś nie pojechał na policję z zamiarem wyznania wszystkiego, nie byłaby teraz w takim stanie” – stwierdza Kiymet. „Mamo, nie chciałem, żeby coś ci się stało.” – Oczy Mahira zachodzą łzami. „Może to ostatni raz, kiedy cię widzę. Czy było to warte tej kobiety? Czy było, Mahirze?”. „Nie mów tak.” – Mężczyzna całuje dłoń matki. – „Wszystko będzie dobrze”. Kamera przenosi się przed szpital, gdzie na ławce siedzą Humeyra i Levent. „Moja reakcja była przesadzona” – przyznaje córka Macide. – „Gdybym dała ci szansę wyjaśnić, nic by się nie stało. A i Rana nie byłaby zadowolona”.

„To, że pomyślałaś, że między nami mogło coś być, wstrząsnęło mną” – oznajmia ochroniarz. – „Ale nie jestem zły na ciebie. Skąd mogłaś wiedzieć, że to wszystko zaplanowała?”. „Nadal nie mogę sobie wybaczyć. Gdybym choć raz cię wysłuchała. Gdybym mogła cofnąć czas…”. „To nie ma znaczenia. Wszystko zostało wyjaśnione i tylko to się liczy”. „Jak mam się uratować od tej kobiety? Przysięgała, że sprawi mi ból”. „Tak, to bardzo niebezpieczna kobieta”. „Nie możemy sobie nawet wyobrazić zła, jakie przepływa przez jej głowę. Nie je i nie pije, po prostu stara się zrujnować moje życie”.

Przed szpitalem zatrzymuje się taksówka. Wysiada z niej Macide. Razem z córką i Leventem wchodzą do środka. Na korytarzu zatrzymuje ich pielęgniarka. „Wczoraj powiedziałam wam o człowieku, który przedstawił się za bliskiego pani Kiymet” – oznajmia. – „Znowu przyszedł”. „Naprawdę? Gdzie jest?” – pyta Humeyra. „Nie wiem. Chciałam z nim porozmawiać, ale przyszedł pacjent z nagłą sprawą. Chciałam dać wam znać”. Pielęgniarka odchodzi. „Boże, kim on jest?” – zachodzi w głowę siostra Kerema. – „Każdego dnia tu przychodzi”. „Nie wiem. Może jest w sali?” – sugeruje pani Haktanir. „Sprawdźmy to”. Czy tożsamość tajemniczego bliskiego Kiymet zostanie ujawniona?

Podobne wpisy