1071: Akcja odcinka rozpoczyna się w szpitalu. Mahir jest nadal w sali matki. „Robisz wszystko, aby uratować Serce… Melek” – mówi Kiymet. – „Wciągasz nas w ruinę”. „Mamo, po prostu nie chcę, by niewinna osoba gniła w więzieniu” – odpowiada mężczyzna. – „I to z naszego powodu”. „Spójrz, do czego doprowadziłeś. Twoja mama walczy ze śmiercią. I to przez ciebie. Miałam tyle planów. Mieliśmy być razem szczęśliwi”. „Mamo, nie czas na takie rozmowy. Jesteś bardzo silną kobietą. Operacja się uda i wyjdziesz stąd zdrowa. Nie rozstaniemy się, w porządku?”. „Nikt nie widział, że tu przyszedłeś?”. „Nikt”. „Spójrz na nasz stan. Mój syn nawet teraz musi odwiedzać mnie potajemnie”.

„Przez lata wyrządzili nam tak wiele krzywd i dalej nie dają nam spokoju” – kontynuuje kobieta. – „Znosimy to wszystko, aby odzyskać to, co do nas należy. Nigdy o tym nie zapomnij, nie waż się”. Mahir kładzie głowę na poduszce obok matki. Ta gładzi jego włosy. Kamera przenosi się na korytarz. Macide, Humeyra i Levent zmierzają w kierunku sali. Ta pierwsza kładzie dłoń na klamce i otwiera… W środku nie ma już Mahira! „Moja droga, jak się masz?” – pyta pani Haktanir, pochylając się nad siostrą. – „Mam nadzieję, że czujesz się już trochę lepiej”. „Macide, cieszę się, że jesteś ze mną”. „Oczywiście, że jestem. Zawsze będę, nie martw się”.

„Możemy coś dla ciebie zrobić?” – pyta Humeyra. „Niczego nie potrzebuję, córko. Dziękuję”. „Pielęgniarka powiedziała nam, że masz gościa, ale nikogo nie widzieliśmy” – oznajmia Macide. – „Czy odwiedził cię ktoś dzisiaj?”. „Nie wiem. Dopiero co się obudziłam”. „Prawdopodobnie wyszedł, zanim się obudziłaś”. Nagle z łazienki dobiega dzwonek telefonu. To tam schował się Mahir, który teraz próbuje drżącymi rękami odrzucić połączenie. Jest zestresowany i niej jest to proste. „Humeyra, czy to telefon dzwoni?” – pyta mama Kerema. „Dźwięk dobiega z toalety” – stwierdza była żona Tarika. – „Czy ktoś jest w środku?”. „Nie wiem, sprawdź to”.

Humeyra otwiera drzwi łazienki i zagląda do środka. Widzi leżący na szafce telefon. Nie dostrzega jednak Mahira, który przytulił się do ściany tuż przy drzwiach i jest dla niej niewidoczny. Nagle Kiymet zaczyna krzyczeć wniebogłosy. „Och, jak strasznie mnie boli!” – mówi z grymasem bólu na twarzy. Humeyra i Macide wzywają pielęgniarkę. Mahir wykorzystuje powstałe zamieszanie i opuszcza salę. Na korytarzu wpada jednak na Leventa. „Pan Mahir? Jestem zaskoczony, że widzę cię tutaj” – oznajmia ochroniarz. – „Wszystko w porządku?”. „Tak. Przyszedłem odwiedzić panią Kiymet. Nie wiem jednak, gdzie jest jej pokój”.

„Jest tutaj.” – Levent wskazuje na pobliskie drzwi. – „Pani Macide i pani Humeyra są w środku.” – Rozlega się dzwonek telefonu ochroniarza. – „Tak, pani Humeyro? Naprawdę? Poszedłem po kawę. W porządku, już idziemy.” – Levent rozłącza się. – „Pielęgniarka wyprowadziła je z pokoju. Chodźmy do nich”. Kamera pokazuje siedzące na krzesełkach Macide i jej córkę. „Powiedział, że przyjdą” – oznajmia Humeyra. – „Czyli ktoś z nim jest. Ciekawe kto?”. „Jestem zdenerwowana, że zostawiłyśmy Kiymet” – mówi pani Haktanir. „Mamo, lekarze ją badają. Powiedzą nam, jeśli coś się stanie”. „Wiem, ale co mogę zrobić? Jestem bardzo zestresowana. Dlaczego tak nagle pojawił się ten ból?”.

„Nic jej nie będzie, jest silna” – uspokaja matkę Humeyra. Na korytarzu pojawiają się Mahir i Levent. „Witaj, synu” – mówi Macide. „Spotkaliśmy się na korytarzu. Szukał pokoju pani Kiymet” – oznajmia ochroniarz, wskazując na Mahira. „Zgadza się. Miałem właśnie zadzwonić. Jak się macie?” – pyta syn Kiymet. „Stale modlę się, aby Kiymet wyzdrowiała” – odpowiada pani Haktanir. – „Konieczna będzie operacja. Niedawno miała atak. Tak bardzo się przestraszyłam”. „Doktor obecnie ją bada” – dodaje siostra Kerema. „Daj Boże, aby operacja zakończyła się pomyślnie i pani Kiymet szybko wróciła do zdrowia” – mówi Mahir. „Daj Boże, synu. Pomimo swojej pracy, nie zapominasz o nas. Dziękuję ci”.

„Nie ma za co. Chciałbym móc zrobić więcej” – mówi dyrektor holdingu. Nagle telefon, który Humeyra zabrała z łazienki, ponownie zaczyna dzwonić. „To nic ważnego” – mówi Humeyra, zerkając na ekran. „Boże. Zastanawia mnie, co ten telefon robił w toalecie” – oznajmia Macide. „Czy coś nie tak?” – pyta Levent. „Kiedy ciocia została przywieziona do szpitala, ktoś przyszedł i zabrał jej komórkę, mówiąc, że jest przyjacielem rodziny” – wyjaśnia była żona Tarika. – „Dzisiaj znalazłam ten telefon w łazience w pokoju cioci”. „Dziwne. Kto to może być?”. „Nie znamy jego imienia”.

Akcja przenosi się do firmy, gdzie Elif właśnie przyszła ze szkoły. „Jak było w szkole?” – pyta Asli, zdejmując szalik dziewczynki. „Nieźle” – odpowiada córka Melek. – „Czy widziałaś się z mamą?”. „Tak”. „Czy dałaś jej naszyjnik?”. „Tak, bardzo się ucieszyła”. „Co powiedziała?”. „Przypomniałam sobie o tym na samym końcu wizyty. Była zaskoczona i bardzo szczęśliwa”. „Założyła go na szyję?”. „Tak”. „Bardzo za nią tęsknię”. „Ona za tobą także”. „Kiedy ją zobaczę?”. „Kiedy będziesz miała dzień wolny od szkoły. Mama powiedziała, że nie wolno ci opuszczać lekcji. Czy nauczyciel zapytał, dlaczego nie odrobiłaś pracy domowej?”.

„Trochę się zezłościł” – odpowiada Elif. „Zezłościł się? Spójrz na mnie” – prosi Asli. – „Czy płakałaś?”. „Nie.” – Dziewczynka kręci przecząco głową. – „Ty też jesteś na mnie zła?”. „Nie. Po prostu nie zaniedbuj szkoły. Wiesz, że bardzo cię kocham, prawda?”. „Wiem. Ja ciebie też kocham. Co bym zrobiła bez ciebie?”. „Posłuchaj, w życiu człowiek staje przed trudnymi decyzjami. Właśnie taką decyzję musimy teraz podjąć”. Akcja przenosi się do szpitala. Drzwi sali operacyjnej rozsuwają się i ze środka wychodzi lekarz.

„Doktorze, jaki jest jej stan?” – pyta Macide. „Operacja się powiodła” – odpowiada lekarz. – „Sytuacja została opanowana”. „Chwała Bogu. Bardzo ci dziękuję, doktorze. Bądź błogosławiony”. „Widzisz, nie ma już powodu do strachu” – mówi Kerem do matki. – „Usiądź”. „Panie Mahirze, wszystko w porządku?” – Humeyra zwraca się do mężczyzny, który jest ciągle obecny w szpitalu. – „Wydaje się, że ta sytuacja także na ciebie wpłynęła”. „Już wcześniej przechodziłem przez taki strach, dlatego to na mnie tak wpłynęło. Ale na szczęście wszystko jest dobrze. Mam nadzieję, że pani Kiymet szybko dojdzie do siebie”.

Akcja wraca do firmy. „To będzie dla ciebie najlepsze, uwierz mi” – przekonuje Asli. – „Będę spokojniejsza, kiedy wrócisz do rezydencji”. „Chcę zostać z tobą” – oświadcza Elif, której ani trochę nie podoba się pomysł powrotu do Haktanirów. – „Jestem z tobą szczęśliwa”. „Ja też nie chcę się z tobą rozstawać, ale to dla twojego dobra. W ten sposób nie zakłócisz swojego porządku”. „Nie będę ci przeszkadzać. Będę się uczyć, nie zasmucę ciebie ani mamy”. Do pokoju wchodzi Kerem. „Jesteś tutaj, Elif” – mówi radośnie mężczyzna. – „Kiedy przyszłaś?”. „Niedawno” – odpowiada dziewczynka ze spuszczoną głową. Nie reaguje już jak dawniej na widok Kerema.

„Asli, dlaczego nie przyszły jeszcze próbki z pracowni krawieckiej?” – pyta syn Macide, przechodząc do spraw firmowych. „Przyjdą za godzinę” – odpowiada asystentka. „Za godzinę? Powinny już tu być”. „Rozmawiałam z nimi, potwierdzili, że dostawa niedługo dotrze”. „Musisz mnie informować, kiedy coś się opóźnia”. „Przepraszam”. „Kiedy jest spotkanie z panią Berną?”. „Zapisałam to w zeszycie.” – Asli szuka na biurku swojego notatnika. Nie może go znaleźć. – „Panie Keremie, wygląda na to, że zostawiłam zeszyt w twoim gabinecie”. „W porządku, zajmij się tym”.

Akcja przenosi się do celi. „Skoro ta cała Kiymet fałszywie cię oskarżyła, dlaczego nie powiesz o tym jej rodzinie?” – nie rozumie Kader. – „Ja na twoim miejscu wszystko bym wykrzyczała i zburzyła to więzienie. Skorzystaj ze swojego prawa do telefonu, zadzwoń do Macide i powiedz jej wszystko”. „Nie mogę” – odpowiada Melek, zupełnie nieprzekonana do tego pomysłu. – „Jak mam jej powiedzieć, że Kiymet jest…”. „Nie możesz tego nie powiedzieć. Powiesz, że jej siostra to diabeł, i że fałszywie cię oskarżyła. Nie, nie możesz być człowiekiem. Na tym świecie nie ma tak dobrych ludzi”.

„Nie mówię ci, żebyś kłamała” – kontynuuje Kader. – „Powiedz tylko prawdę. Czy to wszystko nie przydarzyło ci się z jej powodu? Masz usta i język. Powiedz jej wszystko”. „Nie mogę” – powtarza mama Elif. „Boże! Doprowadzasz człowieka do szaleństwa, poważnie. Powiedziałam ci, że masz język. Powiedz jej”. „Pani Macide po tylu latach znalazła siostrę. Jak mam teraz powiedzieć jej te wszystkie rzeczy?”. „Odnalazły się po długim czasie? Do diabła! Gdyby do tego nie doszło, żadna z tych rzeczy nie przydarzyłaby się tobie. Ale gdybym ja znalazła się na twoim miejscu, na nic bym nie patrzyła. Powiedziałabym wszystko!”.

„Pani Macide jest chora. Rozchoruje się jeszcze bardziej, jeśli jej powiem” – stwierdza Melek, cały czas szukając wymówki, by nie powiedzieć prawdy o Kiymet. – „Nie mogę jej uczynić takiego zła”. Akcja przenosi się do rezydencji. Macide dokonuje kolejnego wpisu w swoim notatniku: Oskarżają Serce, że podawała mi leki, które rzekomo miały mnie zmusić do przekazania jej rezydencji. Tego dnia do domu przyszli prawnik i notariusz, ale nie pamiętam, co mi powiedzieli. Moje przeczucie mówi mi, że Serce jest niewinna. Muszę znaleźć dowód, inaczej Serce pójdzie do więzienia, choć jest niewinna. I nie mogę zapomnieć o Elif. Koniecznie muszę ja przyprowadzić do rezydencji. Czy Elif zgodzi się na przeprowadzkę do rezydencji? Czy Melek powie Macide o intrygach jej siostry?

Podobne wpisy